czy można kochać dwóch facetów jednocześnie?

napisał/a: powertrain 2011-07-21 12:32
najlepszym przyjacielem ma być osoba z którą jesteś - jeżeli tak jest nie potrzebujesz nikogo innego. A w przyjaźń damsko- męską to ja nie wierze i chodźby ktoś się zarzekał, że ma przyjaciela płci przeciwnej i nie towarzyszy temu chodź nutka erotyzmu czy jakiś innych uczuć to dla mnie jest mit.

Takie myślenie jak ja prezentuje jakieś 90% osób które znam, niektóre z nich żyją w związkach razem wiele lat szczęśliwie.

A sam osobiście jestem przykładem, że ex wybrała kontynuowanie znajomości z "przyjacielem" niż bycie ze mną.
napisał/a: Pitiful 2011-07-21 16:20
Myszko, czy Twój mąż wie o Twoim przyjacielu? Czy wie, że mu się zwierzasz (np. z problemów i spraw małżeńskich)? Czy (skoro to TYLKO przyjaciel) wychodzicie gdzieś wszyscy razem - to jest Ty, mąż i przyjaciel? Czy Twoja rodzina, dzieci wiedzą, że masz bardzo bliskiego przyjaciela, któremu się zwierzasz? Czy informujesz męża o swoich spotkaniach z przyjacielem (mówiąc: "Kochanie dziś o 19 idę z przyjacielem do kina, a potem do restauracji, nie masz nic przeciwko, prawda?) I w końcu czy kiedykolwiek pomyślałaś o swoim przyjacielu w kontekście erotycznym (np miałaś ochotę go pocałować)? Odpowiedz szczerze. Pozdrawiam.
napisał/a: nawiedzony 2011-07-21 21:15
Mozna kochac 2,3,4,5 i wiecej....o ile jest sie k...Niewazne czy meska,czy zenska.Na tym chorym swiecie juz wszystko jest mozliwe niestety.
napisał/a: sorrow 2011-07-21 22:55
postmortem69 napisal(a):Masz rację sorrow inaczej pojmujemy "przyjaźń"

Ja się bardzo przychylam do Arystotelesa - przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach... a ty :)?
napisał/a: Afazja 2011-07-21 22:59
postmortem69 napisal(a):O mój ulubiony temat

sorrow napisal(a):A na serio? Czy powienienem takie rzeczy mówić innej kobiecie? Na prawdę źle bym się potem czuł, a gdyby usłyszała to moja żona to byłoby jej z pewnością przykro. No i co po tłumaczeniach, że przecież ja nic złego nie miałem na myśli? CO z tego, że złych intencji w tym nie było? To właśnie uważam na szersze pojmowanie takich spraw. Nie zakładam złej woli zaineresowanych, ale widzę niespodziewany wpływ na innych i nieoczekiwane skutki.

Aczkolwiek przyznam Ci racje, że wiele osób patrzy na to tak samo jak Ty, może nawet wiekszość, co wcale nie oznacza, ze wszyscy muszą przejawiać taki tok myślenia.


Ja zupełnie zgadzam się z Sorrowem. Dla mnie miłość to przyjaźń plus namiętność. Ale też zgadzam się, z Tobą Postmortem - że pod tym względem ludzie się różnią. I chyba cały sukces związku tkwi w tym aby pd względem tej różnicy byli podobni.
Dla mnie było by trudne do zniesienia gdyby mój partner komplementował inne baby. I on ma podobne stanowisko. Trudno byłoby mi ze świadomością, że z inną babą analizuje nasze kryzysy, moje wady, i swoje niezaspokojone potrzeby. Dla mnie, teraz to jest już zdrada. To tak jak chodzenie cichcem do mamusi na kotlety kiedy rodzina bieduje i je ziemniaki. Niby nic złego a absmak jest.
Ale wiem, że też można też inaczej. I jeśli obie strony to wiedzą i akceptują. Jeśli obie mają prawo do przyjaciela i przestrzegają reguł gry to jest ok.
W przeciwnym wypadku to jest zdrada.
napisał/a: errr 2011-07-21 23:48
sorrow napisal(a):przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach...
no właśnie.
Tak przyjaźnić można się tylko z partnerem/partnerką.
Ale są też tzw. przyjaźnie.
Ten przyjaciel jest od wspólnego hobby, z tamtym przyjaźnię się w pracy, z kolejnym wychodzimy w trójkę na piwo itp.
To się tylko tak nazywa. Przyjaciel/przyjaciółka.
Ale kiedy ten "przyjaciel" faktycznie się nim staje to jest nie tylko przyjaźń ale i romans.
napisał/a: Manley 2011-07-22 14:17
sorrow napisal(a):Jeśli zobaczę "super" kobietę na jakiejś imprezie, to czy wolno mi pomyśleć o niej, że jest piękna, wspaniała, inteligentna i lubię przebywać w jej towarzystwie? Czy wolno mi powiedzieć jej o tym wszystkim co o niej myślę? Oczywiście wolno mi... w końcu nic złego nie robię. Sprawiam zarówno sobie jak i jej przyjemność. To nie dotyczy mojej żony... ależ skąd? Przecież ani jej nie zdradzam, ani się z nią nie rozwodzę . A na serio? Czy powienienem takie rzeczy mówić innej kobiecie?

powertrain napisal(a):najlepszym przyjacielem ma być osoba z którą jesteś - jeżeli tak jest nie potrzebujesz nikogo innego.

Trochę mam ochotę włożyć „kij w mrowisko”, bo jak czytam wasze opinie to mam wrażenie, że jednak sporo w nich oczekiwania wyłączności od partnera we wszystkich aspektach życia. I jakiejś asekuracji. Nie jestem sam wolny od tego, ale myślę, że przyjaciele/przyjaciółki mogą wnieść też wiele dobrego do związku. Wiem, partnera może boleć to, że nie może zaspokoić wszystkich naszych potrzeb, ale czy takie oczekiwanie nie jest utopijne? Czy nie lepiej jednak jest, kiedy partner wie, że z kontaktu z innymi ludźmi możemy czerpać radość i satysfakcję? Zastanawiam się jak utrzymać równowagę między poczuciem bezpieczeństwa a wzajemną atrakcyjnością i wychodzi mi, że generalnie dobrze nam robi, kiedy nie rezygnujemy z innych ludzi na rzecz związku. Myślę, że bezpieczeństwo w nadmiarze po prostu zabija namiętność. Każda para pewnie powinna znaleźć swoje proporcje. Nie usprawiedliwiam oczywiście przekraczania granic, które wspólnie z partnerem ustalamy. Widzę tylko niebezpieczeństwo w tej utopijnej wierze, że partner ma być dla nas „wszystkim” albo, że trzeba go w pewnym sensie chronić przed wiedzą, że tak nie do końca jest.
Pozdrawiam
Manley
napisał/a: ~gość 2011-07-22 15:31
Zauważ, że te granice przyjaźni są dynamiczne i łatwo je przekroczyć. Druga sprawa, to każdy kto zna kogoś 3 lata i mówi, że to jest jego przyjaciel to jest co najmniej hipokryta i nie wie co to przyjaźń.
Izaczek
napisał/a: Izaczek 2011-07-22 21:04
Afazja napisal(a):Ja zupełnie zgadzam się z Sorrowem. Dla mnie miłość to przyjaźń plus namiętność. Ale też zgadzam się, z Tobą Postmortem - że pod tym względem ludzie się różnią.
i ja się pod tym podpiszę

Afazja napisal(a):Dla mnie było by trudne do zniesienia gdyby mój partner komplementował inne baby.
rowniez trudno by mi było to znieść

a co do całego tematu (swoją drogą był juz podobny - wlasnie o tym, ile mozna powiedzieć przyjacielowi/przyjaciółce i na ile to jest zdrada/nielojalnosc) to nie wydaje mi sie, aby mozna było z czystym sumieniem 'kochac' i męza, i 'przyjaciela'

ale to wynika z mojego pojmowania miłosci (jak u Afazji)
napisał/a: postmortem69 2011-07-23 01:17
sorrow napisal(a):Ja się bardzo przychylam do Arystotelesa - przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach... a ty :)?

Ja posuwam sie trochę dalej i blizsza mi jest myśl Kotarbińskiego Miłość to dwie dusze w jednym ciele, przyjaźń - to jedna dusza w dwóch ciałach. :)
Aczkolwiek uważam, że filozofia zbytnio spłyca i upraszcza wiele spraw, w końcu jak mawiał Hamlet Są takie rzeczy w niebie i na ziemi, o których się nie śniło filozofom. ;)
dr preszer napisal(a):Druga sprawa, to każdy kto zna kogoś 3 lata i mówi, że to jest jego przyjaciel to jest co najmniej hipokryta i nie wie co to przyjaźń.

To jak wyjaśnisz stwierdzenie chociażby Marmuzi:
napisal(a):Tak przyjaźnić można się tylko z partnerem/partnerką.

w przypadku kiedy z partnerka/partnerem jesteśmy zaledwie rok? ;)

Ale zeby nie było, że tylko offtopuje, to odnosząc się do tematu stwierdzam co następuje:
nie da się kochać dwóch facetów (a nawet dwóch kobiet) jednocześnie, jest to technicznie niewykonalne. Nie da się spedzać czasu z jednym i myśleć i tesknić za drugim, jednocześnie stwierdzając, że kocha się tego pierwszego, bo to zdrada. Tak więc jednocześnie mozna kochać tylko jednego - dzisiaj tego, jutro tego drugiego. ;)
napisał/a: sorrow 2011-07-23 11:58
Manley napisal(a):Nie jestem sam wolny od tego, ale myślę, że przyjaciele/przyjaciółki mogą wnieść też wiele dobrego do związku.

Oj Manley, oczywiście, że mogą wnieść wiele dobrego... kochanek też jak najbardziej. Wtedy żona jest w lepszm humorze w domu, ma więcej energii, ku zaskoczeniu męża wprowadza nowe elementy do życia intymnego... same pozytywy :). Cały czas pozostaje pytanie... czy warto w ogólnym rozrachunku?

Z innego tematu:
Manley napisal(a): Jesteśmy wszyscy w ogromnym stopniu powodowani biologią i bardzo rzadko udaje się zbudować trwały związek oparty wyłącznie na przyjaźni bez udanej sfery erotycznej.

Tam pisałeś o związku innego typu, ale myślę, że przyjaźń to też pewnego rodzaju związek. Jeśli nawiąże się pomiędzy płciami przeciwnymi, to trudno go poprowadzić od początku do końca w ramach czystej przyjaźni, już nie wspomnę jak to działa na partnerów. Sam kiedyś jeszcze w innym temacie pisałeś, że się w tobie gotuje jak słyszysz, że mąż chce się tylko z koleżanką przyjaźnić (ale to też było w trochę innym kontekście) :).

Z przyjacielskim pozdrowieniem do współdyskutantów :).
napisał/a: niunia_165 2011-07-23 22:09
Witam.Mam problem i potrzebuje Waszej pomocy .
a wiec jestem z chlopakiem 4 lata , wszystko bylo ok ale zaczelo sie psuc , coraz czestsze klotnie itd . Kocham go , jest dla mnie jak najlepszy przyjaciel czy brat. Nagle przestalo nam sie ukladac.po prostu. Poznalam innego faceta.kompletne przeciwienstwo mojego chlopaka.czuje sie z nim swietnie , mam wrazenie jakbym znala go cale zycie .Dodam ze jest starszy ode mnie . Mam kompletny metlik w glowie . Kocham ich obu i nie moge sie zdecydowac.przerasta to mnie , wariuje .
A czy Wy mieliscie podobne sytuacje? jezeli tak to prosze doradzcie cos .Co w ogole sadzicie o takiej sytuacji?