Czy to zdrada?

napisał/a: Mari 2009-07-16 12:55
Ojej! :eek: przykro mi czytać takie słowa ... Zapewniam Cię ,że mam osobiście potwierdzone 9 przypadków w okresie dwóch lat , ale to tylko dlatego ,że koresponduję na priv z tymi osobami.

Zapewniam Cię ,że jest ich dużo więcej , tylko sam wiesz jak to jest z tym pisaniem na forum ..ludzie piszą gdy potrzebują pomocy , rady , a zapominają o nas gdy już są szczęśliwi , albo nie chcą już pisać dalszego ciągu swej historii np. rozwód :confused:.

Nie jest to fair ...ale...cóż ...życie.


pozdrawiam M.
napisał/a: olXinek 2009-07-16 15:34
Poradania rodzinna ? ja nie mam takiej potrzeby, to ty masz problem, nic nie robisz, aby się zmienić, nie jesteś interesująca jako kobieta, lepiej znajdź lepszą pracę bo mam już tego dosyć...
napisał/a: Mari 2009-07-16 16:37
Olinko to są bardzo przykre słowa . Słowa , które nie kreślą na przyszłość pozytywnych rozwiązań.
On w Waszym związku jest tym , który dyktuje warunki . Można je odczytać tylko a jeden sposób...
Jesteś jego zakładniczką do usługiwania i wychowywania dzieci.

Mój mąż nawet w największej kłótni nie powiedział mi takich słów , tylko prosił ....wróć tamta sprzed zdrady ..za tamtą tęsknię .
Miał rację ..i gdy dotarły do mnie Jego słowa , gdy je zrozumiałam wreszcie zaczął się powrót , który przyniósł znany efekt.

Czy ostatnio coś w podobnym stylu wypłynęło z ust męża u Ciebie ?



ps. na stwierdzenie męża ,że to ja mam problem i że mną jest problem usłyszałby.... to mi pomóż pozbyć się tego problemu . Jeśli kochasz? damy radę i to będzie miernikiem , sprawdzianem twoich uczuć i zaangażowania wobec mnie mężu kochany ..czy tak mu powiedziałaś?.
napisał/a: mgX26 2009-07-16 17:40
Mari napisal(a):...sprawdzianem twoich uczuć i zaangażowania wobec mnie mężu kochany ..czy tak mu powiedziałaś?.


Jak??? :eek: Mezu kochany??? Mari, ja wiem ze Ty jestes "dobry duszek" tego forum (tak ktos kiedys powiedzial :) ), ale osobiscie nie wyobrazam sobie powiedziec tak milo do meza po tym wszystkim co uslyszalabym od niego!!!
Przez gardlo by mi to nie przeszlo!!!

Olinku, uwazam ze Twoj maz chyba sie za daleko posuwa z tymi odzywkami do Ciebie!!! Moze odwroc tak na chwile role :cool:
Stan sie ta zla zona, nie gotuj mu trzydaniowych obiadkow, nie czekaj na niego z kapciami w zebach, przestan prac jego gacie i odzywaj sie do niego w ten sam sposob, to moze wtedy zateskni za swoja kochana zona i pomysli, ze chyba pora cos zmienic w swoim zachowaniu?!?!
napisał/a: olXinek 2009-07-16 19:30
Stan sie ta zla zona, nie gotuj mu trzydaniowych obiadkow, nie czekaj na niego z kapciami w zebach, przestan prac jego gacie i odzywaj sie do niego w ten sam sposob, to moze wtedy zateskni za swoja kochana zona i pomysli, ze chyba pora cos zmienic w swoim zachowaniu?!?!__________________

Droga Mg, od dwóch tygodni, to on gotuje, sprzata i zajmuje się dziećmi, ponieważ ja pracuję na rano, a mąż na popołudnie,, więc nie w tym rzecz. Zatęskni za swoją kochaną żoną, a czy on mnie kiedykolwiek kochał?:mad: zaczynam watpić, tak się nie traktuje osboy, którą się kocha, a może się mylę? No tak, przecież on to robi dla mojego dobra, zapomniałam.

Ostatnio nie odzywała się do niego po tym jak mnie "olewał", a co gorsze on nie wiedział dlaczego,( tylko błagam nie mówcie,że oni są z innej planety itd. też mają rozum i świetnie zdają sobie sprawę co i jak) kiedy chciałam porozmawiać, wyrzucić z siebie te wszystkie problemy, które mnie nekają, poszukać jekiegoś rozwiazania, tak wspólnie i co NIC, cisza, on uważa, że skoro się nie odzywam, jemu to rybka, sam niegdy mnie zapytał co się stało kochanie, dlaczego jesteś taka smutna, tylko znowu stroi fochy. a może ja faktycznie za dużo wymagam, moze mąż to nie to sama co przyjaciel i ze swioch problemów należałoby się zwierzać przyjaciółce.?
Kiedy trzymałam wszystkie swoje żale w sobie, to nawet nam się jakoś udawało " dogadywać", może w tym tkwi tajemnica udanego małżeństwa, co o tym myślicie?
napisał/a: olXinek 2009-07-16 20:56
ps. na stwierdzenie męża ,że to ja mam problem i że mną jest problem usłyszałby.... to mi pomóż pozbyć się tego problemu . Jeśli kochasz? damy radę i to będzie miernikiem , sprawdzianem twoich uczuć i zaangażowania wobec mnie mężu kochany ..czy tak mu powiedziałaś?.


Jasna cholera, dlaczego tylko ja ma ciągnąć ten wózek, czy ta ja zakochałam się w innym, no ta przecież to moja wina, zapomniałam!
Kochana Mari, mój problem polega na tym, że ja nie rozumiem, dlaczego nie zasługuję na miłość tylko dlatego, że JESTEM, dlaczego muszę udowadniać światu i mężowi, że jestem coś warta i dlatego zasługuję na miłość Dlaczego???
Mąż tego też nie rozumie, według niego, żeby kogoś kochać, trzeba udowodnić, że jest się człowiekiem wartościowym, który coś pożytecznego wniesie do związku, będzie wpływał na zainteresowanie moją osobą mojego partnera ( nic za darmo).
Według niego:
- za mało się rozwijam ( zapisze się na kurs angielskiego, ot to jest myśl!)
- nie rozwijam się intelektualnie ( dzisiaj właśnie zapisałam się na studia uzupełniające, gwoli ścisłości zrobiłam to tylko dla siebie bo uwielbiam rachunkowość, to mój konik, choć nie wiem, czy je skończę z powodu braku kasy , jeżeli mąż odejdzie, w ogóle nie wiem jak ja utrzymam siebie i dzieci...)
- powinnam znaleźć sobie jakieś hobby, tylko dla siebie ( hm może zacznę szydełkować, tak o 24, pewnie znajdę trochę wolnego czasu) ,a ja uwielbiam czytać przy filiżance zielonej herbaty - za mało, bo czytam mało pouczające i rozwijające książki, a uwielbiam Grocholę, Fleszarową, Popławską, Gretkowską, Coelho, Ksińskiego itd., te książki pozwalają mi oderwać się od rzeczywistości, ( acha kupiłam książkę „ Dlaczego mężczyźni kochają zołzy”)
- seriali nie oglądam, choć przyznam się ,że lubię M jak Miłość, to pewnie nie zbyt dobrze o mnie świadczy, ale co tam lubię to oglądać, ale niestety, ale oglądam tylko wtedy, kiedy męża nie ma, Może wyda Wam się to dziwne i całkowite zniewolenie mnie przez męża, ale wierzcie mi, jak ma słuchać jego godzinnej tyrady o wartości tego typu seriali, to wolę udawać ,że ja tego nie oglądam ( choć mecze ogląda często, nie uważam tego za zbyt pasjonujące, ale szanuję jego zainteresowania.

Najgorsze jest to, że ja naprawdę nie wiem jak się zmienić, nie uważam się za chodzący ideał, ma dużo wad, ale myślę ,że sprawdzam się w niektórych dziedzinach, ale to dla mojego męża za mało i wiecie co, on też nie jest takim tyranem, ma swoje wizje idealnego małżeństwa, towarzyszki życia, tylko ja tam się nie mieszczę…

Jeszcze jedno co mnie martwi, pewnie Mari się ze mną nie zgodzisz, ale ja czuje, że nie chcę tego związku odbudowywać. Nie umiem tego dokładnie określić, ale coś się we mnie wypaliło. Potrzebuje bliskości, odrobinę czułości, chęci porozmawiania ze mną, czy tak wiele wymagam. Zapomniałam jak to jest czuć się kobietą ( ładnie wyglądasz, seksownie w tym wyglądasz , ładnie pachniesz, smaczny obiad ( bez przesady nie codziennie, ale tak od czasu do czasu, czy naprawdę dużo wymagam?, a może maje oczekiwania są wygórowane, może w „normalnym” świecie tak nie jest?).

Są chwilę, że myślę o dzieciach o wspólnym dorobku i wtedy postanawiam. Ok. spróbuję, zadziałam,, zamienię się i nagle coś w środku krzyczy Nie, nie chce tego faceta ( powiem w sekrecie, że zbliżeń unikam jak ognia, a przecież nawet po tej historii z koleżanką kochaliśmy się, ale teraz nie mogę, coś mnie blokuje, nie pragnę jego…

Boję się przyszłości jak cholera, już nawet myślałam, ze będę udawać, ale do cholery jasnej jak długo można udawać, jak długo mam udawać uczucia, ukrywać swoje zdanie, pragnia w imię utrzymania iluzji dobrego, zgodnego małżeństwa, no ile?

A jeszcze jedno co mnie męczy to fakt, że On jest z nami, nie dlatego ,że zrozumiał swój błąd, ale dlatego, że” kochanka” jego nie chciała, ta sprawa też nie ułatwia mi życia. Boje się, że za 1, 5 , 10 lat znowu usłyszę” uczucia do niej Są silniejsze niż do Ciebie,”…

Zaraz padną słowa: na tak, to jej punkt widzenia, nie znamy historii jej męża, zapewnia Was ,że to co pisze według niego to stek bzdur, bo ONA zawsze wszystko przekręca, nie rozumie i takie tam brednie…. Ale zgadza się, to Są moje myśli i uczucia i nie zależnie od tego czy jestem „wartościową” i czy „pospolitą” kobietą,, mam DOŁA i nie umiem sama sobie z tym poradzić i powoli gubię sens życia…
napisał/a: Mari 2009-07-16 21:01
mgX26 czasami przydaje się dosadne zaakcentowanie uczuć w tym przypadku do męża i to na koniec zdania:p . Czy nie wyczułaś ironii i pewnego podstępu w tej mojej końcówce?.
Im bardziej źle się mąż do mnie odzywa ,tym bardzie ja robię się krystalicznie czysta i prawa.
Wytrącamy wtedy z ręki wszystkie argumenty na 'nie' tzn..bo źle gotujesz , bo jesteś niemiła ostatnio , czy traktujesz mnie jak powietrze itp..
Właśnie w takim czasie nie ma mi nic do zarzucenia , a znając doskonale psychikę męża wiem ,że go to gryzie i w końcu sam sobie w swojej główce przetworzy i zakoduje to co widzi a nie to co mu się wydaje :D. I przychodzi moment ,że wreszcie przejrzy na oczka.

To moim zdaniem najlepsze podejście do osoby którą chcemy w jakiś sposób "zmienić" i ogłupić w pewnym sensie. Zmienić myślenie osoby , która ma wysokie mniemanie o sobie. Zmienić tak , aby uwierzyła ,że to my mamy rację. Oczywiście ,że jest to ciężka praca , ale efekty są fantastyczne.
Zrobiłam tak raz w życiu ..wtedy gdy nie mogłam już sobie dać rady , znaleźć miejsca w życiu ..z ojcem .Do dziś jestem jedyną córką (wrrrr) , która nie zrobiła mu krzywdy...jego pogląd.
Fakt..nigdy nie poniżyłam go , nie kłóciłam się z nim jak inni . Zaw3sze na jego wrzask reagowałam spokojnym ...tato ja słyszę , proszę usiądź pogadajmy o problemie na argumenty.

Złością jeszcze nikt wojny nie wygrał . Wojnę wygrywa się taktyką ...to oczywiści zbyt duża przenośnia , ale co tam.
Z mężem jak z dzieckiem za rączkę i do kościoła. To po prostu duże dziesięcioletnie chłopaki, które naburmuszają się gdy im się nie da na czipsy, ale jak powiesz ,że dostaniesz Kochanie te cholerne czipsy jak wyniesiesz śmieci grzecznie pójdą wynieść śmieci ;).

Oczywiście znowu polecę aby było weselej...

Podobnie wygląda z uczuciami ..jak głaszczesz pieska to merda ogonkiem , ale jak wyciągniesz z kąta kij to jak myślisz dalej będzie merdał ?. Nie ! zacznie szczerzyć kły.

Każdy z nas kocha być docenionym i bez wad , a co mi ta jak chcesz to masz :p , a ja swoje też ugram .

Nie bierzcie tego na serio , ale jak się przyjrzycie bliżej , to coś z prawdy w tym jest.


pozdrawiam M.
napisał/a: Mari 2009-07-16 21:23
Olinko masz rację ! ,że nie Ty się zakochałaś i nie Ty powinnaś walczyć o związek . Macie robić to we dwoje .

Twoim problemem nr jeden jest to ,że dałaś się wrzucić pod kapeć męża , który w ten właśnie sposób na Tobie! pozbywa się swoich frustracji i może nie spełnionych fantazji .
Pozwoliłaś na to poprzez swoją zmienność ...raz cicha i pokorna , drugi raz wojowniczka .

Pozy , które stosowałaś nie wytrzymały próby czasu , bo żadna z nich nie była do końca Tobą.

Nie określiłaś granic , których mąż nie może przekroczyć , aby nie urazić Twojego "Ja" , aby nie mógł przekroczyć jakiejś linii, którą Ty uznasz jako koniec Waszego związku.

Dlaczego wymieniasz swoje jakieś tam może przywary, czy jakieś tam braki ????????????
A dlaczego nie odpowiesz mężowi ,że na studia pójdę jak tu! na piśmie zapewnisz mi kasę?... bo jak braknie jej to co ? znowu będzie Twoja wina co nie?.

Dlaczego miałabym się wstydzić oglądania seriali , a czy patrzenie jak 12 dupków gania za czymś okrągłym po boisku jest bardziej inteligentne? .

Przykładowo mąż ogląda formułę 1 całe szczęście . Znam temat na 1000% . On wie kiedy "musi" być bardzo grzeczny (dwa dni w miesiącu;)) .....

Nie trzymać nic w sobie to podstawa zrozumienia siebie na wzajem :).
napisał/a: Mari 2009-07-16 21:29
Zostaw mu dzieciaki na miesiąc ..niech weźmie urlop i zaopiekuje się nimi , a Ty wyjedź gdzieś gdzie nie ma sygnału na komórę i dostępu do stacjonarnego .

Powód? musisz przemyśleć za i przeciw Waszego związku ..zimno , bez uczuć i dalszych wynurzeń.


:)
napisał/a: Mari 2009-07-16 21:33
Oczywiście tak ja bym zrobiła i to na mur, ale To Ty wiesz na ile możesz przekroczyć linię Waszego związku , aby było jeszcze do czego wracać !:( .
napisał/a: Mari 2009-07-16 21:49
olXinek napisal(a):ps.
Jeszcze jedno co mnie martwi, pewnie Mari się ze mną nie zgodzisz, ale ja czuje, że nie chcę tego związku odbudowywać. Nie umiem tego dokładnie określić, ale coś się we mnie wypaliło. Potrzebuje bliskości, odrobinę czułości, chęci porozmawiania ze mną, czy tak wiele wymagam. Zapomniałam jak to jest czuć się kobietą ( ładnie wyglądasz, seksownie w tym wyglądasz , ładnie pachniesz, smaczny obiad ( bez przesady nie codziennie, ale tak od czasu do czasu, czy naprawdę dużo wymagam?, a może maje oczekiwania są wygórowane, może w „normalnym” świecie tak nie jest?).


Nie dziwię się . Jesteś jak zaszczute zwierzątko skamlące o miłość w którym zabito poczucie bezpieczeństwa..
Usiądź wieczorem i podziel kartkę na dwie połówki za i przeciw temu związkowi...daj ja rano mężowi jak wyjdziesz do pracy .
Napisz także drugą kartkę w formie listu i ujmij w niej swoje przemyślenia kobiety spełnionej.


buziaki M.
napisał/a: olXinek 2009-07-16 21:59
Barzo chętnie zostawiłbym to za soba i odjechała w siną dal, ale dopiro ropoczęłam pracę...
własnie teraz piszę i płaczę po kolejnej awanturze, o pozostawione kapcie w pokoju i że nie zwracam uwagi na dzeci, to takie krywdzące, nawet rzy mnie kolana porządnie nie stókli...
Ja próbuje przedstawić swoje uczucia, a on mi z kapciami wyjeżdża....nie umiem sie z nim dogadać...