Czy to zdrada?

napisał/a: Ankaaaa 2009-04-02 13:33
piszę jaśniej :
sugerujesz, ze prawdziwa miłość ( nie tylko Ty, wiele osób) wszystko wybaczy. a ja troche przeformułowuje to pytanie, i zastanawiam się, czy prawdziwa miłość moze w ogole dopuscic do zdrady?

uznajac, ze obowiazkiem prawdziwej milosci jest wybaczanie, uznajemy, ze moze sie zdarzyc "zdradzanie". ale jezeli zalozymy, ze zdrada w prawdziwej milosci zdarzyc sie nie moze- wyszloby czarno na bialym- kto kocha, a kto nie (opierajac sie na zasadzie- zdradził/a nie kocha). oczywiscie, zycie nie jest takie proste, zeby kierowac sie tylko jedna zasada,ale gdyby zdrada konczyla zwiazek-i partnerzy mieliby tego swiadomosc- mysle, ze zdrada nie bylaby tak czestym zjawiskiem ( moge sie mylic). w kazdym razie ta zdrada, o ktorej piszesz, ze jest " z ciekawosci".

pisze o tym w zwiazku z tym, ze kobiety tak bardzo, bardzo chca wybaczac i ten slogan " prawdziwa milosc wszystko wybaczy"- ratuje poczucie ich wartosci. w przeciwnym razie- musialyby dopuscic do swiadomosci, ze to ich pogodzenie sie z losem to nie walka o zwiazek, lecz plaszczenie sie przed kims,kto ich milosc odrzucil.

maz zdradzil olinke, powiedzial jej w oczy, ze jej nie kocha, zagrozil, ze zabierze dzieci-czy w takiej sytuaji jest jescze o czym rozmawiac??
napisał/a: rkedar 2009-04-02 14:20
Mari i Ankaaa jak ja Was lubie ....... czytac :)

Myślę, ze Olinka juz jest bardziej świadoma swojej decyzji i musi tylko czekać na rozwój wydarzeń o ile będzie miała wsparcie rodziny przyjaciół cokolwiek sie stanie będzie górą :)
napisał/a: Mari 2009-04-02 22:17
Ankaaaa napisal(a):piszę jaśniej :
sugerujesz, ze prawdziwa miłość ( nie tylko Ty, wiele osób) wszystko wybaczy. a ja troche przeformułowuje to pytanie, i zastanawiam się, czy prawdziwa miłość moze w ogole dopuscic do zdrady?

uznajac, ze obowiazkiem prawdziwej milosci jest wybaczanie, uznajemy, ze moze sie zdarzyc "zdradzanie".

Aj! bez czepiania się nie obędzie ..kurcze powtórka?:D , słowa....gdybyś była facetem to bym Ci powiedziała
po męsku ;)...
Zmieniasz , teoretyzujesz i kombinujesz a końcowy efekt?..bo znaczy słowo 'obowiązkiem' w zdaniu.... "uznajac, ze obowiazkiem prawdziwej milosci jest wybaczanie" to jest Twoje ..znajdź ,że to ja powiedziałam ...pewnik ,że nie ! i nigdy nikomu .
Przestań chybabym musiała być pod wpływem i to jeszcze czasami myślę :p .
Moje zdanie "sądzę ,ze miłość potrafi przezwyciężyć najgorsze". ....czytaj nawet z dodatkiem prawdziwa ...czytaj dalej jeśli chcą tego we dwoje ...czy zawsze mam to powtarzać ja katarynka? :D .
Facet będzie mnie lał , a ja kochając prawdziwie wybaczę mu ? hi!
Ankaaaa napisal(a):
ale jezeli zalozymy, ze zdrada w prawdziwej milosci zdarzyc sie nie moze- wyszloby czarno na bialym- kto kocha, a kto nie (opierajac sie na zasadzie- zdradził/a nie kocha).
no tak... dalej sama odpowiedziałaś sobie
Ankaaaa napisal(a): oczywiscie, zycie nie jest takie proste, zeby kierowac sie tylko jedna zasada,

Ankaaaa napisal(a):
ale gdyby zdrada konczyla zwiazek-i partnerzy mieliby tego swiadomosc- mysle, ze zdrada nie bylaby tak czestym zjawiskiem ( moge sie mylic)..

Widzę ,że masz marzenie świata ...zmienić ludzi by się nie zdradzali?..nieosiągalne chyba...
Ankaaaa napisal(a):
pisze o tym w zwiazku z tym, ze kobiety tak bardzo, bardzo chca wybaczac i ten slogan " prawdziwa milosc wszystko wybaczy"- ratuje poczucie ich wartosci. w przeciwnym razie- musialyby dopuscic do swiadomosci, ze to ich pogodzenie sie z losem to nie walka o zwiazek, lecz plaszczenie sie przed kims,kto ich milosc odrzucil.
Tutaj jako kobieta czuję się obrażona przez Ciebie:confused: bo jako kobieta , każda z nas jest chodzącym ciepłem i macierzyństwem ..z czego "dostaje" się też duuuużo mężczyznom...szczęściarze! , a więc mimowolne bardzo często nawet o tym nie myśląc, nie zastanawiając się dążymy na początku do naprawienia tego 'bałaganu'.. najpierw ze swojej strony chyba? ,że nie wychodzi ..to następnym krokiem są awantury ble, ble , a dopiero potem myślimy co dalej , ale żadna z nas nie zasłania się tym co Ty piszesz...dla mnie ? to Twoja teoria ..ot! i tyle...nie przeżyłaś , nie wiesz.
Ankaaaa napisal(a):
maz zdradzil olinke, powiedzial jej w oczy, ze jej nie kocha, zagrozil, ze zabierze dzieci-czy w takiej sytuaji jest jescze o czym rozmawiac??

Byłaś przy tym? , czy wysłuchałaś jednej strony , a może gdyby mąż Olinki tutaj się wypowiedział to sprawa wyglądałaby inaczej?.

Ja nie podważam Jej słów , ale te prawdziwe życie bardzo często weryfikuje nasze poglądy i na pewno mąż Olinki ...tennnn...samiec i podły rozpłodowiec też miałby coś do powiedzenia...kurde! po co Oni chodzą po tym świecie?! i po co nas rozkochują w sobie! .Zabić , wytępić , spalic a prochy zakopać 1000 m pod ziemią ! , aby przypadkiem ktoś nie wyciągnął tego po 100 latach :D.

Pisałam już gdzieś ,że poprosiłam męża po roku bytności na tym forum by przeczytał moje posty , by postarał się mnie odczytać ...
Słowo pisane czasami więcej oddaje czego często nie potrafimy powiedzieć wprost ..w oczy.. nie przedłużając ..mąż jest teraz najlepszym psychologiem kobiet :D i to w dodatku mi się trafiło!!!.


uściski .
napisał/a: Mari 2009-04-02 22:28
Olinko kochana przeczytałam przed chwilą ...i to jest piękne ...
tedybear27 napisal(a):kiedy ja mialem kryzyz i bylo ze mna bardzo zle KTOS bardzo madry powiedzial mi te slowa

BOG daje Ci do udzwigniecia taki krzyz, ktory jestes w stanie sam podniesc

i wiesz co to bardzo mi pomoglo i rzeczywscie po wielkim dole jaki mialem przyszedl czas na normalne zycie. bylo minelo - jestem mocniejszy i mądrzejszy i fizycznie i psychicznie.



Dodam od siebie ..też rada ..mojej kochane babci "zawsze kładź się spać dopiero kiedy jesteś z ukochanymi osobami po słowie ( tzn nie skłócona) , a życie Ci to wynagrodzi .



buziaki :)
napisał/a: olXinek 2009-04-03 09:39
Byłaś przy tym? , czy wysłuchałaś jednej strony , a może gdyby mąż Olinki tutaj się wypowiedział to sprawa wyglądałaby inaczej?

A co przez to zdanie sugerujesz, że nie piszę prawdy, to logiczne, że gdyby mój mąż tutaj się wypowiedział sprawa wyglądała by inaczej, bo różnie podchodzimy do tego problemu. Ja uważam, że jest problem, że mnie nie kocha, on uważa, że to kwestia spojrzenia na życie.

Mario, jak czytam Twoje posty to nie mogę wyrobić sobie zdania co naprawde myślisz o związkach. Jedyne co pewne, to to, że nie jestes za rostaniami. Raz piszesz, że może "nam" się udać, że nie mamy mowy, abyśmy się odkochali, jeżeli dowoje tego samego bedziemy chcieli. Innym razem, że mam "dźwigać" swój krzyż, tak długo jak mi starczy sił. To żadne dla mnie pocieszenie, że nie "dostanie" mi się cięższy krzyż, niż jestem w stanie unieść, jeżeli i tak czuję, że już z tym jest mi za ciężko. Nic z tego nie rozumiem?
napisał/a: Mari 2009-04-03 10:53
ol-inek napisal(a):Byłaś przy tym? , czy wysłuchałaś jednej strony , a może gdyby mąż Olinki tutaj się wypowiedział to sprawa wyglądałaby inaczej?

A co przez to zdanie sugerujesz, że nie piszę prawdy, to logiczne, że gdyby mój mąż tutaj się wypowiedział sprawa wyglądała by inaczej, bo różnie podchodzimy do tego problemu. Ja uważam, że jest problem, że mnie nie kocha, on uważa, że to kwestia spojrzenia na życie.

Nie wiem , czy by się różniły , czy nie , a Wasze postrzeganie życia podejście do problemu jest podobne mimo , iż twierdzisz ,że inne .
Piszesz ,ze mąż nie kocha ..Ty też nie kochasz ,a więc w czym problem?. Szczegóły nie są już ważne :( .
Wcześniej zadałam pytanie czy to była miłość , czy tzw fascynacja i w tym kontekście był dalszy potok słów.
ol-inek napisal(a):
Mario, jak czytam Twoje posty to nie mogę wyrobić sobie zdania co naprawde myślisz o związkach. Jedyne co pewne, to to, że nie jestes za rostaniami.Raz piszesz, że może "nam" się udać, że nie mamy mowy, abyśmy się odkochali, jeżeli dowoje tego samego bedziemy chcieli.
Słowa ,że może się Wam udać były na początku moich wypowiedzi ..do momentu , kiedy miałam nadzieję ,że Go kochasz...Nie jestem za rozstaniami(z zaznaczeniem..nie na siłę ) jeśli dwie strony tego pragną i tylko się pogubiły :confused:.

Czy jest u Was ta chęć i determinacja aby się ułożyło?.
[QUOTE=ol-inek;551505Innym razem, że mam "dźwigać" swój krzyż, tak długo jak mi starczy sił. To żadne dla mnie pocieszenie, że nie "dostanie" mi się cięższy krzyż, niż jestem w stanie unieść, jeżeli i tak czuję, że już z tym jest mi za ciężko. Nic z tego nie rozumiem?[/QUOTE]

A z tymi cytatami? to po prostu przeczytałam ...piękne i mądre słowa , które warto przemyśleć...

uściski :).
napisał/a: Ankaaaa 2009-04-03 11:36
ja tez nie wiem, co w koncu mari uwazasz, bo piszesz cholernie niejasno, dlatego nie umiem sie do tego ustosunkowac :)

piekne i madre postepowanie polega na "jak kuba bogu, tak bog kubie"- tylko trzeba do tego dojrzec ;)
napisał/a: Mari 2009-04-03 17:22
He, he przyganiał kocioł garnkowi :D. Prosze o pytanie bedzie odpowiedź, ale bez słów ..zakładamy , mamy w domyśle...konkret .
napisał/a: kool 2009-04-03 22:32
Mari - pozdrowienia :))
napisał/a: kool 2009-04-03 22:38
Nie ma chyba wątku o tym, że kobiety uwielbiają cierpieć :)
napisał/a: Mari 2009-04-04 00:37
kool kochana kobieto dobrze , że nie ma! :D bo zmądrzały ;) .
napisał/a: olXinek 2009-04-16 20:14
Dowiedziałam się, że jestem egoistką, bo skoro mam dzieci to powinnam tylko o nich mysleć i jestem rozkapryszona i stroję fochy, a że mąż zakochał się w innej, no cóz faceci tacy są.
Są chwile, że z tym się zgadzam, dzieci są najważniejsze, może dla nich powinnam zrezygnować z własnego szczęścia, stworzyć związek oparty na wzajemnym szacunku. Może to by się udało, gdybym umiała zapomnieć o tym wszystkim, gdyby mnie to już nie bolało, gdyby moją pierwszą myślą po przebudzeniu było: jaki piękny dzień

Nadal mieszkam u mamy. Z mężem widziałm się na Wielkanocnym śniadaniu i po świętach jak przyszedł pożegnać się z dziećmi.
No cóż jeżeli myślałm, że mój wyjazd coś zmieni to się rozczarowałam. Przecież sama wyjechałam, to była moja decyzja. Myślałam, że mój wyjazd zmieni moje podejście do całej tej sprawy, nabiorę dystansu, ale prawda jest taka, że cholernie mi żal tych straconych lat, że tak naprwdę to za nim tęsknię, a jednocześnie nie umiem mu wybaczyć, czy to nie dziwne....