Mój chłopak pisze z inną:(

napisał/a: cicha_kotka 2009-11-08 13:38
I moja rada odnośnie spotkania: Idź i baw sie dobrze :) Załóż najlepszy uśmiech jaki masz i weź ze sobą najwiekszą pewność siebie jaką zdołasz unieść :)) to będą Twoi sprzymierzeńcy. A jeśli się nie uda....? Cóż, co nas nie zabije to nas wzmocni, pamiętaj!
napisał/a: Seta 2009-11-08 19:04
Cicha kotka ma rację ;)
zmiażdż tą natrętną dziewuchę swoistą, kobiecą bronią - czyli pewnością siebie ;)
nie bądź dla faceta podczas spotkania zbyt wylewna, po prostu bądź zadowoloną, szczęśliwą zajęta kobietą, niech to ONA POCZUJE ZAZDROŚC o Twojego faceta a nie odwrotnie ;)
napisał/a: Ewelka16135 2009-11-08 20:24
Dziękuję Wam Kochane... Właśnie tak zrobię jak mi poradziłyście... Czyli odezwę się w środę po wszystkim i opowiem jak było... Trzymajcie kciuki...

Ps.. Anaa82 nie pomogło z tym kolegą niestety... Mam nadzieję że teraz jakoś to się rozstrzygnie...

Pozdrawiam Wam serdecznie...
napisał/a: ~Katarzyna1984 2009-11-09 09:07
A u mnie skutek przynosiły po prostu rozmowy. Jak raz po 2 miesiącach bycia razem do mojego faceta napisała jego EX i pożegnała się słowami "pa myszko" zrobiło mi się po prostu smutno i zaczęłam płakać bo nie wytrzymałam. Zabrałam swoje rzeczy i bez słowa poszłam do domu ... po paru godzinach jak ochłąnełam zadzwoniłam do niego i powiedziałam o co mi chodzi. Drugim razem już nie spotkałam się z taką sytuacją, po czasie wykasował jej numer telefonu, ja wykasowałam jej nr. gg ...
Ostatnio (a my już spory czas po ślubie jesteśmy) zaprosiła go do znajomych na naszej klasie, nie przyjął jej zaproszenia, po prostu ją odrzucił.
Wiesz ja sądzę, że nie wszyscy faceci tak mają, że trzeba im dać wolną rękę (niech robią co chcą i widza, że mi nie zależy). Ja uważam, że jeśli komuś zależy to stara się zachowywać tak, aby nie ranić drugiej osoby.
Niech każda z Was dziewczyny spojrzy w głąb siebie. Czy robiłybyście coś co definitywnie krzywdzi waszych chłopców? Czy flirtowałybyście na gg? czy chodziłybyście na dyskoteki bez nich? czy rzucałybyście im kłody pod nogi? Ja sądzę, że prawie 100% z Was na pewno nie. Podobnie mają mężczyźni, którym zależy. W końcu nie chcą stracić osoby którą kochają poprzez swoje zachowanie prawda? podobnie my ... jeśli mamy na coś przyzwolenie np. chodzenie z kumplami do kina chodzimy, chodzenie na dyskoteki bez partnera - chodzimy ... ale jeśli widzimy, że coś go boli nie robimy tego (tu przyzwolenia nie ma).
Związek nie tylko opiera się na zaufaniu, ale przede wszystkim na wzajemnym szacunku.
Jaki szacunek ma chłopak do swojej dziewczyny, który świadomie ją rani?
Ja wiem,że coś może być przesadą, ale bez przesady ... skoro dziewczyna się martwi to mężczyzna powinien to zrozumieć i nie zachowywać się jak palant.
Wyobrażacie sobie, że wasi rodzice (wasz tata) dzwoni sobie do koleżanki i umawiają się na spotkanie i idzie sam bo wasza mama nie chce albo źle się czuje? albo, że wasza mama chodzi na kawki do sąsiada Janka a nie do jego żony? Podobnie Wy. Ja nie wyobrażam sobie rodziny, w której wszystko WOLNO, albo prawie wszystko. Nie wyobrażam sobie aby mój mąż chodził na spotkania z przyjaciółkami albo ze znajomymi kiedy ja nie mogę (okres, ból głowy, brzucha, choroba, po prostu niechęć lub inna niedyspozycja). Trudno jest mi sobie to wyobrazić.
Ja nie mówię, że chodzenia do kina z kolegą lub koleżanką jest w ogóle jako takie nie do przyjęcia, ale muszą na to wyrazić zgodę dwie osoby. W końcu są różne związki w których mężaczyzna spotyka się z przyjaciółkami a kobieta z kolegami. Też tak może być chociaż dla mnie to chory związek. Ale chodzi o to aby ludzie się dobrali. Skoro jedna osoba nie wyraża na to zgody to dziwne jest dla mnie to, że chce tak cierpieć przez całe życie. W końcu jak teraz popuści to ciągle będzie musiała popuszczać. Nie ta koleżanka to kiedyś przyjdzie inna ... jesli facet tego nie rozumie i brak mu fundamentalnego "szacunku" to o czym tu w ogóle mówić.
napisał/a: cicha_kotka 2009-11-09 13:41
Nie zgodze się z Toba Kasiu..... Jasne, że mówimy o szacunku jako dowodzie miłosci do naszego partnera ale nie wymagajmy by rozumiał i okazywał go w identyczny sposób jak my. Mezczyźni to zupełnie inne twory niz my i zadne nasze dobre chęci tego nie zmienią, uwierz mi. O ile dla Ciebie szacunek bedzie przejawiał się zerwaniem więzi z płcia przeciwną (bo nie chcesz krzywdzić swojego męża), o ile Ty pokasujesz telefony do eks myśląc, ze tym dasz mężowi dowód największego oddania i wierności, o tyle zapewniam Cie nawet mu do głowy nie przyjdzie, zeby robic to samo. I nie można traktować mężczyzny jak zwierzęcia do tresury: "to ma zrozumieć, tego ma się nauczyć bo jak nie to ja się obrażę i zobaczymy komu będzie wesoło..." To też człowiek :) Poza tym, nie możesz porównywać małżeństw sprzed kilku dekad, jakby nie było to juz miniony wiek, zmieniło się wiele, zasady współżycia społecznego i małżeńskiego również i należy mówić o tym co jest tu i teraz, nie o przeszłości. Prawdą jest że, dawniej ludzie byli bardziej ze sobą związani ale czy się bardziej szanowali, kochali?? Brak rozwodów wymuszony był raczej presją społeczna aniżeli wielkim szacunkiem. A prawdę mówiąc, na przykładzie moich rodziców mogę powiedzieć że odrębność w związku, pewna niezależność, posiadanie tylko własnych znajomych i niekonieczność dzielenia wszystkiego ze współmałżonkiem działa tylko na korzyść małżeństwa. Mój ojciec ma 2 koleżanki z pracy, które wielokrotnie nas odwiedzały nawet kiedy mamy nie było, znam je bardzo dobrze, wspaniałe kobiety i są naprawdę świetnymi przyjaciółmi, to ludzie ok. 50tki. I tak jest do dziś . Szczerze, nie wyobrażam sobie żeby mama miała za to ojcu robic sceny :) Wszystko zależy od włąściwego podejścia, wyjścia z własnych kompleksów i kokonu egoizmu a wtedy świat staje się naprawdę znośny :)
Poza tym, nie do pomyślenia jest dla mnie zamykanie partnera w domu bo ja nie moge lub nie chcę wyjść. To JA nie mogę, nie on i dlaczego mam narzucac komuś własne zdanie?? Rozkazywać mu? Czasy niewolnictwa już dawno za nami i nie przenośmy , drogie dziewczyny, niewolnictwa do naszych domów. To naprawde nie wrózy nic, dobrego, wierzcie mi, przeszłam to na własnej skórze. Dzis jest fajnie, On z nami posiedzi, zostanie bo mamy taki kaprys, bo jeszcze nas slepo kocha ale jak długo będzie miał klapki na oczach? On tez chce żebyśmy się liczyły z jego potrzebami, jak długo może ustępować wam? I można to sobie tłumaczyć "partnerstwem" i "szacunkiem" ale nie ma to z nimi nic wspólnego. Miłość to wolność, to kochanie drugiego, niezależnego człowieka wraz z jego własnym swiatem a nie tworzenie własnego świata dla mnie i dla drugiego człowieka.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2009-11-09 14:36
Każdy szuka takiego człowieka z jakim będzie szczęśliwy. Ja uważam, że nie można generalizować wrzucając wszystkch mężczyzn do jednego wora. Widzę to na moim przykładzie. Za męża wzięłam sobie człowieka, z którym zawsze wszędzie chodzę razem dlatego, że razem tego chcemy (nie dlatego że go jakoś szantarzuje swoimi nastrojami). Znajomych też mamy wspólnych, bo jak wszędzie chodzimy razem to wydaje mi się to naturalne. Mój mąż nie gada z kobietkami na gg i nie odczuwa takiej wielkiej potrzeby trzymania swojej EX na NK.
Mój mąż myśli podobnie do mnie. Jak ja rozmawiałam kiedyś z moim EX był zazdrosny (dlatego tego nie robie) a on nie robi tego co mnie by mogło zranić. I o to chyba chodzi w związku prawda?

Apropo rodziców. Moi rodzice przeżyli ze sobą 40 lat (35 lat małżeństwa), zawsze wszędzie chodzili razem: na spacer popołudniu, do rodziny, do rodziców, do znajomych, na imprezy ... i teraz są na prawdę szczęśliwym i kochającym się małżeństwem. Żadne z nich nie czuje się zamknięte w klatce ani w jakiś sposób zniewolone. Są najlepszymi przyjaciółmi i we wszystkim się wspierają i nie mają potrzeby szukania przyjaźni na zewnątrz. Im jest to po prostu niepotrzebne. Mają siebie ... po co im przyjaciele płci przeciwnej? Oni by zwariowali za sobą na wzajem ... Chciałabym aby moje małżeństwo po tylu latach tak wyglądało i żebym z mężem tak niesamowicie się kochała jak moi rodzice.

Ale pomijając już powyższe, chodzi o to, zeby ludzie się dobrali. Jeśli ktoś ma potrzebę latania z dupą na prawo i lewo, posiadania milion przyjaciółek (przyjaciół) jego sprawa.
Ja nie szukałam tego typu człowieka. Zawsze dokładnie wiedziałam czego szukam. Dlatego zawsze moje związki kończyły się po 2-3 tygodniach. Nie czułam się jakoś gorzej z tego powodu że mi się nie układało. Stwierdziłam, że wolę być sama niż męczyć się z osobą, która do mnie nie pasuje. W ten sposób chyba z 15 facetów poszło w odstawkę. Uważałam, że jak nie ten to będzie inny i nie zamierzałam brnąć w coś co mnie rani a zmieniać się nie zamierzałam. Wolałam poszukać kogoś kto do mnie pasuje - i znalazłam.
Nie zgodzę się z Tobą cicha-kotko że czasy i ludzie się zmienili. Ludzie są tacy jakich się ich wychowa. Widzisz Twoi rodzice i moi rodzice pewnie są w przybliżonym wieku (moi 52-53 lata) i mają zupełnie inne poglądy.

Powiem tak dziewczyny, jeśli którejś z was nie pasuje chłopak bo w jakiś sposób Was rani i nie odpowiada Wam to co robi nie zgadzajcie się na to. Postawcie sprawę jano. Mężczyzna ma Was szanować, a napewno tego nie zrobi jeśli same o to się nie zatroszczycie. Jeśli którejś nie odpowiada, że facet chce się przyjaźnić z innymi koleżankami i chodzić z nimi na spotkania - powiedzieć krótko jasno i na temat. Jak mu będzie zalezeć - ZROZUMIE, a jak nie - trudno jego strata. Jesli nie zrozumie to od Was zależy czy chcecie w danym związku "egzystować" - bo nie potrafię tego nazwać szczęściem.

CICHA_KOTKO: nawiasem mówiąc po co Twoi rodzice są razem skoro i tak większość życia spędzają osobno? Po małżeństwie ludzie powinni stać się jednością a nie osobnymi jednostkami. Rozwody biorą się właśnie z oddalenia od siebie. Wspólni znajomi, podobnie jak wspólna polityka rodzinna, wspólne oszczędności i wspólny dorobek łączą. Jak wszystko jest osobne ludzi po prostu mniej łączy i czują się bardziej niezależni - takie związki częściej się rozpadają.

Mamy nieco inną definicję miłości, bo dla mnie miłość to jedność, wsparcie, zaangażowanie w sprawy i uczucia partnera i bezgraniczne oddanie.

Pozdrawiam
napisał/a: ~Katarzyna1984 2009-11-09 15:02
PS. i nikt tu nie mówi o tresurze. Ja w domu mogłabym się nagiąć do spraw, które są dla mnie ważne, ale mnie nie bolą (mieszkanie, jak pomalować, gdzie kupić, jak umeblować, ile dzieci urodzić ...), ale nie do spraw, które mnie definitywnie ranią takie jak np. kontakty mojego męża sam na sam z innymi kobietami bo jak stwierdzi go ograniczam.
Skoro go ograniczam to ja spokojnie dam rozwód ... niech sobie będzie wolnym elektronem.
Bearezja
napisał/a: Bearezja 2009-11-09 19:45
A ja bym się ustawiła gdzieś pośrodku Waszych wypowiedzi. Uważam tak jak Kasia, że ludzie w związku powinni przede wszystkim troszczyć się o siebie i swoje uczucia, nie powinni robić czegoś co ewidentnie rani partnera. Czy pozwalanie innej kobiecie by zwracała sie do nas "Dziubku" i "Kochanie" nie jest przegięciem? Jeżeli z kolei mój partner zwróciłby sie w taki sposób do koleżanki, to dla mnie jego "kochanie" skierowane do mnie straciłoby na wartości... Myślę, że Kasia ma rację mówiąc, że jeśli nam zależy to jakoś nie robimy czegoś, co ewidentnie rani partnera.... Z kolei rację ma też Cicha_Kotka , że związek to nie klatka, że pomimo podobieństw, każdy z nas jest innym człowiekiem. Są jednak pewne granice, które na pewno są przekraczane wtedy, gdy robimy coś co ewidentnie rani partnera. Tak jak Cicha_Kotka sądzę, że drugiemu człowiekowi należy pozostawić trochę przestrzeni, ale dla mnie tą przestrzenią są pasje, przyjaciele, ale na pewno nie irytujące pseudo "przyjaciółki"... Gdyby jakaś kobieta pisała do mojego faceta "Dziubeczku", a on jeszcze by się chciał z nią umawiać, też trafiałby mnie szlag. Ciekawe ilu facetów zniosłoby sytuację, gdyby w życiu jego kobiety pojawił się nagle jakiś facet, który pisałby do niej czułe słówka, a ona jeszcze nalegałaby na spotkania z nim?
Bearezja
napisał/a: Bearezja 2009-11-09 20:00
Ewelka16135, ta dziewczyna wyraźnie przegina.
A gdybyś jej napisała cos w stylu "nie życzę sobie, abyś się w taki sposób zwracała do mojego chłopaka". Wiedziałaby wtedy, że Ty dobrze znasz treść jej smsów, że on Ci pokazuje to, co ona pisze. A na jej słowa, które pewnie wtedy by padły, że ona nie bierze się za zajętych facetów i że nie musisz być zazdrosna, mogłabyś napisać, że nie obchodzi Cię jej stystem wartości i nie jesteś zazdrosna, tylko po prostu nie życzysz sobie takich tekstów, koniec kropka. Ale to już by było wkroczenie na wojenną ścieżkę.
Niepokojące jest to, że Twojemu chłopakowi tak zależy na spotkaniach z nią, obawiam się, że ona teraz rozstawia na niego sieci, a za jakiś czas zmieni strategię i zacznie go molestować o spotkania sam na sam. Bardzo możliwe, że on jej wtedy po prostu odmówi, w końcu jest z Toba i to Ciebie kocha. Jednak dziewucha jest irytująca i już pora żeby dać jej po nosie za wpychanie się do cudzego związku. A może pogadaj z tym kolegą i poproś go żeby poszedł z nią gdzieś sam?
A jak teraz wyglądaja Twoje rozmowy z nią?
Tak jak mówiła Cicha_Kotka, spraw by to ona była zazdrosna! To Ty jesteś jego dziewczyną, Ciebie kocha, to jest Wasz związek... Zawsze na spotkaniach w czwórkę wyglądaj super i bądź czarująca dla swojego faceta... A może weźcie urlop i wyjedźcie gdzieś teraz razem? Gdy ona zniknie ma jakiś czas, moglibyście na spokojnie zająć się sobą i wyjaśnić sobie parę spraw... Być może rada Cichej_Kotki abyś się nagle zdystansowała do całej sytuacji jest niezła, ponieważ on zacząłby się wtedy zastanawiać skąd ta zmiana i może by się nawet trochę przestraszył...
napisał/a: cicha_kotka 2009-11-09 20:07
Droga Kasiu,
każdy ma taki związek i taką miłość jakie sobie jakich pragnie i o jakie zabiega. To oczywiste że nikt nie będzie sie dusił w związku, który nie daje mu satysfakcji, który nie spełnia jego potrzeb ale własnie nie generalizując liczmy się z tym, że każdemu odowiada co innego; są kobiety domatorki i one będą szukały takich mężczyzn, są kobiety towarzyskie i takim będzie dobrze z otwartymi wesołymi facetami. Ale czy to oznacza, że Ewelka16135 ma rzucić swojego chłopaka, bo maja inne podejście do pewnych spraw? Raczej nie. Ja zalecam "poluźnienie więzów", wyciszenie złości, przyjęcie postawy zadowolonej, pewnej siebie kobiety bo w tej sytuacji to może dać lepsze efekty niż fochy i grymasy.
Jeżeli Tobie jest dobrze z własnym mężem w waszym hermetycznym świecie, nie mam nic do tego i nie mnie oceniać jakie konsekwencje przyniesie taki związek w przyszłości. Jeśli jest wam dobrze to cieszcie sie tym. Mam swoje doświadczenie również jako mężatka i z niego wiem, że choćby nie wiadomo jak ludzie sie dobrali, na początku zawsze jest fajnie. Schody zaczynają się później. I jak już mówiłam, wszystko zależy od właściwego podejścia.
Odnośnie moich rodziców, źle mnie zrozumiałaś Kasiu, oni nie spędzają większości czasu osobno, inaczej pewnie nie byłoby mnie ani mojego rodzeństwa na świecie :) oboje pracują, bardzo się szanują i kochają ale nie funkcjonują jak para bliźniąt syjamskich, gdzie jedno bez drugiego sie nie ruszy, bo nieładnie, bo nie wypada czy coś w tym stylu.... Każde ma fragment swojego świata tylko dla siebie i sa szczęśliwi z tą swoją odrębnością. I ja zostałam tak wychowana.
I nie rzucaj Kasiu słów na wiatr "to ja spokojnie dam rozwód niech sobie będzie wolnym elektronem..." tak mówi każda kobieta, która jeszcze nie musiała go dawać. Łatwo mówić pochopnie. Zapewniam Cię, że Twoja miłość nie pozwoliłaby Ci na rozstanie, gdyby w Twoim życiu zaistniała taka sytuacja. My zawsze walczymy.
Pozdrawiam!
napisał/a: ~Katarzyna1984 2009-11-09 21:59
Masz rację Cicha_Kotko - my zawsze walczymy. Masz rację też z tym, że nie łatwo byłoby mi dać rozwód bo swoje bym przeżyła, ale dałabym go.
Po prostu zostałyśmy inaczej wychowane. Ja uważam, że większe konsekwencje przynieść może zbytnia wolność, ty natomiast - zbytnia bliskość. Każdy ma prawo do swojego zdania.
Wiesz ja myślę, że po prostu w swoim małżeństwie nie trafiłaś na odpowiedniego mężczyznę, skoro wszystko się rozleciało - bardzo mi przykro, ale sądzę, że to nie jest Twoja wina. Jeśli kiedyś miałaś związek typu "wszędzie razem", a jemu to nie pasowało lub tobie to widocznie tak miało być.
Chodzi o to żeby się dobrać. Nie wszystkim będą pasować luźne związki i nie wszystkim takie jak mnie. Gdyby wszystkim podobało się to samo życie byłoby nudne :)

Pozdrawiam Cię gorąco i życzę powodzenia.

PS. my nie uważamy aby nasz związek był hermetyczny ... mogę śmiało powiedzieć, że żadne z nas tak nie uważa :) i dobrze nam z tym ...
napisał/a: Seta 2009-11-10 08:49
Każdy ma taki związek, jaki sobie ułożył, nie wiem po co te wywody, skoro każda z Was będzie obstawiać na swoim.

Na szczęście potraficie kulturalnie prowadzić dyskusję heh

to tak nie do tematu nieco ;)

Ewelka, czekamy na środę i na Twoją relację!