Nie wiem od czego zacząć swoją historię...

napisał/a: Mari 2009-05-14 13:18
barbarella7 napisal(a):Witaj Mari,

TEN ARTYKUŁ NIE JEST O MNIE


Barbarelko Kochana nawet mi przez myśl nie przeszło takie porównanie :eek:!.
Pisząc o nas ..kochających kobietach miałam na myśli Ciebie , mnie , Frotkę ,Nixi , a artykuł , który wkleiłam to pokazanie kobiet na przeciwnym biegunie ..takie na nasze szczęście?, nieszczęście też są..
Jeśli choć na chwilkę zasmuciłam Cię to bardzo , bardzo przepraszam :o.


A tak w ogóle to małpo kochana nie bierz do siebie wszystkiego tak dosłownie :p.
Podnieś głowę do góry , wypnij piersiaczki w przód i idź kup sobie różyczkę ...uśmiechnie się do Ciebie na pewno :D.


buziaki .
napisał/a: barbarella7 2009-05-14 20:16
rozmawialiśmy po pracy, ale w pracy o nas i tym wszystkim dookoła, bardzo długo .........
popłakaliśmy się oboje ...............
przytulił mnie ............
poczułam jak by ktoś posypał sól na świeżą ranę ..........
napisał/a: Mari 2009-05-14 20:51
nixie napisal(a):Mari... one tylko pozornie sa szczęśliwe..
w końcu się obudza jako stare pomarszczone pindy i będą SAME...

nie czytałam całego artykułu bo jeszcze by mi sie ciśnienie dzwiglo
..gardze takimi co nie maja sumienia i wiem ze sprawiedliwość je jeszcze dopadnie..
Niema im czego zazdrościć..nie cierpią.. bo nie maja serca...

mówi sie.. "kto nie cierpiał..nigdy nie kochał..."

co innego zakochane dziewczyny którym żonaty robi wodę z mózgu..
to sie jeszcze da wybaczyć.


Nixie Ciebie podziwiam za odwagę , za krok który uczyniłaś :) , gdyby wszystkie dziewczyny były tak odważne i dumne to na pewno panowie nie mieliby nic do 'zarwania'.

Gdyby wszystkie z nas były tak stanowcze byłoby o połowę ..co ja mówię ! o 9/9 mniej cierpienia.

ps. fajnie na Was razem brzdące popatrzeć :D .
napisał/a: Mari 2009-05-14 20:54
barbarella7 napisal(a):rozmawialiśmy po pracy, ale w pracy o nas i tym wszystkim dookoła, bardzo długo .........
popłakaliśmy się oboje ...............
przytulił mnie ............
poczułam jak by ktoś posypał sól na świeżą ranę ..........


Mam nadzieję ,że wreszcie nastąpi u Was jakiś przełom...


trzymaj się .
napisał/a: barbarella7 2009-06-21 20:05
Witajcie,

dawno mnie tu nie było,
co to się porobiło z tymi hasłami :confused:

co u mnie?
od miesiąca nie widuje się z Karolem, również w pracy staram się z nim mało rozmawiać, on dzwoni i pisze, w zeszłym tygodniu powiedział mi, żebym na niego zaczekała, żebym zastanowiła się nad tym,
między nim, a żoną się nie układa, chociaż ona bardzo się stara, ale chyba sama zaczyna widzieć że to nie takie łatwe, prosi go, że gdyby się rozeszli, to aby utrzymywał dobry kontakt z dziećmi.
Karol twierdzi, że tęskni i brakuje mu mnie, muszę Wam powiedzieć, że rzeczywiście fizycznie źle wygląda.

Ja nie wiem co mam robić :confused:
Mój "zagraniczny" przyjaciel miał przyjechać do mnie na przełomie maja/czerwca i nie przyjedzie

Byłam ostatnio u ginekologa. Chciałam się dowiedzieć jakie mam szansę w moim wieku na urodzenie zdrowego dzidziusia. Ten stwierdził, że nie mam na co czekać i poinformował mnie że mam polipa endometrialnego w macicy.

Nic się nie układa.
Jetem totalnie załamana
napisał/a: rkedar 2009-06-22 13:24
Witaj Barbarello, dobrze Cie znowu czytac aczkolwiek myslalem, ze to beda lepsze wiesci.
Pozdrawiam
rkedar
napisał/a: Mari 2009-06-22 16:25
Barbarello witaj :)
Z leczeniem dasz radę szybciutko i chociaż jedno z głowy a sprawa z Karolem?...Twoja decyzja , czy jednak chcesz dalej żyć w niepewności i z piętnem tej drugiej?.
To co On mówi ..jesteś pewna,że to prawda?. Ja nie :( .. bo gdyby pragnął być z Tobą nie zastanawiałby się pięć minut.
Wiem , prawda dla Ciebie okrutna , ale proszę zrzuć klapy z oczu i nie tłumacz Go złym wyglądem,czy smutnymi oczyma.
On chce mieć żonę i kochankę i to jest Jego prawdą.

Wróć do życia . Pokochaj swoje istnienie w tym życiu. Pozwól jemu się cieszyć ,ze rano wstajesz , albo,że byłaś dziś na fajnym filmie :). Daj sobie spokój na razie z facetami :cool:. Zajmij się czymś co odciągnie Cię od desperackiego poszukiwania drugiej połówki . Uwierz ,że właśnie w takim stanie przyciągasz do Siebie nieodpowiedni 'element' .
W momencie 'wyzwolenia' się z tego :) na mężczyzn spojrzysz w całkiem inny sposób. Nie tak ,że są oni niezbędni tylko ,że są dopełnieniem Twojego pięknego dnia.

uściski .
atrenzis
napisał/a: atrenzis 2009-06-23 00:35
Witam!
Przeczytałam dopiero dziś cały wątek, z wypiekami na twarzy bo wiele mądrych i pieknych słów padło.
Barbarello
Jesteś wspaniałą kobietą, silną i niezależną, potrafisz zmieniać świat i masz wielki wpływ na własne życie. Nie chcę pisać o bólu i cierpieniu bo aż za dużo o nim było, nie chcę pisać o mężczyznach i o tym konkretnym człowieku, bo jego problemy nie muszą być twoimi.
Skoncentruj się na sobie, powiedz za co siebie kochasz, dlaczego jesteś cudowną, młodą dziewczyną, która zawojuje świat - swój świat. Jesteś taka a twoje szczęście czai się tuż pod twoimi powiekami i to ty codziennie możesz je urzeczywistniać.
Nie chciej skarbów za siedmioma górami i przeźroczystych uczuć. Nie musisz być niewolnicą jego decyzji, jego żony, jego kłamstw, jego widzimisię. Kocha cię owaszem, kochał szczerze, ale nie potrafił dokonać ostatecznego kroku i miał już tą szansę. Teraz ty daj szansę sobie. Nie innemu, sobie bo ze soba musisz się porozumieć, ze sobą porozmawiać nie z nim, bo ze sobą spędzisz resztę życia ( tego nie da się zmienić)!!!
Być może stoisz nad brzegiem rzeki a na drugą stronę prowadzi stary, chwiejny most i być może boisz się, że spadniesz, pogrążysz w wodzie. Musisz zaryzykować bo jak już na niego wejdziesz, zrobisz pierwszy krok, a potem następne okaże się, że most wytrzyma nie tylko twój ciężar, ale jeszcze tysięcy ludzi za tobą. Musisz tylko i aż uwierzyć, że uda ci się bo siła tkwi w tobie. Jest tam napewno i być może czujesz, że tam jest. Zbierz się na odwagę, odrzuć wszystkie "nic się nie da zrobić", "nie dam rady", "jestem taka i koniec" i idź do przodu. Powoli, ale sama i z nadzieją, że po drugiej stronie mostu będzie piękna trawa, wspaniały widok, nowi ludzie i to wszystko co nazywasz szczęściem.
Jesteś niesamowita, byłaś, jesteś i będziesz - poczuj to w sobie a każdy dzień będzie odrobinę jaśniejszy, aż wreszcie staniesz w pełnym słońcu!
Trzymam za ciebie kciuki i poczuj w sobie siłę!!!!
Pozdrawiam
napisał/a: Mari 2009-06-23 00:50
atrenzis

cudny podpis i jak bardzo przydatny w życiu , 'ino trza' :D się go nauczyć , a życie jest wtedy w kolorze blue ;).
napisał/a: barbarella7 2009-06-23 22:34
Witajcie,

dzięki za wypowiedzi

Artenzis
mądrze piszesz, ale gdybym była taka silna to już dawno zerwałabym tę znajomość.
Próbowałam wielokrotnie, ale mi się nie udało.
W tym wszystkim właśnie to najbardziej mnie boli. Brak odpowiedzialności za drugiego człowieka. Bawienie się jego uczuciami. Zarówno żony jak i moimi.
Skoro Karol przeczuwał, że nie będzie ze mną to dlaczego nie pozwolił mi odejść. Przecież jeśli się kogoś kocha to pragnie się jego dobra i życzy mu się jak najlepiej nawet tak rozumianego, że powinnam ułożyć sobie życie z innym mężczyzną, a była taka możliwość.
Nie dopuścił do tego, a teraz mnie zostawia i powtarza, że jest dobrym człowiekiem.
Żal mi siebie, żal mi jego żony ................
atrenzis
napisał/a: atrenzis 2009-06-24 00:07
Barbarello,
on nie pozwala ci odejść bo niewiele odób to potrafi. Pozwolenie by ukochana osoba odeszła to taki typ miłości, który pozwoliłby Karolowi odejść od żony i związać się z tobą, nie dziw się więc, że tak się nie stało.
Co do twoich prób zerwania znajomości, chodzi o to, żebyś miała do siebie szacunek, a każde działanie, które opatrzysz stwierdzeniem, że spróbuję zawsze kończy się niepowodzeniem - dopuszczasz bowiem na samym początku, że możesz czegoś nie zrobić!
Jesli do tego dojrzejesz zrobisz to poprostu, bez zbędnych słów i ceregieli, zakończysz z nim znajomość. Nie na zasadzie nie odbierania telefonów czy uciekania, poprostu powiesz mu, że to ci nie odpowiada i dziękujesz mu za te 5 lat związku. Następnie może pójdziesz do fryzjera i całkiem zmienisz fryzurę, wyjedziesz na urlop a następny dzień po tym, będzie pierwszym dniem reszty twojego życia!
Do tego, żeby tak było potrzebna jest twoja decyzja, nie jego płacze i "pozwalanie" na odejście. Przyznaj, że może trochę boisz się zakończyć ten związek, nie chcesz go kończyć choć strawia cię wewnętrznie, jesteś męczennicą w służbie jego wysokości. Póki sama tego nie zrozumiesz pozostaniesz tam gdzie jesteś, aż w końcu doczekasz się, że to on nie zadzwoni i on nie będzie chciał cię widzieć.
Pisałam, że jestes silna, wierzę w to nadal, każdy jest tak silny, że mógłby przenosić góry, ale siła tkwi w nas i naszych decyzjach, które podejmujemy świadomi ryzyka, które ponosimy.
Trzeba tylko tą siłę chcieć wydobyć... wierzę, że ci się uda...
Trzymam kciuki, pozdrawiam
napisał/a: Mari 2009-06-24 00:42
Barbarello ,
przyjmij do wiadomości ,że są mężczyźni , którzy potrafią "kochać" kilka kobiet i gdyby prawo na to zezwalało , to pewnie mieliby ich tyle ile byliby w stanie utrzymać i upilnować ....
Tacy chcą mieć ciastko i jeść ciastko.
Ty należysz do innej bajki . Ty oddajesz Siebie całą i pragniesz mieć tylko ciastko...jego jedynego.
Różnica nie do pogodzenia.
Druga rzecz . Gdyby miał wobec Ciebie prawdziwe zamiary...małżeństwo , to nie "myślałby" tak długo jak pisała Ci już atrenzis.