Różowe okulary?

napisał/a: dgw 2009-12-13 21:48
Ciekawa analiza powiedz mi tylko po co zakładałeś nowe konto, aby to wszystko przekazać. (Zarejestrowałeś się o 13-tej w ciągu 4,5 godziny przeczytałeś dokładnie 10 stron tego wątku i jeszcze kilka tematów a przynajmniej onomatopeji- Mało prawdopodobne, ale nie wykluczone).


Co do sedna można się zgodzić z jakimiś wnioskami ale na pewno nie z wszystkimi. Zobaczymy gdzie się potoczy dalej taka dyskusja.
napisał/a: Magulka 2009-12-14 00:24
Oleńka39, ale ja póki co nigdy nikogo kogo kochałam w żaden sposób nie zdradziłam, a moja obecność na tym forum, to już inna bajka. Pojawiłam się tu z jednym pytaniem, a po drodze w mojej głowie urosło z dobre dziesięć... W tym momencie zastanawiam się nad tym, czy można kochać dwie osoby na raz? Dziewczyny, piszecie, że kochałyście mężów i jednocześnie darzyłyście miłością kochanków, jak to jest? Gdybym kiedyś po wielu latach małżeństwa usłyszała od męża - kocham Ciebie, ale Ją też pokochałem - to chyba zemdlałabym z wrażenia. Czy to jest w ogóle możliwe? Można kochać dwie osoby jednocześnie, czy może nie kocha się nikogo? Powiem Wam szczerze, że to wykracza poza granice mojego ograniczonego móżdżku. Młoda jestem, więc może o czymś nie wiem?
napisał/a: oleńka39 2009-12-14 08:10
Magulka, to dobrze, że nigdy nikogo nie zdradziłaś i tak trzymaj!!!
Pytasz czy to możliwe, żeby kochać dwie osoby jednocześnie?Nie wiem.Mnie kochaś tak omotał, że męża przestałam kochać by oddać się całkowicie jemu.
Zawsze byłam przekonana, że jak się kogoś kocha to nie ma mowy o zdradzie,
i tak chyba jest. U mnie przyszedł kryzys w małżeństwie, nie czułam miłości-sama tez o niej nie mówiłam, aż pojawił się ktoś kto po prostu zalał mnie miłością a ją w nią po prostu weszłam"całą sobą".Teraz próbuję odbudować uczucie miłości do męża, czy mi się to uda?nie wiem. Piszesz, że zemdlałabyś z wrażenia gdyby ktoś powiedział, że kocha żonę i kochankę?
Ja to usłyszałam od( swojego byłego) kochasia, na którymś spotkaniu,gdy zapytałam go czy kocha żonę, odpowiedział mi : tak kocham żonę i Ciebie też kocham ale ciebie bardziej. Więc mdlej Magulko z wrażenia.....
napisał/a: sorrow 2009-12-14 09:01
Kawitator napisal(a):Duży wpływ na to forum ma na pewno osobowość moderatora który narzucił czy zdominował myślenie obecnych tu ludzi..

No tak... teraz to mnie rozgryzłeś... aż wstyd cokolwiek już tu pisać. Ciągle manipuluję tu ludźmi na forum i namawiam ich za plecami do jedynego obrazu świata. Tych, których nie udaje mi się zdominować namawiam na korzyści finansowe ;). A tak na serio to chętnie posłuchałbym co masz do powiedzenia na temat jak pisać, żeby nie zdominować... jak wyrazić swoje osobiste zdanie, poglądy, żeby nie wpływać? Czy wymaga to dawania sprzecznych sygnałów? Czy wymaga to zmiany orientacji jak chorągiewka na wietrze? Czy też wymaga to zgodności poglądów z osobą, która wysnuwa takie wnioski o dominacji?

Napisałeś dość długi post, gdzie zawarłeś kilka swoich (bądź książkowych) spostrzeżeń. Zawsze dobrze poczytać inny punkt spojrzenia. Zawsze spowoduje to u człowieka pewną lawinę, albo przynajmniej "lawinkę" przemyśleń. Zabrakło mi jedna jakiejś konstruktywności w tym co napisałeś. Wyszła z tego wyważona krytyka bez konkretnych pomysłów na wyjście z impasu... a krytykować jak sam wiesz najłatwiej.

Wspominasz, że onomatopeja12345 ma realne doświadczenia zawodowe odnośnie ujawniania romansów. Te doświadczenia czerpane są skąd? Z ostatniego etapu związku... kiedy nie ma już wyjścia. To u niej pojawiają się te pary, które definitywnie chcą go zakończyć. A gdzie doświadczenia osób, które tam nie trafiają? Myślę, że dużo więcej o romansach miałby do powiedzenia psycholog, albo ktoś z poradni z małżeńskiej, bo z pewnością widzi wiele stron takich wydarzeń, a nie jedną tak jak prawnik. Pozdrów ją przy najbliższej okazji :).
napisał/a: ~gość 2009-12-14 11:37
Magulka napisal(a):Dziewczyny, piszecie, że kochałyście mężów i jednocześnie darzyłyście miłością kochanków, jak to jest?
Magulka napisal(a):Można kochać dwie osoby jednocześnie, czy może nie kocha się nikogo?


Nie można kochać dwóch osób jednoczesnie... W moich akurat ustach brzmi to może śmiesznie, ale tak uważam... Zastanawiam sie nad sobą, nad swoim postepowaniem.. Nad całym swoim zyciem, nad związkiem z męzem i nad tym, co ogarnęlo mnie przed 2 laty...
Miłość ma jakies swoje etapy.. od motyli w brzuchu po dojrzałe uczucie aż do spokojnego stabilnego związku z przewagą wzajemniego zrozumienia, szacunku... Coś zostaje zastapione czymś. Euforia pierwszych spotkań zostaje zamieniona na przyjaźń, bliskość bycia z drugą osobą.
Taka miłość jest piękna, stabilna, elastyczna.
Niestety nasze umysły podatne są na autosugestię. Pojawia się ON a wraz z nim jakis impuls... Chemia, motyle, udrzenie wody sodowej.. I co? To co dotychszas czułyśmy do męża/partnera zostaje odsunięte gdzieś w niepamięć. Tak było w moim przypadku... Nie "odkochałam" się w mężu w dniu gdy na mojej drodze stanął B. ale sama sobie wmówiłam pod wpływem niekontrolowanych emocji wyzwolonych tymże impulsem, że to on jest tym jedynym, że mąż to pomyłka itd... "Odsunęłam" gdzieś głęboko w podświadomosć moje uczucie do męża i cały rozum, rozwagę, logikę, robiąc tym samym miejsce na uczucie do kochanka.
Więc w pewnym sensie "kochałam" jednego mężczyznę. Tak chciałam myśleć, tak sobie zasugerowałam i w to uwierzyłam.. Dlaczego? Nie wiem.. bo motyle, bo nowość, bo atmosfera, bo wyjątkowość...
Bo miłość jest ślepa...? nie nie jest..
Miłość ta w najczystszej postaci, jest taka jak opisuje ją św. Paweł: "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.Miłość nie zazdrości,nie szuka poklasku, nie unosi sie pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego,nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość czyni nas lepszymi.."
Slepe jest zakochanie, stan euforii jakkolwiek nazwać ten pierwszy moment, który wyzwala w nas odurzenie podobne do narkotycznego.
To coś co nakazuje nam brnąć w to dalej i dalej, nie patrząc na nic i nikogo wokół.. Ślepe jest to, co zabija w nas ludzkie emocje wyzwalając egoistyczne instynkty...
Wyparłam ze świadomości uczucie do męża na niemal 2 lata...
W moim przypadku pojawił sie impuls, który odwrócił sytuację...
Zaczynam rozumieć, że tym jednym jedynym od zawsze na zawsze jest mąż.. Nie kochałam ich obu jednocześnie. Pozwoliłam sama sobie na to by wyprzeć miłość do męża, tę stabilną, silną, uczciwą miłość i zastapiłam ją "miłością" do kochanka, tą którą się zachłysnęłam. Sama sobie to "nakazałam"....

dgw napisal(a):Kod:
Na zimno, niczym widz, ocenić swój romans. O czym myślałaś jadąc do kochanka, jak zagłuszałaś swoje sumienie, jak sobie to wtedy tłumaczyłaś. Musisz ocenić sama siebie, nazwać te rzeczy po imieniu i zerwać z tym raz na zawsze. Koniec miłości z Andrą sprzed dwóch lat i zaczynasz żyć od nowa z nową lepszą Andrą. Przecież wiesz, że nie jesteś zepsuta aż do szpiku kości, więc co ma się nie udać. Żyjesz? Żyjesz, więc wszystko można jeszcze zmienić na lepsze.


i znów Cię lubię Magulka.


Magulka, dgw... tak bardzo dziękuję Wam za te słowa!!!! Jeszcze nie czuję sie na siłach by na zimno ocenić i spojrzeć na samą siebie.. minęło zaledwie 11 dni..ale myśle wciąż rozważam wszystko od nowa i od nowa.
Tak bardzo chcę być nową, lepszą osobą.. innym człowiekiem, choć odrobinę przypominającym tego sprzed 2 lat...
Wiecie...
dgw Ty wiesz...
Wam nie musze udowadniać niczego, niczego obiecywać, zarzekać się... Działanie do mnie należy i to sobie powinnam składać obietnice i dotrzymywac ich..
Ale otrzymałam od Was oraz od wielu innych osób obecnych na forum pomoc, otrzymałam wsparcie.. Nie chcę, nie mogę tego zawieść...
Pewnie niewiele to dla Was znaczy ale jest dla mnie jednym z motywów by jednak walczyć tak długo jak będzie trzeba...
Dziękuję.. niemniej pilnujcie nadal moich kroków i nie zakładajcie na głowę lauru zwycięstwa... wiem, że jeszcze baaaardzo długa droga przede mna..

A odbiegając od tematu... Co siądzicie o pojawieniu się Kawitatrora?
Zastanawia mnie, po co takie osoby "znikąd" przypadkowo zaglądając na forum zabierają głos, robiąc zameszanie po czym byc może nigdy tu nie powrócą by ponownie podjąć temat. Rzucają swoje opinie aby nie rozwinąć dyskusji a przy tym czepiają się jeszcze moderatora?

Przeczytałam dziesiątki postów sorrow i moja subiektywna i selektywna opinia jest taka, że jest to ktoś absolutnie wyjątkowy. Dla mnie guru.
Spokój, madrość, trafność i dojrzałość oraz dystans Jego wypowiedzi ścinają z nóg natomiast brak złośliwości /na ogół / i szacunek do wszystkich, oraz umiejętnność rozmowy z każdym, godne są pozazdroszczenia... I ta bezstronność z Niego emanujaca...
Jeśli ktoś miłaby "narzucić lub zdominować" moje myślenie, to lepiej zeby był to sorrow niż np. Kawitaror...
No coż.. miejmy nadzieję, że Kawitarot jeszcze tu kiedyś zabłądzi by wdać się w jakąś dyskusję a nie tylko włożyć kij w mrowisko...
napisał/a: Kawitator 2009-12-14 11:40
Do Dgw

napisal(a):Ciekawa analiza powiedz mi tylko po co zakładałeś nowe konto, aby to wszystko przekazać.
Konto założyłem aby się moc wypowiedzieć O ile się zorientowałem bez tego nie mógłbym tego zrobić.

(Zarejestrowałeś się o 13-tej w ciągu 4,5 godziny przeczytałeś dokładnie 10 stron tego wątku i jeszcze kilka tematów a przynajmniej onomatopeji- Mało prawdopodobne, ale nie wykluczone).

Tak jak do pisania potrzebne jest konto to do czytania nie więc czytałem już od jakiegoś czasu.

napisal(a):Co do sedna można się zgodzić z jakimiś wnioskami ale na pewno nie z wszystkimi. Zobaczymy gdzie się potoczy dalej taka dyskusja.

Byłoby dziwne i podejrzane gdybyś się zgadzał z całością wypowiedzi
Dyskusja raczej się nie potoczy Tu się pisze o poszczególnych drzewach a nie widzi się lasu

Do Sorrow

napisal(a):No tak... teraz to mnie rozgryzłeś... aż wstyd cokolwiek już tu pisać.

Nie kryguj się Jesteś tu osobowością mająca duży wpływ na to forum zarówno pod względem formalnym jako moderator jak i pod względem merytorycznym Wszystko to co wymieniłeś ma oczywiście miejsce ( poza chyba korzyściami finansowymi ale może jeszcze nie jestem zorientowany ) ale właśnie dzięki temu to forum jest takie wspaniałe/do dupy * ( niepotrzebne skreślić) Każdy z nas sama swoją obecnością w postach wpływa na innych i nie rozumiem twoich obiekcji. To co napisałem to stwierdzenie faktu a nie ocena .

napisal(a):Napisałeś dość długi post, gdzie zawarłeś kilka swoich (bądź książkowych) spostrzeżeń.

Powiem dokładniej Przemyślenia wynikające z nałożenia się doświadczeń własnych, z obserwacji życia a głównie z literatury i rozmów z przyjaciółmi akurat fachowcami psychodycho prof. hab. itd Muszę dodać ze literatura też polecana lub nawet udostępniana przez wyżej wymienionych.

napisal(a):Zabrakło mi jedna jakiejś konstruktywności w tym co napisałeś. Wyszła z tego wyważona krytyka bez konkretnych pomysłów na wyjście z impasu... a krytykować jak sam wiesz najłatwiej.

Podawane przeze mnie prawidłowości to nie jest krytyka, są pewnym spojrzeniem ogólnym. Nie chcę lub lepiej nie potrafię podawać recept na rozwiązanie problemów bowiem po pierwsze brak mi wiedzy aby zrobić to rzetelnie a po drugie nie ma tu wystarczającej informacji na podstawie której można by zdiagnozować sytuację. Tak więc można albo podawać jakieś statystyczne prawidłowości co starałem się w swoim ograniczonym zakresie zrobić albo współodczuwać i wspierać co robią w większości forumowicze

napisal(a):Wspominasz, że onomatopeja12345 ma realne doświadczenia zawodowe odnośnie ujawniania romansów.

Ten pogląd już w którym z postów wyraziłeś więc go znam Na pewno masz racje ale to podałem jako przeciwwagę dla panujących tu nastojów powszechnego wybaczania i budowania od nowa.

I znowu wyszedł mi elaborat
Przepraszam więcej nie będę
napisał/a: dgw 2009-12-14 12:39
Kawitator wystarczy zaguglować i i się okazuje, że istniejesz w sieci od dłuższego czasu ( chyba, że to zbieg okoliczności choć nie sądzę)), nawiasem ciekawy nick, urządzenie... , ale każdy może doczytać. Masz rację zagalopowałem się zapominając o statusie gościa, mea culpa.

Czasem jestem przewrażliwiony na tle przebierańców.

W sumie nic wielkiego się nie zadziało, pytanie jest takie dlaczego nie założyłeś osobnego wątku i tam poddać pod wątpliwość sens istnienia forum, może w tym wątku odkrylibyśmy las.

Może moderator skorzysta z przywilejów technicznych i go po prostu wydzieli.

Zupełnie OT
Obce wypowiedzi można zaznaczyć w Quote lub code a jeszcze prościej w cudzysłów.
napisał/a: ~gość 2009-12-14 21:51
Przeczytałam cały wątek i sądzę że niedługo wszystko się wyda. Mam nadzieję że życie cię surowo ukarze.Jeszcze o nim myślisz ?Musisz aż z tym walczyć ? Kiedy mąż się dowie ,to wszystko pryśnie i drogo zapłacisz za to co robiłaś.Nienawidzę takich kobiet jak Ty. Kładłaś wieczorem mężowi głowę na ramieniu po seksie z kochankiem ? Tuliłaś się do Niego po pieszczotach amanta ? Jak można być tak podłą .Nie chcę użyć gorszych słów.Mam nadzieję że wasze foteczki jakie sobie pstrykaliście znajdą się kiedyś w Internecie.Faceci z okolicy będą cię podziwiali na ekranach swoich monitorów.Jeśli twój fagas sam tego kiedyś nie zrobi to może zrobi to jego następna zazdrosna partnerka.Portale erotyczne lubią takie jak Ty.To tyle..nie życzę powodzenia, za wszystko trzeba płacić.
napisał/a: Magulka 2009-12-15 06:41
wit-gonczewska napisal(a): Mam nadzieję że życie cię surowo ukarze. Nienawidzę takich kobiet jak Ty.

Wit-gonszczewska, jeśli tak Ci się źle żyje z myślą, że takie czy inne kobiety żyją, to proponuję zmienić kraj i najlepiej wyznanie. Tyle ludzi na świecie walczy o demokrację, o wolność, o równouprawnienie kobiet, żeby każdy człowiek mógł żyć tak jak mu się podoba, żeby mógł decydować sam o sobie. Ludzie oddają swoje życie w tej sprawie. Za Ciebie też ktoś kiedyś oddał, żebyś mogła teraz swobodnie pisać na tym forum, żeby Andra mogła żyć jak jej się podoba. Pytanie i po co to wszystko było? Gdy w wolnym już od dziesiątek lat kraju niektórzy o tym nie pamiętają, niektórzy wręcz uważają to za przekleństwo, najchętniej wzięliby sprawy w swoje ręce i zrobili z niektórymi porządek...
napisał/a: oleńka39 2009-12-15 07:25
wit-gonczewska,

a cóż to tyle jadu w Tobie?chyba byłaś zdradzona i teraz to wszystko wylewa się z Ciebie.Nie życz Andrze niczego złego bo jak wiesz, złe życzenia wracają do tego kto je wypowiedział.Kobiety, które zdradzają, takie jak ja czy Andra czy setki innych, znalazłyśmy się na tym forum bo zrozumiałyśmy, że zrobiłyśmy źle jak się wczytasz to zauważysz, że żadna z nas nie "rozpoczęła "romansu, że żadna z nas nie była jego inicjatorką, co oczywiście nie tłumaczy nas bo dałyśmy się w to wciągnąć.Tkwiąc w romansie masz na oczach, sercu, rozumie "klapki", nie wiesz co jest dobre a co złe, i ten stan nie jest do wytłumaczenia.Żebym nie wiem jak próbowała dziś myśleć dlaczego to zrobiłam, nie potrafię odpowiedzieć.Oczywiście nie życzę Ci żebyś kiedyś na swojej skórze odczuła jak to jest, ale spróbuj chociaż zrozumieć,znalazłyśmy się tu bo potrzebujemy pomocy i przyjaznej dłoni, żeby wyjść z tego bagna, bo już teraz wiemy że to jest bagno.
Ja życzę Tobie więcej zrozumienia dla innych.
napisał/a: ~gość 2009-12-15 07:37
oleńka39 napisal(a):Kobiety, które zdradzają, takie jak ja czy Andra czy setki innych, znalazłyśmy się na tym forum bo zrozumiałyśmy, że zrobiłyśmy źle jak się wczytasz to zauważysz, że żadna z nas nie "rozpoczęła "romansu, że żadna z nas nie była jego inicjatorką, co oczywiście nie tłumaczy nas bo dałyśmy się w to wciągnąć.


Oleńko, nie wiem czy zwróciłaś uwagę na drobny szczegół, że zarówno Twój jak i Andry kochanek nie ślubował Twojemu i Andry mężowi - miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej.
To Ty i Andra winnaś mężowi lojalność, a nie kochanek.
Tłumaczysz się jak szczeniak, "ukradłam bo mnie kazali."
Zdradziłaś bo sprzeniewierzyłaś się kardynalnym zasadom obowiązującym w związku, a nie dlatego, że kochanek zainicjował, rozpoczął, wciągnął.
Po prostu relatywizujesz zdradę, usiłujesz nieudolnie uwolnić się od odpowiedzialności za zdradę, przerzucając winę na złego kochanka - Ty słaba kobieta zostałaś podstępnie oderwana od ukochanego męża.
napisał/a: Magdalena32 2009-12-15 08:33
oleńka39 napisal(a): jak się wczytasz to zauważysz, że żadna z nas nie "rozpoczęła "romansu, że żadna z nas nie była jego inicjatorką, co oczywiście nie tłumaczy nas bo dałyśmy się w to wciągnąć.


nie wiem czy dokładnie czytałaś poprzednie posty Andry bo ona sama napisała że to ona była inicjatorką romansu nie kochanek, ona wszystko planowała nie on.

Andra napisal(a):Mnie mój B. w sobie nie rozkochiwał bez mojego udziału...A ja jego.


i jak oleńko w pracy? złamałaś swoje postanowienie walki o małżeństwo, ulegając kochankowi?