Różowe okulary?

napisał/a: oleńka39 2009-12-13 11:10
Kasiasze, tak mam 39 lat, aż trudno w to uwierzyć prawda? że kobieta w tym wieku potrafi być tak naiwna.Pokochałam całym sercem kogoś na kogo nawet nie powinnam spojrzeć inaczej niż na kolegę z pracy, i tak było przez długich .....lat.Pracowaliśmy razem i nic nigdy się nie działo, aż do momentu gdy zaczął bardzo ale to bardzo manifestować swoje uczucie do mnie, dzień w dzień przychodził i bawił mnie swoimi czułymi słowami, a że zawsze bardzo szanowałam tego faceta (bardzo poważnego faceta), sama nie wiem czemu pewnego dnia też poczułam do niego to "coś", nie był to tydzień ani dwa,przez wiele tygodni dawał mi na każdym kroku dowody swojej miłości a ja zamiast to od razu zakończyć (takich sytuacji miałam wiele i zawsze mówiłam otwarcie innym facetom co myślę o ich zachowaniu, więc wiedziałam jak to zrobić) nie wiadomo dlaczego weszłam w ten związek.Póki byłam "niedostępna" bardzo mnie adorował a potem....coraz mniej.Sama nie wiem i nigdy się nie dowiem dlaczego tak zrobiłam, nie jest to do wytłumaczenia.Zakochałam się na maksa, poczułam "motylki w brzuchu"i tak mi zostało.Teraz walczę z tym z całych sił ale jak widzisz nie zawsze mi tych sił starcza, dlatego tu jestem.Czekam na dzień, aż moje serce zmądrzeje.Wiem, że tak kiedyś będzie, na razie jednak z tym walczę i jest mi bardzo ciężko.Od męża nie odejdę to jasne, bo to mój mąż jest facetem z którym przeżyłam całe 15 lat, w szczęściu i w trudnych chwilach, nigdy się ode mnie nie odwrócił, choć czasem bywało ciężko, zawsze był tuż obok mnie.Pomimo tego wszystkiego co się stało będę walczyć z samą sobą , aż do upadłego i mam nadzieję, że wygram tą walkę, nie dziś to może jutro, za tydzień, miesiąc.....Wiem, że przyjdzie dzień, że moje serce znów będzie tylko dla mojego męża tak jak powinno być zawsze.
napisał/a: ~gość 2009-12-13 11:16
Wiesz oleńka39 obrzydza mnie fakt nie tyle Twojej zdrady, ale to że sama byłaś kiedyś zdradzona i teraz robisz to samo w jak to mówisz "bardzo udanym związku".
Nie zastanawiałaś sie nad tym co by było gdyby Twój udany mąż umarł albo został porwany?

oleńka39 napisal(a):Czuję się z tym paskudnie ale rozum swoje a serce swoje.Gdybym nie pracowała z "kochasiem" to pewnie dawno nie byłoby już tego romansu, a tak dzień w dzień muszę walczyć wciąż od nowa, bo moje serce wciąż szaleje i nie potrafię sobie dać z nim rady.


Daruj sobie z tym... Co to teraz robisz to raczej "rozum swoje , egoizm swoje" a serca w to nie mieszaj bo tam nie ma miejsca na nieprawość, zdrady i kłamstwa. To o czym mówisz to jest Twoje ego spragnione nowości ,które krzyczy "Chcę go mieć" i tyle.
"serce "jest tylko dobrym usprawiedliwieniem i jak sobie będziesz tak wmawiać to Twoja walka dłużej potrwa. Lubisz sobie tak mówic że to nigdy by się nie zdarzyło gdyby nie "serce" ,ale samousprawiedliwianiem się nie zwyciężysz, bo udowadniasz jak na razie, że serca nie masz.

Andra w tej chwili prowadzisz ciężką walkę ,ale to walka ze swoim egoizmem. Zdrowe samolubstwo nie jest niczym złym ,ale Ty wiesz że już dawno przekroczyłaś barierę. Jak na moje oko trochę za dużo gadasz - co to ma na celu? Chcesz w ten sposób gdzieś wylać swoje myśli ,opisać swoje emocje żeby wyjść z g***a w które sama wdepłaś.

Andra napisal(a):
Nasze ludzkie charaktery są jakże niedoskonałe, słabe, postawy moralne niezdecydowane...
My, zdrajcy jesteśmy w tym względzie wyjątkowymi "okazami"....


To teraz zapamiętaj sobie lekcję - jesteś tym co kontemplujesz. Jesli z góry uważasz swój charakter za niedoskonały ,swoją postawę za słabą to w zasadzie z góry nastawiasz się na upadek.
Lepiej zmień mantrę jak chcesz wytrwać.

Andra napisal(a):
Dlaczego 2 lata temu zapomniałam, że te piwne nieduże oczka patrzą na mnie z miłością i ufnością... dlaczego zapomniałam, że te mniejsze, ciekawskie błękitne jak niebo wpatrują się we mnie jak w cud...
Dlaczego zapomniałam, że te dwie pary oczu są całym moim światem....


Cóż, przyzwyczaiłaś się do myślenia o sobie ,wiec zaczęłaś myśleć tylko o sobie i o spełnianiu swoich kaprysów.
W Ewangelii były takie słowa "bogatym trudno bedzie wejść do królestwa niebieskiego". To znaczy że im wiecej masz , im wiecej Twoich pragnień zostanie spełnionych,wówczas jest ryzyko, że będziesz pragnąć jeszcze więcej i zatopisz się w materialistycznym świecie swojego Ego. Zaczniesz podążać za iluzją która jest pusta jak bańka.[/b]
napisał/a: Magulka 2009-12-13 11:20
Oleńka39, czy istnieje na świecie choć jedna dorosła osoba, która nie przeżyła zawodu miłosnego? Obawiam się, że nie istnieje. Nie martw się, ta choroba nie jest śmiertelna, a do uleczenia potrzebny jest zerowy kontakt z chorobo-twórcą i przede wszystkim czas. Logicznie myśląc, nie byłaś dla Niego zabawką, ale tej myśli nie będę rozwijać. Romans z mężatką, która jest z kimś "bo jest i będzie", która na dodatek chciałaby żeby kochanek był zawsze pod ręką na każde Jej skinienie, jedynie prawdziwy szaleniec zgodziłby się na trwanie w tym latami. Poznałaś Go, nie sprawdził się o czym świadczy fakt, że nadal jesteś z mężem, więc odszedł w siną dal i musisz się z tym pogodzić. Przeżyjesz, o to się nie martw. Daj sobie czas, nic więcej zrobić nie możesz...

Andra, za Twoje ostatnie dwa posty masz ode mnie Nawet taki natręt jak ja, nie może już tam nic więcej dopisać... Zastanawia mnie jedynie, czy już znasz odpowiedź na te pytania:
Andra napisal(a): Czemu jedni z życiowej nauczki wyciągają wnioski, uczą się na błędach a inni nie potrafią... Czemu jednym się udaje a inni muszą sięgnąć dna aby się odbić, jeszcze inni zaś nie odbijają sie od niego nigdy, pogrążając się w jakimś niebycie...
Jak sądzisz, do której grupy będziesz należała, gdy już kochanek definitywnie przejdzie do przeszłości, a Tobie zostaną jedynie wspomnienia? Wiadomo, że nie wiesz tego w 100%, ale jak sądzisz?
Andra napisal(a): Dlaczego zapomniałam, że te dwie pary oczu są całym moim światem....?
Trudne pytanie, więc zrozumiem jeśli nie odpowiesz.
Pozdrawiam
napisał/a: oleńka39 2009-12-13 11:21
arturo, brawo!!!!!!!


pięknie to wszystko powiedziałeś!!!!Kubeł zimnej wody wylałeś na "moje rozgrzane serce" bo wczoraj właśnie "kochaś " po długich ..nastu dniach napisał mi , że mnie kocha.
Takie słowa, właśnie takie słowa były mi potrzebne, ująłeś w nich całą prawdę jaką "naiwne kobiety" powinny zobaczyć.Niech każda z nas przeczyta to co myśli facet o "swojej kochance".

Brawo!!!!i dzięki za Twoje celne spostrzeżenia!!!!

A tak poza tym wszystkim, to czy Wy naprawdę nie potraficie kochać?Czy kochanka to zawsze jest dla Was "darmowa instytucja towarzyska", czy nie zdarza się Wam tak naprawdę zakochać "na boku" w innej kobiecie? pytam tak ze zwykłej ciekawości.Odpowiedz mi proszę.

pozdrawiam!!!
napisał/a: Magdalena32 2009-12-13 11:23
aha czyli nie odejdziesz bo ileś tam lat razem jesteście, a jeżeli przegrasz jedną walkę i wylądujesz wiesz gdzie, potem drugą i za każdym razem będziesz wmawiać sobie że będziesz walczyć to nadal nie będziesz miała zamiaru odejść?
raz można popełnić błąd, ale tak jak Ty kiedy już raz błąd popełniłaś a potem drugi bo sama z siebie chciałaś odnowić kontakt to ile tych błędów masz zamiar tolerować i trzymać martwy związek z mężem? ile lat mu chcesz zmarnować? dla Ciebie rok w takim zawieszeniu to nic, dla niego jest to rok w plecy po którym znacznie trudniej będzie mu założyć nową rodzinę ale Ciebie to nie interesuje, Ciebie interesuje własny tyłek żeby nie stracić tego luksusu jakim obecnie w domu dysponujesz.
czy Ty kiedykolwiek pomyślałaś o tym że Twój mąż także ma prawo do szczęścia? bo póki co widzę że bardziej interesujesz się sobą, a nie tym co od roku? robisz swojemu mężowi.
napisał/a: oleńka39 2009-12-13 11:26
Magulka,

pewnie masz rację w tym wszystkim i dziękuję Ci za te słowa, żadnemu z nich nie mogę zaprzeczyć. Jestem jaka jestem, teraz bardziej doświadczona w tak obrzydliwe przeżycie.Wiem, że muszę dać radę bo innego wyjścia nie ma, jest mi tylko bardzo ciężko wyciszyć "emocje-tak to nazwę" w moim sercu.
pozdrawiam!!!
napisał/a: kasiasze 2009-12-13 11:41
oleńka39, a nie jest Ci głupio wobec tego kochanka swego, ze pozwoliłaś mu uwierzyć, że może coś z Tobą mieć (np. kiedyś wspólne życie?), że zawróciłaś mu w głowie, ale zrobiłaś bilans i wybrałaś męża. Przecież ludzie jednak bywa - odchodzą od partnerów, jesli sie zakochają... prawda? Kochanek się łudził, liczył na to ale zobaczył, ze nic w tym kierunku nie robisz .... Zaczął wiec sie wycofywać, choć jak widać jeszcze ciągle ma nadzieje. Tak - zakochał się w Tobie i też jest mu ciężko. Pozowliłaś mu, aby sie w Tobie zakochał i w zmian dostał "ale ja od męża nie odejdę".
napisał/a: oleńka39 2009-12-13 11:52
Kasiasze, to nie jest tak.....

To on mnie w sobie rozkochał a jak zobaczył, że ja chcę czegoś więcej niż tylko "ukradkowe" pocałunki w pracy, to bardzo szybko zaczął się wycofywać.To ja zaczęłam mu mówić, że bardzo brakuje mi jego obecności i że chciałabym mieć go więcej....To ja oszalałam z miłości do niego i wtedy brutalnie dostałam odpowiedź, że może mi poświęcić co najwyżej godzinkę no może dwie w tygodniu.W momencie gdy był pewien,że mnie w sobie rozkochał zaczął się wycofywać, mówiąc, że nie pisze bo nie ma kiedy ...Z całą pewnością już teraz wiem, że bardzo dobrze się mną bawił na każde swoje "skinięcie"miał ode mnie wszystko.Byłam jego zabawką, na pewno.Niestety to on mnie pokazał, jak fajnie mógł się mną pobawić.Na nic nie liczył i niczym się nie łudził a jeśli już to liczył na dobre słowo jak zona mu w domu "warknęła" i na dobry seks jak żonę "bolała głowa" ot i cała prawda.
napisał/a: kasiasze 2009-12-13 11:55
Przepraszam, myslalam, że on był wolny. Ok!
Ale skoro dobrze Ci z mężem, to dlaczego chciałaś więcej? Niż ukradkowe, krótkie spotkania? Na co innego mogą liczyć osoby w związkach, by tych związków nie rozwalic - litości....
napisał/a: oleńka39 2009-12-13 12:05
Dominiku,

ja popełniłam jeden błąd i ciągle z nim walczę, to że nie dałam rady wytrzymać bez sms-a (niczego innego), było moim chwilowym załamaniem To ciągle ten sam jeden błąd Dominiku, z którego jak widzisz tak ciężko jest mi wyjść.Cały czas miotam się pomiędzy uczuciami.Nie wrócę do tego co było (spokojnie), nie zrobię tego już po raz drugi, a że napisałam no cóż napisałam i nie cofnę tego, napisałam mu prawdę i wiesz, że mi ulżyło...Uwierz mi robię wszystko , żeby z tego wybrnąć.
Jeżeli chodzi o mojego męża, to zapewniam Cię, że jest szczęśliwym facetem, niczego nie wie i o niczym się nigdy nie dowie.Daję mu miłość taką jak dawałam zawsze, wbrew Twojemu myśleniu jestem bardzo dobrą żoną.To ja będę miała zawsze brudne sumienie(bo tego się wyprać niestety nie da- i dobrze), to ja będę się męczyć do końca życia żyjąc ze świadomością jak wielką krzywdę mu wyrządziłam, to ja zawsze zadawać będę sobie pytanie dlaczego?i nigdy nie znajdę na nie odpowiedzi.Dzięki Waszym słowom mam nadzieję na lepsze jutro.Jestem świadoma, bardzo świadoma tego co zrobiłam, nie chcę więcej do tego wracać, chcę tylko zakończyć to raz na zawsze, a uwierz- nie jest to takie proste.

[ Dodano: 2009-12-13, 12:10 ]
Kasiasze,

nie wiem dlaczego w to weszłam......zadaję sobie to pytanie tysiące razy i ani razu nie potrafię odpowiedzieć...
Może te "motylki w brzuchu "( jakaś "chemia") tak mnie zafascynowały?może uczucie, że ktoś tak bardzo koło mnie "biega" mówiąc o swojej wielkiej miłości, pisząc mi bardzo czułe sms-y?Miłość w małżeństwie po 15 latach nie jest już tak gorąca jak ta,którą "on" mi zaoferował.Zbłądziłam i już.Dlaczego? nie wiem.....
napisał/a: Magdalena32 2009-12-13 12:14
oleńka39 napisal(a):Daję mu miłość taką jak dawałam zawsze, wbrew Twojemu myśleniu jestem bardzo dobrą żoną.


aha czyli przez ten długi okres romansu cały czas dostawał takie uczucie jak wcześniej przed romansem? wiesz ale nie chce mi się w to wierzyć, pewnie sobie teraz starasz wybielić swoje oblicze że przecież ja taka zła nie byłam miał wszystko a że romans miałam na boku to nic takiego, wystarczy że poczytasz wątki facetów którzy byli zdradzani w dłuższej relacji żona-kochanek i wtedy zobaczysz że jednak nie byli tak szczęśliwi jak by się to zdradzającym mogło wydawać.

ale wiesz współczuję Tobie bo to przez tego złego kochanka który Ciebie zbałamucił zaczęłaś zdradzać, to on zły a nie Ty, bo to on Ciebie na złą drogę sprowadził, bo po wcześniejszym Twoim poście można wywnioskować że to on jest zły a Ty ta dobra która została sprowadzona na złą drogę przez niego.
napisał/a: oleńka39 2009-12-13 13:01
Dominiku,

wcale nie myślę, że to on be a ja cacy.
Odpisałam tylko Kasiasze na jej pytanie (przeczytaj a będziesz wiedział o co chodziło). Cały czas utrzymuję, że to ja zdradziłam mojego męża a nie inaczej.To ja jestem winna jeśli chodzi o relacje ja-mój mąż i jest to bezdyskusyjne.Natomiast jeżeli chodzi o relacje ja i mój (były mam nadzieję)kochanek, to wyszło jak wyszło.Wszystko zaczęło się od jego wylewnych uczuć, nic nie wyszło ode mnie, to on zabiegał o mnie tygodniami serwując mi czułe słówka a ja po "jakimś tam czasie" dałam się na to nabrać.Weszłam w to uczucie całym sercem i to mój błąd.Nie mam zamiaru zaprzeczać, bo przecież gdybym nie chciała nic by się nie zdarzyło prawda?Wiem, że ja zrobiła krzywdę mojej rodzinie (choć nie świadomej niczego) i sobie...Mój kochaś jest z całą pewnością zadowolony, że tak łatwo mu poszło(no cóż....zdarza się nawet takim jak ja).Nie wybielam się , zrobiłam co z robiłam.Co do bólu jaki przechodzi osoba zdradzona? znam go bardzo dobrze, bo przecież kiedyś to ja byłam zdradzona po 10-ciu latach, zdradził mnie mój narzeczony z moją przyjaciółką tyle, że tamta zdrada się wydała, więc wiem jak bardzo to boli.O dziwo teraz ja to zrobiłam!!!!!Brzydzę się sobą nawet nie wiesz jak bardzo.Żyć jednak muszę dalej z bagażem złych doświadczeń. Może mnie to czegoś nauczyło?"nigdy nie mów nigdy", tak mi kiedyś powiedział mój narzeczony, który zdradził i na moje słowa,że ja nie wyobrażam sobie jak można zdradzić kochaną osobę tak właśnie mi powiedział...Dlatego teraz już wiem,że życie potrafi pokazać nam różne oblicze... I udowodnić, że nie jesteśmy , aż tak silni jakby się nam wydawało....