Różowe okulary?

napisał/a: oleńka39 2009-12-12 17:50
Dominik, Arturo, macie rację , kobiety są .....takie jakie są, ja już myślałam, że wyszłam z tego bagna a jednak dziś zatęskniłam.....po takim czasie to ja do niego napisałam, chyba chciałam żeby odpisał, że cały czas mnie kocha, że tęskni.....ale niestety nic z tych rzeczy....Olał mnie bo widzi, że mnie zależy a jemu chyba już nie , zresztą na kim?????Nie wiem co we mnie wstąpiło, nie wiem po co do niego napisałam, nie wiem po co mi to wszystko...chyba mocno się pogubiłam.Pokochałam faceta dla , którego byłam tylko zabawką, kurcze jak to bardzo boli!!! Nie potrafię nawet wytłumaczyć swojego zachowania, zwariowałam z miłości i choć pragnę z całego serca to wszystko poukładać to wciąż mam problemy.Zapytacie co z mężem?Jest przy mnie, pomaga mi we wszystkim w czym można pomóc, jest dobry , opiekuńczy itd.A ja od czasu, kiedy weszłam w romans, chyba przestałam kochać męża, nie czuję do niego tej "iskierki" tych "motylków", które czuję do faceta, który mnie w sobie rozkochał a teraz zostawił.Mąż jest bo jest (jakie to okrutne)sama się sobą brzydzę jak to piszę a ja wciąż tęsknię za tamtym, choć tak naprawdę nie jest wart niczego.Czy któryś z Was potrafi mi odpowiedzieć czemu tak jest?I co zrobić by tak być przestało?Możecie mnie krytykować do woli, takie Wasze prawo, ja zbłądziłam, bardzo zbłądziłam bo nie potrafię się wyzwolić z miłości do człowieka , który się mną bawił...Jak się odkochać?
napisał/a: kasiasze 2009-12-12 18:15
oleńka39, 39 to Twój wiek? Nie bawił się, tylko stara sie zapomnieć o mężatce, bo w Twoim zyciu dla niego nie mam miejsca - będzie tylko tym drugim. Ty zostajesz z mężem. Tak?
napisał/a: misiaczek771 2009-12-12 18:20
Kazda kobieta która jest w takiej sytuacji jak ty ja i wiele innych osób powie Ci chyba to samo ze nie da sie tak po prostu odkochac tak po prostu zapomniec NIE DA SIE I TYLE..... pokochałas go całym sercem o on no cóz pobawił sie i znudziłtak jes najczesciej i to własnie boli najbardziej.!!!!!! kochamy ich choc wiemy ze oni nas tylko rania i teacimy przez nich swoja wartosc swoja kobiecośc wszystko co do trj pory było wartosciowe oni w nas zmienili...........................!!!!!!! Ja ciegle przezywam rozstanie z moim kochasiem ale jestesmy juz na dobrej drodze zakonczylismy wszystko a teraz jedynie poszemy czasem jak znajomi.!!! BO UWAZAM ZE CAŁKOWITE ZERWANIE KONTAKTU BYŁO BY NIE MOZLIWE A TAK STOPNIOWO ZAPOMINAMY.!!!!! ALE spotkan juz nie ma nie ma juz słodkich sms ani rozmow przez tel... tesknie za tym cholernie ale wiem ze sobie poradze bo chce odzyskac swoja wartosc i chce zyc normalnie i wieże ze mi sie uda tym razem..............
napisał/a: kasiasze 2009-12-12 18:26
misiaczek77, Ty też jesteś mężatką?
napisał/a: misiaczek771 2009-12-12 18:30
nie na szczescie jeszcze nie
napisał/a: Magdalena32 2009-12-12 19:36
czyli oleńko, nie kochasz męża więc zwróć mu wolność, niech ma coś z życia, bo przy Tobie tylko to życie straci na wegetacji, bo to będzie wegetacja, tamten odpowie jak mu się zachce i znowu powtórka z romansu więc zakończ małżeństwo, zrób przynajmniej raz coś dla męża a nie dla siebie.
napisał/a: rybacki 2009-12-12 20:24
Andro
napisałaś
Andra napisal(a):... no właśnie.. filmy nie, ale są zdjęcia nie pozostawiające żadnych wątpliwości...

i dopóki te zdjęcia są w posiadaniu B. nie zaznasz do końca spokoju.
Mimo że
Andra napisal(a):Mamo_09. Trafiłaś w samo sedno. Znam B. i z dość dużym prawdopodobieństwem potrafię określić jak się zachowa.

to jednak już raz bardzo się co do niego pomyliłaś myśląc że jest człowiekiem godnym poświęcenia NAWET najbliższych Sądzisz że i teraz wiesz na co do końca go stać ?
Jak teraz go potraktujesz ? "Z buta " się nie da ( może się zemścić ) , delikatnie ? (to wymagałoby dalszych kontaktów...) PAT !!!!
Wiem że to nie jest budujące stwierdzenie , ale niestety musisz myśleć realnie.I realnie być gotową na wszystko co może się wydarzyć.
napisał/a: kasiasze 2009-12-12 20:49
Przepraszam, ze zinterpretuję, postów było duzo moze mi coś umknęło, ale wydaje mi się, że to B. się wycofał, nie udziela się, nie dzwoni i jedyne z czym musisz walczyć to ze SWOJĄ chęcią odzywania się do niego, tak?
Nie musisz odpierać ataku, wykręcać się - prawda?
napisał/a: ~gość 2009-12-12 21:54
Smutne i żałosne to życie...

dominik25, radzisz oleńce by oddała mężowi wolność...

Twoja racja jest tu akurat bezdyskusyjna. Ale cóż z tego.
Najprostsze, najbardziej właściwe, najbardziej oczywiste, najbardziej honorowe rozwiązania są dla nas niewykonalne..

Nasze ludzkie charaktery są jakże niedoskonałe, słabe, postawy moralne niezdecydowane...
My, zdrajcy jesteśmy w tym względzie wyjątkowymi "okazami"...
Nie potrafimy zachować wierności, nie potrafimy później postąpić honorowo /mówiąc partnerowi, odchodząc od niego/, nie umiemy zrezygnować ani z męża ani z kochanka, nie umiemy wybrać ani męża ani kochanka... Próbujemy sie "poprawić" i nie potrafimy wytrwać w swoim postanowieniu...
Dostajemy od życia drugą a czasem i kolejną szansę a nie umiemy jej docenić...
Natomiast żyjąc tak upadlamy siebie coraz bardziej i bardziej....
Wraz ze sobą wciągamy w to błoto niewinne niczemu, najbliższe nam osoby...
Cóż z tego, że chcemy się nawrócić, skoro uczucia do kochanka nie wygasają ot tak...
Cóż z tego, że zdradzony partner wybaczy... Przecież nie przestaje cierpieć..
I tak wspólnie nurzamy się w tym błocie, razem z partnerem...
I jakże bardzo bolesne jest to, że on/ona bez własnej świadomości, bez udziału, bez winy zostaje do tego błota wciągnięty... Wciągnięty przez nas i przez nas pogrązany...
Czemu jedni z życiowej nauczki wyciągają wnioski, uczą się na błędach a inni nie potrafią...
Czemu jednym się udaje a inni muszą sięgnąć dna aby się odbić, jeszcze inni zaś nie odbijają sie od niego nigdy, pogrążając się w jakimś niebycie...

Jakże tak mało wśród nas ludzi o nieskazitelnym charakterze, o prostym kręgosłupie moralnym.. takich jak Korczak, jak Matka Teresa... Dlaczego tacy ludzie nie zarażają nas swoją postawą...
Czemu wśród nas przeważają Baudelaire'owie, Przybyszewscy, Mickiewicze..
Ci ostatni choć mieli talenty więc coś po sobie zostawili /oprócz zgliszczy na niwie moralnej, rodzinnej, osobistej/...
Niewątpliwie ludzką rzeczą jest błądzić, ale potem błędy trzeba naprawiać...

Ot.. taka refleksja po słowach oleńki39....

Eh....

rybacki napisal(a):Andro
napisałaś
Andra napisał/a:
... no właśnie.. filmy nie, ale są zdjęcia nie pozostawiające żadnych wątpliwości...

i dopóki te zdjęcia są w posiadaniu B. nie zaznasz do końca spokoju.

W tym względzie masz absolutną rację. Zadaję sobie dziesiątki różnych pytań.. co będzie, co zrobić.. jak zrobić, powiedzieć czy nie...co będzie właściwsze...
Może już nie dla mnie, gdyż ja cokolwiek zrobię i tak będzie źle...zresztą nie zasłużyłam sobie na koronę...
Zachowam tajemnicę - jak wyżej...
Wyjawię wszystko - zabiję męża...
Zatem cóż będzie lepsze dla Adama???????

A póki co kasiasze, masz rację... B. zamilkł. Nie pisze nie dzwoni, nie odzywa się...
Jeśli chodzi o moją chęć odzywania się do niego... tak.. z tym muszę walczyć...
Wcześniej godzinami gadaliśmy przez tel, wysyłałam średnio 10 smsów dziennie a teraz cisza..
Nie zrobię tego... jakkolwiek trudne to będzie, jak bardzo silny dopadnie mnie kryzys - nie zrobię... nie mogę...
Podjęłam decyzję, chcę w niej wytrwać, chcę zakończyć ten romans..

Zanurzyłam się w tym błocie, jednak wystawiłam głowę spod jego powierzchni /a przynajmniej poczyniłam kroki w tym kierunku/.. każdy sms, każda słabość będzie ponownym zanurzeniem, tym razem głębszym... Każde kolejne wynurzenie będzie trudniejsze i trudniejsze... nie zrobie tego...

Dlaczego 2 lata temu zapomniałam, że te piwne nieduże oczka patrzą na mnie z miłością i ufnością... dlaczego zapomniałam, że te mniejsze, ciekawskie błękitne jak niebo wpatrują się we mnie jak w cud...
Dlaczego zapomniałam, że te dwie pary oczu są całym moim światem....
napisał/a: rybacki 2009-12-13 06:58
Andra napisal(a):Jeśli chodzi o moją chęć odzywania się do niego... tak.. z tym muszę walczyć...
i parę linijek niżej
Andra napisal(a):Dlaczego 2 lata temu zapomniałam, że te piwne nieduże oczka patrzą na mnie z miłością i ufnością... dlaczego zapomniałam, że te mniejsze, ciekawskie błękitne jak niebo wpatrują się we mnie jak w cud...
Dlaczego zapomniałam, że te dwie pary oczu są całym moim światem....

Odpowiem na to pytanie.
Dlatego że nie kocham ich tak jak kocham B.
To pisanie o opadnięciu różowych okularów to tylko konstatacja że facet nie będzie takim mężem jakim obecnie jest Adam.Kochasz B dalej , tylko wiesz ze możesz się na nim zawieść.Co nie przeszkadza w tym że kochankiem jest fajnym. Tylko tyle i aż tyle
Zdecyduj się wreszcie co jest dla Ciebie ważniejsze.Cierpisz na rozdwojenie jażni ? Tęsknisz za B. , to zostaw to wszystko w cholerę i leć do Niego.Zdecyduj się ,co chcesz ,bo teraz wydaje się ze chcesz mieć dalej i kochanka i rodzinę.To po cholerę wszystkim tutaj ściemniasz że chcesz zerwać.
Dopóki nie zrobisz kroku , którym OSTATECZNIE i nieodwołalnie nie zerwiesz kontaktów z B. to dalej będziesz marudzić jak cierpisz .Na razie wygląda to na "humory kochanki", dzisiaj zrywa , jutro się spotyka.Ot...niezdecydowana.
B. nie zrezygnuje tak łatwo.Nie zrywa się ot tak sobie kontaktu jeśli jest seks i namiętność , dodatkowo z dreszczykiem pikanterii jakim jest mąż kochanki siedzący z dzieckiem w domu.Takie rozległe plany MIELIŚCIE i co ? Spasował ? Nooo....chyba że po prostu już mu się znudziłaś .Lub ma pod ręką towar zastępczy...
Odezwie się jeszcze....spoko. Być kochankiem mężatki to dobra rzecz.Wszyscy faceci o tym wiedzą.100% przyjemności zero odpowiedzialności.
napisał/a: oleńka39 2009-12-13 10:11
Dominik, to wszystko nie jest takie proste jak Ci się wydaje, piszesz, żebym zostawiła męża......jakim prawem i dlaczego? dlatego, że to ja jestem głupio zakochana (ale wciąż wierzę , że to kiedyś minie), po 15-tu latach udanego małżeństwa, bo nasze małżeństwo zawsze było udane, aż do momentu gdy ktoś wkradł mi się brutalnie do serca a ja zamiast go wygonić przyjęłam go i tak już został.Kiedyś ot tak rozmawiałam sobie z mężem co by było gdybym odeszła a on, ze łzami w oczach powiedział, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że jestem wszystkim dla niego itd.........My Dominiku mieliśmy naprawdę bardzo udany związek (mam nadzieję, że jeszcze długo będziemy mieć ,jak tylko wyjdę z tego bagna).Nie odejdę od męża bo nie mam takiego prawa, on nic mi nie zrobił nie zasługuje na taki cios z mojej strony.To ja zawiniłam na całej linii bo w jakimś "słabszym momencie" małżeństwa dałam się uwieść, a potem już jakoś to się potoczyło.Może to nauczka dla mnie na przyszłość, może muszę przez to przejść, żeby bardziej szanować uczucia? nie wiem.Mam gorsze i lepsze dni jak każdy z nas.Teraz potrzebuję duo pomocy bo nie "dźwigam" tego co dał mi los.Czuję się z tym paskudnie ale rozum swoje a serce swoje.Gdybym nie pracowała z "kochasiem" to pewnie dawno nie byłoby już tego romansu, a tak dzień w dzień muszę walczyć wciąż od nowa, bo moje serce wciąż szaleje i nie potrafię sobie dać z nim rady, jak 15-letnia dziewczynka a nie jak dorosła, dojrzała kobieta.Kiedyś było dla mnie nie do wyobrażenia jak można się wdać w romans, miałam takie samo zdanie jak Wy, a dzisiaj........dostałam za swoje i wiem, że ktoś kto nie tkwił w tym po samiuśki czubek głowy, nigdy tego nie zrozumie, bo tego nie da się zrozumieć.
napisał/a: arturo1 2009-12-13 11:07
Tak rozgoryczonych i plujacych jadem psow dawno nie spotkalem. Nie oszukujmy sie - jestescie psami, psami ogrodnika - ktorzy sami nie korzystaja z zycia a innym zabraniaja. Przyznajcie sie moralisci, ze najzwyczajniej w swiecie wam szkoda, ze ja sobie ciupciam na prawo i lewo a wy skamlecie o seks i dostajecie go najczesciej z litosci.

Kto wam broni miec kochanki ? To nie jest takie trudne jak wam sie wydaje. Panie pomijaja ten akapit bo ich to nie dotyczy. W waszym przypadku zdobycie kochanka jest tak proste, ze zal o tym wspominac - przeciez KAZDY facet mysli tylko o seksie, wiec wystarczy otworzyc szeroko (oczy / usta / nogi)...

Panowie na poczatek musicie sobie zdac sprawe z tego, ze u kobiet pociag do mezczyzny rzadko kiedy wiaze sie z waszym wygladem - powiedzenie, ze "Mezczyzna powinien byc tylko troszke ladniejszy od diabla..." odzwierciedla ten stan rzeczy dobitnie. Czegoz wiec wam trzeba ? CHARAKTERU - szczypta arogancji, lyk bezczelnosci, wiadro pewnosci siebie, sporo humoru - a do tego konsekwencja i stanowczosc przepleciona z wrazliwoscia i udawana troska o nia zdziala cuda.
I najwazniejsze - inteligencja - bo gdzie rodzi sie orgazm ? ktory organ mezczyzny podnieca najbardziej ?
Juz widze o czym myslicie, ale nie - to nie ten organ - troche wyzej... - mozg i intelekt.

Status materialny i pozycja spoleczna pomaga ale nie zalatwia z automatu kochanki. Wazna jest tez "niedostepnosc" - posiadanie zony wbrew pozorom pomaga i ulatwia - ale o tym pozniej...

Bardzo wazne w zdradzieckim procederze jest to kogo wybieramy na kochanke...
Zasada podstawowa i jedyna - wybieramy kobiety ZAJETE, najlepiej ze stazem zwiazkowym dluzszym niz 3 lata (na takich zwiazkach zawsze jest jakas rysa - ktora mozna wykorzystac - w przypadku Andry o ironio rysa byl brak rysy). Nie oznacza to, ze nie macie szans u singielek - ale po co pchac sie w problemy - ta moze sie mscic bo nie ma nic do stracenia w razie jak nam sie znudzi a mezatke trzymamy w szachu, wiec nam nie nabruzdzi...

Dlaczego posiadanie zony jest ok ? A kto wam bedzie pral, sprzatal, gotowal i opiekowal sie dzieckiem - no kto ? Poza tym zona w naszym przypadku daje nam idealna wymowke - niechcemy sie z nia spotkac, porozmawiac, nie mamy dla niej czasu, jestesmy zajeci druga kochanka... - "bo zona". To rowniez daje kochance poczucie, ze my jestesmy niedostepni - co jest ogolnie korzystne dla naszego procederu i go nakreca.

Jakie czekaja na was przyjemnosci ?
Seks, seks, seks... nieskrepowany, wyuzdany w nieograniczonej ilosci - praktycznie na zawolanie. Ona zawsze przygotowana, zawsze w innej, zawsze w seksownej bieliznie - zawsze chetna. Teraz odniescie to do waszych zon: nogi - sarenka, babcine majtki, koltun na glowie i zapach obiadu na niej. Jak bedzie chora nie w humorze, etc... to sie z nami nie spotka - a ciegi odbieze maz. Idealny uklad.

....wiec na boga, dlaczego odmawiacie mi tego wszystkiego ? Przeciez wszyscy sa zadowoleni ?
Ja mam seks, Andra emocje, maz wbrew pozorom tez korzysta, na wyrzutach sumienia Andry...
Wiem troche ja ostanio olalem - ale po 2 latach zaczela przypominac mi zone a zone to ja mam w domu - drugiej nie potrzebuje. Olew przyniosl zamierzony skutek - Andra peka i znow bedzie chetna do wszystkiego. Niedostepnosc, tajemniczosc aura eksytacji... i mam ja w garsci a ona naiwnie mysli, ze to milosc...

Dlaczego tak bardzo chcecie by Andra ze mna zakonczyla igraszki ?
Nikt nie traci, wszyscy sa zadowoleni - tylko wam szkoda...

Pozdraviam - Kochanek.