Rozpoznać zdradę

napisał/a: ami1 2006-09-12 22:48
O, to twoja dziewczyna ma szczęscie . I musisz ją bardzo kochać
napisał/a: turo 2006-09-12 23:38
Tak, bardzo ją kocham. Ale czy nie wydaje Wam się że jeśli zbyt mocna okazuje się uczucia to sprawia się, że ta druga osoba automatycznie całkowicie pozbywa sie zazdrości? Mnie chyba właśnie to spotkało.
napisał/a: samsam 2006-09-13 07:33
Absolutnie nie!!!!!!!!!
Trzeba okazywać miłość, a jeżeli oboje partnerzy bardzo się kochają, to zawsze będzie między nimi nutka zazdrości. Bez względu na to, jak mocno okazują sobie swoją miłość
napisał/a: iza19821 2006-09-13 08:40
Trzeba okazywac milosc...ale jezeli ja za kazdym razem sie pokazuje to staje sie do zniesienia i niektore osoby wtym momencie opadaja.....


takie jest moje zdanie na ten temat
napisał/a: ami1 2006-09-13 09:59
turo napisal(a):Ale czy nie wydaje Wam się że jeśli zbyt mocna okazuje się uczucia to sprawia się, że ta druga osoba automatycznie całkowicie pozbywa sie zazdrości?

Wiesz co trochę w tym prawdy może być. Rzeczywiście czasami dobrze jest pozostawić gdzieś troszkę tej tajemnicy i uczucia okazywać, ale tak delikatnie. Nie zapewniać na każdym kroku, że się kogoś bardzo kocha i żyć bez niego nie można. Bo są osoby, które to męczy, które potrzebują trochę wytchnienia.
napisał/a: samsam 2006-09-13 16:36
Prawdziwa miłość nie powinna męczyć
napisał/a: turo 2006-09-14 16:02
Prawdziwa miłośc...problem w tym że dla każdego znaczy to troche coś innego. Kiedyś myślałem, że bardziej liczy się romatyczny stosunek do świata, że trzeba byc otwartym przed drugą osoba ma maxa. Z perspektywy czasu wydaje mi sie jednak, że faktycznie troche tajemnicy nie zaszkodzi. Zdrada zaczyna się od znudzenia, słabnącego lub całkowitego braku zainteresowania partnerem. Taka osoba, po której zawsze wiadomo czego sie spodziewac jest na dłuższą mete po prostu nudna. Jeśli kogoś caly czas zapewniasz o uczuciach po pewnym czasie ta osoba się w tym utwierdza. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej.....jesli zbyt często ktos zapewnia Cie o swoich uczuciach....normlne że bardziej nas kręci to czego tak do końca nie znamy, czego nie jesteśmy do końca pewni.
napisał/a: samsam 2006-09-14 16:49
To chyba zależy od człowieka. Nawet jeżeli mój mąż codzienie mówi mi, że mnie kocha, to nie sądzę, żeby mnie to znudziło. A jeżeli kogoś się bardfzo mocno kocha, to zawsze jest ta obawa, że może odejść. Bez względu na to, jak mocno nam okazuje swoje uczucie.
napisał/a: ami1 2006-09-14 22:12
turo napisal(a):Z perspektywy czasu wydaje mi sie jednak, że faktycznie troche tajemnicy nie zaszkodzi.

turo napisal(a):normlne że bardziej nas kręci to czego tak do końca nie znamy, czego nie jesteśmy do końca pewni.

Zgadzam się jak najbardziej, nutka tajemnicy jest jak najbardziej wskazana. I oczywiście odrobina zaskoczenia, tak żeby nie było nudno i monotonnie.
napisał/a: turo 2006-09-15 18:24
Czy macie jakieś pomysły jak można wzbudzić zdrową zazdrość? Szczerze mówiąc zastanawiam się nad tym dłuższy czas - jak nie raniąc żony wzbudzic w niej zazdrość - nie chorobliwą, nie chcę aby to było złośliwe z mojej strony. Czuję poprostu że jest nam to w związku potrzebne.
napisał/a: Marusia 2006-09-15 21:12
Wybierz się z kolegami na piwko, albo obejrzyjcie sobie czasem jakiś mecz u któregoś z kumpli. Możesz też jeden wieczór w tygodniu poświęcić na jakieś swoje zainteresowania (czy ja wiem- fotografia, basen, siłownia?). Żona nie będzie miała podejrzeń, że ją zdradzasz, ale może stanie się trochę zazdrosna o to, że bez niej też się możesz dobrze bawić ;).
napisał/a: mikolaj7 2006-09-18 12:38
Witam wszystkich,
Od pewnego czasu zastanawiam sie nad jedna rzecza... ale po kolei, najpierw opisze sytuacje i moj zwiazek a pozniej zadam Wam pytanko

... Poznalem Kaśke prawie 4 lata temu , po dwumiesiecznej znajomosci postanowilismy ze sprobujemy byc ze soba, na zasadzie "fajny/a , sympatyczny/a jestes, podobasz mi sie, moze cos z tego bedzie". Mielismy po 19 lat, dzis mamy 23. W miare upływu czasu nasz zwiazek i uczucia ewoluowały... Dzisiaj mamy za sobą 3,5 roczny zwiazek, jestesmy zareczeni, planujemy wspolna przyszlosc, zycie, dostalismy od rodzicow mieszkanie, planujemy jego urzadzenie, przebudowe itd... Smiejemy sie i zartujemy : "ciekawe na ile dzieci starczy nam sil " Jednym slowem jest idealnie! Owszem zdarzaja sie drobne sprzeczki bo to normalne, ale potrafimy rozwiazac kazdy nawet najbardziej blachy problem. Wiele razy rowniez rozmawialismy o naszej przeszlosci, o tym co kazde z nas robilo zanim sie poznalismy, czy i ile mielismy powazniejszych zwiazkow, czy ktorys z bylych partnerow istnieje w naszych myslach lub zyciu do dzis np. jako kolezanka / kolega. Otoz co mnie zaskoczylo... Kasia, podczas jednej z rozmow powiedziala ze jestem jej pierwszym facetem, w kazdym tego slowa znaczeniu. (I teraz Was zaskocze) - powiedziala tez mniej wiecej cos takiego "... o ile mozna nazwac to zwiazkiem, to w 4 klasie podstawowki mialam chlopaka, takie tam chodzenie za reke jak to dzieci, moze trwalo to przez pol roku, pozniej pojawiles sie Ty..." Jak zauwazyliscie miedzy ta podstawowka a poznaniem mnie bylo ladnych pare latek, a Kasia co tu duzo ukrywac jest byla i jest nadal atrakcyjna dziewczyna i az nieprawdopodobne jest ze nie miala wczesniej chlopaka. Moze wydac Wam sie chore, ale kiedys zastanawialem sie czy ona moze czegos nie ukrywa... Ufam jej , dlatego tez od razu odrzucilem takie rozumowanie. Nasz zwiazek jest jak mowilem idealny... co prawda nie mieszkamy jeszcze razem, ale widujemy sie tak czesto jak mozemy (ja studiuje zaocznie i pracuje, ona studiuje dziennie, ale dajemy rade znakomicie)...

W tym momencie chcialbym zapytac Was o zdanie. - Jak myslicie, mowi ze jestem Jej tak naprawde pierwszym facetem, tak mowi i jaj jej w to wierze, to czy ... istnieje uzasadnione ryzyko ze bedzie chciala "zobaczyc" jak to jest z kims innym? Chodzi mi tu o "malutki skoczek w bok" z tzw ciekawosci. Jest atrakcyjna, wiec czy chcialaby przekonac sie czy potrafila by np. uwiesc innego faceta, skoro ja jej "uleglem" ? :) Jak dotad nie mialem podstaw zeby sadzic ze mnie zdradzila itp, ale ... zawsze jest jakies ale, ktore gdzies tam w glebi kazdego siedzi i daje troszke do myslenia.
Uff... ale Was zameczylem moimi wypocinami, ale postanowilem ze podziele sie z Wami moimi myslami... Co o tym myslicie? A moze ja zapedzam sie za daleko i niepotrzebnie tak mysle?

Wiem, ze jak to sie czyta, to mozna pomyslec " Co ten facet pieprzy, czemu on probuje szukac dziury w calym?!" :), ale pojawilo sie jakis czas temu cos takiego w glowie i chcialem o tym pogadac.... :)
Pozdrawiam!!