Ślub w młodym wieku

napisał/a: jolkaXp 2008-09-18 07:51
nigdy nie możemy być pewni, czy nam się uda w małżeństwie - znam pary, które pobierały się w wieku lat 30-tu i teraz są nieszczęśliwe, znam takie, które się pobierały mając 20-23 lata i jest im dobrze......gwarancji nie będziemy mieć nigdy, natomiast uważam, że pobieranie się w późnym wieku i późne rodzicielstwo, to w moim przekonaniu nienajlepszy pomysł...dlaczego? bo dziecko powinno mieć i rodziców i dziadków, a nie rodzico-dziadków w jednym .........
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2008-09-18 09:27
Mówicie że jestem naiwna itp. Może dla was i jestem, nie mówię że nie. Ale nie znacie mnie wcale. A dlaczego ślub w młodym wieku? Bo uważam że nie ma znaczenia wiek w którym wychodzi się za mąż. Nie jest ważne że ma się 18 czy 40 lat. Ważne jest uczucie. I jeżeli jest ono szczere i prawdziwe to przetrwa wszystko niezależnie od tego kiedy będzie ślub.
A co do różowych okularów. to nie sądzę. Mimo że mam dopiero 19 lat to już trochę przeszłam. Teraz wiem że mój obecny chłopak jest tym jednym jedynym i że to właśnie z nim chcę spędzić resztę życia.
A jeżeli wy macie inne zdanie to ok, nie neguje tego.
napisał/a: sXonko 2008-09-18 10:17
Ja wyszłam za mąż w wieku 19 lat z miłości jak mi się wtedy wydawało. Nie mieszkaliśmy wcześniej razem i to był błąd. Dopiero później wyszły niezgodności charakterów. Dziecko pojawiło się 2 lata po ślubie, chcieliśmy tego. A teraz zastanawiam się, czy nie zmarnowałam sobie zycia... Nie jest jak w bajce... I nie chcę dalej tak żyć
SyEla
napisał/a: SyEla 2008-09-18 10:31
to czy ktos ma 19 czy 39 to nie ma róznicy. Znam przypadki gdy dziewczyna a raczej kobieta 35 letnia wyszła za mąż. Nawet roku nie wytrzymali ze sobą. a znam przypadki gdy dziewczyna wpadła, ślub na siłe a teraz są przykładnym małżeństwem z 10-cio letnim stażem). To od człowieka zależy.
napisał/a: MichalXX 2008-09-18 10:46
Zgadzam się, wiek wg. ma tu niewielkie znaczenie, bardziej liczy się dojrzałość psychiczna i gotowość na taki krok. Ślub to przecież nie gwarancja udanego związku tylko przysięga dwóch osób, które się kochają i chcą spędzić ze sobą życie. Nic na siłę. Takie tam gadanie, że "nie układa się nam teraz bo nie mieszkaliśmy ze sobą" nie bardzo mnie przekonuje. Jeżeli ludzie decydują się na ślub to dlatego, że tego chcą i są pewni swojej miłości, akceptują swoje dziwactwa, wiedzą, że nie zawsze będzie karmelkowo, mają doświadczenia także z tych złych chwil.

Uważam, że jeżeli spełni się te wszystkie warunki i chce się z kimś na prawdę być ślub jest tego ukoronowaniem. Dla mnie to nie jest szkopka pokazowa dla rodziny, znajomych, impreza itd. To przysięga i wspólna decyzja. Jak już się decydujemy na ten krok to akceptujemy wzajemnie swoje słabości - nie przeszkadza nam to, że ona lubi mieć poukładane wszystko wg. jej jakiegoś porządku, ani, że on znów nie posprzątał po sobie skarpetek. Ludzie gotowi na ślub akceptują siebie i obydwoje idą na ustępstwa we wspólnym życiu.

Takie jest przynajmniej moje zdanie.
napisał/a: kasia9641 2008-09-18 10:54
Moim zdaniem nie ma co patrzeć na wiek. Jeśli się kochacie i chcecie być ze sobą "na dobre i na złe" to po prostu bądźcie. Życzę Wam powodzenia :)!
napisał/a: nikita2 2008-09-18 14:53
;) ja tak samo... wiem po przykladzie rodzicow... miedzy nimi byla roznica 18 lat a naprawde byli szczesliwym malzenstwem ;)
napisał/a: soneczko5092 2008-09-20 18:59
Witam,mam 20 lat a ślub brałam w swoje 19 urodziny. W następnym tygodniu zrobiłam test bo mi się okres spóźnił i okazał się pozytywny Jestem teraz szczęśliwą mamą rocznej już Nataszki i żoną Wiadomo,że raz jest lepiej raz gorzej ale to jak w każdym związku :)
napisał/a: nikita2 2008-09-20 19:04
;) kazdy jest inny, ja nie chciala bym brac slub w mlodym wieku... i nie bedzie ;pp hehe ;)
to jest kwestia tego jakiego ma sie mezczyzne i czy sie musi czy chce!!
napisał/a: tereska9 2008-09-20 23:24
tereska napisal(a):Chcecie? Czy Ty chcesz? Sorry, że się czepiam, ale czytając Twoje wypowiedzi to mam wrażenie że patrzysz na życie przez jaskrawo różowe okulary. To całe gadanie o zaręczynach w Twoje (czy tam jego) urodziny i że nie zrobił tego, czego się spodziewałaś. Teraz oczekujesz, że oświadczy się w waszą rocznice. Nie sądzisz, że to trochę dziecinne?


Cikitusia napisal(a):Mówicie że jestem naiwna itp. Może dla was i jestem, nie mówię że nie. Ale nie znacie mnie wcale. A dlaczego ślub w młodym wieku? Bo uważam że nie ma znaczenia wiek w którym wychodzi się za mąż. Nie jest ważne że ma się 18 czy 40 lat. Ważne jest uczucie. I jeżeli jest ono szczere i prawdziwe to przetrwa wszystko niezależnie od tego kiedy będzie ślub.
A co do różowych okularów. to nie sądzę. Mimo że mam dopiero 19 lat to już trochę przeszłam. Teraz wiem że mój obecny chłopak jest tym jednym jedynym i że to właśnie z nim chcę spędzić resztę życia.
A jeżeli wy macie inne zdanie to ok, nie neguje tego.



Nie oświadczył się, co? Miał sie oswiadczyc według Ciebie w Waszą rocznice, czyli dwa dni temu, a tego nie zrobił. Bo gdyby zrobił, na pewno napisałabyś o tym, a nie napisalas...
Dam Ci dobrą rade. Nie czekaj na zaręczyny. Bo podejrzewam, ze kazde wieksze swieto bedzie dla Ciebie okazja to zareczyn. Dla Ciebie, to nie znaczy ze dla niego tez. Teraz pewnie bedziesz wyczekiwala na Boze narodzenie, potem na wielkanoc. Dojdzie do tego, ze bedziesz sie spodziewala zareczyn w swieto pracy albo we wszystkich swietych. A kiedy w koncu on sie oswiadczy, to nie ucieszysz sie z tego, tylko pomyslisz: "no, nareszcie". Nie niszcz tej chwili ciaglym wyczekiwaniem. Co ma byc, to bedzie.
napisał/a: MalaTerrorystka 2008-09-21 11:17
tereska napisal(a):Nie oświadczył się, co? Miał sie oswiadczyc według Ciebie w Waszą rocznice, czyli dwa dni temu, a tego nie zrobił. Bo gdyby zrobił, na pewno napisałabyś o tym, a nie napisalas...
Dam Ci dobrą rade. Nie czekaj na zaręczyny. Bo podejrzewam, ze kazde wieksze swieto bedzie dla Ciebie okazja to zareczyn. Dla Ciebie, to nie znaczy ze dla niego tez. Teraz pewnie bedziesz wyczekiwala na Boze narodzenie, potem na wielkanoc. Dojdzie do tego, ze bedziesz sie spodziewala zareczyn w swieto pracy albo we wszystkich swietych. A kiedy w koncu on sie oswiadczy, to nie ucieszysz sie z tego, tylko pomyslisz: "no, nareszcie". Nie niszcz tej chwili ciaglym wyczekiwaniem. Co ma byc, to bedzie.



A ja w ogóle mam wrażenie, że ten biedny chłopak czuje się osaczony i jemu wcale nie śpieszy się do zaręczyn, ale że dziewczyna nalega i sobie ubzdurała, że muszą...
Echh...;)
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2008-09-21 11:57
Szczerze? Nie nalegam na oświadczyny, to on pierwszy zaczął o tym mówić. Najpierw chciał mi zrobić niespodziankę w moje urodziny czyli w sierpniu, ale tak się złożyło że musieliśmy oboje zmienić te palny. Później powiedział że zrobi to w naszą rocznicę, ale mój dziadek był w szpitalu i stwierdziliśmy że to nie jest dobry moment.