ten straszny ból :(

napisał/a: ala30 2008-04-15 13:58
Szymon, nie wiem jak, ale można wybaczyć ... mojemu męzowi sie udało... a przynajmniej tak twierdzi... zadaj sobie pytanie, czy ją kochasz? jesli nie.... sprawa raczej przegrana... ale jesli tak to chyba warto sie wysilic... co nas nie zabije to napewno wzmocni
napisał/a: Mari 2008-04-15 15:06
ala30 napisal(a):Szymon, nie wiem jak, ale można wybaczyć ... mojemu męzowi sie udało... a przynajmniej tak twierdzi... zadaj sobie pytanie, czy ją kochasz? jesli nie.... sprawa raczej przegrana... ale jesli tak to chyba warto sie wysilic... co nas nie zabije to napewno wzmocni

Szymon,ala30,
zawsze czepiam się najmniejszej iskierki , słowa ...wierzę ,że kochając drugą osobę , którą do dziś miało się na piedestale ,warto próbować.
Nie ważne jest to co mówią inni ! o nie! , to ja czuję i ja podejmuję decyzję o moim życiu!.
Jednak trzeba zadać sobie pytanie , czy tego chcę i czy tak naprawdę wybaczę , czy stać mnie na to?.
Jeżeli odpowiemy bez zastanowienia , to warto!, jeśli mamy wątpliwości dajemy sobie czas na utwierdzenie się ...co dalej..
Szymon, ja skreśliłam swego męża bardzo go kochając , nie potrafiłam znieść cierpienia zawodu...przecież ja oddałam mu się cała !..w ogień?-na życzenie! a on co?!.
To on jednak walczył i uwierz mi "babie";) kocham go za to jeszcze bardziej!. Inną sprawą jest wybaczenie itp. ..jakiś czas to trwało , ale gdyby nie on , to błąkałyby się po świecie dwie istoty które tęsknią kochając bezgranicznie i cierpią ...
Czuję ,że kochasz choć cierpisz , buntujesz się bo jesteś na prawie!..stąd pytanie , wahania ,cierpienie i niemoc podjęcia decyzji :confused:.
Czas...

trzymaj się...
napisał/a: Szymon293 2008-04-15 16:04
Jolka.P napisal(a):No dobra...to teraz odpowiedz w końcu, czy rozstałeś się z panią małżonką


w pewien sposób rozstałem się z nią a dokładnie wyprowadziłem się z domu narazie.

ala30 ja ją nadal kocham ale wybaczyć niejest tak łatwo, niewiem co zrobiłaś mężowi co potem on Ci wybaczył, ja również byłem gotowy na wybaczenie ale kiedy to ja byłem wszystkiemu winien że zamiast "iść do przodu" użalam się nad sobą i wracam do tego i robiła z siebie pokrzywdzoną w tym wszystkim ale nawet najprostych rzeczy niechciała wyjaśnić abym miał spokój bo jak prosiłem ją o rozmowę o nas o tym co było itp to zaraz byłem atakowany że znowu wracam do "przeszłości" jak to nazywała.

Mari gdyby ona walczyła od początku to bym się niewyprowadzał Ty miałaś męża który o Ciebie walczył a o mnie żona "walczy" dopiero po mojej wyprowadzce a i ta walka o mnie polega na płaczu, prośbach i przepraszaniu. ale to i tak wygląda może mi się tak wydaje jak by to robiła z jakiegoś powodu ale napewno powodem niebyło by to że coś się zmieniło w jej sposobie myślenia a raczej poczucie tego że zaraz może stracić życie jakie miała do tej pory w którym niemusiała zabardzo martwić się o to co będzie jutro.
napisał/a: Mari 2008-04-15 16:36
Szymon29 napisal(a):
"walczy" dopiero po mojej wyprowadzce a i ta walka o mnie polega na płaczu, prośbach i przepraszaniu. ale to i tak wygląda może mi się tak wydaje jak by to robiła z jakiegoś powodu ale napewno powodem niebyło by to że coś się zmieniło w jej sposobie myślenia a raczej poczucie tego że zaraz może stracić życie jakie miała do tej pory w którym niemusiała zabardzo martwić się o to co będzie jutro.

Szymon ,
wiesz co było przełomem u nas?.
Przez pół dnia słyszałam ,a raczej czułam wewnętrznie płacz i łzy mojego męża..
Powiem Ci jedno nie płakałam wtedy.Gotowałam się ze wściekłości raz na niego , raz na siebie .Jakim trzeba być idiotą , popaprańcem aby doprowadzić kogoś ukochanego do takiego stanu!...wiem to ja , a Ty przemyśl...

Jeśli nie jesteś w stanie wybaczyć , przyjąć ją ..zbłądzić każdy może! , to przynajmniej wybacz , przytul na odchodne ..Nie niszcz jej życia , które może jeszcze na nowo sobie ułożyć.
Uwierz facet , który ją pokocha będzie miał w niej wierną i na zabój zakochaną żonę(przeszła swoje z Tobą..zapamięta lekcję) i szkoda ,że nie będzie wiedział , iż zawdzięcza to Tobie!.
napisał/a: ala30 2008-04-15 20:34
Szymon, tak to przeważnie jest... zaczynamy doceniać to co mamy w momencie zagrożenia utraty tego...u mnie to było troche inaczej... własciwie zupełnie odwrotnie, mój mąż nie dość ze wybaczył to jeszcze prosił zebym to ja nie odchodziła... bo mało tego ze zdradziłam to chciałam rozwodu... bo mi sie wydawało ze chce zmienic swoje zycie, jestem mu za to wdzieczna mimo iż nadal nie podoba mi się w nim to co nie podobało mi sie przedtem to staram sie (moze źle robie, ale o tym jeszcze sie przekonam) poukładac to życie i pozbierac do kupy, głównie ze względu na dziecko. A Twoja zona moze rzeczywiscie cos tam zrozumiała.... a że nie chce wszystkiego roztrzasac .... nie dziwie sie jej troche.... tez chyba bym nie chciała o tym rozmawiac z mężem głownie dlatego zeby nie powiedziec czegos co by go zraniło... tak czy inaczej... to będzie Twoja decyzja... pozdrawiam i życze powodzenia
napisał/a: Mlostek 2008-04-15 21:30
jestesmy bardzo skomplikowane prawda? tylko pamietaj ze MILOSC jest bardzo trudna. czasem mylimy ja z litoscia i nie umiemy ze soba rozmawiac. On jej mowil ty tylko pokazywales a my uwielbiamy sluchac, nawet klamstwa, i czasem to nie jest proznosc tylko chec bycia kochana wiesz?
napisał/a: ala30 2008-04-15 23:30
Świeta prawda... pozdrawiam
napisał/a: misia2007 2008-04-15 23:42
Szymon twoja żona prowadziła podwójne życie najprawdopodobniej nadal to robi i będzie to robiła. Jestem kobietą która od trzech lat jest w związku z żonatym mężczyzną. Pokochałam go bardzo on mnie "podobno" też. po dwóch latach żona dowiedziała się o nas chciał od niej odejść ale nie zrobił tego. Żona mu wybaczyła są nadal razem ale nadal jestem i ja o czym żona nie wie bo on jej mówi że już mnie nie ma i żeby nie wracać do tego. Wiele razy chciałam się z nim rozstać pomimo że go bardzo kocham ale nie mam na to siły i wież mi on robi wszystko aby mnie przy sobie zatrzymać. Najgorsze są te kłamstwa o których ja wiem. bo wiem co jej mówi, co robi, żeby być ze mną i dlatego że wiem jak ją oszukuje, nie wierze ja. Bo skoro tak długo ją oszukuje dlaczego ma być wobec mnie szczery ? Tacy ludzie nagle nie przestaną kłamać. Tacy , którzy prowadzą podwójne życie. Piszę że on mnie "podobno" też kocha bo wciąż mi to mówi i okazuje ale jak mam w to wierzyć. Ja wyjeżdzam bo nie mogę tak dłużej. on zostaje z żoną która myśli że dawno ma to wszystko za sobą . ale czy to naprawde koniec ?
napisał/a: greg 2008-04-16 14:02
Witaj Szymon,

Rozumiem Cie jak najbardziej, bo o ironio jestem w tej samej sytuacji. Jestem prawie 9 lat po ślubie, moja żona zdradziła mnie po raz pierwszy 4 lata temu. Starałem się wybaczyć, ale to tkwiło i tkwi we mnie cały czas. Były łzy, prośby, błagania, przepraszanie - wszystko to przerobiłem. Postanowiłem zostać, bo mialem nadzieję, że dam radę zapomnieć, wybaczyć - jednakże od tamtej pory wszystko sie zmieniło, starciłem przezdewszystkim do niej zaufanie. Potem zdradziła mnie kolejny raz, a jak zacząłem analizować nasze wspólne życie zauważyłem, że zawsze kręcił się kołoniej jakiś mężczyzna, lecz ja nigdy nic nie podejżewałem bo po prostu ufałem jej tak samo jak sobie.
Od jakiegoś pół roku odseparowałem sie od niej, stwierdziłem że muszę sprawdzić czy jest we mnie jeszcze coś, czy coś do niej jeszcze czuję - jak widzisz długo to trwa i jedyne wnioski po takim okresie zastanawiania się są takie, nienawidzę jej tak samo jak kocham - to jest sytuacja bez wyjścia i nie może trwać wiecznie - czas ucieka.
Podczas naszej półrocznej przerwy, moja żona zamiast być ze mną i walczyć o mnie - znalazła sobie następnego faceta, zaszła z nim w ciąże - a my nawet nigdy nie spróbowaliśmy mieć własnego dziecka, nie to żebym nie mógł, nawet nie spróbowaliśmy - bo ona nie chciała, zawsze było jakieś ale.
Ta ciąża to nawet specjalnie została przez nią zaplanowana, żeby dać mi kopa na podjęcie decyzji o rozwodzie.
Tydzień temu zdecydowałem się odejść, napisać pozew o rozwód.
żonie nagle sie wszystko odwróciło w momencie, gdy zdała sobie sprawę że zostanie sama z dziedzkiem, bo tamten gość już jej się odwidział. Stwierdziła, że nie wyobraża sobie lepszego męża i ojca niż ja. Zaczął się również szantaż psychiczny - powiedziała, że jeżeli odejdę to ona zrobi coś sobie a napewno usunie ciąże. W ten sposób chce przerzucić odpowiedzialność za życie tego dziecka na mnie - a ja jestem przeciwny aborcji.
Jako wyjście z tej sytuacji niestety widzę jednak tylko rozstanie. Gdybym został to bedzie to tylko męczarnia dla mnie i dla niej zresztą też. Nie mogę odpowiadać za jej głupie występki.
CHCĘ SIE Z TEGO UWLNIĆ!
Pamiętaj, że gdy zostaniesz nigdy nie zapomnisz tego co ci zrobiła - ja próbowałem wiele czasu i wielkie NIC - nie mam nawet ochoty tknąć jej palcem, chociaż złość mi już przeszła.
Co do powodów całej sytuacji, dlaczego nam sie nie ułożyło i dlaczego doszło do zdrad i tego wszystkiego, daj znać jeżeli będziesz miał ochotę poznać moje przemyslenia. Teraz jedyne co powiem to tyle, że winni jesteśmy obydwoje ale przewinienia są różne. Twoim jak i moim największym przewinieniem jest to, że byliśmy za dobrzy. Dobrego faceta kobieta nigdy nie doceni, może tylko taka, która już jednego dobrego straciła.
napisał/a: Ankaaaa 2008-04-16 14:16
greg- bardzo smutny jest Twoj post:( widac kobiety tez potrafia byc ...takie glupie!!
w ostatniej kwestii jednak przesadziles:( nie ma faceta, ktory jest "za dorby".sa tylko kobiety, ktore tego nie doceniaja.A cos w tym musi byc,ze jak corki alkoholikow wychodza za maz za nałogówcow, tak dobrzy faceci maja chyba zakmniete oczy na to,jakie ich zony sa w rzeczywistosci i dobieraja sobie panie,ktorym sluza-bez wzajemnosci.byc moze pzyczyna lezy juz w doborze partnera,Twojej zonie, greg moze byloby lepiej z kims,kto odwdziecza sie jej tym samym lub z bardzo stanowcyzm,despotycznym facetem ( nie mylic z bokserem).
Ty powinienes miec inna partnerke po prostu,a powieniens byc dla niej tak dobry i czuly, jak potrafisz.zycze Ci,abys taka znalazl,i nie zmienial tego, jaki jestes. od zony natomiast musisz sie odciac calkiem,ona stracila juz swoja szanse,a miala ich bodaj wiecej niz jedna.nie daj sie szantazowac,ale innej kobiecie daj czysta szanse i nie przelewaj na nia zlosci i zalu skumulowanego na zone.
napisał/a: greg 2008-04-16 15:07
Aniu,

twoje teorie o dobrze partnerów są jak najbardziej właściwe. Podswiadomie poszukujemy sobie partnerów podobnych do naszych rodziców, kobiety szukają swoich ojców, mężczyźni swoich matek - ja jakoś nie trafiłem, natomiast doskonale odzwieciedlam swojego teścia, który nie ma w domu za wiele do powiedzenia - po prostu jest "za dobry". Okreslenia "za dobry" używam tu trochę przewrotnie. Przeczytałem kilka książek, rozmawiałem z wieloma ludźmi, przeanalizwałem mój związek i doszedłem do wniosku, który można zastosować w zasadzie we wszystkich relacjach. Ludzie którzy są zgodni, starają sie dać wszystko tej drugiej osobie / stronie, prędzej czy później zostaną uznane za osoby słabe i bez charkteru, a takiego partnera po prostu sie nie docenia. Kobieta podswiadomie potrzebuje silnego, a przynajmniej silniejszego i stanowczego faceta (może czasem nawet szorstkiego), na którym może zawsze sie oprzeć (przynajmniej tak sie jej wydaje) i takiego będzie szanować. Kobieta poszukjue prwdziwego mężczyzny a nie Rysia z Klanu - ja byłem takim Rysiem. Gdy stałem sie dla niej stanowczy i zimny, ale nie dlatego że sobie tak wymyśliłem, tylko z wcześniej wymienionych powodów, przestałem jej nadskakiwać i zajmować sie za nią wszystkim, gdy zacząłem twardo stawiać na swoim, zobaczyła we mnie prawdziwego faceta - niestety dla nas jest już za późno.
Nie namawiam tu oczywiście do przechodzenia ze skrajności w skrajność - we szystkim musi być zdrowy rozsądek. Jeżeli wszystkie klanowe Rysie zauważają taki problem a nie jest dla nich za późno, niech czym prędzej sie zmienią w prawdziwych facetów - to wyjdzie ich związkom tylko na dobre.
napisał/a: Szymon293 2008-04-16 15:49
widziałem się wczoraj z żoną i jak przepraszała jak błagała mnie o to żebym dał jej szansę to tak mnie zszokowała bo wczoraj dosłownie płaszczyła się przedemną łzy prośby, gadka że zrozumiała co zrobiła, że żałuje a co ciekawsze że mnie kocha i niechce mnie stracić no normalnie obłęd. ale mnie naszczęście to narazie nierusza i poraz kolejne powiedziałem że ma przestać mówić a ma zacząć robić wszystko żebym jej wybaczył i nadal czekam, tylko chłopca szkoda bo zawsze jak się z nim żegnam płaczę starsznie i prosi żebym niewyjezdzał i sam już zaczynam głupieć od tego wszystkiego.

Greg też to widzę że kiedy jestem dla niej oschły i twardy to ona coraz bardziej zaczyna rozumieć chyba co traci ale za późno na to...