ten straszny ból :(

napisał/a: greg 2008-04-17 10:21
tzn. co jest bujda?
napisał/a: alinaXstroXyXska 2008-04-17 10:29
Sorki,Szymon,ale czy ta twoja żona tak do końca jest normalna?Mało,że zdradziła,mało,że
krytykuje faceta siostry ,to jeszcze ma pretensje do Ciebie,że nie walczyłeś o Wasz związek?Ja na Twoim miejscu odpuściłabym sobie tę kobietę,tylko dziecka mi żal.
napisał/a: Szymon293 2008-04-17 10:51
Jolka.P napisal(a):E, to wszystko to bujda, nie wierzę


wiesz co ja też w to niewierzyłem, ale rzeczywistość bywa okrutna niestety.

a co do badania DNA nierobiłem ich i raczej niezrobię bo to mi niepotrzebne on dla mnie mimo wszystko będzie jak syn bo to ja go wychowywałem i byłem przy jego narodzinach i to mi wystarczy, żona sama twierdzi że to napewno niejest mój syn i wolę "wierzyć" w tym przypadku jej niż bardzo możliwe dowiedzieć się prawdy.

renata74 ona twierdzi że z nim wszystko jest skończone i że tylko czasami on dowiaduje się co u dziecka bo on o nim wie, sam ma żonę i dzieci które pewnie nic niewiedzą jaki ich tatuś jest taki wspaniały.

mi się czasami zdaję że jestem jej tylko potrzebny żeby miała zapewniony spokojny i w miarę dostatni byt jak dotej pory i dlatego teraz tak zaczyna walczyć bo wie że to co ma chwilowo przy sobie niejest jej i będzie moje w przypadku rozwodu a sama zostanie z niczym, bo kiedy ja walczyłem o nią i ona mi zarzucała to że niewalczę i że ciągle ja siebie pogrążam w pytaniach o przeszłość i że zamiast patrzeć do przodu chcę wszystko wyjaśnić to moja wina była według jej czyli zamiast wyjaśnić wszystko aby był spokój i można było starać się odbudować związek lepiej zamieść pod dywan i wtedy zacząć odbudowe, a przez to uniknęłaby odpowiedzialności za to co zrobiła. ale jest też druga możliwość że faktycznie zależy jej na mnie, ale to się okaże w przyszłości...
napisał/a: ShiningKnight 2008-04-17 11:15
....
napisał/a: Mari 2008-04-19 12:09
Szymon29
Wiesz przeczytałam wszystko jeszcze raz i rozmawiałam z mężem o tym:confused:.
Posty, które do Ciebie napisał greg byłyby słowami męża, gdyby tu zajrzał...byłeś zbyt przewidywalny i dlatego to wykorzystała.
Ona Cię kochała! i zdradzała ... są takie kobiety...
Przykładów na forum masz bez liku a wątków ..kocham ich obu...
Robiła to z założeniem ,że się o romansie nie dowiesz , ale życie sprawiło niespodziankę w postaci ciąży! ...tego na stówę nie przewidziała i co?.
Jej dalsze działania zadziwiają...dlaczego jeśli to był chwilowy romans, a ona zdradzała z takim wyrafinowaniem powiedziała o ciąży tamtemu?..
-Moje 'pokrętne' przypuszczenia , gdybania :mam romans ..wpada.. kończę i trzymam dziób na kłódkę do końca życia!, chyba ,że to co ich łączyło to już
ewidentne plany razem:cool: w które ona wierzyła,a została 'wykręcona'.
Cała reszta jej zachowań po wydaniu się wszystkiego , to walka tak jak napisałeś o przetrwanie , bo zostanie sama z niczym i z nikim ...
napisał/a: greg 2008-04-21 00:02
witaj Szymon,


nie wiem czy ci to pomoże czynie ale ja zdecydowałem sie uznać dziedzko mojej żony z wpadki z kochankiem - pisałem o tym wcześniej.
nie mogę pozwolić żeby żona je usunęła, będę walczył o nas i będę kochać to dziecko jak swoje. za stary już jestem żeby sie dąsać a tym bardziej zaczynać wszystko od nowa. mam gdzieś co powiedzą inni i co by zrobili inni. nad tym co mam zrobić zastanawiałem sie około pół roku. Odpowiedź na pytanie co masz zrobić, masz w środku.
Oczywiście nic za darmo, muszą być postawione twarde warunki, żona nigdy więcej nie może zawieźć twojego zaufania. Musisz być dla niej twardy a przynamniej twardszy, chociaż bardzo pragniesz by wszystko było jak wcześniej.
Myślę, że moja żona wiele zrozumiała i wyciągnęła wnioski z lekcji jakiej sama sobie udzieliła.
Patrząc na całą sytuację z perspektywy czasu, życie jest za krótkie na to żeby marnować je na głupie emocje.

Wierzę w przeznaczenie, to co sie stało widocznie miało sie stać.
napisał/a: Rozczepantus 2008-04-21 09:21
greg napisal(a):witaj Szymon,


nie wiem czy ci to pomoże czynie ale ja zdecydowałem sie uznać dziedzko mojej żony z wpadki z kochankiem - pisałem o tym wcześniej.
nie mogę pozwolić żeby żona je usunęła, będę walczył o nas i będę kochać to dziecko jak swoje. za stary już jestem żeby sie dąsać a tym bardziej zaczynać wszystko od nowa. mam gdzieś co powiedzą inni i co by zrobili inni. nad tym co mam zrobić zastanawiałem sie około pół roku. Odpowiedź na pytanie co masz zrobić, masz w środku.
Oczywiście nic za darmo, muszą być postawione twarde warunki, żona nigdy więcej nie może zawieźć twojego zaufania. Musisz być dla niej twardy a przynamniej twardszy, chociaż bardzo pragniesz by wszystko było jak wcześniej.
Myślę, że moja żona wiele zrozumiała i wyciągnęła wnioski z lekcji jakiej sama sobie udzieliła.
Patrząc na całą sytuację z perspektywy czasu, życie jest za krótkie na to żeby marnować je głupie emocje.

Wierzę w przeznaczenie, to co sie stało widocznie miało sie stać.


I to jest 100% odpowiedz na Twój problem Szymonie , albo zrób tak jak Greg , albo odejdź.
Nie szukaj ukojenia bólu na forum , ani tez nie ciesz się z tego że masz zupełna rację, a ludzie Cie popierają , bo tak naprawde to Twoje życie i Twój ból !
Myślę że teraz bardzo emocjonalnie podchodzisz do sprawy , ale jak emocje opadną zobaczysz sens tego wszystkiego.
Pozdrawiam i powodzenia życzę :)
napisał/a: Helbeen 2008-04-22 01:00
Myślę, że po pewnych zdarzeniach już nie ma powrotu do związku. Traci się coś, czego już zawsze będzie brakować. Traci się .... wiarę w miłość .... własną wartość .... zaufanie .... a może nie można uwierzyć we własną naiwność? Potem trudno już aby cokolwiek nazwać, albo uwierzyć w coś co kiedyś nazywało się miłością. Trudno rozpoznać, kim się jest w związku .... , czy tylko kimś z kim warto układać sobie życie?
"Ona Cię kochała! i zdradzała ... są takie kobiety..."
Może warto poszukać takich, które tak nie robią.
napisał/a: Mari 2008-04-22 12:20
Helbeen napisal(a): Traci się .... wiarę w miłość .... własną wartość .... zaufanie .... a może nie można uwierzyć we własną naiwność? Potem trudno już aby cokolwiek nazwać, albo uwierzyć w coś co kiedyś nazywało się miłością. Trudno rozpoznać, kim się jest w związku ...

Przeczytałeś mnie ...wydobyłeś moje myśli o których nie chciałam pisać na forum , bo są zbyt dla mnie traumatyczne...było minęło.
W tamtym 'czasie' ..myśl przewodnia a nawet teraz w 'trudnych' chwilach przemykają i kują tysiącami szpilek :(. Dobrze ,że daję sobie z nimi radę jak na razie.
napisał/a: kool 2008-04-22 12:58
Helbeen - błagam, proszę Cie nie pisz takich rzeczy? Proszę. To prawda. Ale nie pisz o niej. Błagam.