Konkurs "Bajki dla brzuszka"

cohenna
napisał/a: cohenna 2008-06-14 20:30
Witam
Zastanawia mnie jedna rzecz....czemu większość postów jak czytałam należy do osób które mają tylko jeden post...????
Czyżby ktoś się zalogował specjalnie następny raz aby wziąć udział w tym konkursie...?
Przypomina to "konkurso-manie".............
Jeszcze raz powodzenia dla brzuchatek, trzymam za was kciuki :)
napisał/a: ~marielu 2008-06-15 15:13
No ja też zauważyłam :)
Chociaż ... nie wiem , ktoś chciał by kusić los? przecież normalnie może kogoś pokarać za oszustwo i odbieranie potrzebującym w ramach pazerności konkursowej :D
Właśnie ruszyła moja wyobraźnia - grom z jasnego nieba w słoneczny dzień lub.... życiowy pech na lata , o reszcie boje sie mówić przy ciężarnych kobietkach by nie straszyć ;)

PS. Dzo83 serdeczne gratulacje 3 ciąży ;)
napisał/a: ewe0005 2008-06-15 19:44
Był ciepły, słoneczny dzień. Mała dziewczynka o imieniu Zuzia postanowiła
wybrać się na huśtawkę, która znajdowała się w pobliżu jej domu.Gdy szła łąką pełną kwiatów usłyszała cichutkie miauczenie dochodzące z trawy. Właściwie był to jak się okazało płacz. Przez chwilę szukała miejsca, z którego słychać szlochanie i zobaczyła, że między stokrotkami siedzi malutki, skulony kotek. Zuzia wzięła zwierzątko na ręce, przytuliła do serduszka i zapytała dlaczego płacze. Dowiedziała się, że jej nowy przyjaciel ma na imię Filuś i gdy wyruszył na wycieczkę, ze swoją mamą i dwoma siostrami oddalił się od nich, gdyż zaciekawił go fruwający przed jego oczkami motylek, pobiegł za nim i się zgubił. Zuzia pocałowała Filusia i obiecała mu, że razem odnajdą jego rodzinę.
Zanim wyruszyli poszukiwać mamusię kotka, Zuzia zaprosiła Filusia do domku, aby poczęstować go mleczkiem i na spokojnie zaplanować trasę poszukiwań. Gdy dziewczynka i kotek byli już najedzeni, wyruszyli w drogę.
-Zuziu- usłyszała przy drzwiach dziewczynka.
-Uważajcie na siebie i weź plecak, w którym naszykowałam wam kanapki i soki na drogę- to mama Zuzi zatrzymała ich, aby nie zgłodnieli podczas podróży.
Wyruszyli. Dziewczynka postanowiła iść drogą, którą wybierała dzięki opowieścią Filusia. Mówił jej co po drodze spotkał. Znaleźli pierwszy trop. Na drodze leżał kłębuszek wełny, który zgubiła siostra kotka o imieniu Matylda. Jednak ten ślad nie uszczęśliwił Filusia. Kotek nadal był smutny. Szli dalej i trafili na następny ślad. To Pan Ślimak , z którym wcześniej rozmawiała mama kotka.
-Dzień dobry Panie ślimaku, czy może nam Pan powiedzieć, w którą stronę poszła mamusia i rodzeństwo Filusia?- zapytała Zuzia.
-Idźcie dzieci prosto tą ścieżką między tymi pięknymi różami. Tam poszła Kotka ze swoimi dziećmi, na końcu tej drogi znajduje się domek Borsuka zapytajcie jego, on na pewno wam pomoże.
-Dziękujemy Panie ślimak.
I poszli dalej. Na mordce Filusia pojawił się uśmiech, gdyż zaczął wierzyć, że Zuzia pomoże odnaleźć mu rodzinę.
Dziewczynka postanowiła na chwilę zatrzymać się, aby odpocząć i napić się soku. Nie siedzieli jednak długo bo Filuś poganiał dziewczynkę, mówiąc że nie ma czasu. Poszli więc dalej.
-Jest!!-krzyknął Filuś
- To domek Borsuka.
-Puk!Puk!- zastukała Zuzia do drzwi.
- Czy widział Pan moją mamę i siostry?-zapytał Filuś ze łzami w oczach.
- O Tak! Widziałem Kocicę z córkami. Była bardzo smutna, powiedziała że zginął jej synek. Poszli tą drogą w prawo.- odpowiedział.
-Dziękujemy.
I pobiegli tak jak wskazał im Pan Borsuk. Byli już troszkę zmęczeni lecz żadne z nich nie miało zamiaru się poddać.
Nagle Filuś znalazł na drodze stokrotkę, którą podarował wcześniej jednej z sióstr.
-Poznaję tego kwiatka moja siostra Maja miała go jeszcze gdy byłem z nimi więc musiała go zgubić gdy już wracali.- wymiałczał Filuś.
Dalej po drodze spotkali Jeża, który powiedział im że jego rodzina mijała go niedawno, więc jeśli się pospieszą to mogą ich dogonić. Więc poszli dalej. Zuzia usłyszała szelest w trawie . Podbiegli szybko, ale okazało się , że to rodzina kaczuszek szła do pobliskiego stawu. Załamany Filuś szedł i płakał.
-Już nigdy nie znajdę swojego domu.-szlochał.
Nagle w oddali usłyszeli wołanie: - Filuś! Filuś! - Tak to Matylda i Maja szukały swojego brata. Podeszli bliżej i zobaczyli domek Filusia i całą jego rodzinę.
Mama przytuliła go mocno i powiedziała, że już nigdy nie spuści z niego wzroku i poprosiła żeby on też na siebie uważał i nigdy nie oddalał się od mamy.
Tata Filusia postanowił odprowadzić Zuzię do domku, aby ona także nie zabłądziła.Gdy doszli do jej domku, mama przytuliła ją i pochwaliła.
- Jesteś dzielną dziewczynką, kotkowi bez ciebie mogłoby się coś stać, więc uratowałaś go.
Zmęczona i dumna Zuzia od razu wskoczyła do łóżeczka i zasnęła. Na następny dzień wstała i pobiegła do rodziny kotków i już tak codziennie, gdyż zostali oni przyjaciółmi na zawsze.
napisał/a: magdageo 2008-06-16 13:11
Nie bądźmy od razu tak podejrzliwe, może do tej pory akurat te ciężarne nie brały udziały w życiu forum :)

Życzę zadowolenia z wygranej przyszłym mamom - może i mnie uda się wkrótce zapuscić drugi brzuszek :)
rakastan
napisał/a: rakastan 2008-06-16 13:29
magdageo napisal(a):Nie bądźmy od razu tak podejrzliwe, może do tej pory akurat te ciężarne nie brały udziały w życiu forum :)

Życzę zadowolenia z wygranej przyszłym mamom - może i mnie uda się wkrótce zapuscić drugi brzuszek :)


Ja powiedziałam koleżance o tym konkursie, pewnie weźmie udział i też będzie początkująca na forum. Teraz bedzie miała trzeciego dzidziusia.
napisał/a: zwierzaczek8 2008-06-16 13:55
U stóp wzgórza przycupnięty I barwami okolony
Rósł zameczek-jak książęcy Krętą rzeczką obwiedziony.
Wiodły doń dwie dróżki polne Wąskie, strome, kamieniste,
A dostępu bronił jeszcze Dąb wiekowy, rozłożysty.
Zamek ,tak jak wszystkie zamki, Miał mieszkańców, sale, schody…
Dość już o tym, bo w tej bajce Wyjść musimy na ogrody.
Noc zapadła, a nazajutrz W naszym zamku wielkie święto
Dzień urodzin Księżnej Pani Tłumy gości wnet przybędą.
Służba dwoi się i troi Kupców tabun stale krąży,
Pośpiech, ruch i zamieszanie! Byle na czas! Byle zdążyć!
Mała Dorcia, córka księżnej Dziewczę najpiękniejsze w świecie,
Miała jedną tylko pracę- Przybrać zamek wonnym kwieciem.
Jakim cudem wieść ta ważna Już dotarła do rabatek?
Nie wiadomo-lecz jest faktem Wywołała wielką drakę!
No i zaczął się harmider, Targi, waśnie, przemówiny,
Każdy z kwiatów czuł się godny, Tylko on- i żaden inny!
Pierwsza róża wrzask podniosła Głowę kłoniąc purpurową,
Rozchylając pyszne płatki: Jestem wszak wasza królową!
Na to kalie lśniące bielą Smukłe, dumne i wysokie
Rzekły wraz: To nie prawda! Na nas księżna patrzy z okien!
Potem były jeszcze inne, I piwonie i goździki
Wonne lilie, bez pachnący Trudno było by je zliczyć.
Gdzieś tak tylko bladym świtem Skromny jaśmin rzekł najmądrzej:
Na nic wszystkie nasze kłótnie, Wkrótce Dorcia to rozsądzi.
Przycupnęły kwiaty z nagła Przycichając w dobrej wierze.
Niech no tylko rosa wyschnie, Wpadnie Dorcia i wybierze.
Wtedy się okaże jasno, Który z nich ten najpiękniejszy,
Który woń wydziela cudną, Który z wszystkich najcenniejszy.
Delikatne blaski słońca Już dotarły na rabaty,
W miłym cieple, w śnie poranka Obsychają z rosy kwiaty
Wtem otwarły się drzwi zamku I wybiegła Dorcia miła
Drobną stópką schody zamku Jak wiatr szybko przemierzyła.
Biegnie lekka i radosna Wiatr czuprynki burzy fale
Lecz cóż znowu? Na rabatach Nie zamierza zostać wcale!
Mija róże i piwonie, Lilię ,bez i kalie chłodne.
Pędzi dalej, między drzewa Aż dopada łączki polnej.
Jak nie rzuci się w stokrotki, Pełną garścią je zrywała,
Potem maki czerwieniutkie I konwalii dodawała.
Czego zresztą tam nie było W tym bukiecie kolorowym…
Kilka fiołków i kaczeńce, Dwa łubiany fioletowe.
I na koniec paproć giętką By obwiązać wiązkę schludnie
No i muszę ci powiedzieć, Że bukiecik był przecudny.
Wonny, świeży, wielobarwny, Z rosą jeszcze nie obeschłą,
Już go pszczoły wywąchały, Ciągną chmurą niebezpieczną!
Mija Dorcia ogród pyszny Nie zwalniając nawet kroku.
Potem wspina się na schody, Już zniknęła w zamku mroku.
Przykro kwiatom się zrobiło, Pozwieszały główki smutne .
Pycha nie jest cechą miłą Zapamiętaj dziecię cudne!!!
napisał/a: sobczakowa 2008-06-17 13:25
Trochę mi przykro, że niektórzy uważają, że trzeba mieć więcej postów niż jeden żeby być w ciąży i brać udział w tym konkursie. Ja jestem zalogowana na stronie ok 2 miesięcy, a na forum może 2 tygodnie :(
napisał/a: inus 2008-06-17 18:28
A ja pozdrawiam wszystkie przyszłe Mamy, które mają tylko 1 post, bo dopiero zaczynają szukać informacji na tematy związane z ich ciążą, co wcale nie znaczy, że są "konkurso-maniaczkami"...Nie rozumiem jak można osądzać kogoś po fakcie ile ma postów. Buziaki dla Mam, które mają termin na wrzesień-trzymajcie się-jeszcze trochę nam zostało:)
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-06-17 20:25
marielu napisal(a):No ja też zauważyłam :)
Chociaż ... nie wiem , ktoś chciał by kusić los? przecież normalnie może kogoś pokarać za oszustwo i odbieranie potrzebującym w ramach pazerności konkursowej :D
Właśnie ruszyła moja wyobraźnia - grom z jasnego nieba w słoneczny dzień lub.... życiowy pech na lata , o reszcie boje sie mówić przy ciężarnych kobietkach by nie straszyć ;)

PS. Dzo83 serdeczne gratulacje 3 ciąży ;)


Sa takie przesądy....
Np: że ciężarnej nie wolno odmówić ni nic zabrać
Sąsiad króry hodował róże i iglaki nie chciał sprzedać facetowi drzewek, ale jak z samochodu wyłoniła sie jego cienżarną żona to natychmiast zmienił zdanie. Bo nie chciał mieć w domu plagi myszy...... Koleżanka odmówiła swojej ciotecznej siostrze bycia chrzestna matką, ale nie wiedziała że tamta jest w ciąży a za miesiąc myszki ścieły jej pół szafy........................
Może to tylko przesądy ale cóż...............lepiej nie ryzykować :)
Powodzenia brzuchatki :)
napisał/a: basienka444 2008-06-17 20:44
Mój mały okruszku,żyjący w mym brzuszku, wielkości muszelki,opowiem Ci teraz kawałek bajeczki
Na zachód od słońca,gdzie słońce cały czas świeci,żyła sobie młoda,piękna kobieta o imieniu Stefi.Mieszkała daleko od miasta.Wieś ta była odcięta od komunikacji i rozrywek.Do miasta można było dojechać tylko stara drogą.Stefi była bardzo skromną osobą,prowadziła gospodarstwo.Uczyła się bardzo pilnie-niestety musiała przerwać naukę przez brak pieniędzy.Zawsze o świcie stawała nakarmić zwierzęta. Rano budziły ją ptaszki.Pewnego ranka gdy szła na nogach do jedynego sklepu we wsi spotkała przystojnego ,bogatego mężczyznę,uśmiechnął sie i wsiadł do bryczki ,bardzo się spieszył i przez swoją nieuwagę zgubił dokumenty.Stefi je podniosła,zaczęła wołać że zgubił dokumenty ale on już pojechał.Zabrała je do domu. Była w świetnym humorze,ptaszki coś podejrzewały ale nic się nie pytały.Pewnego dnia Stefi zadzwoniła do tego mężczyzny,mówiąc że zgubił dokumenty-ptaszki usłyszały rozmowę. Stefi poszła odnieść mu dokumenty, zaprosił ją do siebie .Mieszkał w pałacu, podziękował za dokumenty i zaprosił ją na kolacje. Wyszli na kolacje i poznawali sie coraz bliżej,mężczyzna miał na imię Eric...Poznawali się i poznawali, Pewnego ranka gdy stefi gotowała obiad usłyszała pukanie do drzwi.To był Eric z kwiatami klęknął przed Stefi i sie jej oświadczył,Slub był następnego dnia po zaręczynach,w ogrodzie . po paru miesiącach Stefi dowiedziała sie że jest w ciązy ,Dziecko powstało z miłości żyli długo i szczęśliwie
napisał/a: madzia1249 2008-06-17 20:59
Dawno dawno temu król miał trzech synów. Jak już dorośli, ojciec im mówi, że czas już, żeby się pożenili i żeby losy o to ciągnęli, gdzie któremu padnie. I o to puszczali strzały z łuku. Jednemu upadła strzała w Szwecyi, drugiemu w Turcyi, a trzeciemu, najmłodszemu, w jezioro. I śmieli się z niego drudzy: "O, będziesz miał żabę za żonę".
Tak się rozjechali, a ten nieborak, najmłodszy, jeździ i jeździ, nie wie, gdzie ma jechać, aż zajechał do tego jeziora. I chodzi sobie nad wodą, aż tu istotnie żabka wyskakuje i wynosi jego strzałę w pyszczku. A on się zasmucił.
- Nie smuć się, królewiczu - powiedziała żabka i wskoczyła w jezioro.
Więc wrócił do domu i zastał tam już swoich braci. Każdy z nich mówi, że był w Szwecyi i Turcyi, że ładna Szweczynka, że ładna Turczynka, a on nieborak powiada o swojej żabie, i każdy się z niego śmieje, że będzie miał żabę.
Ojciec rozkazuje, ażeby synowie pojechali do swoich narzeczonych i przywieźli mu od nich tabakierki w podarunku. Pojechali wszyscy trzej razem i w jednym miejscu rozminęli się w trzy strony. Tamci pojechali, gdzie im wypadało, a ten do swojego jeziora.
Żabka wychodzi i powiada:
- Czemuś smutny?
- Jakże mam nie smutny być - woła królewicz - kiedy ojciec chce od swoich przyszłych synowych po pięknej tabakierce, a co ty mu dasz?
- Nie kłopocz się! - wskoczyła w jezioro i wyniosła mu dwie tabakierki, jedną prześliczną brylantową, a drugą brzozową, zwyczajną, i powiada:
- Jak się spotkasz z braćmi i oni ci się zapytają o tabakierkę, to im pokaż tę brzozową, a dopiero jak przyjedziecie do domu, to przed ojcem połóż tę brylantową.
Tak też zrobił (bo byliby mu bracia ją odebrali). I gdy się zjechał z braćmi i im, ciekawym, brzozową tabakierkę pokazał, ci parsknęli śmiechem. Przybyli do ojca, rozłożyli przed nim swe tabakierki: jeden miał złotą turecką, drugi srebrną szwedzką. Prawda, bardzo piękne. Aż tu trzeci wyjął nagle z kieszeni brylantową. Zajaśniała, aż łuna z niej biła. I wszyscy zdziwili się, a bracia pospuszczali nosy.
Po niejakim czasie ojciec prosi o kobierce. Więc znów pojechali do swoich narzeczonych po ten dar i przywieźli: jeden piękny turecki, drugi piękny szwedzki, ale najmłodszy przywiózł najpiękniejszy, bo żaba dała mu także dwa: derkę i prześliczny kobierzec (derkę kazała braciom pokazać).
Po niejakim czasie ojciec prosił, żeby mu synowie przywieźli te trzy panny. I bracia w śmiech, że najmłodszy zaprezentuje swoją żabę. I rozjechali się. On przyjechał do jeziora i powiada, że ojciec chce poznać swoje synowe.
- Nie lękaj się - mówi żabka - ale ja teraz jechać z tobą nie mogę, bo muszę się przygotować, a ty jedź naprzód i jak przyjedziesz, to trzeciego dnia zacznie taki deszcz ulewny padać, że aż krzesełka będą pływać po pokoju, ale ty im powiedz: "nie lękajcie się, to nic, to tylko moja żabka się umywa". Zaś potem zrobi się wielki grzmot i błyskać się będzie, a ty powiedz, żeby się nie lękali, że to twoja żabka wyciera się i ubiera, a wtedy mnie wyglądajcie. I tak się stało. Patrzą, jedzie powóz w cztery konie. Wszyscy wyszli naprzeciwko i patrzą, zaglądają do powozu, a tu żaba! Zajechała przed pałac, drzwi się otwierają, a tu wyskakuje żabka na chusteczkę, którą jej narzeczony podstawił. Wniósł ją potem na niej do pokoju, a bracia i wszyscy śmieli się. Każdej narzeczonej przeznaczono osobny pokój. A najmłodszemu bratu oddano żabkę do jego pokoju.
W nocy, gdy księżyc oświetlił izbę, a on usnąć nie mógł, tylko spokojnie leżał na łóżku, spostrzegł, że żabka zrzuca z siebie tę skórkę i przemienia się w prześliczną kobietę, a ta chodzi sobie po pokoju. Ale za każdym jego najmniejszym na łóżku poruszeniem, zaraz wskakuje w tę skórę i na powrót żabą się staje.
Królewicz zwierzył się z tego przed przyjaciółmi, a ci mu radzili, żeby na kominku rozpalić kazał i w nocy, gdy obaczy znów przemianę żabki, porwał tę skórkę żabią i wrzucił w piec na węgle, a będzie miał żonę. I tak zrobił. Gdy księżyc izbę oświetlił, ona się przedzierzgnęła, a on wyskoczył prędko z łóżka i cap za ową skórkę, i mimo jej próśb, że niedługo jej pokuta się skończy, porwał i wrzucił ją do pieca.
- Kiedy tak - mówi panna - to mnie już nie zobaczysz, chyba że na morzu wyspę odnajdziesz, na wyspie kamień, pod kamieniem zająca, w zającu kaczkę, w kaczce jajo - jeżeli znajdziesz sposób, aby dostać to jajo, to i mnie dostaniesz.
Królewicz zaczął lamentować i prosić ją, by została, ale nic nie pomogło. Nazajutrz powiada do ojca, że mu żabka zginęła i że idzie we świat jej szukać. I poszedł.
Chodził i chodził, aż napotkał lwa. Celuje do niego z flinty, a lew powiada:
- Królewiczu, nie strzelaj do mnie, będę ci potrzebny w przygodzie.
Potem także i niedźwiedzia spotkał, i to samo od niego usłyszał. Po niedźwiedziu charta spotkał, a po charcie kruka i wszystkim darował życie. Wszystkie te zwierzęta przystały do niego i szły za nim aż do granicy. Straż pograniczna go zatrzymuje i pyta, co on za jeden i gdzie idzie. A on odpowiada prawdę, że taki a taki i po to a po to. Więc go straż zatrzymuje i powiada, że ma polecenie złamać mu rękę. Zasmucony wyszedł i lwu opowiada, co mu mają zrobić. - Trzeba ratować naszego pana - mówi lew do reszty zwierząt.
- Trzeba! - zawołały.
Jak się rzuciły, tak rozpędziły tę straż i on sobie przeszedł bezpieczny.
Na drugiej granicy znów go zatrzymują i mówią, że mają polecenie złamać mu nogę. I znów go zwierzęta bronią, i przechodzą z nim drugą granicę. Na trzeciej granicy mieli mu głowę ściąć i znów go zwierzęta obroniły, i przeszli spokojnie. Aż zaszli do morza.
Tam mieszkał młynarz. Do niego też weszli, pochwalili Pana Boga i królewicz młynarzowi opowiedział całą swą przygodę. A młynarz na to:
- Ej, ja wiem, gdzie ona jest, ale ty tam nie dojdziesz, bo to jest na wyspie, a na niej jest kamień, pod kamieniem zając, w zającu kaczka, w kaczce jajo, i dopiero jeżeli to jajo dostaniesz, to ją też dostaniesz.
A ten młynarz posyłał żywność owej pannie, która mieszkała pod obłokami i nikt tam nie mógł dojść, tylko gryf jej donosił. Prosi królewicz młynarza, żeby go doprowadził do tej wyspy.
- No dobrze - powiada młynarz - to mogę zrobić.
I wszedł za nim do łodzi, i zawiózł go na wyspę. Potem poszli do tego kamienia. Ale to był tak ogromny kamień, że trudno mu było go ruszyć, dopiero gdy zwierzęta zaczęły mu pomagać (kruk też tam dziobał), podważyli kamień na bok; a tu zając spod niego wyskoczy, chart za nim i go chaps, gryzie, a tu kaczka z niego frr, frr, do góry, a kruk za nią i cap ją, a tu królewicz dolatuje czym prędzej, nożykiem przecina jej brzuch i wyjmuje jajo. I powrócili do tego młyna.
Młynarz miał beczkę, w którą kładł żywność, wystawiał na dwór, a gryf przylatywał, brał to i nosił pod obłoki pannie. Na prośbę królewicza młynarz wsadził go w tę beczkę, gryf myślał, że to jedzenie, porwał go i poniósł aż do panny, i tam postawił beczkę w kuchni. A ta panna miała służącą i kazała jej pięć jaj ugotować, a on to, w beczce siedząc i przez szpary patrząc, słyszał. Gdy służąca jaja ugotowane postawiła na stoliku obok beczki i wybiegła na dwór, on rozluźnił obręcze, wyciągnął rękę, wziął jedno z tych pięciu, a na to miejsce położył surowe jajo z kaczki, które zdobył na wyspie - i schował się z powrotem do beczki. Służąca zaniosła to wszystko pani do pokoju. Pani bierze i trafiła najprzód na to surowe, nadtłukuje je i woła służącą, że ktoś tu był. Służąca na to:
- Nikt nie był, tylko gryf z beczką.
I zaczynają szukać. Idą do beczki, otwierają, a tu z beczki wyskakuje królewicz. A ona:
- To takiś ty mądry?
On ją ucałował, a jak się już przywitali, ona mu wszystką winę darowała. Zeszli na dół na ziemię do jego rodziców i ona ukazała się już jako piękna panna, bo wszystko odpokutowała.
Ojciec i wszyscy uradowali się, tylko bracia i bratowe martwili się i zazdrościli, że ona była taka ładna.
Jadą wszyscy w to miejsce, gdzie było jezioro, a tu już jeziora nie ma, tylko piękne miasto, stolica. Król i królowa wychodzą i dziękują królewiczowi, że ich wyswobodził z zaklęcia. Zaprosili tamtego ojca i cały dwór jego i sute wyprawili wesele.
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-06-17 21:07
sobczakowa napisal(a):Trochę mi przykro, że niektórzy uważają, że trzeba mieć więcej postów niż jeden żeby być w ciąży i brać udział w tym konkursie. Ja jestem zalogowana na stronie ok 2 miesięcy, a na forum może 2 tygodnie :(


inus napisal(a):A ja pozdrawiam wszystkie przyszłe Mamy, które mają tylko 1 post, bo dopiero zaczynają szukać informacji na tematy związane z ich ciążą, co wcale nie znaczy, że są "konkurso-maniaczkami"...Nie rozumiem jak można osądzać kogoś po fakcie ile ma postów. Buziaki dla Mam, które mają termin na wrzesień-trzymajcie się-jeszcze trochę nam zostało:)


Przepraszam nie chciałam was urazić................ale wydało mi sie to trochę dziwne i już (:(
Czytam wasze różne bajeczki i każda ma w sobie cos niezwykłego :) I zawsze można ją opowiedzieć wiekszemu dziecku :)