Konkurs "Czekoladowe walentynki z Ziaja"

napisał/a: martusiam 2014-02-03 22:47
[CENTER]Kiedy tylko wieczór się zbliża, mój kochany do mnie przybywa. Idąc do mnie do mieszkania, czuć już zapach zakochania. Piekę kurczę i ziemniaczki. Będzie wino i buraczki. Stół nakryty, płoną świece, włożę swą najlepszą kiecę. Ukochany z bukietem róż stoi przy drzwiach już tuż tuż. Więc otwieram, witam czule. Bukiet rozczula mnie już w ogóle. Do kolacji więc siadamy i o dniu opowiadamy. Po kolacji płaszcze wkładamy i na spacer ruszamy. Widać gwiazdy, piękne niebo. Spacerując przytulam się do niego. Po spacerze wracamy i romantyczną komedię oglądamy. Później kąpiel z pachnącą pianką, trochę wina, przytulanko. Po kąpieli na łóżko siadamy i mleczko ziaja w ciałka wcieramy. Znowu się do siebie przytulamy i mówiąc "kocham" zasypiamy. :)[/CENTER]
napisał/a: kamilcia2804 2014-02-03 22:48
[CENTER]Przede wszystkim niech taki wieczór zawsze będzie niespodzianką !
Dzięki temu już podgrzewamy atmosferę, bo druga połówka nie wie, co dla niej przygotowaliśmy !

Ja kocham domowe klimaty - ale najpierw zabrałabym ukochanego na prawdziwy kulig ! Pełne szaleństwo i ogrom radości ! Bo w końcu w każdym z nas drzemie duże dziecko. :)

Po mroźnej przejażdżce zabrałabym go do domu i zafundowała gorącą kąpiel z lampką wina w wannie, świeczkami, jego ulubioną muzyką...
Pełen relaks, całkowite odprężenie i nutka namiętności !

Ogień w kominku, koc na podłodze, jego ulubione danie, i całonocne rozmowy - wspomnienia, plany i marzenia !

Wieczór w ucieczce od ciągłej gonitwy w pracy, zmęczenia i problemów. Wiem, że był by strzałem w dziesiątkę, bo najmniejsze rzeczy sprawiają nam największą radość ! [/CENTER]
napisał/a: ErikO 2014-02-03 22:52
Tak sobie myślę, że kiedyś zaproszę na walentynki mojego męża do naszej łazienki! A, co tam! Czy zawsze musi być sztampowo i szablonowo? Przecież nie miejsce jest ważne, ale ważne jest to kto w tych walentynkach uczestniczy. Nasza łazienka jest wynikiem moich doświadczeń, marzeń, silnej woli i oczekiwań w ostatnich latach. Choć nieduża zamieniła się w miejsce magiczne. Przed remontem naszej łazienki dokładnie obmyśliłam wszystkie detale, tak by czuć się w niej komfortowo. Wydaje mi się, że jest idealnym miejscem na walentynkowe szaleństwo! Światło jest przytłumione. Lubię czerwony kolor. To podnieca i zarazem rzuca charakterystyczną poświatę na resztę łazienki. Starałam się by moja łazienka dawała mi poczucie intymności, prywatności i satysfakcji. Robiłam to z myślą nie tylko po to, aby sama tam się czuć dobrze, ale żeby mogła służyć mnie i mojemu mężowi dla wspólnych chwil i czasem odrobiny szaleństwa, również walentynkowego. Mam w niej wiele roślin, które są ustawione na wysokości małego okna. Jest tam specjalna półka, długa od ściany do ściany. Wspomniane rośliny, a właściwie ich zielone pnącza zwisają swobodnie w dół dając miłą wizualizacje jakbym właśnie brała kąpiel w jakimś afrykańskim oczku wodnym, gdzieś w głębokiej dżungli. W przytłumionym świetle będzie można odnieść wrażenie, że zielone pnącza za chwilę oplotą nas w wannie, gdzie będziemy oddawali się relaksacyjnej rozpuście. Klimatu dodadzą nam palące się świece zapachowe. Ich płomienie będą nam przypominały noc świętojańską. Ogniki tulące się w ciemności sprawią, że będziemy mieli ochotę na miłe marzenia. Odpłyniemy wtedy razem. Para osadzająca się na płytkach stworzy wrażenie jakby otulała nas przyjemna mgła. Można by się poczuć jak w chmurach, jakbyśmy spadali w dół. W walentynkowy wieczór kąpiel odbywalibyśmy w esencji róż, które dałyby nam poczucie błogości. W wannie hydromasaż dałby nam komfort spędzania tych cudownych chwil. Czulibyśmy się jak greccy bogowie czy boginie na Olimpie. Mielibyśmy wtedy cały świat u stóp. Czego jeszcze pragnąć? Przy takich, czarujących okolicznościach, nie mogłoby zabraknąć odrobiny dobrego alkoholu. Gdy tak bym leżała z zamkniętymi oczami wślizgnąłby się po cichu do łazienki mój kochany mąż z bukietem pięknych róż, szampanem i słodkimi łakociami. Kulminacyjnym momentem byłby dotyk mojego męża, który zacząłby masować moje ciało, plecy, ramiona, szyję. Ciepłego, przyjemnego dotyku nie zastąpi przecież nic. Chciałbym razem z mężem, w dwa ciała rozkoszować się przyjemnościami tego uroczego, walentynkowego wieczoru. Nie mogłoby zabraknąć spokojnej, nastrojowej muzyki, która umiliłaby nam czas, a my dawalibyśmy nura w wannie pełnej płatków róż przyklejonych do piany, która zakrywałaby nas po sam czubek nosa. Wspólne igraszki, karmienie się czekoladkami wypełnionych alkoholem, sprawiłoby, że czas upływałby nam powoli, a walentynkowy czar trwałby jeszcze długo, kończąc się pewnie w sypialni. Mam chęć zaprosić kiedyś męża na takową walentynkę. Na pewno na początku poczułby się trochę zdziwiony, ale wierzę, że z wielką radością skorzystałby z takiej sposobności. Pomarzyć zawsze wolno!;)
napisał/a: Knoblauch 2014-02-03 23:11
Walentynki.. Najlepiej randka z moim mężem, oczywiście. W domu, ponieważ jestem w zaawansowanej ciąży i niezbyt chce mi się chodzić po tym okropnym śniegu. Idealny wieczór walentynkowy to wieczór przy świecach, dobrym jedzeniu (może być zamówione z restauracji, odświętnie odpoczęłabym od gotowania:D), koniecznie z czekoladowym deserem, niestety w tym roku słodkie czerwone wino odpada. Do tego jakaś fajna komedia. :) A w razie braku dobrych filmowych perspektyw chętnie pogram z mężem na Play Station :)
Uwieńczeniem wieczoru mogłaby być ciepła kąpiel z dodatkiem wspaniale pachnącego płynu do kąpieli :) Czekoladowa nuta zapachowa byłaby strzałem w dziesiątkę :) Pomogłyby mi w tym Wasze kosmetyki :D
Pozdrawiam serdecznie ;)
napisał/a: wioleta856 2014-02-03 23:12
On niezapowiedziany puka do mych drzwi. Ja otwieram i patrzę stoi on miłość mojego życia. Przyniósł ze sobą wino i z wielkim bukietem moich ulubionych kwiatków. Zapraszam go do środka, usiadamy wygodnie na kanapie i cały wieczór rozmawiamy, patrzymy sobie w oczy... :o Takie wieczory uważam, za najcudowniejsze, znikają każde troski dna codziennego, w tedy istniejemy tylko my i nic więcej nas nie obchodzi :)
napisał/a: jolenka1312 2014-02-03 23:13
Tytuł:
Morze namiętności
Typ:
improwizowana komedia romantyczno-erotyczna
Obsada:
(tylko)role główne: niebieskooki romantyk, filigranowa brunetka
Miejsce akcji:
mieszkanie bez żadnych istot żyjących poza aktorami

Pobieżny opis akcji: (aktorzy dostają zarys akcji, ich słowa i gesty to przypadkowa, nie wiemy co dokładnie się wydarzy)
Ona wraca z pracy zmęczona a od progu wita ją ścieżka wyścielana płatkami kwiatów do sypialni i... do łazienki. Co wybierze? Jeśli sypialnię to zaraz przyjdzie On na wpół nagi z kolacją wprost do łóżka. Jeśli łazienkę to zjawi się On chętny umyć jej ciało. Załóżmy że wybiera łazienkę (ja bym wybrała). A tam świeczki, nastrojowa muzyka, wanna pełna pachnącej piany. Zaraz za nią wchodzi On, rozbiera ją i całując wkłada na rękach do wanny. Po chwili zatapiają się oboje w cudownej kąpieli i w ogóle... Wychodzą w euforii i robią wspólnie kolację, bawiąc się przy tym jedzeniem (dla mnie wspólne kucharzenie jest fascynujące, sam na sam, stół, blat kuchenny mmm). A potem On czeka na nią w sypialni, podkręca muzykę, Ona wchodzi ubrana nieszczególnie porywająco poza szpilkami do nieba i... robi striptiz bo pod spodem kryje seksowną bieliznę. Nie muszę mówić jak to się kończy bo zapewne każdy jest w stanie się domyślić ale powiem bo co tam... kochają się i zasypiają w objęciach.
The End
kartezjanka
napisał/a: kartezjanka 2014-02-03 23:18
Nasze miłosne Walentynki zaczynamy od kartek wręczania:o.
Po uśmiechach i radościach zasiadamy do zjadania ,wiem ,że Mój ukochany gotuje wtedy jak opętany:)
Wszystko oczywiście niebiańsko smakuje,dlaczego??? Bo z serca smakiem czaruje... Do tego dołóżmy cudowną kąpiel,istna uczta czekoladowa gdyż w wannie peeling i płyn Ziaji już Nas woła:)
Zakochani,najedzeni i uroczo pachnący jesteśmy na tyle pociągający by na tym etapie Moi drodzy kochani zostać już zupełnie sami.
Tu kończy się scenariusz wieczoru we dwoje,co dalej kto wie...może kiedyś opowiem:)...
napisał/a: Kaaasia54 2014-02-03 23:25
Mój niezawodny scenariusz na udany wieczór charakteryzuje się tym, że nie istnieje :). Osobiście stawiam na całkowitą improwizacje.
Jeżeli jednak miałabym go zaplanować, wszystko musiałoby być idealne! Mój mężczyzna nie powinien marudzić i myśleć o "niebieskich migdałach", kolacja powinna być smaczna jak nigdy, wino - upajać, ale nie upijać, a ja mimo przygotowań powinnam być wypoczęta, promienna po prostu piękna. Romantycznym dodatkiem jest oczywiście wolne mieszkanie:), wino oraz własnoręcznie przygotowana kolacja (coś niespotykanego i niecodziennego). Jesteśmy sami przy blasku świeczek otoczeni dźwiękami romantycznej muzyki…
To co jemy, jak wyglądamy i o czym rozmawiamy ma znaczenie jedynie przez chwilę, do momentu gdy wszystko inne przestaje istnieć. Milkną dźwięki, znikają troski, my natomiast poddajemy się uczuciom. Jesteśmy tylko my i to co nas łączy.
Podstawą tego wieczoru jest dobry nastrój i humor, bez tego żadne dodatki nie mają znaczenia. :)
napisał/a: vaniliam 2014-02-03 23:25
Nie jesteśmy zwyczajną parą i dlatego nasz wieczór nie może być również zwyczajny.
Mamy zupełnie różne gusta - ja lubię romanse, on kryminały. Ja biegam, on siłuje się z pilotem od tv, przynajmniej kiedy ja nie widzę :) W głębi serca kocham róże, ale on woli mnie w czerniach, szarościach i granatach.
Na szczęście, co do jednego się zgadzamy - naszą największą i wspólną pasją są podróże.
Dlatego naprawdę udany wieczór to wieczór spędzony w samolocie. Taka randka w przestworzach :)
Mam dresik i włosy związane na czubku głowy, ale czuję się lepiej niż w glamour sukience i bawię się lepiej niż w kinie czy na ekskluzywnej kolacji.
Rozgwieżdżone niebo, świat widziany zza chmur, wspaniała przygoda przed nami - czy może być bardziej romantyczny wieczór?
napisał/a: romildee 2014-02-03 23:50
Nieważne gdzie, ważne że razem :)

Jednakże moja propozycja to odwiedzenie jakiegoś fajnego miejsca (mieszkam w górach, więc np. spacer do punktu widokowego) a po powrocie wspólne zrobienie pysznego jedzonka. Skonsumowanie przy dobrym filmie (nie musi to być komedia romantyczna) i zapalonej zwykłej świeczuszce. :)
napisał/a: Immortelle 2014-02-03 23:56
I ja, i mój Ukochany jesteśmy raczej samotnikami, zatem staram się zapewnić Walentynki spędzone tylko we dwoje - z dala od zgiełku, stresu, innych par. Trafił mi się miłośnik historii i wędrówek po zapomnianych przez ludzkość terenów :) W związku z tym na początek porzuciłabym wszystko, by udać się na wspólną leśną wyprawę, czy może zwiedzanie ruin pałacyków, klasztorów, monumentalnych niegdyś zamków. Pokonałabym nawet swą "zmarzluchowatą" naturę i domatorstwo - długi spacer sam na sam niezwykle ucieszyłby mojego Lubego, a przecież uszczęśliwianie Go to moja pasja :) Po zakończeniu wycieczki czekałaby nas uczta w domowym zaciszu. Co roku piekę swojemu P. ulubione ciacha (mimo, że pichcić nie lubię i moim zdaniem nie umiem), tak też stanie się i tym razem. Ponadto ukochane przez P. lasagne bolognese (przyrządzanie jej ćwiczę od jakiegoś czasu, co by 14 lutego nie skończyć bez dachu nad głową:D ) oraz... mnóstwo czekolady. Ubóstwiamy ją oboje! Poza tradycyjnymi pralinkami i kostkami rozpływającej się w ustach rozkoszy, towarzyszyłby nam jadalny kosmetyk do masażu. Tym razem jednak to nie ja padłabym ofiarą masowania, lecz mój partner - ku jego zadowoleniu. Po takiej relaksującej dawce odprężenia z pewnością będzie miał ochotę, by przejść do nieco bardziej intymnych czynności, ale najpierw zaprosiłabym Go do wspólnej, długiej kąpieli, pachnącej czekoladą, pomarańczą i cynamonem. Nieco świątecznie, lecz także pobudzająco ;) A P. mógłby w tym czasie odwdzięczyć się za masaż... masażem - choć nie lubi tego ze względu na mój wieczny niedosyt i podtykanie pod nos kolejnych części ciała, według mnie wymagających dotyku :D Podroczylibyśmy się na pewno, w każdym razie na koniec wylądowalibyśmy w łóżku. A w nim smakowite atrakcje w postaci zjadania czekoladowych afrodyzjaków ze swych ciał, bądź z ust do ust: dzięki temu smakują podwójnie :) Waniliowe kadzidełka i świeczki zapachowe roztaczałyby swą zmysłową woń, my zaś - nafaszerowani czekoladą - przeżywalibyśmy ekstazę kubeczków smakowych, co skończyłoby się zmysłową i... bezsenną nocą ;)
napisał/a: leoniu 2014-02-04 00:25
Ech, czytam powyższe i oczom nie wierzę. Prawie wszędzie świece (nie wiem, czy dane statystyczne mowią coś o większej ilosci pożarów 14 lutego???), wino, seks, czy tam miłość, jak kto woli.

Odpadam. Dla nas na miły wieczór we dwoje składa się:
1) możliwość położenia dwuipółletniej zołzy do łóżka przed dwudziestą (i ona ma spać!)
2) wyspacerowany pies, co to tylko łypie ze swojego fotela
3) wygodna kanapa
4) dobre książki, albo gazety... każde ma swoje... Ja kryminał on fantastykę, ja Politykę, on Kino...
5) do tego kawa albo herbata...
6) ciepłe skarpetki - cenię zdecydowanie bardziej niż sexi koszulki...

I takie sobie polegiwanie na tej kanapie. Wymienianie się refleksjami, podczytywanie co lepszych zdań i ciekawostek... Wieczór, cisza, spokój.

Moje marzenie...