Konkurs "Sztuka prasowania"

napisał/a: doomka85 2010-10-24 22:08
Witam, dziś mam 25 lat, ale pamiętam jak dziś.....
przygotowania do 100-dniówki:
sukienka szyta przez krawcową spokojnie wisi na wieszaku a ja w dniu 100-dniówki siedzę sobie u kosmetyczki, robię makijaż, potem fryzura, staram się zrelaksować przed tak wielkim wydarzeniem, w końcu to pierwszy bal w moim życiu...
Nagle dzwoni telefon, mama nie posłuchała rady krawcowej, by zostawiła w spokoju już sukienkę, by jej nie prasowała. Mama uprasowała sukienkę, ponieważ żelazko było starej generacji na sukience zostawiło dokładne swoje odbicie. WIELKĄ ZARDZEWIAŁĄ DZIURĘ. A krawcowa uprzedzała, że tylko parowym żelazkiem można ją prasować. Do dziś pamiętam tą panikę w ostatniej chwili szukanie krawcowej i pytanie: JAK TO NAPRAWIĆ???????
Niedługo zakładam własną rodzinę i moim marzeniem jest uniknięcie takiej sytuacji w przyszłości, nie chciałabym przeżywać tego jeszcze raz, chcę by moje dzieci miały ładnie wyprasowane ubranka z każdego gatunku materiału a ja będę miała dużo czasu dla siebie, męża i moich małych potworków.
:)
napisał/a: infinity1 2010-10-25 10:39
U nas w domu mamy sprawiedliwy podział prasowania: żona prasuje drobne rzeczy – mnie w udziale przypada cięższy kaliber, jak pościel i prześcieradła. Jakoś sobie radzimy przy takim układzie.
Gdyby jednak w ogóle nie trzeba było niczego prasować – co ja już od dawna próbowałem przeforsować, a czego moja żona nadal nie potrafi sobie wyobrazić – poświeciłbym się temu, co tygryski lubią najbardziej…

Wstaję o 4 rano, biorę wędkę i idę na ryby. Świeże powietrze, spokój, relaks…
W kolejny weekend wstaję o 5 rano i idę na grzyby. Oto dwie moje pasje, których uprawianie nieraz przegrywa z czasochłonnym prasowaniem. Gdyby tak uwolnić się od tej deski do prasowania i wymienić ją na wędkę… albo na kozik i koszyk na grzyby!

Przecież Wigilia już coraz bliżej… I chociaż na pewno nie złowię karpia na naszą kolację Wigilijną , ale za to uszka do barszczu będą własnej roboty i ze „swojskich” prawdziwków
napisał/a: szymela4 2010-10-25 13:00
Jak poprawnie prasować nauczyła mnie mama. Oczywiście wpadki też miałam, np. spaliłam koszulę męża, którą dostał od swoich rodziców. No i podpadłam teściowej. Trudno, ważne, że mąż się zbytnio nie przejął.
Prasować lubię. Jak dzieci były jeszcze małe, uwielbiałam prasować ich ubranka. Nie cierpiałam z kolei zmagać się z pościelami. Dobrze, że dzisiaj stosuje się już inne tkaniny i mam z tym spokój.
Z żelazkiem firmy Tefal miałabym dużą przyjemność prasowania. Mogłabym podzielić się tą przyjemnością z moją rodziną. Każdy prasowałby swoje rzeczy a ja miałabym więcej czasu dla siebie.
rendus
napisał/a: rendus 2010-10-25 13:03
Prasowanie nigdy nie było moim ulubionym zajęciem. Zawsze tę czynność odkładam "na potem", ale w końcu przychodzi taki moment, że piętrzy się przede mną cała hałda ubrań, których prasowanie pochłania długie godziny. Gdyby ktoś lub zbawienne "coś" mogło mnie wyręczyć w tej monotonnej pracy, z niekłamaną pasją oddałabym się innej czynności, która mnie zafascynowała i urzekła. To loty motolotnią nad okolicą. Cudowne widoki, poczucie wolności i radość z otaczającego piękna. Niesamowite uczucie nieprzemierzonej przestrzeni. Malownicze krajobrazy i "figurki" pozostających na ziemi osób, zwierząt, kolorowych domów i samochodów. Rzeki jak małe wijące się wstążki. To coś co warto przeżyć, zobaczyć i pokochać. Choć przez chwilę poczuć się jak ptak szybujący w przestworzach i z jego perspektywy patrzeć na świat. Jeszcze nie potrafię tego robić sama i jestem tylko pasażerem osoby posiadającej uprawnienia do samodzielnych lotów, ale właśnie nauce pilotażu motolotni poświeciłabym swój wolny czas. Bo w życiu ważna jest wolność, adrenalina i niekłamana radość życia. Ważne, by spełniać swoje marzenia, pielęgnować pasje i cieszyć się tym. Ważne, by nie zamknąć się w zaklętym kręgu domowych czynności, ale robić też to, co się lubi to co, przynosi radość. A prasowanie? Prasowanie... zawsze można odłożyć "na potem":)
napisał/a: nira85 2010-10-25 13:05
Hmm, prasowanie z generatorem pary to byłaby super sprawa, a na pewno zaoszczędziłabym mnóstwo czasu-z żelazkiem w ręku spędzam co najmniej 10 do 15 godzin tygodniowo.Mam małego synka,który zużywa "tony" ubranek....a ja jestem pedantką, wszystko musi być tip-top.
Gdybym już miała wolny czas, to pierwsza rzeczą jaką bym zrobiła byłaby dłuuuga kąpiel, co najmniej godzinna, a nie tylko szybciutkie chlup-chlup, bo właśnie synuś zaczął marudzić.Potem usiadłabym wygodnie i zagłębiła się w jakiejś pasjonującej książce,może podróżniczej-aby chociaż troszeczkę oderwać się od rzeczywistości i "pozwiedzać ciekawe miejsca".Tak, podróże-moje wielkie marzenie, niestety jak na razie nierealne, chyba, że wrzucę sobie na plecy cały dom-beze mnie by się chyba zawalił:)
A jeśli po tym wszystkim zostanie mi jeszcze jakaś wolna chwilka, zabiorę mojego "malutkiego" pieseczka (mamy doga niemieckiego) na spacerek i wielkie szaleństwo później w ogrodzie, bo już nie pamiętam kiedy ostatni raz się z nim "tarmosiłam".
napisał/a: turtelek 2010-10-25 15:45
Witam!

Słuchajcie ileż można męczyć się podczas prasowania? Podczas wykonywania swojej ulubionej czynności w domu?

Opowiem wam w skrócie że raz prasowałam swoim "cudownym" żelazkiem moją nową elegancką bluzeczke. Żelazko stopiło i pomarszczyło mi bluzke;/ aleeee... wpadłam na genialny pomysł zaczełam w pozostałych miejscach prasować i wyszła mi super nowa bluzka modnie marszczona!!! Moja mama zachwycona! Myżlała że jakaś nowa heh!!
Jedyny minus? Żelazko musiało odwiedzić śmietnik!!!:)

Obecnie po tej sytuacji niemm żelazka, planuje zakup. Szukam dokładnie takiego generatora pary ponieważ kto w życiu się naprasował różnymi żelazkami to wie że taki sprzęt jest NIEZASTĄPIONY!

Gdy wygram lub kupię sobie takie żelazko to wiecie co?...
.... Opowiem sąsiadkom,że mam takie cacko, i nie bede miala juz wolnego czasu bo..... wszystkie będą podrzucać mi ciuchy do prasowania!!!
Wszyscy wiedzą że bardzo lubię prasować a takim sprzętem to tylko i wyłącznie będzie sprawiało mi jeszcze większą przyjemność.

Hmm...może wtedy otworzę swoją działalność?
Pomóżcie wygrać mi konkurs to mmoże rok prasowania za FREE...????

Pozdrawiam wszystkich którzy wzieli i wezmą udział w konkursie!
I już śle gratulacje dla wygranych;)

Nie łamcie sie jak nie dziś to jutro wygracie;)

"Żeby wygrać trzeba grać"!!!!
napisał/a: rudago 2010-10-25 16:34
Gdy staję przy żelazku, czuję się jak w potrzasku, cały dzień mi gdzieś uleci, pod nogami plątają się znudzone dzieci. Nogi puchną, rąk nie czuję, mąż pilotem po TV buszuje.
Twarz z upału i zmęczenia się praży, o generatorze pary moja głowa marzy. Och ile bym w życiu czasu zyskała, gdybym taki generator miała...
Rankiem w niedzielę bym wstała i zanim rodzinka by się obudziła, z prasowaniem szybciutko bym się rozprawiła. 2 minuty nagrzewania, a potem sama przyjemność szybkiego, łatwego prasowania i bezproblemowego opornych zagnieceń likwidowania.
Rodzinka wstaje, śniadanie na stole, wspólny spacer nawet pies czuje merdając ogonem. Dzieci szczęśliwe, mąż zapomniał o pilocie od telewizora, ja uśmiechnięta i do rozmów skora. Mamy czas na lody i na film w kinie i tak kwitnie miłość w naszej rodzinie.
Ale...
możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest fascynujące, więc marzę, marzę gorąco jak to żelazko gorące (nad którym cierpię katusze) o generatorze pary, by się spełniły z cudownych marzeń czary :D
mamadwojga
napisał/a: mamadwojga 2010-10-25 19:18
Jako matka dwójki dzieci i właścicielka usportowionego (czytaj "wiecznie ubłoconego i spoconego") męża często jestem, jak wszystkie Panie, zapraSowana.
Czas spędzany nad górą prania jest bardzo bezproduktywny umysłowo, a ja jestem jak Herkules Poirot i moje małe szare komórki zawsze muszą coś robić. W czasie prasowania oddaję się więc marzeniom. Wyobrażam sobie jak moja tona prasowania pali się w rękach i dosłownie WYPAROWUJE ekspresowo za pomocą żelazka z generatorem pary. A ja w zaoszczędzonym czasie spełniam marzenie z dzieciństwa.
Mam takie niezrealizowane marzenie, jakim jest gra na pianinie. Jako dziecko, z różnych powodów nie miałam szansy go zrealizować. Potem nigdy nie było dość czasu albo pieniędzy. Jako matka, próbowałam swoje marzenie przelać na dzieci, ale mimo moich starań, po dwóch latach nauki córka się zniechęciła. Kompletnie nieużywane, wysokiej klasy organy stoją i wołają mnie, coraz głośniej. A posiadając przynajmniej DWIE, całkowicie WOLNE, ZAOSZCZĘDZONE extra godziny w tygodniu chyba bym się w końcu odważyła i spełniła marzenie o graniu na pianinie. Oczyma duszy widzę siebie grającą całej rodzinie kolędy na Wigilii, czy dającą mini recitale dla przyjaciół. Ech….. rozmarzyłam się...
Zdałam sobie sprawę, że od realizacji mojego dziecięcego snu o graniu dzieli mnie dosłownie obłok pary
napisał/a: asiulek282 2010-10-25 20:03
Prasowanie należy do takich rzeczy które staram się jak najdłużej odwlekać, nie z lenistwa bo tak pewnie wszyscy pomyślicie, ale po prostu z troski o rzeczy, które mam prasować. Kilka razy zdarzyło mi się przypalić to, i tamto a wśród nich ulubiona bluzkę i garniturowe spodnie męża, i zawsze te historię powracają przy okazji rodzinnych spotkań. Mnie też bawią ale dopiero teraz, nie każdy ma do wszystkiego talent, a ja i żelazko nie koniecznie stanowimy dobry duet, mój mąż to wie...i dlatego wyręcza mnie w tym, i dziękuje mu za to że rozumie. Gdy bym jednak miała takie magiczne żelazko, takie jak wasze, polubiłabym prasowanie, i na pewno zadziwiłabym męża, że nie tylko że potrafię ale bez obaw można powierzyć mi rzeczy do prasowania. Prasowanie stałoby się przygodą bez przykrych niespodzianek, to wiem już uwierzyłam w jego magię. A mój zapał i jego magia równa się, zachwyt w oczach mego męża .....i to jest bezcenne.....
napisał/a: agulam84 2010-10-25 20:59
Co ja zrobiłabym z czasem wolnym?Jest bardzo dużo rzeczy ale jedną najważniejszą rzeczą jaką bym zrobiła to poświęcenie więcej czasu swojemu związkowi.Możecie pomyśleć jakie to banalne?Dla mnie rok temu też tak się wydawało,dlaczego dlatego, że przestało mi zależeć na własnym małżeństwie.Ogrom spraw w domu, w pracy, na studiach no i zainteresowanie innym mężczyzną doprowadziły do ,,dołka" w moim małżeństwie.Nie zależało mi na mężu.Jednak teraz trochę się zmieniło.Tamto już się skończyło ale obowiązki nadal zostały.Mąż nie wie o niczym a ja od nowa staram się zauważać w moim mężu te dobre rzeczy.Staram się cieszyć chwilami spędzonymi z nim.Jest trudno ale muszę, w końcu coś sobie przysięgliśmy.A wiem, że miła atmosfera zależy od tego czy w domu jest wszystko zrobione.Tacy są mężczyźni, tak wychowały je Nasze teściowe.Dla tego właśnie poświęciłabym wolny czas.:)
napisał/a: agulam84 2010-10-25 21:01
fajne
napisał/a: annna84 2010-10-25 23:49
Wolny czas poświęcę na powrót do zgrabnej sylwetki. Dostałam niedawno stepper, tylko brak mi czasu na korzystanie z niego. Podczas prasowania raczej nie stracę zbędnych kilogramów, za to mogę się poparzyć i przez nieuwagę spalić ulubioną bluzkę. A dzięki generatorowi pary wszystko stałoby się prostsze:).