Konkurs "Sztuka prasowania"

napisał/a: renatak0 2010-10-26 07:58
Mój wolny czas momentalnie zostałby zapełniony obowiązkami, które sa odkładane na"kiedyś" bo w czasie teraźniejszym sa wazniejsze sprawy.Na pewno zajęłabym sie czymś co od dawna zaprząta mi głowę i nie moge sie do tego zabrać.Gdybym to już zrobiła a zostałoby mi jeszcze troche czasu, to poświęciłabym na wiecznie odkładana przyjemność - haftowanie i dokończylabym w końcu obraz, który odłożyłam w kąt z braku czasu kilka lat temu!
napisał/a: izaiza 2010-10-26 14:14
Właśnie wpisałam w wyszukiwarkę "żelazko najtaniej". Czemu żelazko. Nastąpił właśnie ten magiczy moment "podziału majątku". Żelazko było prezentem od teściówki, no to wziął je mąż. Czemu najtaniej - moja sytuacja finansowa jest delkiatnie ujmąc tragiczna. A żelazko potrzebuję - szybko muszę znaleźć pracę - wymięta przecież nie pójdę na rozmowę kwalifikacyjną. W końcu bez opiekacza, maszynki do mielenie, nawet ekspresu do kawy mogę żyć (choć w tym ostatnim przypadku - ciężko, oj ciężko).
Ale wbrew pozorom wolnego czasu jak na lekarstwo - w domu mnóstwo roboty - sprzątanie, zagospodarowanie pustawych teraz szafek ( to akurat przyjemne), przyniść drewno i napalić w kominku, uporządkować piwnicę, umyć i zabezpieczyć okna przed zimą, załatwiać wszystkie sparwy w urzędach, w ogrodzie - wiadomo jak to jesienią: gałęzie, liscie, przycinanie, owijanie roślinek itp.
Wolny czas wykorzystam, żeby opracować nowy plan na dalsze czasy. Tak, że to nowe urządzenie byłoby jak znalazł na "NOWĄ DROGĘ ŻYCIA"
napisał/a: ~Czesia102 2010-10-26 15:16
W zasadzie uważam żelazko za sprzęt wrogi. Między innymi dlatego, że prasowanie jest nudne, czasochłonne i zawsze w gigantycznych ilościach. No bo pomyślcie sami - mieliście kiedyś do prasowania "kilka" rzeczy?? Nigdy w życiu mi się to nie zdarzyło - ich jest zawsze co najmniej kilkadziesiąt!! A przecież ja wcale nie mam dużo ciuchów!!! A na najbliższa imprezę u przyjaciół i tak muszę kupić coś nowego.

No ale wracając dorzeczy - kolejnym wrogim elementem jest z pewnością kabel od żelazka. A powodów jest kilka:
1 - gdy wyjmuję żelazko z szafki, kabel zawsze rozwija się sam, a wtyczka trafia mnie prosto w stopę!! BOLI!!
2 - zawsze zahacza o aktualnie prasowane ubrania i to nigdy w miejscu jeszcze wygniecionym - zawsze tam, gdzie ciuch jest już wyprasowany!!
3. gdy go zwijam - nigdy nie trzyma się dookoła stopki żelazka, rozwija się, co często kończy się tak samo jak w punkcie 1 - wtyczką na mojej stopie. Przy zwijaniu boli tak samo!!

Nie lubię też pojemniczka z wodą do wytwarzania pary. Jest absolutnie niewymiarowy i choćbym nie wiem ile razy szła go napełniać, woda i tak skończy się na przedostatniej prasowanej rzeczy!!

A sam mechanizm wytwarzania pary?? Uruchamia się zawsze w najdziwniejszych momentach: gdy żelazko jest odłożone lub gdy sprawdzam czy nie przypaliłam stopy prasującej o swój czarny sweterek - wtedy para dmucha prosto w twarz!!

Ogólnie stwierdzam, że ze wszystkich domowych sprzętów żelazko jest najbardziej podatne na prawa Murphy'ego.

No ale gdyby mieć generator pary!! To byłoby zupełnie co innego. Całkowita kontrola i nad kabelkiem, i nad pojemnikiem z wodą, i nad mechanizmem wytwarzania pary!! Zaoszczędziłabym czas nie tylko na prasowaniu, ale także na masowaniu stopy, bieganiu do kranu po wodę i denerwowaniu się na parę buchającą w twarz. A cóż bym w tym dodatkowym czasie zrobiła?? Pewnie napisała tekścik na kolejny konkurs!!
justynakoksa
napisał/a: justynakoksa 2010-10-26 15:42
Moje Kochanie uważa mnie za osobę kreatywnę:) Także uważam, że gdybym stała się posiadaczką tego cudowngo urządzenia to poświęciłabym swój czas na coś twórczego. Myślę, iż w końcu, pozbawiona wymówek, że jest jeszcze coś co muszę zrobić, usidałabym przed komputerem z kubkiem ulubionej gorącej czekolady i założyłabym stronę internetową lub bloga dotyczącego moich pasji.
Myślę że takie rozpoczęcie działalności byłoby czymś czego mi teraz brakuje:)
napisał/a: pragnewygrac 2010-10-26 16:45
3 miesiące po tym jak wygrałam generator pary firmy Tefal…

Moje życie z szarego, przepełnionego stertami wypranych ubrań które należy
wyprasować dokładnie, aby cała rodzina była zadowolona i reprezentowała się
znakomicie nagle zniknęło… Nie muszę stać i jęczeć z bólu kręgosłupa starając
się w tym czasie jedną ręką trzymać pilota, aby jak najszybciej przełączyć na
mój ulubiony serial, drugą trzymać ciężkie, mało poręczne żelazko z długim
kablem, łokciem trzymać koszule męża żeby czasem nie spadła i nie trzeba
było prasować znowu – bo przecież na spotkaniu musi wyglądać idealnie, a
nogą trzymać deskę, aby się przypadkiem nie złożyła.

Jak śpiewał wokalista zespołu PIH:
„Widocznie tak być musi…
Ta chwila nigdy już nie wróci…”

Teraz moje życie wygląda inaczej… Myk myk i po prasowaniu… Mam dużo
wolnego czasu… Leżę na idealnie wyprasowanym hamaku w ogrodzie…
Podchodzi mąż w idealnie wyprasowanym garniturze i podaje mi sok… i ups…
Sok wylewa się na jego koszule… Macham ręką i z uśmiechem na twarzy
mówię… Kochanie nie przejmuj się przecież generator pary jest tak szybki i
łatwy w obsłudze, że pewnie sobie poradzisz po praniu
wyprasować swoją własną koszulę…
Mąż z uśmiechem na ustach mówi „Tak kochanie uwielbiam prasować”…
Nie wiem czy to sen czy jawa, jednak nie pragnę się obudzić…
Nareszcie mamusia jak przyjedzie będzie w szoku, że potrafię być takim
„czyściochem” i ubrania są jeszcze dokładniej wyprasowane niż u niej w domu
(podkreślam, że to osiągnąć jest bardzo trudno).
Mamusia już kilkakrotnie chciała go pożyczyć i wypróbować, jednak jeszcze
nie jestem w stanie oddać go chociażby na chwilę, pragnę aby ta
idylla trwała wiecznie…
Dzieci są zadowolone, że nie mówię im już „uważaj bo się pognieciesz”, tylko z
większą wyrozumiałością podchodzę do tej kwestii…
Pies jest wniebowzięty, że poświęcam mu więcej uwagi, gdyż nie muszę już
przeganiać go jak prasuje bojąc się, że pociągnie za kabel (odgryzie go
niechcący) lub spowoduje upadek żelazka.
Mam więcej czasu dla koleżanek które są pod wrażeniem ilości mojego
cennego, wolnego czasu jaki posiadam i zazdroszczą mi mojego sprzęciku…
Czasami nawet przynoszą swoje ubrania abym pokazała im co potrafi
generator pary- ponieważ dotychczas widziały go tylko w telewizji…
Dodatkowo zaoszczędzę na energii… Będę „bardziej eko”… Cóż tu dużo pisać
„bycie eko” jest na czasie.
Moje firanki są cudne wyprasowane... Już nie zastanawiam się podczas kupowania
nowych firanek z jakiego materiału są wykonane żeby nie prasować ich godzinami
Teraz wybieram te które mi się podobają, nie zastanawiam się długo i już są moje..

Och jakby to było pięknie uszczęśliwić wszystko kobiety na świecie,
aby prasowały z przyjemnością, a być może zainspirowały swoich mężczyzn
do tej czynności…


Jednak hm… tak się rozmarzyłam, że zapomniałam, że jeszcze nie było
zakończenia konkursu i nie wiem czy wygram… No cóż może tym razem po raz
ostatni prasuję klasycznym żelazkiem…

Jedno jest pewne marzenia o generatorze pary są bezcenne… I dodają mi
energii, że przede mną jest tak wiele do odkrycia…
napisał/a: jaskoleczka 2010-10-26 21:12
Ha! I otóż nadchodzi w życiu Prawdziwej Kobiety (które to wyrażenie jest wyświechtanym banałem naturalnie, ale wspaniale poprawia nastrój, gdy myślę w tenże sposób o sobie) moment, kiedy musi (w imię potencjalnego posiadania gładszej odzieży) odpowiedzieć sobie na pytanie- " Cóż ja bym mogła takiego zrobić, gdyby doba wydłużyła się do 25 godzin?".

Rzecz oczywista, pytanie nie musi być traktowane ze śmiertelną powagą. Rzeczone żelazko, pomimo swoich niewątpliwych zalet, istotnych właściwości magicznych nie posiada. Nie oznacza to jednak, że dobrego żelazka jak przedmiotu magicznego nie należy traktować. O nie, dobre żelazko daje nam niespotykaną możliwość oszczędności czasu, czyli kwestii w czasach dzisiejszych niespotykanej. Niemożliwej, ale tylko z pozoru. Bo- tu co mniej odważne panie biorą głęboki wdech pełną piersią, niezależnie od rozmiaru tejże - dodatkowy czas dla siebie...ho ho...i chciałabym..i boję się...

Mnie również dopadła refleksja tego typu. Od razu mój błądzący i zaszokowany niesamowitą myślą umysł postanowił oprzeć się na sposobach znanych z gazetowych porad: właź do wanny, kobieto, nałóż na się błoto z odchodów nietoperza, jedyne 29, 97 za 100 g, co to i skórę wygładzi i zapach oryginalny da, bo feromony pewnie posiada, więc chłopy latać będą jak te muchy za tobą (co miałoby sens zważywszy na skład tegoż specyfiku). Świeczkę zapal, właź w pianę, drzwi od łazienki dwa metry na trzy zarygluj, płacz dzieci zignoruj stukania męża do wspomnianych odrzwi zignoruj podwójnie i myśl o palmach.

Albo:
Weź, droga siostro, świeczkę z poprzedniej scenerii, nadziub na świecznik jakowyś, ugotuj rosołek (nazwij go z francuska, żeby nie było, żeś nieświatowa), upiecz coś w elektrycznym piekarniku, najlepiej drobiu kawałek, może być rosołowy, dopraw sosem z torebki. Nałóż bieliznę składającą się z jak najmniejszej ilości materiału,(przeczącą prawom jakiejkolwiek logiki głoszącym, że im mniej tym taniej) pod małą czarną w kolorze fioletu, włos zaczesz, usta uszminkuj na czerwono, drób postaw na stół, za stołem mężczyznę, wręcz mu sztućce i bądź seksowna jak cholera. Otóż i jest- czas wolny, który wykorzystasz na umacnianie swojego związku. Zakładając naturalnie, że drób potrafi być więziotwórczy.

Nie, nie, nie.

A ja powiem kulturalnie i mądrze jak na mnie przystało- a kupa z tym. Wolny czas, który przeznaczam dla siebie, przeznaczam - ot, zaskoczenie nastąpi- DLA SIEBIE. A cóż robię? Moje myśli staram się przelać na ekran monitora, mniej od papieru romantycznego, ale bardziej trwałego. Pisanie daje mi niesamowitą i tajemniczo głupią radość, co w dzisiejszych trudnych czasach może być podejrzane, ale co ja będę Wam kłamać, że wolę latać po klubach i szczerzyć ząbki z drinkiem w łapce. Tu nie chodzi o posiadanie talentu; mają go podobno osobnicy jedzący bigos na czas, jeżeli wierzyć czwartej władzy, tu chodzi o robienie tego, co absolutnie relaksuje mnie i obdarza olbrzymią masą przyjemności i satysfakcji, a o to przecież w czasie wolnym chodzi.

Żeby jednać oddać sprawiedliwość- zdarzy mi się i zielone cudo na twarzy i schabowy z Mym Jedynym. I czasem nawet o tym sobie napiszę.
napisał/a: Madzialena81 2010-10-26 22:38
witam wszystkie Fanki prasowania!!!!
Cóż gdyby magiczny pomocnik w postaci generatora pary TEFAL dopomógł mi w mojej pasji prasowania, zapewne odrobiłabym moje zadania domowe w postaci lepienia zamków z piasku czy w innym sezonie bałwana ze śnieżynek... mojemu Synkowi; a także odrobiłabym lekcje z zakredu objaśniania istoty tego Świata mojej kochanej Istotce... Bo na to wciąż za mało chwil, a ciekawość rośnie z każdym dniem :)
Pozdrawiam Forumowiczki
napisał/a: stoke 2010-10-27 00:00
Gdy uśnie moje małe Kochanie
Nadchodzi czas na prasowanie
Sterta pieluszek czeka już na mnie
Prasuję więc je bardzo starannie
Ojej, już ta godzina?
Nadeszła chyba na marzeń chwila
...Wycigam z szafy generator pary
I już się samo prasuje, czary mary
Czasu mam teraz troszkę dla siebie
Chcę więc się w końcu poczuć jak w niebie
Wezmę sobie kąpiel gorącą
Z pianą, świeczkami, bardzo pachnącą
Po takim relaksie w fotelu zasiądę
Relaksacyjną muzykę włączę
Lecz nagle spokój mój coś przerywa
Oj chyba już płacze moja dzidzia
Więc były to tylko marzenia moje
Oj jaka szkoda generatorze, że te marzenia są niespełnione...
napisał/a: kwoloch 2010-10-27 10:46
Spożytkowałabym ten czas może mało oryginalnie, a w najmilszy mi sposób, czyli na czytanie. Zawsze zabraknie mi na to czasu, bo łącząc obowiązki żony, pracującej mamy i pani na 154 metrach wciąż rezygnuję z przyjemności, jaką daję czytanie na rzecz niezliczonych obowiązków. A czytać kocham! Dlatego, że w książkach jest zaklęta jakaś magia, iskry spod pióra autora, jego energia i cząstka duszy. Dlatego, że książki są mądrością narodu, choć patrząc pod kątem tego, co dziś jest wydawane, może trudno w to powiedzenie uwierzyć. Jednak pośród półek pełnych plastiku i kiczu, powieści pisanych na zamówienie, pod konkretną publiczkę tudzież na fali pewnego wydarzenia, zdarzają się wciąż perełki, które są w stanie skutecznie przygwoździć do fotela – i to dla nich warto czytać. Warto czytać na znak protestu przeciwko internetyzacji całego społeczeństwa, od osesków w pampersach poczynając. Bo czyż to jest normalne, że maluch bardziej ciągnie do klawiatury niż do rysowania po książkach, które mamy w domu? Chcę pokazać swoim dzieciom, że papierowa książka ma w sobie to coś, chcę im przekazać jaka to frajda, kiedy przynosi się do domu wprost z księgarni jeszcze pachnącą farbą drukarską pozycję, wyczekaną, wytęsknioną… Codziennie czytam córce na dobranoc i widzę, że kocha książki, śpi z nimi, a raz nawet rozczuliła mnie do łez, kiedy w środku nocy nakryłam Ją na czytaniu książki „bo nie mogę spać mamusiu”. Ale żeby zaszczepić dzieciom bakcyla czytelniczego, mama musi mieć czas na to, by samej czytać. A mama wieczorami prasuje góry ubrań i jest to czynność, której bardzo nie lubi. Co prawda ratuję się słuchaniem audiobooków, ale to jednak nie to samo. Chciałabym zamiast nieustannej misji prasowalniczej siedzieć sobie na kanapie z kubkiem herbaty malinowej i jedną z tych książek, które kupiłam i na których odkłada się kurz…
napisał/a: lucyna_m 2010-10-27 14:21
Witam,
Czas... trudno go wyłuskać pośród codziennych spraw. Zawsze coś stoi nam na przeszkodzie... praca zawodowa a popołudniu a to pranie, prasowanie mycie podłogi, mycie okien, układanie bałaganu po dzieciach i wnuczkach, obieranie ziemniaków, wstawienie wody na makaron, upieczenie mięsa, czy usmażenie kotletów, zakupy, pozmywanie, przewijanie wnucząt, pilnowanie ich i usypianie, w międzyczasie zrobienie sobie kawy aby jakoś wszystko ogarnąć i nie zasnąć na stojąco. Nie mam czasu na obejrzenie w spokoju swojego ulubionego serialu, wszystko zawsze w biegu, na szybko, pomiędzy załatwianiem jedną a drugą rzeczą w jednym czasie. Ułatwiam sobie życie jak tylko można, a i tak mam ręce pełne roboty. Gdybym miała generator pary TEFALa, gdybym mogła nie przejmować prasowaniem i gładkością ubrań, to zapewne i tak bym nie odpoczęła. Ale taka już jestem, cała dla rodziny.

Pozdrawiam.

Ps. to nie znaczy, że nie chciałabym wygrać :D:D:D
napisał/a: iloniczek 2010-10-27 18:01
Odkąd mamy już prawie 3-letniego synka i drugie maleństwo "w drodze", nasza codzienność przestała być szara i nudna. Synek zaczął mówić pełnymi zdaniami i coraz bardziej wtajemnicza nas w swój wspaniały świat. Teraz trzeba znaleźć czas na wdepnięcie w kałużę i podziwianie mrówki idącej środkiem chodnika. Ważne jest również wygodpodarowanie czasu na wspólne turlanie po dywanie i setnego całusa na dobranoc.
Istotną rzeczą jest również wyprasowanie sterty ubrań czekających od wczoraj!!!
...Za pomocą geeneratora pary zaoszczędzimy czas na najpiękniejsze chwile spędzone razem i wspólne oczekiwanie na kolejego smyka, który pojawi się na świecie z końcem lutego
napisał/a: Zazuzi 2010-10-27 19:09
Zamykam oczy... szum morza... Boże, jakie niebieskie!
Wiatr w gałęziach, jesienne liście...
Nagłe uderzenie fali gorąca gdzieś w tropikach...
Krople wody spadające ze skał...
Gdzie jestem? Otwieram oczy.

Deska, żelazko, szum pary, gorąco...
I na cóż wolny czas? Kiedy to wszystko masz w domu?
I śmiech mojej córeczki i dotyk szorstkiego zarostu mojego męża
Cicha muzyczka, miękka koszula, zapach świeżości...

A gdyby tak zabrać to wszystko gdzieś daleko?
Tam gdzie szum morza, wiatr w gałęziach, tropiki, wodospad...
Tylko raz, dwa uwinę się z tym prasowaniem!
Dziękuję Ci moje cudne żelazko TEFAL :)

TWOJA Wielbicielka