Konkurs "Sztuka prasowania"

napisał/a: JENASIA 2010-11-09 23:06
Dosyć tego odkładania
Czeka sterta prasowania
I choć nie chcę tego wcale
Ruszam naprzód ociężale

Pierwszy krok, a za nim drugi
Już się leją potu strugi
Pozmywane wszystkie gary
Czas się wziąć z deską za bary

Żelazko już na mnie czyha
Toż to jest domowa szycha
Lecz ja jestem dzielny zuch
Więc żelazko idzie w ruch

Gdyby jednak tak nie było
Gdyby coś się wydarzyło
W obowiązków mych zamęcie
Padło magiczne zaklęcie

Hokus pokus, czary mary
Oto generator pary
Co uczyni istne cuda
Wszystko gładko z nim się uda

Teraz wszystko idzie zwinnie
Prosto, łatwo i rodzinnie
Wiele czasu z nim zyskuję
Zadania nowe planuję

Na początek małe party
Potem kręgle i gokarty
Jest szaleństwo, jest zabawa
Czas dla siebie – świetna sprawa

Może pójdę na dżudokę
Lub zaśpiewam karaoke
A gdy zjedzie się rodzina
Pójdziemy wszyscy do kina

Może piknik, może grilla
Niech przyjemna będzie chwila
Zrobię przepyszną sałatkę
Aby każdy chciał dokładkę

I w Twistera pobrykamy
Sprytnie ciało wyginamy
A gdy wieczór już nastanie
Marzę o kąpieli w pianie

I choć planów jest bez liku
Czeka pranie wciąż w koszyku
Odchodzę od kubka kawy
Zakasam już swe rękawy

Nagle krzyknę nie do wiary
Mam swój generator pary
Z zazdrości przyszła teściowa
Niech się wnet do kąta schowa!
napisał/a: ika5559 2010-11-11 11:59
Szybkie prasowanie to super pomysł.
Wolny czas można super wykorzystać.
Spacer z przyjaciółką.
Długa kąpiel z maseczkami i tp.
Zabawa ze synkiem.
A przedewszystkim mniej czsu przy desce jest nagrodą samą w sobie.
napisał/a: silvera 2010-11-11 12:49
Gdybym dużo wolnego czasu miała,
na pewno bym go nie zmarnowała!
Chwilę dla siebie bym poświęciła,
dla urody, relaksu coś zrobiła...
Masaż, maseczka czy też kino,
to jest to co mi się od dawna marzyło.
Teraz mam okazję spełnić te marzenia bo generator pary wszyto zmienia!
napisał/a: satine163 2010-11-11 17:10
Prasowanie zawsze było moją zmorą. Ponurą koniecznością na tle innych obowiązków domowych, które wykonywałam z mniejszą lub większą przyjemnością. Czymś okropnie nudnym, a przy tym strasznie męczącym w tej swojej nudzie. I jedyną rzeczą, której w domu po prostu nie umiałam robić.

Zaprzyjaźnienia się prasowaniem nie ułatwiała mi wcale moja teściowa. Za każdym razem, gdy przychodziła z "wizytacją", nie mogła się doczepić niczego innego, tak więc kontrolowała stan ubrań mojego męża. Nie omieszkała skomentować żadnego najmniejszego niedociągnięcia co do gładkości ubrań mojego ukochanego, bo przecież jako jego żona powinnam dbać nie tylko o to, aby był najedzony i mieszkał w czystym domu, ale także aby jej jedynak miał zawsze świetnie wyprasowane koszule, spodnie i marynarki. Czekałam, aż rozkaże mi prasować jego sznurówki. Na szczęście jeszcze na nic takiego nie wpadła, ale czekałam z niepokojem.

Pewnego razu wyjechała na 2 tygodnie do sanatorium. Postanowiłam z przebiegłością, że tym razem, kiedy odwiedzi nas po powrocie, to ja zatriumfuję i nie będzie miała powodu do krytykowanie mnie przed moim własnym mężem. Ten okres był jednak bardzo napięty w mojej firmie, terminy goniły terminy, a ja nie miałam czasu zajmować się domem tak, jakbym sobie tego życzyła. Niestety, dopiero na 3 dni przed jej powrotem znalazłam czas na gruntowne porządki. Nie wiedziałam od czego zacząć. Niemal każdy kąt, każdy przedmiot prosił się o upranie, odkurzenie, wyszorowanie czy - ku mojej rozpaczy - uprasowanie. W piątkowe popołudnie usiadłam zrezygnowana na środku pokoju. Po chwili słabości zabrałam się do roboty. W ciągu weekendu umyłam okna, poodkurzałam cały dom, wyprałam 4 kosze ubrań, wyszorowałam i wypastowałam podłogi, umyłam na błysk całą łazienkę. Pozostała mi tylko tona prasowania i zakupienie ciasta do kawy, a godzina "0" już się zbliżała, mąż już wyjechał po teściową, a ja nie byłam jeszcze gotowa na jej przyjęcie. Różne myśli galopowały po mojej głowie, ale szczyt rozpaczy osiągnęłam, kiedy okazało się, że wysłużone "ślubne" żelazko nie działa. Szybko jednak zaczęłam racjonalnie myśleć i zadzwoniłam do przyjaciółki, która znała moje relacje z teściową i ze śmiechem zgodziła się przywieźć mi swoje żelazko. Było to supernowoczesne żelazko Tefal z czymś, co ona nazwała generatorem pary. Nie obchodziły mnie żadne dodatkowe opcje, zależało mi na tym żeby szybko się z tym uporać. Na tamtą chwilę byłam tak zdesperowana, że zadowoliłabym się nawet starym żelazkiem z duszą. Wzięłam się do pracy. Szło mi to tak sprawnie, że sama byłam zaskoczona, a na mojej twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmiech. Po raz pierwszy sprawiało mi to radość. Po raz pierwszy po uprasowaniu kawałka materiału nie musiałam do niego po kilku minutach wracać i poprawiać. Na godzinę przed przyjazdem męża i teściowej wszystko było idealnie gładkie, z kantami tam, gdzie powinny one być. Zastanawiałam się, co zrobić z tą godziną. Doszłam do wniosku, że zdążę przygotować świetne ciasto, na które przepis otrzymałam kiedyś od koleżanki z pracy. Kiedy usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w zamku, wszystko było już gotowe. Na stole stało już pyszne ciasto, a w kuchni wrzała woda na kawę. Z triumfalnym uśmiechem przywitałam gościa, który pod pretekstem wykonania telefonu udał się do pokoju obok. Po chwili teściowa usiadła przy stole z lekko zaskoczoną miną. Zrobiła łyk kawy i nałożyła sobie ciasta.
- Gdzie kupiłaś taki pyszny placek? - zapytała z ciekawością.
To był pierwszy komplement, który od niej usłyszałam.
A wszystko dzięki przyjaciółce i jej magicznemu żelazku, które kilka dni później sama nabyłam. :)


Co bym zrobiła z wolnym czasem? Udowodniłabym teściowej, że w pełni zasługuję na jej ukochanego synka, na którego szczęściu zależy mi równie mocno jak jej! :)
napisał/a: lusiaagata 2010-11-12 21:41
Zamykam "prasowalnię" na cztery spusty. A niech się tam dzieje wola Boga! Ja znikam- w końcu czas mi na to pozwala. Walizka spakowana tak szybko jak tylko kobieta może to zrobić, samochód po przeglądzie (mąż o to zadbał:) ), a ja spadam na przejażdżkę donikąd. Gdzie oczy poniosą. A może poniosą szlakiem świetnych rokowych koncertów, na które zawsze brak czasu i pieniędzy?
agata44
napisał/a: agata44 2010-11-12 21:45
Sonia kochana, dopisz mnie do listy na ten babski wypad do spa na najbliższy weekend :) jadę !!!! też nie mogę w to uwierzyć, ale pranie czekające na prasowanie z ostatniego miesiąca zniknęło ... kupiłam parownicę Tefala i ... weekend wolny :). Jak kupię jeszcze szybkowar, mikser, parowar, wypiekacz do chleba to z tydzień zaooszczędzę i ... jedziemy nad morze :) a potem to i wagę mogę kupić a co mi tam ;)
napisał/a: wersdi05 2010-11-13 15:20
Cudownie jest mieć trochę czasu dla siebie i robić tylko to, co się chce:)
Czekałam na czas wolny bardzo długo i właściwie dopiero podczas czekania uświadomiłam sobie co odpręża mnie najbardziej i za czym tęsknię kiedy nie mam czasu pomyśleć nawet jak się nazywam...
Najchętniej czas wolny spędzam leżąc (niezbyt długo) rano w łóżku i patrząc za okno... nie myślę o niczym związanym z pracą, problemami, przyszłością. Robię sobie poranną kawę i zastanawiam sie jak spędzę dzień. Co ważne wszystko robię bez pośpiechu i jestem dla siebie bardzo wyrozumiała jeśli się z czymś opóźniam... Jeśli jest ładna pogoda, idę na obowiązkowy spacer gdzieś gdzie jest zielono i naturalnie... Jeśli pada - jest to idealna aura do kocyka, ciepłej herbaty i dobrej książki. Czasem maluję butelki. Nie poganiam się, nic nie muszę, jem ulubione rzeczy i nie liczę kalorii (nigdy)... wyłączam telefon... lub nie odbieram... Ten czas jest całkowicie mój... i nikomu go nie oddam. Potem jestem w stanie przenosić góry...
napisał/a: mdepfs 2010-11-13 16:22
W jak wyczekiwana chwila, która w końcu mi się należy,
O jak odpoczynek, który na pewno zapewnią mi moi mali bohaterzy.
L jak lubię się z moim małym rodzeństwem bawić: Malowanie, bieganie, skakanie,
N jak nigdy nam się razem nie nudzi, kocham nasze wspólne w obłokach bujanie.
A jak atakowana się nawet czasami czuję, ale z zabawy z moimi chłopakami nigdy nie zrezygnuję.

C jak czasem wolną chwilę tylko dla siebie w całości poświęcę,
H jak hamak w ogrodzie by się przydał i jakieś czarodziejskie ręce
W jak w tym hamaku bym sobie leżała i była obsługiwana,
I bym sobie Martini popijała, oczywiście wersja dla mnie wstrząśnięta nie mieszana.
L-edwo, co wypoczęte, rześkie już przetarłam oczy
A tu już koniec mojej przerwy, bo już do mnie mama z nowymi obowiązkami kroczy.
swierdzai
napisał/a: swierdzai 2010-11-13 21:59
Jestem krawcową i PRASUJE codziennie bardzo dużo, jest to praca bardzo męcząca, źle działająca na kręgosłup , mając taki generator pary napewno bardzo by mi to ułatwiło prace i skróciło czas jej wykonywania a wtedy, miałabym czas dla siebie i dla rodziny , mieszkam w dzielnicy małego miasteczka ,można powiedzieć ze na wsi , chodziłabym na spacery do lasu ,do parku, jeździłabym częsciej na basen , poczytałabym gazete na leżaku na podwórku (latem) i byłoby super.
napisał/a: ~sweetheart5 2010-11-15 01:46
Nie sądzę, żeby prasowanie było jedynie nudną czynnością. Bywa bowiem, że jest i męczące... Szczególnie przy stercie prania z poprzedniego tygodnia czy harówki po 12 godzin dziennie, ale skoro doba ma nie więcej niż 24h, to czasem bywa i tak, że taka długość też może być na swój sposób atrakcyjna...
Dawniej, kiedy żelazka były całkowicie z żelaza, zdarzało nam się testować ich cierpliwość na różnych materiałach - od papieru, poprzez liście, aż po płytki do typowo elektronicznych projektów. Przy tych ostatnich wyjątkowo korzystnie spełniały swoją rolę.
Po ostatnim prasowaniu, żelazka już właściwie nie mamy, dzięki uprzejmości mojego mężczyzny, który potrafił jednym ruchem (i niewinnym "upsss...") sprawić, że wylądowało na podłodze. Przyznam, że kiedy tak leżało z częściami na pół kuchni, najpierw na niego nakrzyczałam, później w myślach nawet za to dziękowałam, bo zdałam sobie sprawę z tego, że krzyczeć nie muszę... :p Aż w końcu przeszłam do dzikiego śmiechu. Przestałam się jednak śmiać kiedy przyszło nam prasować ubrania na ślub. Wstyd się przyznać, ale pojechałam wówczas do rodziców.
Teraz z tego wszystkiego znowu się śmieję, ale nie wspomnę ile razy żelazko pomogło nam przetrwać zimę. Kiedy kaloryfer był jedynie ozdobą a nas nie było stać na wynajem lepszego mieszkania...
Lata temu również dzięki żelazku suszyłam skarpetki i spodnie, byle tylko nie założyć spódniczki do szkoły. Właśnie teraz chętnie zrobię kolosalną zmianę i założę ulubioną spódniczkę na znak protestu przeciwko zimie. Wyprasuję nową koszulkę z napisem "Uwielbiam prasować!". I buchając parą, udowodnię, że potrafię lepiej zorganizować czas. Zaczynę oczywiście od szybkich porządków, celebrujących przybycie żelazka i... wreszcie odpocznę!
Tylko... kiedy dane nam będzie doświadczyć tej przyjemności, gdy chmurki pary wodnej i relaksujący zapach olejku ukoi te wszystkie przeciwności...?!
napisał/a: ~mamakrysia 2010-11-15 16:54
Kolejny czwartkowy wieczór. Co tu robić? Dziecko śpi, mąż w delegacji. Manicure, kąpiel, a może dobry film? Odpowiedz jest prosta-prasowanie...3 godziny z głowy- czasem żałuję, że szafa mojego dziecka nie jest o połowę mniejsza. A gdyby mój mąż nie nosił koszul oznaczałoby to, że na tej potwornie nudnej czynności spędzałabym tylko 30 min.
Katarzyna..zamknij oczy, włącz wyobraźnię
zobacz co tam błyszczy kolo deski do prasowania
czy to...
może..
tak to jest..generator pary- a myślałam że taki sprzęt mają tylko w luksusowych butikach
10 min- drapacz chmur z różowych ciuszków córki gotowy
10 min później- koszule męża wiszą równiutko w szafie
a może tak wyprasować skarpety?:)

a może nakręcę mini teledysk dla męża. tańczę dookola deski do prasowania, a wokół mnie bucha para- niczym gwiazda z teledysków
dziękuję ci generatorze pary- teraz nawet maż chwyta za żelazko, a ja mam wtedy wolny czas i...co wtedy robię-tańczę:)))
napisał/a: pinkolina90 2010-11-15 18:27
Dziewczyny, koniec marudzenia! Czy naprawdę mamy prawo narzekać na prasowanie, mając do dyspozycji takie cudeńka techniki jak wybajerowane żelazka, generatory pary czy supernowoczesne deski do prasowania? Oczywiście, że nie! Ale prawda jest taka, że nasze przodkinie musiały męczyć się z ciężkimi, niewygodnymi żelazkami, o deskach nie było mowy, a gdyby znalazł się taki generator pary, to najprawdopodobniej wylądowałby w parniku. Tak być nie może! Kobiety wszystkich epok, łączcie się! Niniejszym zwołuję tajną babską naradę w celu stworzenia wehikułu czasu, żeby każda kobieta dostęp do "sprzętów prasowawczych" na miarę XXI wieku, a tym samym miała równe szanse w nadążaniu ze wszystkimi obowiązkami domowymi! Niedoborem naszego czasu wolnego nie mamy się co przejmować, w końcu prasowanie jest teraz takie proste...:) A więc, co Wy na to, Koleżanki? Pomożecie?:)