Konkurs "Sztuka prasowania"

napisał/a: Evian 2010-11-27 23:58
Na co wykorzystuję ten wolny czas? Najchętniej odpowiedziałabym, że na spanie, ale rozumiem, że ma być to bardziej przemyślana odpowiedź... Zresztą, jak to mówią, wyśpię w grobie :p
Hm... więc na co? Na pewno nie na pracę czy na sprzątanie, bo pracoholiczką zdecydowanie nie jestem... Na podróże i inne ekstrawagancje nie mam pieniędzy... Dzieci są już na tyle duże, że czas, który im poświęcam jest w zupełności wystarczający- wręcz chodzą już jak koty własnymi drogami i delikatnie dają mi do zrozumienia, żebym się za bardzo "nie wcinała"...;)
Już wiem - ten czas przeznaczyłabym na rozmowy z mężem. Na wspólne wyjścia do kawiarni, czy choćby na spacer - wyjścia, których jedynym celem byłaby rozmowa i bycie ze sobą... Tak jak kiedyś... Co stało się przez te wszystkie lata, że naszymi jedynymi tematami rozmów są obiady, rachunki i dzieci (niekoniecznie w tej kolejności)? Owszem, czasem wychodzimy do kina, czy do teatru, na koncert, ale... to nie jest wyjście dla rozmowy. Kiedyś potrafiliśmy ze dwie godziny przesiedzieć w kawiarni z jedną kawą, czy lampką wina i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać...
Myślę, że z małżeństwem to jest trochę tak, jak z kupnem nowej pięknej rośliny w kwiaciarni. Najpierw się na nią chucha i dmucha, nawozi, podlewa, biega koło niej codziennie, potem się już za jakiś czas przyzwyczaja do niej i zaczyna podlewać tylko raz na tydzień. a potem, jak się okazuje, że całkiem dobrze to znosi, to nawet raz na dwa... A czasem i o tym się zapomni. No i wszystko gra do momentu, kiedy się do tego stopnia przedobrzy, że się roślinkę zasuszy... A wtedy naprawdę niełatwo ją odratować i trzeba sobie nieraz zadać dużo trudu, żeby to się udało... A czasem może się to w ogóle już nie udać...:(
Więc idźmy na spacer kochany, póki jeszcze czas, wstań od telewizora, ja odejdę od komputera i chodźmy - powitać ten pierwszy śnieg, który spadł dzisiaj, tak samo piękny jak dwadzieścia lat temu! :)
.........................
A przy tym wszystkim, może mój mąż miałby wreszcie porządnie wyprasowane koszule...;)
napisał/a: pg1978 2010-11-28 10:16
A kiedy już tradycyjne żelazko zamieni się w generator pary, zyskam część życia strawioną na prasowanie. I na energii zaoszczędzę i za zaskórniaki spełnię swoje marzenie by odwiedzić jakiekolwiek SPA. Tyle o nich słyszałam chciałambym wybrać się tam i ja.

Skoro, więc nie muszę już prasować i stać mnie na odrobinę luksusu to wraz z moją przyjaciółką wyruszam w podróż marzeń do Kazimierza Dolnego nad Wisłą, w którym jestem zakochana….

Pełne entuzjazmu i ciekawości wyjechałyśmy do Kazimierza Dolnego do Hotelu Król Kazimierz & SPA.

Wrażenia niesamowite. Kazimierz Dolny, niesamowite miejsce, cudowny zakątek na ziemi, którego atmosferą można się zachłysnąć, można się w niej zanurzyć i zakochać bez pamięci. Hotel jak dla nas był bajeczny iście królewski, przepiękny, zadbany, a dodatkowo każdy klient traktowany był w tym hotelu właśnie jak na nazwę przystało - po królewsku.

I wreszcie SPA, nasz cel cudownej podróży. To było niesamowite, wszyscy poświęcali nam i naszej urodzie niesamowitą uwagę, doradzali, pielęgnowali, podziwiali, ale czasem i krytykowali. To było niesamowite doświadczenie. Dowiedziałyśmy się, jak mamy o siebie dbać bez wydawania fortuny i przy minimalnym nakładzie czasu.

A zabiegi... Cóż trudno wybrać jeden, wszystkie były niesamowite. W każdym razie moje najśmielsze oczekiwania przeszła ceremonia kąpieli aromaterapeutycznej w płatkach kwiatów. Poprzedzały ją: ceremonia regenerująca i dodająca blasku na twarz oraz ceremonia wygładzająca na całe ciało. Ceremonia kąpieli to było dopełnienie poprzedzających zabiegów, w moim odczuciu było to niesamowite doznanie. Kąpiel w cudownych aromatach, które pobudzały zmysły, z nowym zadbanym i odnowionym ciałem, w cudownych płatkach kwiatów, których dosłownie pływała masa i przy dźwiękach nastrojowej cichuteńkiej muzyki to było coś niepowtarzalnego. Czułam się jak królowa. Otaczało mnie piękno i czułam, że w tym miejscu to moje ciało ja i moja uroda jest w centrum zainteresowania, to mnie i mojej urodzie poświęcano czas, bez pośpiechu, z pasją i prawdziwym oddaniem.

Ceremonia aromaterapeutycznej kąpieli w płatkach kwiatów, to ceremonia, którą Hotel Król Kazimierz & SPA powinien rozreklamować i uczynić swoją wizytówką, ponieważ udział w tej ceremonii to iście królewskie przeżycie. Polecam i żałuję, że wiele z nas zbyt rzadko na takie królewskie zabiegi stać.

Och marzenia !!!!! Czas wrócić do rzeczywistości, cóż może się spełnią, gdy generator pary w domu moim zagości.
napisał/a: dormo 2010-11-28 12:34
Muszę zacząć od prawdy : Nienawidzę prasować !!! Ekspozycją stałą jest u mnie metr sześcienny rzeczy do wyprasowania ułożony według klucza : na górze to co muszę , w środku to co powinnam a na samym dnie rzeczy noszone raz na sto lat , wredne do prasowania i trudne do pozbycia się ... No więc załóżmy ,ze mam generator. Paskudny obowiązek przemienia się w przyjemność . Krótkotrwałą ale jednak przyjemność . No i zostaje mi zaoszczędzony czas - towar najbardziej deficytowy. Szkoda go marnować na prozaiczne czynności więc ja ... pójdę sobie na warsztaty bębniarskie. Trudno mojej rodzince i znajomym zrozumieć ,że baba po 50-tce marzy o tym żeby sobie pobębnić zamiast niańczyć wnuki i dziergać serwetki ale to mój czas , fuksem mi się trafia!!! Nowoczesne urządzenia dają czas, który nowoczesne kobiety potrafią mądrze spędzać.
napisał/a: greeng 2010-11-28 14:08
Prasowanie to zdecydowanie nie jest coś, co lubię robić najbardziej. Zawsze zajmuje mi długie godziny a efekty bywają różne. Jeśli generator pary to rzeczywiście tak wspaniałe urządzenie, jak się o nim słyszy, to miałabym znacznie więcej czasu do zagospodarowania. A mnie dodatkowy czas przydałby się bardzo.
Moi znajomi uważają, że jestem kobietą renesansu, bo mam mnóstwo zainteresowań. Przede wszystkim dużą część życia spędzam z kalkulatorem w ręku. Uwielbiam liczyć, planować i prowadzić statystyki – mam paragony z całego zeszłego roku, które powklejałam do zeszytu, ale nie miałam jeszcze czasu podsumować pisemnie wszystkich miesięcy. Nieraz słyszę, że to strata czasu, ale nie zgadzam się z tym. Czasami takie statystyki dają do myślenia – dzięki temu możemy np. dowiedzieć się wiele na temat zjawiska „wyparowywania pieniędzy”. A ja dowiedziałam się z tych moich podsumowań choćby tego, że powinnam coś zmienić w swojej diecie, bo w październiku zeszłego roku więcej wydałam na ciasteczka dla psa niż na warzywa i owoce dla siebie… Ponadto fascynują mnie nauki ścisłe. Od dawna marzę o tym, by wreszcie znaleźć chwilę na porządną naukę całek, bo jak na razie umiem tylko te najprostsze, a chciałabym znacznie poszerzyć swoją wiedzę z zakresu matematyki, by kiedyś przejść do bardziej abstrakcyjnych rozważań – od pierwszego roku studiów nie daje mi spokoju wzmianka jednego z wykładowców na temat porównywania nieskończoności. Od kilku tygodni w mojej szufladzie zalega też jakiś anglojęzyczny artykuł o związkach siarki, którego nie miałam czasu przetłumaczyć. To jednak nic w porównaniu z tym, czego chciałabym się nauczyć o rozszczepieniach orbitali d w kompleksach metali przejściowych. Te wykresy to istna czarna magia…
Moje zainteresowania nie skupiają się jednak jedynie na naukach ścisłych. Uwielbiam też malować. Bardzo chciałabym stworzyć portret swojej rodziny w stylu tych malowanych przez Diego Velazqueza dla rodziny królewskiej. Zawsze lubiłam te siedemnastowieczne klimaty. Poza malowaniem lubię też pisać opowiadania i czytać książki, najchętniej klasykę – ostatnio „Starą Baśń” Kraszewskiego, którą jestem wręcz urzeczona. Niestety czytam tylko pięć stron dziennie, bo na więcej nie starcza mi czasu… A jest jeszcze tyle innych rzeczy które chciałabym zrobić – nauczyć się piec ciasta, ćwiczyć jogę częściej niż raz w tygodniu, stworzyć prawdziwy zielnik, przeprowadzić eksperyment z pasteryzacją słoneczną, zrobić psu i kotu plenerową sesję zdjęciową, bo jeszcze rosną i zmieniają się a chciałabym mieć w albumie wszystkie najważniejsze etapy ich życia. Jako że zbliża się Boże Narodzenie a ja jestem sentymentalna, najchętniej stworzyłabym samodzielnie także trochę ozdób choinkowych, bo takie mają niepowtarzalny urok.
Uważam, że nasz czas to najcenniejsze czym dysponujemy. Nie można go sobie dokupić dlatego trzeba nim dobrze gospodarować – tak, by wykorzystać swoje życie jak najlepiej i w pełni się nim cieszyć. Dlatego, jeśli generator pary jest czymś, co przysporzyłoby mi więcej wolnego czasu, to zdecydowanie jest to rzecz w sam raz dla mnie. :)
napisał/a: ludzka_istot 2010-11-28 15:37
Jak wykorzystałabym czas z prasowania? Chyba zaczęłabym szukać sobie prawdziwego mężczyzny (bo nie mam żadnego u boku). A skusiłabym go wizją dopranych i wyprasowanych koszul- zwłaszcza kołnierzyków:).
napisał/a: jolliiee 2010-11-28 16:02
[CENTER]Wolnego czasu nadmiar, spożytkuję wyłącznie pożytecznie...

*ułożę kolejny, złośliwy dowcip o teściowej...
*upiję męża czteropakiem piwa i...miłością
*utulę dziecię do snu bajką o księżniczce wyzwolonej przez generator pary

i...

Pobiegnę zdobywać świat!

*nocnymi zakupami swą próżność kobiecą zadowolę
*na płaczliwy film romantyczny wstąpię w kina przestworza
*dancing queen na parkiecie zostanę!
*tłumy kobiet za sobą pociągnę...i udowodnię, że kobieta dla chwil swoich wolności prawo ma także
*okrzyknięta zostanę SUPERbabką![/CENTER]
fryz
napisał/a: fryz 2010-11-28 19:03
W związku z tym, że czasu dużo,
Więc poświęcę się podróżom;
W kuchni dziś już rano byłam,
Pyszną kawę zaparzyłam;
Wtem na oku mam łazienkę,
Moja relaksującą wanienkę;
Później z psem na spacer przejdę,
Do kawiarni może zajdę;
Pyszne lody wnet spróbuję,
Ależ ja się relaksuję!
napisał/a: faren 2010-11-28 19:50
Należę do kobiet, które nie lubią gotować, prać a zwłaszcza prasować. Od wczesnych lat mam uraz do „ciężkiego żelazka” którym moja babcia zwykła prasować wykrochmalone koszule dziadka. Chcąc – nie chcąc nauczono mnie tej jakże wspaniałej czynności, bym jako wzorowa matka i żona jednocześnie mogła sprostać wymaganiom. Światowe męskie umysły dwoiły i się i troiły, by ulżyć nam w tym obowiązku i wymyśliły – super żelazko ! Tylko niestety nawet najlepszy sprzęt nie działa bez wprawnej ręki gospodyni, zabiera cenny czas i ogranicza a ja nie lubię być ograniczana… Dlatego przyznam, taki generator pary brzmi bardzo interesująco, prawie tak samo jak najnowszy model męża mojej przyjaciółki ( ciacho :)) Jestem zainteresowana :) Uwielbiam mieć „wolne” od domowych obowiązków, spocznę więc na laurach wprost na moim ulubionym krzesełku obrotowym. Zapuszczę komputer i wypuszczę się na bezstresowe łowy internetowe. Będę buszować po sklepach i oddawać się całkowitemu tumisizmowi, aż znudzę się na tyle, by zerknąć na ów generator. Najbardziej ciekawi mnie jednak, czy ów sprzęt, który ma dać wolność kobiecie, jest faktycznie wart swej ceny…bo kiedy przycisnę mego pana i władcę do ściany ( muru ) i stanowczo zażądam jego wymiany na GENERATOR, odwrotu już nie będzie :)
eliza88
napisał/a: eliza88 2010-11-28 20:51
Wolny czas? Czy kobieta,matka i żona w ogóle może go posiadać? Zawsze jest coś do zrobienia na wczoraj ,na dziś i na jutro.Czasem ginę w tym mętliku domowych zdarzeń i obowiązków i zapominam o wielu rzeczach,Szczególnie o jednej: relaksie.Gdybym miała idealne żelazko,które w magiczny sposób wyczarowało by mi troszkę wolnego czasu,to zaparzyła bym dobrą kawę lub herbatę i siadła w ulubionym fotelu z książką oddała się chwili zapomnienia.Przeniosła bym się np.do Toskanii gdzie przeżywała bym przygody wraz z bohaterką mojej książki. Chwila zaoszczędzonego czasu po prostu była by chwilą relaksu!
napisał/a: papryczka20 2010-11-28 21:32
Przede mną nowe wyzwanie. Lada moment po raz pierwszy zostanę mamą. Co się z tym wiąże przybędzie mnóstwo obowiązków. Wolny czas więc będzie towarem deficytowym, w tej sytuacji każda zaoszczędzona chwila będzie na wagę złota. Wiadomo, że przy maluszku zwiększa się również ilość prania, a co za tym idzie również prasowania. Dzięki nowoczesnemu generatorowi pary mogłabym ten proces skrócić do minimum. Zaoszczędzony czas mogłabym wykorzystać na opiekę i zabawy z moim maluszkiem. Tym bardziej, że będzie to mój debiut w roli mamy i mnóstwo rzeczy będę musiała się nauczyć, a to wymaga czasu.
napisał/a: Aga2608 2010-11-28 21:44
Zacznę od tego, że gdybym miała generator pary, nie tylko sobie zaoszczędziłabym czasu, ale i mojej mamie:). Zadowolenie nie tylko moje, ale i moich najbliższych:).
Gdybym miała więcej wolnego czasu, starałabym się wykorzystać go najlepiej jak tylko mogę. Dodatkowy czas przydałby mi się, bowiem po całym dniu pracy, dochodzą domowe obowiązki. Porządki, obowiązki domowe nawet najmniejsze zabierają dużo czasu. Każde zaoszczędzenie czasu jest bardzo cenne, szczególnie w dzisiejszych czasach, życiu "w biegu". Oprócz obowiązków domowych dochodzi nauka, studia pedagogiczne... Chciałabym zaoszczędzony czas poświęcić na czytanie dodatkowej literatury, wdrażaniu się do specyfiki przyszłego zawodu. Przy tych wszystkich obowiązkach nie chciałabym, aby moi najbliżsi narzekali na mój brak czasu dla nich. Osoby, które kocham są dla mnie najważniejsze, dlatego także nawet odrobinkę wolnego czasu poświęciłabym mojemu mężczyźnie. Ten czas poświęciłabym na wspólny relaks..., lub przygotowanie smakołyków, ulubionej potrawy mojego mężczyzny. Na pewno tą wolną dodatkową chwilę przeznaczyłabym na odpoczynek, relaksację, rozszerzanie zainteresowań lub też odświeżanie znajomości sprzed lat. Może wreszcie miałabym czas na spotkanie z przyjaciółką lub odwiedzenie starszej cioci? Dużo pomysłów i nowych zainteresowań miałabym na spędzenie dodatkowego czasu, tylko aby go mieć!:)
napisał/a: przytulanka 2010-11-28 21:48
Drogie Panie jestem Panem po pięćdziesiątce, od pierwszego dnia małżeństwa , wszystko prasuje sobie sam. Prasuje również rzeczy żonie i córce.
Robię to ponieważ pierwsza koszula, którą wyprasowała mi żona lepiej wyglądała przed prasowaniem niż po.
Tak, że 25 lat jestem na etacie nadwornego prasowacza.
Myślę, że to ja powinienem wygrać generator pary, bo po pięćdziesiątce to już wzrok nie ten, kręgosłup wysiada i coraz trudniej jest mi wykonywać co niektóre czynności a zwłaszcza prasowanie.
Generator pary bardzo by mi ulżył w obowiązkach nadwornego prasowacza , a czas który bym zaoszczędził wykorzystałbym na przygotowanie niespodzianki dla żony na 25-lecie pożycia małżeńskiego.