Konkurs walentynkowy "Wspólne chwile" z firmą Microsoft

napisał/a: kicia11 2009-02-18 15:31
...A my jakby to mój G powiedział "robimy wszystko razem", robimy wszystko od A do Z wspólnie, gdy jesteśmy koło siebie. Razem analizujemy wspólne życie, razem biegamy po lesie, a potem się całujemy, bywa że i się dobijamy nawzajem, kiedy już za długo przebywamy w jednym pomieszczeniu, pijemy wspólnie energetyczne napoje, a przy okazji flirtujemy i gawędzimy, histerycznie się śmiejemy i z iskrą w oku patrzymy na siebie. Jadamy razem, kochamy kotlety. Lubimy łąkę, ale i duże miasta! Najchętniej oglądamy proste romansidła. Razem słuchamy muzyki i tańczymy. Uwielbiamy winogrona. Najważniejsze że dany nam czas jest poprosty YEAHH i Zaskakujący nas za każdym razem!
napisał/a: weronika1984 2009-02-18 16:44
Nasze wspólne chwile
sa niestety jak motyle
i choć nieraz odejmuje mowę
są ulotne, acz kolorowe.

Związek nasz jest zwykle leniem
bo cieszymy się nicnierobieniem
Na kanapie
z pilotem w łapie
Na rowerze
Z psem na spacerze
W parku na ławce
I na dziecięcej huśtawce

Lecz dopadają też i momenty nas
Gdy razem aktywnie spędzamy czas
Ja dla niego pokochałam narty
On dla mnie - taniec nie na żarty
I choć może się wydawać iż to tylko chwile
To do mojego serduszka same doklejają się skrzydła motyle.
napisał/a: pszczoXka 2009-02-18 17:23
Jak spędzam czas z moim mężem... Bardzo chciałabym wyjść z nim na spacer, do kina. Chciałabym pójść na basen, pojeździć na rowerze. Chciałabym wspólnie z nim pobawić się z naszą małą córeczką. Niestety nie mogę...
Kilka miesięcy temu mąż przeszedł bardzo poważny wypadek. Uszkodzony kręgosłup, długa operacja, oczekiwanie na wyrok - będzie mógł chodzić, czy nie.
Lekarze dawali nikłe szanse na to, by mąż odzyskał pełną sprawność. Zalecili bardzo intensywną rehabilitację. Nie stać nas na codzienne wizyty rehabilitanta, dlatego ćwiczymy razem.
Widzę, że każdy ruch sprawia mu trudność, ale wspieram go, nie okazuję własnej słabości. Skoro on może być tak silny, to dlaczego ja nie mogę? I choć czasami to jest ponad moje siły, choć czasami gdy przez dłuższy czas nie było widać żadnych efektów miałam ochotę zrezygnować, choć nauczyłam się, że krople do oczu idealnie ukrywają to, że przed chwilą płakałam, nie poddam się. Razem z nim będę walczyć, aż w końcu będzie w stanie chodzić o własnych siłach. A będzie chodzić na pewno, to wiemy już oboje. Rehabilitacja przynosi efekty. Razem staramy się dla naszej córeczki.
napisał/a: snupy3 2009-02-18 18:06
Lubię po prostu z nim być.
Tak zwyczajnie i niezwykle.
Lubię dzielić z nim codzienność,bo dzięki niemu nigdy nie jest szara.
Lubię,gdy razem rozmawiamy i lubię też,gdy czasem pomilczymy.
Lubię razem z nim się śmiać,bo gdy jest przy mnie,radość otacza nas z każdej strony.
Lubię z nim tańczyć,bo wtedy świat w okół nas wiruje.
Lubię,gdy razem jemy,bo wtedy lepiej smakuje.
Lubię dzielić z nim moje smutki,bo wtedy wydają się takie malutkie.
Lubię przeżywać z nim każde chwile,również te złe,bo wiem,że bez niego były by dużo gorsze.Dlatego lubię z nim żyć.
napisał/a: mysza75 2009-02-18 20:00
Gdy cię nie widze jest mi smutno, jest mi źle
Jak mnie przytulasz to cała drze,
Uwielbiam z tobą się pieścić, całować
W Wolnym czasie po lesie spacerować.
W weekendy długo spać przy twoim boku
I bezkarnie leniuchować.
Wieczorami tańczyć z tobą do białego rana
Wtulona w ciebie i zakochana.
Jesteś moją pieciolistną koniczynką
Jesteś moją ty kruszynką
W pracy jesteś mym natchnieniem
W domu, w łóżku mym spełnieniem
Jesteś moim ty koteczkiem, myszką
Żabką i słoneczkiem
Jesteś moim ty wszechświatem
Słonkiem, gwiazdką, jasnym blaskiem
Jesteś moim ty kochaniem
I na wieki wieków niech tak zostanie.
napisał/a: bidoneczka 2009-02-18 21:36
Myślę, że bardzo ważne jest jak wspólnie z partnerem gospodaruje się wspólny czas, ponieważ to w długiej perspektywie ma wpływ na jakość i satysfakcję w związku.
Ja z moim Ukochanym zapisałam się na kurs języka hiszpańskiego od podstaw. Wybraliśmy kurs korespondencyjny, po to, żeby właśnie w domu móc razem we dwoje spędzić, jak najwięcej czasu łącząc przyjemne z pożytecznym. Także mamy już dokładnie zaplanowane, że zawsze 2 wieczory w tygodniu siadamy sobie na pół godzinki i uczymy się razem języka.

Jeśli mamy więcej czasu wolnego, to wówczas zabieramy się za jakieś przemeblowania, remonty, po prostu upiększamy swoje gniazdko, co sprawia nam mnóstwo frajdy.
Oboje uznajemy, iż człowiek z pasją jest bardzo pociągający. Każde z nas ma własne swoje pasje, ale doszliśmy do wniosku, że musimy mieć jakąś swoją wspólną. Trwało to trochę, zanim odkryliśmy, że oboje uwielbiamy malować martwą naturę. Zaopatrzyliśmy się w profesjonalne farby, pędzle, płótna i zaczęła się nasza wspólna wspaniała przygoda z malarstwem. Myślę, że to zajęcie uczy nas wrażliwości na siebie nawzajem.

Piątek to obowiązkowo nasz wieczór filmowy, czyli: 3 (zawsze) filmy DVD, dobre jedzenie, winko, no i my wtuleni razem pod ciepłym kocem.

Najważniejsze, dla nas jest to, że nie nudzimy się nigdy razem, chociażby było to zwykłe żmudne sprzątanie mieszkania:)
napisał/a: privatedo8 2009-02-18 23:19
A ja ucze mojego "Pana" polskiego jezyka,
zadna chwila nam nie umyka.
Codziennie gramy w gre-slow,
a on mnie prosi tak do mnie mow...
Slodkie dobranoc milo uslyszec,
choc czasem ze smiechu mozna by kwiczec,
jak poprzekreca, slowo lub dwa,
wtedy mi z oka pocieknie lza.
Dbamy tez o sportowe poczynania,
tak z wlasnego przekonania,
dlatego w ping-ponga gramy,
bo X-boxa jeszcze nie mamy.
Gdy go juz wreszcie miec bedziemy,
wtedy inne dyscypliny uprawiac bedziemy.
Zycie odwroci sie o 360 stopni
i nuda z zycia szybko sie ulotni.
napisał/a: Firuzz 2009-02-18 23:30
Mała, drewniana chatka w malowniczych Bieszczadach. Wschodzące, żółtoczerwone słońce otacza blaskiem niewielki pokoik o nieco staromodnym wystroju. Ciszę zakłócają jedynie spokojne oddechy dwóch osób oraz ledwo słyszalny dźwięk radia. „I close my eyes only for a moment, and the moment's gone…”. Słowa utworu wtapiają się w scenerię pełną głębokiego, a jednocześnie delikatnego uczucia.

Wtuleni w siebie kochankowie śpią snem cichym i łagodnym. Ich twarze wyglądają jakby zastygły w nieskazitelnym szczęściu. Oczy, mimo iż są zamknięte, widzą szmaragdowozielone wzgórza dnia poprzedniego. Wydaje się jakby śnili na jawie. Jeszcze kilka godzin temu wędrowali poprzez bieszczadzki las, trzymając się nieśmiało za ręce. Podziwiali otaczającą ich naturę - piękną, bo niedosięgniętą niszczycielską ręką ludzką. To jest to coś, co ich połączyło – umiłowanie do przyrody i wyjątkowa wrażliwość. Podczas wyprawy cieszyli się tak prawdziwie, tak szczerze, niczym dwoje niczego nieświadomych dzieci. Rozmawiali, jakby znali się całe wieki. Ich spojrzenia zawsze spotykały się w radosnym uśmiechu. Czuli, że są sobie przeznaczeni. Mijały godziny, lecz w ich przekonaniach była to tylko krótka chwila, która uleciała w mgnieniu oka. Najpiękniejsza chwila całego dotychczasowego życia.

Świergot ptaków… Jawa… czy nadal sen?

Obudziłam się i lekko podniosłam głowę. Spojrzałam się na śpiącego. Ostrożnie położyłam się ponownie, aby nie zbudzić go ze snu. Po minionym dniu nie wierzyłam, że może mnie spotkać coś cudowniejszego.

"Cieszę się, że jesteś obok" - usłyszałam dobrze mi znany, mrukliwy szept.

Były to najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek zostały skierowane w moją stronę.
Wtedy uwierzyłam.
napisał/a: gretchen1 2009-02-18 23:43
[CENTER]ZWYKŁY WSPÓLNY DZIEŃ
[/CENTER]
Gdy mamy czas tylko dla siebie razem śpimy, razem się budzimy i nawzajem czas ten sobie uprzyjemniamy. Wspólnie sprzątamy, konsumujemy posiłki i oddajmy się swoim pasjom. Jeśli czytamy książki to obok siebie. Jeśli korzystamy z komputera, to siedząc w tym samym pokoju. Gdy On coś ogląda, a ja w tym czasie maluję paznokcie, coś piszę lub bawię się z kotem, przytulamy się do siebie, cmokamy... Cieszymy się swoją obecnością i choć każde z nas zajmuje się swoimi sprawami jesteśmy razem, przy sobie i dla siebie. To niezwykłe uczucie bliskości jest ogromną zaletą wolnych dni, sprawia, że nasze uczucie rozkwita.

[CENTER]WYJĄTKOWY DZIEŃ Z NIM[/CENTER]
W różny sposób staramy się planować wspólny wolny czas. Najbardziej jednak lubimy wybierać się nad pobliską rzekę.

Spacerujemy jej brzegiem, trzymając się za ręce, rozkoszując się pięknem otaczającej przyrody.

Jeśli mamy ochotę poleniuchować i pogoda sprzyja, rozkładamy koc organizując mały, smakowity piknik.

Siedzimy godzinami wpatrując się w bieg rzeki, w dłoniach trzymając wędki. Uwielbiamy wspólnie łowić ryby. To właśnie On pokazał mi, że to zajęcie wcale nie jest nudne. Wręcz przeciwnie. Warto usiąść w spokojnym, cichym i zachwycającym miejscu, bez zgiełku i tłoku. Odrzucając myśli o obowiązkach i kłopotach. Po prostu usiąść blisko i porozmawiać. Porozmawiać o wszystkim i o niczym.

Uwielbiamy też kołysać się wspólnie w kajaku. Ja zawsze zajmuję miejsce z przodu jako ciągle słabsza i mniej doświadczona w tym sporcie;) Zamykam oczy i płynę. Kocham te chwile...

A kiedy pada śnieg udajemy się w nasze ulubione miejsce korzystając z zimowego sprzętu. Ja na sankach wyścielonych ciepłym kocykiem, On przed nimi:) ciągnie mnie, wykonując przy tym różne akrobacje i zabawne wariacje.

Gdy wyczekiwany dzień spędzony tylko z Nim mija, kładę się do łóżka, zamykam oczy i czuję, że moje życie ma sens.
napisał/a: siasiolka 2009-02-18 23:46
Jak spędzam wolny czas z ukochanym?
hmm..
jesteśmy leniami z natury,
ja rano zawsze maluję pazury,
on, jeszcze w piżamie, parzy kawę
i wykłada bierki na ławę.
My - leniwce, gramy w bierki by obowiązki przydzielić,
kto przegra ten zmywa - i nie ma co jęzorem mielić.
Zawsze przegrywam, bo pazury świeżo pomalowane,
ale nigdy się nie złoszczę i nie kopię w ścianę.
Po wspólnym śniadaniu oglądamy komediowe seriale,
on śmieje się ciągle, a ja prawie wcale.
Nie mam czasu na śmiechy bo zemstę planuję
"Oberwie mu się za te bierki, już ja coś uknuję".
Po serialach mąż idzie grać na komputerze.
Ja idę za min, bo coś uknułam w dobrej wierze.
On chwyta myszkę w dłoń, a tu coś nie działa,
a to ja wyjęłam kulkę z myszki - spryciula mała!
Więc mówię: "Jeśli komputer nie jest zdolny do działania
to może udamy się na szaleństwo kupowania?
Widziałam w tym sklepie za rogiem fajną lokówkę,
kosztowała tylko niecała stówkę.
To co? Idziemy?" No i poszliśmy.
Mąż zgubił się gdy tylko do sklepu weszliśmy.
Korzystając z okazji
wywieranej na mężu perswazji
zapakowałam do koszyka lokówkę za dwie stówki
i pobiegłam w poszukiwaniu mojej drugiej połówki.
Przebiegłam obok regału z komputerowymi myszkami
i od niechcenia rzuciłam na nie oczami
Co ja tam widzę w oddali?
To mój mąż stoi wryty jak słup ze stali.
Otworzył usta, podrapał się po głowie, pomacał po portfelu
i ruszył w kierunku suszarek i lokówek wielu.
Więc ukradkiem podchodzę do towaru, który przykuł uwagę męża..
w pierwszej chwili wzrok ze złości mi się zwęża.
Ot! Cwaniak! oglądał mysz optyczną
i to z jaką ceną drastyczną.
W tym momencie zadzwonił Marek Grażynki
zapytać co robimy w Walentynki.
I tu rąbnął mnie grom z jasnego nieba,
że dziś święto miłości i kupić prezent trzeba.
Dużo nie myślałam,
z optyczną myszą do kasy pognałam.
Mąż już czekał na mnie w samochodzie,
Po drodze do domu zjedliśmy po lodzie..
.. gdy przekroczyliśmy próg mieszkania,
zobaczyłam coś co przerosło me oczekiwania.
W kuchni stała zmywarka opasana kokardą czerwoną
mąż rzekł: "teraz już możesz być na maxa leniwą żoną"
Jeszcze szybkoschnący lakier do niego dostałam
i od tej pory już zawsze w bierki wygrywałam.
Zmywarka "prała" nasze zastawy,
a my siorbiąc z kubków kawy
graliśmy na zmianę nową myszką w gry wszelakie
bo to nasze wspólne hobby takie! :)
napisał/a: edytakuk 2009-02-18 23:59
. Gdy nadchodzi nasze wspólne upragnione wolne-lubimy się z mężem wylegiwać w łóżku, nie patrząc na czas , na ciąg wydarzeń, ….lubi sobie pomarzyć, poplażować ..O miejscu , w którym można poczuć się jak w niebie. Pragnę sobie , ale również mężowi podarować odrobina luksusu. Sypialnia dla mnie i dla męża miejsce naprawdę niezwykłe. W tym miejscu się wyciszamy po całym dniu pracy. To w niej rozpoczynamy i kończymy każdy kolejny dzień. Marzymy o wielkim łóżko z królewskim baldachimem, gdzie panuje atmosfera błogiego lenistwa, jak i intymnego (w pewnym sensie ucieczka od szarej rzeczywistości) odosobnienia przed światem. Wyobrażam sobie, że moja sypialnia jest gdzieś na poddaszu, z dala od głosów dochodzących z kuchni.... z dala od tętniącego życiem pokoju malca. Jest to miejsce błogiego snu i spokoju (na pewno nie ma tam miejsca na komputer i telewizor). Nie słychać tam tykania zegarka. W tym miejscu nie odmierza się czasu.Marzymy sobie ,że leżymy w wielkim łożu na mięciutkich podusiach. Moje dłonie dotykają aksamitnej pościeli i męża… Czuję się bosko. Pościel+ partner to połączenie czekolady i wanilii. Z przyjemnością zajadałabym się w tym łóżku tortem czekoladowym.....hmmm ..Promienie słoneczne wpadające przez okno do sypialni rozbudzają moje zmysły. Z boku łoża stoi tylko podręczny nocny stolik z duża ilością świec (świece wieczorem ,aby dodały trochę romantyzmu) .W kąciku na podłodze pali się delikatnie mała nocna lampka.. Z drugiej strony łóżka piękna toaletka z dużym lustrem(na toaletce wazon z kwiatami). Na toaletce stoją zdjęcia bliskich, których widok dodaje radości i napawa optymizmem . Na podłodze kremowa wykładzina.
W mojej „oazie błogości” i spełnionych marzeń i pragnień każdy dzień będzie rozpocząć się wyjątkowo. Z wielką chęcią będziemy z mężem wracać do takiej sypialni późnym wieczorem, po męczącym dniu. Aby ta sypialnia była naprawdę magiczna , musimy dbać z mężem o atmosferę , o wzajemne relacje każdego dnia. Każde z nas musi oddać cząstkę samego siebie, aby nasza alkowa była naszą oazą intymności, spokoju i słodkich snów. Tak wyobrażam sobie właśnie moja sypialnie-marzenie… a potem powrót do codzienności. Kochamy takie chwile błogości , ciszy , wspólnych myśli, wspólnych oddechów, .....planów na przyszłość, marzeń...
anita301066
napisał/a: anita301066 2009-02-19 17:09
Witam ,
Na nasz czas we dwoje czekam z wielką niecierpliwością.A to dlatego iż jestem w 7 m-cu ciąży.Mąż pracuje cały tydzień łącznie z sobotą po 20 godzin:(
Gdy przychodzi jest strasznie zmęczony robię mu kolację i idziemy spać.Rano robię kawę buzi buzi i zostaję sama w domu.
Natomiast gdy jest niedziela:D
Mąż robi kawę i śniadanie.Potem idziemy do łazienki i to mąż goli mi nogi gdyż ja z brzuszkiem już nie daję rady :p.Cały tydzień czekam aby ogolić nogi a te włosy tak szybko rosną.Ja też golę mego partnera ale tylko zarost.Bierzemy wspólną kąpiel, rozmawiamy o dzidziusiu.Także co niedziela jedziemy na zakupy gdzie po
troszku kompletujemy wyprawkę dla synka(Bartuś).
Gdy wracamy do domu , siadamy na kanapie relaksując się przy filmie bądź jesteśmy w towarzystwie znajomych.Potem kolacyjka , myć się i spać.I cały tydzień znów sama.
Ale mówią że cierpliwość jest złotem więc grzecznie czekam na następną niedziele.Gdy już dziecko przyjdzie na świat mąż otrzyma 1 -ąc urlopu , niewiele ale będziemy razem i to się liczy.