Marka Claire’s zaprasza do udziału w wakacyjnym konkursie!

napisał/a: orchidea30 2015-07-01 22:02
Mój plecaczek Claire byłby przy mnie zawsze! Czy to góry czy to morze, czy to wyspa czy inny kontynet, towarzyszyłby mi w każdej sytuacji mojego życia!. To dopiero przygoda:). Codzienne wstawanie rano do pracy i co? humorek się poprawia bo mam cudnego towarzysza co pomieści wszystkie moje zachcianki i potrzebne rzeczy. Chcę iść na basen w dżungli miasta...to co? Biorę ze sobą plecaczek Claire. Chcę iść na zakupy a dzwigać siatek za bardzo nie chcę?...mam pomocnika:). Randka na łące z małym piknikiem...uff na szczęcie mamy gdzie wszystko schować..Wyprawa na rowerach od świtu do zmierzchu....i kto nam towarzyszy? Zgrabny plecaczek! Nie musi to być szałowa impreza w nadbałtyckim kurorcie, czy zwiedzanie intensywne Rzymu...ja kocham plecaki jakie by nie nie były, bo nie raz wybawiły mnie z opresji i służyły swoją pojemnością:). Taki nasz codzienny przyjaciel...:)
marta_p1
napisał/a: marta_p1 2015-07-02 08:33
Myślę,że plecak towarzyszyłby mi zawsze podczas wycieczek rowerowych.Wspólnie z przyjaciółmi często bywamy na Małej Chorwacji-fikcyjna nazwa miejsca wymyślona na miarę naszych potrzeb wakacyjnych.Jestem więc pewna,że zabrałabym go właśnie tam, gdzie otacza nas błogostan czyli na Małą Chorwację...która jest w Polsce...
napisał/a: swita77 2015-07-02 09:07
Plecak Claire's zabrałabym ze sobą do krainy mego dzieciństwa ;) A dokładniej rzecz ujmując na wieś, gdzie spędzałam każde wakacje będąc dzieckiem. Pamiętam, jak z niecierpliwością wyczekiwałam ostatniej niedzieli lipca, bo wtedy ta malutka wioseczka miała swoje święto. Zjeżdżało się mnóstwo samochodów, odbywała się uroczysta msza i to, co dla większości dzieci było najważniejsze, czyli odpust z kolorowymi straganami, pełnymi różności! Przez cały rok oszczędzałam, żeby tego dnia móc sobie kupić co tylko zapragnę. Jak szaleć, to szaleć ;) Zawsze z wakacji na wsi wracałam z torebką wyładowaną rozmaitościami: zabawkami, biżuterią (złote pierścionki robiły furorę na podwórku;)), prezentami dla przyjaciółki, nawet pistolet na kapiszony tam był. Oczywiście w plecaku Claire's tego typu osobliwości zapewne nie będzie, ale plecak wypchany po brzegi skarbami pozwoliłby mi znów poczuć się jak dziecko, które wydało zawartość skarbonki na wymarzone bibeloty. Niestety po odpustach i barwnych straganach pozostało już tylko wspomnienie, ale na wieś nadal lubię jeździć, bo tylko w otoczeniu przyrody w pełni odpoczywam. Tylko tym razem przyjechałabym tam ze swoim plecakiem, pełnym skarbów – już nie dziecięcych a bardziej kobiecych ;)
napisał/a: a_paszka 2015-07-02 09:36
Mój naładowany gadżetami plecak od Claire’s zabrałabym do miejscowości Makarska w Chorwacji.
To cudowne miejsce leży w Dalmacji, między Splitem a Dubrownikiem. Właśnie tam morze Adriatyckie spotyka się z pasmem górskim Biokovo.
Malownicze plaże, krystalicznie czysta woda i rozbudowana baza turystyczna.
Makarska jest idealnym miejscem na wakacyjny wypad dla osób aktywnych – dnie można spędzać wygrzewając się na plaży, pływając oraz poszukując jeżowcy ;) lub wybrać się na wycieczkę górską – samodzielnie lub z przewodnikiem. Jest również opcja dla leniuszków, gdyż na najwyższy szczyt pasma (sv. Jure) można nawet wjechać samochodem!
Ponadto Makarska cieszy się opinią najbardziej rozrywkowej miejscowości w Dalmacji, dlatego wieczory spędzałabym w nadmorskich dyskotekach i barach.
Plecak od Claire’s sprawdziłby się zarówno w czasie plażowania, wycieczek górskich oraz wieczornych wypadów na miasto. Natomiast jego zawartość idealnie dopełniłaby wszystkie wakacyjne stylizacje. Czego chcieć więcej?! :)))
napisał/a: owuwu 2015-07-02 18:28
Moja lista rzeczy, którą zaczęłam wkładać do plecaka na pielgrzymkę do Santiago de Compostela powoli się zamykała. Jeszcze tylko parę niezbędnych drobiazgów i mogę ruszać z Warszawy do Santiago de Compostela w Hiszpanii! Św. Jakubie! Nadchodzę! Niestety mój stary plecak nie był w stanie pomieścić m.in. suszarki do włosów i innych niezbędnych rzeczy w trakcie wędrówki, takich jak karta pielgrzyma, w której zbiera się pieczątki z parafii w poszczególnych miejscowościach, przez które się przechodzi.
Szybko poszłam na zakupy i kupiłam niewielki plecak Claire's. Zmieściło mi się do niego to co do 30 litrowego plecaka nie dało rady już wejść.
Zarzuciłam oba plecaki - jeden z przodu, drugi z tyłu i wyszłam przez blok. Powiedziałam do nich w duchu: "Od dzisiaj będziecie mi towarzyszyły codziennie przez 4 miesiące dopóki nie dojdę do Grobu Św. Jakuba w Hiszpanii. Na każdym z nich przyczepiłam muszlę - średniowieczny znak drogi jakubowej, a następnie Krzyknęłam "Alleluja i do przodu" i ruszyłam przez siebie.
Razem z dwoma plecakami i wiosennym słońcem ruszyłam na zachód na przygodę i pielgrzymkę życia. Oba plecaki - stary i nowy towarzyszyły mi we wszystkich momentach na tej trudnej drodze. Spały ze mną w stodołach, w domach pielgrzyma, znosiły letnie upały. W Niemczech nawet jeden z nich niechcący ochrzciłam bawarskim piwem, a we Francji dobrym winem. Znosiły moje zmienne nastroje kiedy każdego wieczoru przebijałam bąble na stopach i kąpałam się w misce pełnej zimnej wody. To one były mi towarzyszami tej ciężkiej wędrówki aż do San Jean de Port - kiedy to stanęłam na granicy francusko hiszpańskiej i poznałam innych samotnych pielgrzymów wędrujących w to samo miejsce. Większość z nich zaczynała swoją wędrówkę w tym miejscu. Ja wybrałam pielgrzymkową, średniowieczną wersję "hard" - ze swojego domu. Ja swój pielgrzymkowy paszport miałam już prawie zapełniony przez 3 miesięczną wędrówkę, natomiast inni w hostelu dla pielgrzymów stawiali swój pierwszy stempel na drodze św. Jakuba.
Przez Pireneje przeszłam wraz z dwojgiem Francuzów - Jeanem i Brigitte, młodym narzeczeństwem, które postanowiło przejść drogę św. Jakuba, aby sprawdzić czy aby na pewno do siebie pasują chcąc zobaczyć swoje reakcje w chwilach kryzysu. A jak nie lepiej to sprawdzić jak nie idąc 800 km przez góry. Po kilku dniach doszliśmy do Pampeluny, w której trafiliśmy na gonitwę byków.
W trakcie wędrówki spotykaliśmy innych pielgrzymów. Ludzie byli różni, tak samo ich powody pielgrzymowania do grobu św. Jakuba także nie były takie same. Jedni szli z pobudek religijnych, inni szukali Boga, niektórzy chcieli sprawdzić się kondycyjnie.
Po miesiącu wędrówki przez całą Hiszpanię stanęłam u stóp katedry w Santiago de Compostela. Stanęliśmy... ja i moje 2 plecaki, które przeszły ze mną przez 4 miesiące ponad 3000 km.
Weszłam z nimi na kolanach do świątyni oddając cześć relikwiom św. Jakuba Apostoła. Następnie udałam się po "compostelkę", czyli dokument wydany po łacinie mówiący o tym, że udało mi się przejść szlak jakubowy.
Ale mimo wszystko było mi mało...
Średniowiecznym zwyczajem udałam się oczywiście wraz z moimi plecakami do Finisterre... na koniec świata. Miejsca w Hiszpanii, na którym rozciąga się widok na niezmierzony ocean... Dawniej ludzie uważali, że w tym miejscu kończy się świat. Na znak nowego życia, swoistego odrodzenia się, wyjęłam wszystkie ciuchy ze starego plecaka i na skalistym klifie spaliłam je. Na koniec płomienie ognia strawiły mój stary plecak. Nie był mi już potrzebny. Oszczędziłam Clarise.... z którym wróciłam do domu... nowonarodzona...
palusiatko
napisał/a: palusiatko 2015-07-02 18:54
Odpowiedź jest prosta - wszędzie! Brat określał mnie zawsze jako "powsinogę", i mimo upływu lat, to się nie zmienia. :rolleyes: Nie potrafię usiedzieć w miejscu, a że mieszkam w pięknym mieście, jakim jest Toruń, atrakcji w nim nie brakuje. Nie ma nic piękniejszego, niż widok na panoramę miasta po drugiej stronie Wisły, Martówka, nasza piękna Starówka i wiele, wiele innych uroczych zakątków. A jeśli najdzie mnie potrzeba chwilowego oderwania się od mego miasta, to plecak wydaje się być świetnym towarzyszem pociągowych (tak, kocham pociągi) podróży - zarówno tych mniejszych, jak i większych.

Ahhhh...aż się rozmarzyłam. :) Ruszam w świat, pozdrawiam!

Paulina
napisał/a: pekaes86 2015-07-02 21:23
Mój plecak zabrałabym ze sobą w podróż autostopem po Europie. Uwielbiam spontaniczne decyzje, nowe miejsca i poznawanie nowych ludzi. Jednak nigdy nie wiadomo co przydarzy nam się w obcym kraju czy w samochodzie z nieznajomym. Dlatego w moim plecaczku znalazłyby się: wakacyjna apteczka - mój niezbędnik :), gaz łzawiący na wredne typy, setka wódki na odwagę, kosmetyczny i odzieżowy niezbędnik, paszport, kasa i aparat, by utrwalać każdą chwilę. No i obowiązkowo mapa i książka na wypadek utknięcia gdzieś na dłużej... ;)
napisał/a: ubuntu44 2015-07-02 23:13
Gdzie zabrałabym swój plecak Claire's?
Do Króliczej Nory, w którą wpadła Alicja, czyli po prostu w podróż dookoła świata - pełną dziwów, niesamowitych przygód i postaci, które już na zawsze pozostaną w moich wspomnieniach...i w moim życiu ;)
Zawsze marzyła mi się taka podróż autostopem (tak, statki też można łapać w ten sposób...): tylko ja i kilka niezbędnych do "przetrwania" rzeczy w moim plecaku, uśmiech i żądza nowości...
I jak Alicja chciałąbym wrócić z tej podróży odmieniona, mądrzejsza, bogatsza o nowe doświadczenia i z plecakiem...pełnym pięknych wspomnien! Bo podróż dookoła świata ma to do siebie, że kończy się dokładnie tam, gdzie się zaczęła - i tylko człowiek wraca z niej zupełnie odmieniony...
napisał/a: asiunia180 2015-07-03 01:09
Plecak Claire's zabierała bym ze sobą na bezludną wyspę jest dość pojemy i z pewnością spakowała bym tam wszystkie potrzebne mi do przetrwania rzeczy :) a jak już wrócę to i tak się z nim nie rozstanę będę zabierać go wszędzie gdzie się da, na wakacje na zakupy do pracy, zastąpi mi torebkę w której zawsze brakuje mi miejsca :D
napisał/a: ragnarok 2015-07-03 09:18
Z takim odlotowym plecakiem muszę się pokazać urbi et orbi. Dlatego po pierwsze udam się do Rzymu ( wszak wszystkie drogi tam mnie zaprowadzą, więc wystarczy tylko wyjść z domu...). Mimo że to wieczne miasto, nie zostanę tam aż tak długo. Sprawdzę jeszcze jak mój plecak pasuje do otoczenia w etnicznych klimatach Afryki i już mogę wracać.
napisał/a: swaglikeme 2015-07-03 09:43
Mój plecak od Claire's od razu nie zostałby zabrany w podróż. Pierwsze co zrobiłabym po otrzymaniu go, to zamknięcie się w pokoju oraz oglądanie i przymierzanie bez końca. :) Świadomość i radość, że te wszystkie rzeczy należą do mnie na pewno utrzymywałaby się przez co najmniej kilka dni, chociaż już nie jestem małym dzieckiem. Dopiero gdy emocje opadną, mogłabym zabrać mojego nowego towarzysza w podróż. Wszędzie byłby idealną pomocą, nieważne czy nad morzem, w górach, w mieście, czy na co dzień. :) Z każdego miejsca, które odwiedzę zawsze zabieram lub kupuję jakiś mały drobiazg, który przypomina mi o danej podróży. Jestem pewna, że mój plecak od Claire's stałby się skarbnicą moich wspomnień i pamiątek. :)
napisał/a: kaska2009 2015-07-03 10:37
Plecaczek Claire's na wieś bym zabrała.
Do najmniejszej w nim kieszonki śpiew ptaków bym schowała.
Wypakowała go po brzegi leczniczymi ziołami i błotnistymi maseczkami.
Kroplami rosy bym go ozdobiła, kolorami tęczy uchwyty bym spowiła.
Delikatnymi pajęczynami moje wspomnienia bym otuliła.
W porannej mgle go schowała i nigdy samego nie pozostawiła !!!