Weź udział w konkursie i zacznij żyć aktywnie w butach Skechers!

julusss91
napisał/a: julusss91 2015-07-18 11:46
Po raz kolejny wybieram się na pielgrzymkę. Z Torunia do Częstochowy idziemy 9 dni, więc nie mogę isc w byle czym;)
Te właśnie buciki przez ten cały okres przynosiłyby mi niesamowitą ulge, komfort a ponadto świetnie by się prezentowały!
napisał/a: memos 2015-07-18 12:05
Już od wczesnej wiosny mam w planach bieganie. Mąż tylko podśmiewa się, że na planach się skończy... jak zwykle. Mając Skechers'y moje stopy same odrywałyby się od ziemi, a ja nie miałabym wymówki, że w trampkach się źle biega. Może w końcu dogoniłabym swoje marzenia...
napisał/a: wandila22 2015-07-18 12:59
Jako Skechers Dziewczyna rano mogłabym biegać po kwitnącej KONICZYNIE i szukać szczęścia, a gdy już znalazłabym 4-listny 'talizman' uciekałabym zapewne do domu przed osą, która próbowałaby mi go odebrać. Popołudniu aż do wieczora omijałabym nudę i bawiłabym się kolorami życia, spacerując plażą do wypożyczalni sprzętu winsurfingowego, nie narzekając na uwierający piasek. Jeżdżąc rowerem szukałabym pracy z pasją, dzięki, której rozwijałabym się i może zasłynęła z oryginalności dzięki butom Skechers
napisał/a: 9barbarka9 2015-07-18 18:13
Buty Skechers ułatwiłyby mi takie aktywności sportowe jak:
- bieganie za autobusem, tramwajem, ewentualnie uciekającym pieskiem,
- przeskakiwanie przez przeszkody podczas ucieczki przed deszczem do domu,
- uciekanie przed wszelakimi latającymi i brzęczącymi owadami między innymi osami, pszczołami, trzmielami,
- gonienie za promocjami w sklepach, na wyprzedażach,
- tańczenie łączące elementy zumby, kizomby, pool dance i innych akrobatycznych akrobacji pozbawionych czasem gracji
- czekanie w kolejkach do wszelakich kas w sklepach, muzeach, zoo podczas których ćwiczyć mogę pośladki
- prezentowanie mojej fit postury. :)
Monroe1591
napisał/a: Monroe1591 2015-07-18 21:19
Rok temu zdecydowałam się rozpocząć studia za granicą.Wiąże się to z ogromnym stresem,załatwianiem tysiąca spraw,papierków,tłumaczeń oraz nauki języka.
Bardzo ważną rzeczą,która kwalifikuje mnie do podjęcia owych studiów jest uczęszczanie na kurs języka oraz zdanie potem egzaminu językowego,który z resztą jest bardzo ciężki i na wysokim poziomie.
Egzamin taki kosztuje nie mało pieniędzy ale znacznie więcej stresu i nowych pryszczy na twarzy.Można zdawać go maksymalnie trzy razy do roku i zawsze zaczyna się o godz 8:00 rano.
Nie wiedzieć czemu ,za każdym razem gdy zbliża się termin testu,prześladuje mnie gigantyczny pech.
Za pierwszym razem okazało się ,że przyszłam w miejsce,w które nie powinnam,ponieważ nazwa ulicy była taka sama w dwóch różnych dzielnicach miasta.Dzielnice te znajdują się obok siebie i z pewnością zdążyłabym dopiec do właściwego miejsca na daną godzinę,gdyby nie fakt,że było lato i miałam na sobie japonki,które rozwaliły mi się podczas próby pokonywania chodników,ulic,trawników i wszystkiego możliwego,po czym można biec.Nie zdążyłam.A moje kończyny wyglądały jak stopy Flinstonów,którzy nawet jadąc samochodem dreptali nogami.

Egzamin numer 2,po półrocznej przerwie - zima.Zakładam na siebie buty ,podróbkę emu,które pozostawiały już wiele do życzenia,ale nie miałam nic innego w szafie,co pasowałoby do mojego egzaminowego stroju,a że były płaskie i wyciągnęłam wnioski z poprzedniej wyprawy,stwierdziłam,że będą idealne.Jednak były chyba zbyt płaskie ... Jadąc tramwajem okazało się,że muszę wysiąść w połowie drogi,ponieważ był ogromny wypadek autobusów i droga była nieprzejezdna.Serio ??? To nic,że już cała się spociłam z nerwów i z niedowierzania.Wyskoczyłam natychmiast z tramwaju,jak wszyscy inni,lecz gdy moje nogi stały już na asfalcie,spostrzegłam,że nie ma mojej podeszwy..odpadła.Została w tramwaju ! Przycisnęłam gwałtownie guzik otwierający drzwi,by wejść tam z powrotem i zabrać moją podeszwę ( teraz zastanawiam się po co),lecz gdy chciałam wyjść z tramwaju ponownie,drzwi się zamknęły z tramwaj ruszył skręcając w drugą stronę !! Maszynista nie zauważył mnie,że jestem w środku,bo byłam w ostatnim wagonie,i razem ze mną ruszył w stronę zajezdni.
Za 1,5 miesiąca jest mój trzeci termin egzaminu.
Kochane buty Skechers Flex Appeal Miracle Worker - proszę was,dajcie mi szanse włożyć w was moje stopy,czy ulewa,czy upał..czy wichura,czy burza,czy spodnie,czy spódnica,będę w stanie z wami przebiec wszystkie kilometry by ZDAĆ WRESZCIE MÓJ EGZAMIN !!!!!!!
Ps.I do tego wyglądać modnie :)))))))
napisał/a: paulina-da 2015-07-18 21:35
W butach Skechers uprawiałabym bieganie. Mam już nawet swojego trenera osobistego. On potrafi skutecznie mnie motywować. Dba o to, aby treningi były systematyczne oraz przynoszące odpowiedni poziom wysiłku. Niejednokrotnie pot i zmęczenie zalewają mój organizm.
I tak, w butach Skechers, będę trenować bieganie "wytrzymałościowe", "wyczynowe", "szybkościowe" oraz "z obciążeniem". Bieganie "wytrzymałościowe" odbywać się będzie na sporych odległościach, pomiędzy startem, a metą. I po różnych powierzchniach. Z kolei bieganie "wyczynowe" będzie na trasach z pewnymi przeszkodami. Na przykład błotnista droga z mnóstwem kałuż, labirynt zbudowany z półek sklepowych czy nawet centrum miasta z tłumem poruszających się ludzi. Bieganie "szybkościowe", czyli na wyścigi z moim trenerem. Wyścigi będą do obranego celu, kto z nas pierwszy dotrze do: drzewa z ulubionymi czereśniami, basenu wypełnionego przyjemnie ciepłą wodą czy też kostki czekolady, pozostawionej na stole. I choć, mój osobisty trener ma dużo krótsze nogi ode mnie, to niejednokrotnie potrafi być ode mnie szybszy. I ostatnie, bieganie "z obciążeniem" to nic innego, jak bieg z przedmiotami, należącymi do trenera. Mogą to być łopatki i wiaderka, służące zabawom w piasku. Różne soki, części odzienia czy wiele zabawek. Ba - czasami nawet będę biec z samym trenerem na mych rękach.
On najlepiej zadba o moją aktywność w ciągu dnia. Nie pozwoli, aby "duch leniwca" ogarnął mnie. I choć czasami jestem bardzo zmęczona tymi intensywnymi treningami, to i tak to dla mnie szczęśliwe chwile. Bo są spędzane z największym moim skarbem - trenerem Krzysiem (moim ukochanym synkiem). A w butach Skechers chwile te będą jeszcze wspanialsze. Będą one doskonale prezentować się na mych nogach i uzupełniać sportowe stylizacje. I przyniosą mi ogromną wygodę w czasie biegów. ;)
napisał/a: ossoria 2015-07-18 21:55
Buty Skechers ułatwiłyby mi bieganie i ćwiczenie na siłowni. Podjęłam walkę z nadprogramowymi kilogramami, zdrowo się odżywiam i ćwiczę. Jestem pewna, że tak świetne obuwie mobilizowałoby mnie do aktywności. Bylibyśmy nierozłączną parą, aktywnie spędzającą czas na świeżym powietrzu :)
napisał/a: agusw22 2015-07-18 22:25
[CENTER]O nie!!! Znów się spóźnię!!! Czy ja kiedykolwiek zdążę na umówione spotkanie?! W biegu chwytam torebkę i wkładam buty. Już ósma, a ja znów SKACZĘ PRZEZ PRZESZKODY, byle by tylko się na nich nie wyłożyć przed wyjściem. A powtarzała mi mamusia: "Pilnuj porządku w domu, bo kiedyś w tym bałaganie utkniesz". Nie słuchałam i mam! BIEGNĘ WIĘC NA CZAS, by zdążyć. Moja siostra już czeka przy samochodzie. "Ty dziś prowadzisz" - mówi wkurzona, a ja spostrzegam, że ma rękę w gipsie. Dobrze, że nie ubrałam szpilek! Wsiadam więc i z impetem wciskam gaz. W końcu nie bez powodu mój mężczyzna powtarza mi, że jeżdżę jak kierowca rajdowy, przecież prawie codziennie BIORĘ UDZIAŁ WYŚCIGACH SAMOCHODOWYCH, gdy wymijam tych wszystkich spieszących się do pracy kierowców! Ufff...strasznie dziś gorąco! Co jest? Niby wakacje, a samochody wyrastają na drodze jak grzyby po deszczu! No, jest! Centrum handlowe jeszcze nie jest zapełnione ludźmi... Zaraz zacznie się tutaj mój MARATON po sklepach! W końcu musimy kupić prezent urodzinowy naszej mamie! Jak oszalała przemierzam kolejne schody, to jak WSPINACZKA GÓRSKA! Że też akurat dziś w centrum jest jakaś awaria! O nie!!! Przed jubilerem już taka kolejka??? A przecież mamy kupić mamie tę upatrzoną przez nią bransoletkę!. No nic, kilka zgrabnych ruchów i siup, zaraz prześlizgnę się między nimi! Jestem w tym dobra, przynajmniej Misiek twierdzi, że ruszam się tak, jakbym od dzieciństwa TRENOWAŁA AKROBATYKĘ! ;) Ok, bransoletka kupiona. Teraz SPACER do kwiaciarni. Zamknięta??? To żart??? No nic, w parku jest śliczna, mała kwiaciarnia, tam kupimy kwiaty! Ojej! Przecież muszę wysadzić siorkę obok przychodni i odebrać synka od teściowej, obiecałam mu aktywny dzień! Dobrze, że korków już nie ma, o jest dom teściowej! Witek już czeka, ufff!! Jedziemy do parku synku! To co na początek, może ZAGRAMY W PIŁKĘ NOŻNĄ? W końcu matka od sportu nie ma urlopu! Jak dziecko maleńkie, to karnet na siłownię i codzienne PODNOSZENIE CIĘŻARÓW są wliczone w macierzyństwo, jak troszkę maluch podrośnie, to BIEGANIE NA ORIENTACJĘ trenujemy wyczynowo, a potem doskonalimy się już w KAŻDEJ DYSCYPLINIE SPORTOWEJ... O nie! Gdzie moja podeszwa??? Kurczę, frunie obok tego gołębia! Chyba muszę kupić nowe buty, bardziej wytrzymałe na uroki bycia matką, żoną i córką...

Tak, tak właśnie wygląda moje życie... Codziennie trenuję przez kilka godzin dziennie, czy chcę czy nie! Do wyżej wymienionych dochodzi też mój ukochany AEROBIK I SIATKÓWKA. Nie mam urlopu od sportu (nawet w wakacje), ale nie narzekam. No...Może tylko te buty...Buty Skechers z pewnością pozwoliłyby mi bez żadnych uniedogodnień "trenować", to na co mi akurat zdrowie, letnia aura i życie zezwoli i dziarskim, szybkim krokiem iść przez życie!
[/CENTER]
napisał/a: komarka 2015-07-19 00:04
Właśnie mijają mi ostatnie dni urlopu macierzyńskiego* (*wciąż się zastanawiam dlaczego ktoś to właściwie nazwał urlopem...?) i za dwa tygodnie wyruszam ponownie do pracy. A droga to będzie nie byle jaka: najpierw poranny spacer z psem i rocznym synkiem (co najmniej pól godziny, bo dla naszego beagla krótsze wyjście się nie liczy), po czym odstawiamy czworonoga do domu i we dwójkę z synem wskakujemy na rower, by pokonać wspólnie kilka przecznic do żłobka, a następnie już sama przejeżdżam 13 km do pracy usiłując nie spóźnić się na 8:00 rano... w tym momencie następuje 8 godzin wytężonej pracy umysłowej połączonej z nieustannym tłumieniem myśli o pierwszych dniach syna w żłobku, a potem czeka mnie już tylko dziki pęd w drodze powrotnej, by jak najszybciej odebrać i przytulić mojego malca (z którym do tej pory spędziłam 365 dni, niemal 24h na dobę). A co potem? Powrót do domu, kolejny spacer z psem i na plac zabaw.
A ponieważ od ponad 1,5 roku nie nabyłam żadnego sensownego obuwia, w którym mogłabym tę drogę pokonywać, bo każdy pobyt na zakupach kończył się kupnem "najpiękniejszej na świecie" setnej pary śpioszków, body, rampersa, bluzeczki, spodenek czy mini bucików, myślę że niezaprzeczalnie buty Skechers byłyby dla mnie idealne do pokonywania nowego codziennego maratonu i odbudowy formy po tym ponad rocznym "urlopie"... :)
napisał/a: prawdziwa 2015-07-19 08:14
Wyobrażacie sobie,co może czuć człowiek,który kolejny raz (od kilka lat zresztą z rzędu) słyszy od swojego szefa,że urlop w lecie odpada,bo wtedy akurat w firmie dzieje się najwięcej?:(
Wierzcie mi,można mieć w pewnym momencie serdecznie dość!
Nie chcę już więcej patrzeć,jak dokooła ludzie cieszą się latem i wakacjami oraz widzieć ich aktywnie spędzających czas,w trakcie,kiedy,ja "marnuję" go w pracy,która i tak de facto już od dość dawna przestała mnie satysfakcjonować.Ja chcę tak,jak oni,zgodnie z refrenem pewnej piosenki "biegać skakać,latać pływać,w tańcu,w ruchu wypoczywać".
Nadszedł więc czas na zmiany w moim życiu!
Postanowione.
Koniec i kropka.
A zacznę je dość odważnie-od złożenia wypowiedzenia,które czeka w pogotowiu na odpowiedni moment.Mina szefa-zapewne bezcenna.Moja zdecydowanie mniej,ale nie dam po sobie poznać,że trochę się boję tego,co nastąpi potem.W końcu przecież nie mogę sobie pozwolić zapomnieć o wysokiej comiesięcznej racie we frankach.
Ale na chwilę relaksu już tak.Też mi się coś przecież od życia należy!
Zrobię sobie zatem krótkie wakacje i ciesząc się wolnością,wreszcie wykorzystam czas,tak jak tego chcę,robiąc rzeczy,na które mi go zawsze brakowało.
Oczywiście w butach Skechers!
Będę jeździć na rowerze,pójdę na fitness i dołączę do koleżanki,która codziennie robi kilka okrążeń w parku,a jeszcze z inną pobiegnę na taniec.Wreszcie także wyciągnę z szafy niemal zapomniane kijki do nordic walking i w końcu się dowiem,ile straciłam,nie mogąc sobie wcześniej pozwolić na maszerowanie z nimi.
To będzie bardzo aktywnie spędzony czas,który mam nadzieję nie tylko zaowocuje poprawą kondycji fizycznej,ale przede wszystkim odzyskaniem przeze mnie radości życia i pozytywnego nastawieniem do świata.
Optymizm bardzo mi się przyda,wszak czeka mnie niedługo najtrudniejsze wyzwanie-znalezienie nowej pracy,bez której przecież ani rusz.Znając życie,trzeba będzie się za nią nabiegać,ale jakoś się tym nie przejmuję,bo przecież w wygodnych butach Skechers to bieganie będzie wygodne i komfortowe:)
napisał/a: tymos_07 2015-07-19 09:01
Takie buty z pewnością ułatwiłyby mi jedno - wyciągnięcie żony z domu! W końcu nie miałaby wymówki pt. "nie mam się w co ubrać / nie mam odpowiednich butów" aby iść na zwykły spacer, a co dopiero na jogging. Tak, buty Skechers dla żonki pomogłyby w tym codziennym wyzwaniu :)
napisał/a: blackpearl20 2015-07-19 14:10
Ulubionym miejscem do biegania dla mnie jako żony
jest maraton po galeriach handlowych.
Setki butików – dziesiątki kilometrów
A mój mąż jak ten wielbłąd z naręczem pakunków.
Pełen podziwu jak ja to robię
Wyprzedzam, manewruję, a nawet trąbię.
Całą sobotę bez śladu zadyszki
A on z jęzorem na wierzchu dostaje skrętu kiszki.
Skechers na pewno pomogłyby mi w zakupach
Byłyby moim środkiem do celu po trupach