Wygraj książkę Kingi Rusin!

napisał/a: illa 2010-11-29 20:54
[CENTER]Gdybym przypływ weny nagły poczuła, gdy pióro nagle lekkim mi się stało...
Napisałabym
PORADNIK SZCZĘŚLIWEGO ŻYCIA

*jak radość czerpać z każdej drobnostki
*jak z teściowej potyczki śmiać się każdej
*jak pozdrawiać życzliwie ludzi uśmiechem
*jak gwiazdy spadającej szukać, która marzenia nasze spełni
*jak sprawić by mąż nas na rękach nosił
*jak życie przyjmować takim, jakie jest![/CENTER]
fryz
napisał/a: fryz 2010-11-29 22:04
[CENTER]Chciałabym napisać książkę o miłości. To dopiero wyzwanie, aby nie otrzeć się o banał Grocholi, czy mistyczność Coelho. Taką książkę, w której gdy czytelnik przeczyta "byłam bardzo, bardzo zakochana" - uwierzy mi na słowo (w powieści, którą teraz czytam, a nie traktuje wcale o miłości - było takie zdanie i w całym kontekście uderzyło we mnie jak fala majowego słońca). O miłości nieoczywistej, ale też napisaną tak, aby nie wtłaczać się w miałkość. Nie wydumaną, nie rodzącą się w bólach, ale lekką i jednocześnie mądrą. Taką, po której przeczytaniu czytelnik czuje głębię tego skomplikowanego uczucia, bez myślenia w stylu "chwycili się za ręce i pobiegli przez łąkę w stronę zachodzącego słońca, lekko unosząc się nad ziemią". [/CENTER]
napisał/a: myeuphoria 2010-11-29 23:54
Sprawianie radości to najwyższa sztuka. Jak ją odnaleźć w sobie i w jaki sposób zdobyć tą umiejetność darowania jej innym? Tak! Napiszę książkę o EUFORII. O odnajdowaniu radości w sobie i przelewaniu jej na otoczenie. Jak posiąść zdolność długiego życia w optymizmie i wypędzić resztki pesymizmu. Zawsze też chciałam się dowiedzieć, w jaki sposób dostrzegać jasną stronę życia, tą po której pomarańczowa skórka to czesc dekoracyjna ciasta na Wielkanoc, a nie złowrogi cellulit. Być może jest tak, ze zawsze piszemy o czymś, by to w sobie odnaleźć…
Jestem przekonana jednak, ze o euforii nie powinno pisać się zbyt wielu słów… To uczucie akurat przeżywa się – wewnątrz - wedle własnego uznania.
napisał/a: 79magda 2010-11-30 10:29
Napisałabym prawdziwy dreszczowiec! Taki, że w momencie otwarcia pierwszej strony, aż do ostatniej, nie możesz się oderwać od czytania. Taki, który mrozi krew w żyłach, rozszerza źrenice i sprawia, że mimowolnie sprawdzamy, czy drzwi i okna są zamknięte. Zaskakujące pointy, zagadki kryminalne, błyskawiczne zwroty akcji. A najlepiej - napisałabym całą serię. Z fabułą obsadzaną w różnych zakątkach naszego kraju, w których grasowałby Seryjniak (czyli jakiś seryjny morderca), tworząc swoistą modus operandi i igrając z policją.
Mam wrażenie, że taka książka znalazłaby odbiorczynie. A ja z rozkoszą stałabym się mistrzynią suspensu... ;)
napisał/a: oliwia2006 2010-11-30 11:03
Ja bym napisała książkę o moim kocie - o moich obserwacjach,o naszych relacjach i wzajemnej akceptacji. Nie chcę aby był to poradnik, ale moje spostrzeżenia napisane prostym językiem. Pomogły by innym pokochac i zrozumieć te niezwykłe zwierzęta.
napisał/a: aruna 2010-11-30 14:19
Zaskoczę Was ! Napisałam kiedys książkę. Była to powieść przygodowa o grupie młodych ludzi, którzy wybrali się na wycieczkę do puszczy i nagle znaleźli się w zaczarowanym lesie, gdzie wszystko było nie tak jak powinno być. Ale od początku. Gdy urodziłam młodszego syna, miałam dość dużo czasu gdy spał, więc siadałam do maszyny i pisałam, fantazjując. Było to może pisanie do szuflady, bo tak naprawde nikt całości nie przeczytał, ale mogłam chociaż trochę swoich fantazji wylać na papier. Jak byłam mała, zawsze chciałam pisać książki, ale na marzeniach się skończyło (nie licząc tego jedynego mojego działa). Napewno fajnie by było zostac pisarką, ale nie zawsze marzenia się spełniają.
napisał/a: nikiczana 2010-11-30 15:25
Kilkakrotnie zaczynałam, jednak zawsze brakowało mi czasu. Moja książka byłaby czymś niezwykle abstrakcyjnym i absurdalnym. Puściłabym beztrosko wodze fantazji opowiadając o zasuszonych na wędce truskawkach i wędrówce zaskrońca przez lasy paprotników na Antarktydzie. Nie pominęłabym też spotkania turkucia podjadka z międzygalaktycznym pożeraczem chipsów. Każdy znalazłby w niej coś dla siebie: złodziej, znerwicowany poszukiwacz skarbów, chory psychicznie wujek kolegi, samotna ruda pani spod piątki. Każdy znalazłby w niej inną, a przecież taką samą prawdę: świat jest taki, jakim go widzimy, a jego bezsens jest tylko miarą naszych istnień.
napisał/a: ~najpiekniej 2010-11-30 16:12
Korci mnie już od pewnego czasu, żeby napisać książkę. Żeby nadać moim pasjom nowe tchnienie. Ukoronować moje wielomiesięczne badania.
Tak więc na hasło: "publikacja" staję pierwsza w szeregu. Najchętniej napisałabym książkę z zakresu tematyki, jaką badałam w czasie studiów. Udało mi się zażegnać mit, że pisanie pracy magisterskiej jest przykrym obowiązkiem. Nie jest, jeśli bada się temat, który jest tożsamy z moim zainteresowaniem.
Opierając się badaniu, które mam już na swoim koncie, napisałabym książkę dotyczącą najstarszych obiektów sakralnych w Polsce. Oczaruję czytelnika pięknem małych zapomnianych kościółków "rosnących" na dalekich łąkach niczym unikalne kwiaty. Misterne kapliczki przywołają podmuch odległych stuleci. Fotografie, wykonane o różnych porach roku, niczym najnowszy wehikuł czasu, przeniosą czytelnika w opisywane miejsca.
Wierzę, że po lekturze mojej książki czytelnik zweryfikowałby swoje wyobrażenie o obiektach sakralnych, jako "strachach" przeszłości.
Książka przeplatana byłaby wątkami z pogranicza architektury i historii.
napisał/a: ewelka21 2010-11-30 16:28
Trzy pokolenia,trzy kobiety,trzy chraktery...


Matka: piękna,chłodna i surowa.Jej uwagi i miłości domagalam się przez całe dzieciństwo.Bezskutecznie.Skupiona na sobie.Tworząca pozory dla innych.Karierę stawia zawsze na pierwszym miejscu.Perfekcjonistka w każdym calu.Ciążę córki traktuje jak przekleństwo.Próbuje namówić ją na jej usunięcie.Odmowę córki traktuje jak rodzicelską porażkę.Wnuczki nie toleruje od samego początku.

Córka: Jako dziecko nieśmiała i zagubiona.Spragniona rodzicielskich uczuć.Wewnętrzenie buntująca się przeciwko matce i jej wysokim wymaganiom.Nieustannie poszukujaca prawdziwej miłości romatyczka.Prośbę,a właściwie rozkaz matki traktuje z ogromnym niedowierzaniem.Nie może zrozumieć jej okrutnego postępowania.Mimio wielu gróźb usłyszanych od matki,decyduje sie na urodzenie dziecka.Karierę i swój osobisty rozwój poświeca na rzecz wychowania swojej jedynej córki.Kocha ją nad życie.

Wnuczka: śliczna,słodka nastolatka.Mimo swojego młodego wieku,głośno manifestuje światu swoje poglądy.Uparta jak babcia,wrażliwa jak matka.


Czy jest coś,co je wszystkie łączy...?Czy postawione wobec rodzinnej tragedii będą potrafiły się wreszcie zjednoczyć i wymazać z pamieci wszystkie złe zdarzenia z przeszłości?Czy będą potrafiły pokochać się na nowo...?

Jeśli znajdzie się choć jedna osoba,która zechce poznać odpowiedzi na te i inne pytania,może zdecyduję się na napisanie i opublikowanie tej książki...
napisał/a: agrafka30 2010-11-30 19:08
To byłaby opowieść, w której smutek przeplatałby się z radością. Ot, taka słodko-gorzka przypowieść o życiu. Baśń-nie-baśń, w której w głównej bohaterce, niczym w lustrzanym odbiciu, widziałoby się wiele kobiet. A może każda z nas?
Głowa bohaterka, wiem to już dziś, miałaby na imię Ewa. Tak jak biblijna Ewa. Ta, co w Raju owocem z drzewa zakazanego skusiła Adama.
Biblijna opowieść przeniosłaby się we współczesne, tak dobrze nam znane, czasy. W tych naszych realiach Ewa byłaby jedna... ale jej losy opowiedziane byłyby na trzy różne sposoby.
Więc Ewa numer jeden skusiłaby Adama, i porzuciła, bojąc się, że miłość zbyt nią zawładnie, gdyby się jej poddała. Czy prowadząc życie wyzwolonej singielki, pamiętając tamte szczęśliwe czasy, sama byłaby szczęśliwa?
Ewa numer dwa skusiłaby Adama, i... dla niego, z wielkiej miłości, porzuciła własne ambicje i plany. Zamieniając się w typową matkę-Polkę, czy miałaby szansę cieszyć się życiem?
Ewa numer trzy skusiłaby Adama, ale nigdy tej miłości tak do końca się nie poddała. Więc byłaby tu i tam, ale myślami wiecznie daleko. W ciągłym biegu. Razem, a może jednak obok siebie?
Każda Ewa tęskniłaby za innym życiem. W ten sposób pokazałabym, jaki krąg zataczają ludzkie losy.
Bo może zawsze dobrze, gdzie nas nie ma?
To byłaby opowieść o kobiecości, marzeniach, pragnieniach... ale i drodze, którą przechodzimy, by odkryć i zrozumieć siebie.
Czy zazdroszcząc innym lepszego życia, mamy co zazdrościć?
Oj, takie kobiece czytadło do poduszki bym chętnie napisała
napisał/a: Teresa1 2010-11-30 19:25
"Z pamiętnika młodej nauczycielki" - będą to moje wspomnienia z początków zawodowej kariery,w małej,wiejskiej szkółce.Baaardzo ciekawa lektura...
napisał/a: zebrrra 2010-11-30 22:23
Napisałabym książkę o ludziach, których mijam każdego dnia na ulicy. Suną przed siebie w zamyśleniu, zamykając się w swoich własnych światach. Każdy z tych światów jest inny. Jedne są kolorowe, drugie szare, a część jest zupełnie bezbarwna. Pisząc książkę, zaczepiłabym panią, którą spotykam zawsze pod piekarnią. Zagadnęłabym zupełnie naturalnie: "Przepraszam, o czym pani marzy?". Jestem pewna, że byłby to poczatek wspaniałej historii. Pan w granatowej kurtce, który ciągle krzyczy na swoją żonę, byłby drugim rozdziałem. "Co to jest gniew i skąd się bierze?"- zaczęłabym tym pytaniem. Potem zajrzałabym do kiosku, w którym pracuje bardzo gadatliwa pani. Jej musiałabym ofiarować najwięcej stron mojej książki (z wiadomych powodów). Znowu wdałabym się z nią w długą rozmowę, ale tym razem to ja wyznaczyłabym temat. "O czym pani myśli, gdy zbyt długo nikt nie puka do okienka?"- sprowokowałabym.
Moja książka byłaby najprawdziwszą z najprawdziwszych. Byłaby pamiętnikiem ulic mojego miasta.