Cudne oczęta, słodkie wałeczki - letnie bobaski i ich mateczki:)

napisał/a: misiallek 2011-08-28 11:13
Kazali mi ją przystawić do piersi co było trudne leżąc na płasko i nie mogąc zginać reki bo kroplówka się blokowała;/Siedzieliśmy tak trochę i nagle Konrad szturchnął mnie nogą a mnie zabolało i drgnęłam i w tej chwili krew ze mnie chlusnęła.Zawołałam pielęgniarkę.Ona popatrzyła pod kołdrę i zaczęła się na mnie drzeć, że źle leżę, że powinnam mieć równo nogi a ja mam ba boku i ona ma teraz dużo roboty.Powiedziałam, że przecież jestem po znieczuleniu i nie byłam w stanie się poprawić a i nikt nie powiedział, żebym to zrobiła bo mąż by mi pomógł.Ona zaczęła gadać, że przecież nie mają one tyle siły, żeby wszystkie kobiety tak dźwigać.Konrad chciał zostać i pomóc im zmienić mi te podkłady, ale go wygoniły.Okazało się, że to rekordowy dzień jeśli chodzi o ilość cc i normalnie powinnam leżeć na tej sali 12 h ale nie mieli miejsc na kolejne pacjentki więc po 7 h kazali mi usiąść na wózek i przenieśli mnie z dzieckiem do normalnej sali.Na szczęście łóżka miały regulowane oparcie na pilota bo inaczej ani bym małej nie nakarmiła ani nie przewinęła.w nocy tam nas umyli przewinęli jakieś czopki dostałam.Usłyszałam, że wyjmą mi cewnik jak tylko będę w stanie dojść do toalety więc jak tylko poczułam stopy zaczęłam walczyć, żeby dojść do wc i rano wyjeli.To tyle jeśli o cc chodzi.Rano był obchód.Martyna już miała wypukły pępek ale dr nawet nie zwróciła uwagi.Zdjęli jej klamrę i tyle.Następnego dnia podczas mycia pielegniarka wezwała pediatrę bo jej się ten pępek nie podobał.Przyszła pediatra inna niż rano i stwierdziła, że wszystko w normie, że to mięśnie słabe itp i wszystko ok.Więc się nie martwiłam.Następnego dnia na obchodzie też nikt nic nie mówił.W niedzielę miałyśmy już wyjść do domu ( cc miałam w czwartek o 15.30) ginekolog się zgodził, ale na obchód pediatryczny przyszła inna pediatra i powiedziała, że ona pod wypisem z takim pępkiem się nie podpisze i nie możemy wyjść.Miałam czekać do poniedziałku na konsultację c chirurgiem. Następnego dnia nikt nic nie wiedział.Po 15 dowiedziałam się, że nikt nie dodzwonił się do chirurga bo jest na urlopie.Kazali mi więc czekać do wtorku bo wtedy będzie dr który robi usg i zrobią małej usg brzuszka bo bez tego nie wyjdziemy.Wiec czekałam.We wtorek zrobili małej usg ale dr stwierdził, że to wymaga konsultacji chirurgicznej.Ponieważ chirurg na urlopie potrzebny był jakiś inny, ale żadnemu nie chciało się przyjechać na konsultację.Przyszła do mnie pani ordynator mówiąc, że na następny dzień będzie załatwiony transport medyczny i pojedziemy skonsultować pępek w innym szpitalu.Zrozumiałam, że jedziemy tam razem.Ja i Martyna.Transport miał być ok południa.Tyśka obudziła się ok 8.Przewinęłam ją i jak tylko zaczęłam karmić weszła dr mówiąc,że transport będzie max za godzinę i mam absolutnie nie karmić dziecka i że dziecko jedzie samo.Zdrętwiałam.Chciałam też jechać to usłyszałam, że dziecko wymaga konsultacji a nie ja i ona jedzie sama;/Godzinę bez jedzenia wytrzymała, ale po godzinie transportu nie było i dr przyszła powiedzieć, że czekamy jeszcze godzinę i nie karmić dziecka.Martyna płakała, dawałam jej palca do ssania i płakałam razem z nią :( w końcu po 2,5 h przyjechała karetka i zabrali mi Tyśkę.Wtedy dr powiedziała, że możliwe, że mała tam już zostanie a wtedy mnie wypiszą i sobie będę mogła tam pojechać !!!!!!Byłam przerażona, siedziałam zalana mlekiem czekając na jakąś wiadomość.W końcu weszła pediatra i zaczyna mi coś opowiadać i przepuklinach itp a ja pytam gdzie dziecko!! Ona dalej gada coś medycznego.W końcu weszła pielęgniarka i dała mi Tyśkę.Okazało się, że nie wymaga interwencji chirurgicznej.Mamy obserwować i iść na kontrole za tydzień.Popłakałam się jak głupek i z nerwów i z ulgi i hormony, ale byłam szczęśliwa, że mi ją oddali i że dzisiaj wychodzimy do domu.Ona miała takie zapuchnięte i czerwone oczy, że myślałam, że umrę.Musiała strasznie płakać :(Jak już ją nakarmiłam i zasnęła mi na brzuchu i obydwie wreszcie się uspokoiłyśmy weszła do mnie pani psycholog pytając co mi się stało bo podobno mam załamanie nerwowe!!!!Myślałam, że ją wykopię gdyby nie to, że bolał mnie brzuch.Podziękowałam jej za rozmowę i powiedziałam, że powinna porozmawiać z panią pediatrą która nie liczy się z emocjami matki zabierając jej dziecko. Zadzwoniłam szybko po Konrada, dali nam wypis i wróciłyśmy do domu, ale najpierw jeszcze mi powiedzieli, że jakby były wymioty, biegunka itp to natychmiast do szpitala bo to grozi martwica jelita jeśli utknie w pierścieniu pępkowym;/Każde ulanie i każda kupę analizuję jak stan zagrażający życiu :( Jutro mam wizytę u naszej pediatry mam nadzieję, że ona trochę nas uspokoi :(
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-08-28 11:14
misiallek napisal(a):cześć Mamuśki.U mnie chyba laktacja obumiera;/ Piersi mam miękkie a mała co godzinę jest głodna;/ Już też herbatki laktacyjne piję :( tak myślę, że to może przez stres z ta przepuklina i po tych jazdach w szpitalu gdy płakałam i w dzień i w nocy;/ No trudno.Powalczymy trochę a jak nie to zapytam się dr jutro co dać małej jak nie uda nam się wygrać tej walki.Będę przygotowana;/trochę mi szkoda.Z Milką było tak dużo pokarmu i długo :(


Przystawiaj małą niech wisi na cycu a może coś się ruszy :)
napisał/a: misiallek 2011-08-28 11:16
tak ogólnie napisałam.Jeśli chce Wam się czytać.Może to nie było nic strasznego, ale dla mnie to było okropne :(
napisał/a: misiallek 2011-08-28 11:18
cohenna napisal(a):Przystawiaj małą niech wisi na cycu a może coś się ruszy :)


Tak właśnie robię.W nocy dzisiaj spała z nami i cały czas miałam cycki na wierzchu.Co chwilę coś ciumkała a w dzień co godzinę sama się dopomina.Wyciągnęłam herbatkę laktacyjną i zobaczymy.Łatwo się nie poddam :)
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-08-28 11:19
misiallek napisal(a):i jeszcze wczoraj zaczęło się coś sączyć z pępka małej a potem i ślady krwi były dookoła.Wkurzyłam się i rozrobiłam zwykły spirytus i już jest zdecydowanie lepiej.Ten octenisept to jakieś gów...o


On niby też jest na spirytusie i nawet "piecze"
Nam pomógł na pępucha i ropsko szybko rozgonił
A potem jak po paru dniach krew była to też psiukałam nim i po 2 dniach zniknęła
napisał/a: misiallek 2011-08-28 11:21
pełno pokarmu miałam w dniu gdy mi ją zabrali tzn ona płakała z głodu a ja pekałam w szwach a potem wszystko zniknęło :(
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-08-28 11:25
Aga_TM napisal(a):Widzę Kobietki zescie się trochę ozywiły z tym naszym pisaniem:o

Ja ogólnie mam jakiegoś doła, jestem rozdrazniona i do dupy:/ Okres mam juz 11 dni i ciagle ze mnie leci:/ Nie wiem po co biore te tabsy anty jesli tak i tak musze byc abstnentka;) po pologu milam tylko tydzien przerwy kiedy nic nie lecialo, a teraz.... nie wiem juz sama czy tak byc powinno, troche dlugo to trwa, no i dodam ze brzuch czasem nawala jak to przy okresie:/
Druga sprawa - nie wiem co bedzie z tym Nutramigenem, bo jak calkiem na niego przeszlismy to Adas robi 5-6 kup dziennie i mimo iz zageszczam Nutritonem to ciagle mu sie slinka cofa, co prawda nie ulewa ale mu podchodzi cos i spac bidulek nie moze spokojnie Noc dzisiaj byla koszmarna:(
Trzecia dolujaca sprawa to moj szanowny pan malzone mi oznajmil, ze wygral u siebie w banku wyjazd do Sztokholmu na weekend (3 bilety) i chetnie by mnie zabral no ale co z dziecmi....:( Pojedziewiec chyba z dwoma kumplami w banku, a ja uwazam ze powinien zostac ze mna i dzieiciakami w domu! Jakie to zycie niesprawiedliwe.... Czy warto sie posiwecac? Zrezygniowalam z wlasnej kariery zawodowej, rzucilam fajna prace, zeby zalozyc rodzine, urodzic i samodzielnie odchowac dzieci a tu takie podziekowanie.... Poza tym 16.09 ma szkolenie w Sopocie i tez sie wybiera:( a ja 17.09 mam urodziny i planowalam do Rabki z dziecmi skoczyc gdyby byla pogoda....
Ogolnie nastroj mam do dupy konkretnie, sorki ze smęcę ale musialam sie komus wyzalic.
Nie gniewajcie sie, ale nie wiem czy dam rade teraz nadrobic co pisalyscie, bo Adasko sie glodny budzi:/


Oj Auuś Aguś :( nie ciekawie masz :(
Ale może się jakoś wszystko ułoży??
Mąż przemyśli sprawę i zostanie?? Albo coś??
napisał/a: misiallek 2011-08-28 11:27
Kurcze Aga :( jemu to chyba przydałby się zimny prysznic :(
cohenna
napisał/a: cohenna 2011-08-28 11:41
Przykro mi Monia :(
Wiem jak ci ciężko
Mi dużo pomógł mąż dając wsparcie i pocieszając
Choć długo trwało nim wróciłam do siebie
Ale wszystko się ułoży:)
Pij herbatki i przystawiaj małą
Moja mała jak była na trakcie operacyjnym to prawie dobę nie wolno było mi jej karmić
Pokarm ściągałam
A potem małą przystawiałam
No i herbatkami musiałam się też wspomóc ale laktacja wróciła
asia_89
napisał/a: asia_89 2011-08-28 11:56
Monisia trzymaj się dzielnie i staraj się te wspomnienia jak najszybciej wyrzucić z pamięci, choć domyślam się, że nie jest to proste. Ale czas leczy rany i przy dwóch wspaniałych córciach miejmy nadzieje, że zapomnisz.

Jak to wszystko czytałam, to muszę przyznać, że u mnie wszystko było odwrotnie, bo nie spodziewałam się takiej opieki i pomocy. I to w zwykłym, małym powiatowym szpitalku, na który niektórzy narzekają.
I tak jak się bałam cc, nawet jeszcze na sali operacyjnej dosłownie telepałam się ze strachu, tak z pani anestezjolog okazał się dosłownie anioł i potrafiła człowieka uspokoić i cały czas mówiła do tego co się dzieje i to z taką czułością jakby była kimś najbliższym.
Po wszystkim jak już byłam na pooperacyjnej to położne okazały się wybawieniem, bo doglądały co chwilkę i jak była potrzeba to pomagały. I nawet później jak byłyśmy już całkiem sprawne (bo rodziła w ten dzień przez cc jeszcze jedna babka i tak się razem trzymałyśmy).

Tak więc staraj się Monia to wszystko wyrzucić z pamięci... Mam nadzieję, że za jakiś czas się uda
asia_89
napisał/a: asia_89 2011-08-28 12:06
A co do laktacji. Ja piłam herbatkę z hippa, w smaku jest dobra i wydaje mi się, że pomaga.. Piłam ją w sumie na początku, zwłaszcza w szpitalu, bo nawet położne z noworodkowego mówiły, że po cc zawsze ta laktacja oporniej idzie niż po sn.

A teraz Wam opowiem sprawy bieżące, konkretniej z wczoraj. Patryś przeszedł dosłownie samego siebie :eek: Do południa wszystko było jak zawsze. Nakarmiłam go rano, później koło południa. No i przed 15 znów szukał cycola. I jak się przyssał, to trzymał się tak do 17 :eek: i cały czas ssał, nie żeby tylko leżał przy cycu. Potem była bardzo króciutka przerwa na przewinięcie i na moje starania zrobienia czegokolwiek w domu, tym bardziej, że mieliśmy zapowiedzianą wizytę sąsiadki z chłopakiem. Ale na marne poszło to wszystko bo jak się znów przyssał, to trzymał się tak prawie do 20... Wyssał chyba dosłownie wszystko. Dobrze, że K. trochę ogarnął dom i jakoś mogliśmy gości przyjąć :)
Jak się oderwał to go wykąpaliśmy, myślałam, że jeszcze będzie chciał cyckać, ale takiego wykąpanego wzięłam chwilkę na ręce, pobujałam się z nim na fotelu po czym usnął jak mały aniołek... Nie przeszkadzały mu rozmowy, nic kompletnie... I tak od tej 20 spał aż do 2 :eek: Trochę pocyckał znów, zasnął, potem chwilkę się obudził przed 5, też chwilkę possał i przespał prawie do 9... Teraz znów śpi, ciekawe tylko jak długo jeszcze :)
napisał/a: iwona89 2011-08-28 12:13
Moniś współczuje :* ja nie wiem jak można mieć taką znieczulice na ludzkie uczucia:(.Jesteś bardzo dzielna .
A co do pokarmu to to sie nie przejmuj przystawiaj małą jak najczęściej i słyszałam ze masaże ciepłą wodą(np.pod prysznicem) bardzo pomagaja.

Aguś pakuj chłopaków i jedz razem z mężem do tego Sopotu :)