Cudne oczęta, słodkie wałeczki - letnie bobaski i ich mateczki:)

napisał/a: Magdaalenkaa 2011-08-28 09:47
w szpitalu pani od laktacji kazała masować piersi 'na ciepło' .
Może jeszcze 'skoczy ci produkcja'?:)
napisał/a: misiallek 2011-08-28 09:49
Magdaalenkaa napisal(a):w szpitalu pani od laktacji kazała masować piersi 'na ciepło' .
Może jeszcze 'skoczy ci produkcja'?:)


Mam nadzieję.Miałam bardzo dużo pokarmu do tego dnia gdy mi zabrali Tyśkę samą do innego szpitala.Tego dnia jeszcze mnie zalewało a potem du....a
napisał/a: Magdaalenkaa 2011-08-28 09:55
ta babka która ciągle wspominam mówiła nam tak-laktacja zaczyna się w głowie.
jak będziecie się stresować i myśleć 'ile jeszcze dam rade?' to napewno nie będzie to korzystne dla produkcji mleka ani tym samym dla dziecka.
i faktycznie tej mojej współlokatorce się troche polepszyło jak olała sprawę i przestała się przejmować. A potem miała mega nawał.
będzie dobrze tylko musisz mimo wszystko się mniej stresować :)
tak mnie się wydaje.
napisał/a: SmerfetkaMaruda 2011-08-28 09:56
Magdaalenkaa napisal(a):nie stresuj się :)
mnie też mówili tak jak wisienka mówi,że po sztucznym lepiej spada bilirub.

a ja w szpitalu mimo,że mała nie dostała żółtaczki to nie spałam wogóle! po godzinie lub 1,5 ale nie więcej. tak więc noc przed tym jak pojechałam do szpitala-nie przepałam,a wszpitalu byłam do piątku i dopiero jak wróciłam do domu to spałam 3 godziny. jak wstałam to czułam się jakbym się wybudziła ze śpiączki :)
szpitalne noce były dla mnie koszmarem-dwie pierwsze szczególnie. Ciągle myślałam o tym czy ona ma pełny brzuszek.


jakbym czytala siebie :(
napisał/a: misiallek 2011-08-28 10:00
i jeszcze wczoraj zaczęło się coś sączyć z pępka małej a potem i ślady krwi były dookoła.Wkurzyłam się i rozrobiłam zwykły spirytus i już jest zdecydowanie lepiej.Ten octenisept to jakieś gów...o
napisał/a: misiallek 2011-08-28 10:04
chyba zrobiłam się agresywna ;/Zastanawiam się czy nie opisać gdzieś komuś tego co było w moim szpitalu;/. Nie mogę zupełnie się ogarnąć.
napisał/a: Magdaalenkaa 2011-08-28 10:06
SmerfetkaMaruda napisal(a):jakbym czytala siebie :(


nie smutaj się :)
dobrze będzie. Tym bardziej,że Tobie zależy na karmieniu.
Mnie przestało jak zobaczyłam,że wcina sztuczne i faktycznie przybiera lepiej niż na moim. Bardzo płakałam jak pediatra powiedziała,że dziecko jest ciągle głodne i dlatego śpi non stop. myślałam,że to moja wina i oczywiście milion myśli-że przeze mnei jest głodna,że jestem złą matką,że jestem beznadziejna bo niepotrafię nakarmić własnego dziecka a ono jest zależne tylko ode mnie. Potem mi minęło jak ta dziewczyna zaczęła mi mówić,że chyba oszalałam. I dopiero ona mi uświadomiła,że to nie przeze mnie tylko taki 'urok dziecka'. No i tak Zoch zakończył po 2 dniach przygode z moim mlekiem i cycem:) troche mi bylo przykro,dlatego też karmienie moim mlekiem ale odciąganym było dla mnie mało przyjemne.

Teraz wiemm tylko tyle,że jakbym się bardziej zmotywowała to może bym walczyłą o to karmienie. Odpuściłam,może za wcześnie. Choć i tak musiałabym sobie odpuścić we wrześniu.
napisał/a: Magdaalenkaa 2011-08-28 10:12
misiallek napisal(a):i jeszcze wczoraj zaczęło się coś sączyć z pępka małej a potem i ślady krwi były dookoła.Wkurzyłam się i rozrobiłam zwykły spirytus i już jest zdecydowanie lepiej.Ten octenisept to jakieś gów...o


wg mnie też.
na początku było ok,ale potem masakra.
w sumie każdemu pasuje coś innego bo każdy pępor inny.

co do opisani sytuacji w szpitalu-pisz. albo tutaj albo na pw . Ja posłucham,nie wiem jak reszta.
napisał/a: wisienka1977 2011-08-28 10:26
misiallek napisal(a):chyba zrobiłam się agresywna ;/Zastanawiam się czy nie opisać gdzieś komuś tego co było w moim szpitalu;/. Nie mogę zupełnie się ogarnąć.


no oże pomoże jak wyrzucisz to z siebie
napisał/a: Aga_TM 2011-08-28 10:56
Widzę Kobietki zescie się trochę ozywiły z tym naszym pisaniem:o

Ja ogólnie mam jakiegoś doła, jestem rozdrazniona i do dupy:/ Okres mam juz 11 dni i ciagle ze mnie leci:/ Nie wiem po co biore te tabsy anty jesli tak i tak musze byc abstnentka;) po pologu milam tylko tydzien przerwy kiedy nic nie lecialo, a teraz.... nie wiem juz sama czy tak byc powinno, troche dlugo to trwa, no i dodam ze brzuch czasem nawala jak to przy okresie:/
Druga sprawa - nie wiem co bedzie z tym Nutramigenem, bo jak calkiem na niego przeszlismy to Adas robi 5-6 kup dziennie i mimo iz zageszczam Nutritonem to ciagle mu sie slinka cofa, co prawda nie ulewa ale mu podchodzi cos i spac bidulek nie moze spokojnie:( Noc dzisiaj byla koszmarna:(
Trzecia dolujaca sprawa to moj szanowny pan malzone mi oznajmil, ze wygral u siebie w banku wyjazd do Sztokholmu na weekend (3 bilety) i chetnie by mnie zabral no ale co z dziecmi....:( Pojedziewiec chyba z dwoma kumplami w banku, a ja uwazam ze powinien zostac ze mna i dzieiciakami w domu! Jakie to zycie niesprawiedliwe.... Czy warto sie posiwecac? Zrezygniowalam z wlasnej kariery zawodowej, rzucilam fajna prace, zeby zalozyc rodzine, urodzic i samodzielnie odchowac dzieci a tu takie podziekowanie.... Poza tym 16.09 ma szkolenie w Sopocie i tez sie wybiera:( a ja 17.09 mam urodziny i planowalam do Rabki z dziecmi skoczyc gdyby byla pogoda....
Ogolnie nastroj mam do dupy konkretnie, sorki ze smęcę ale musialam sie komus wyzalic.
Nie gniewajcie sie, ale nie wiem czy dam rade teraz nadrobic co pisalyscie, bo Adasko sie glodny budzi:/
napisał/a: Magdaalenkaa 2011-08-28 11:09
aga ale świnia z tego Twojego chłopa ;/
nie dość,że sama jesteś z chłopakami to on nie pomaga i jeszcze cie zostawia samą?;/ i pojedzie z kolegami? ja bym się na to nigdy nie zgodziła-wyobraźnia mi działa od razu.
to zabierz się z dzieciakami jak on ma szkolenie w sopocie i wynajmijcie sobie zamiast rabki tam pokój. ciekawa jestem co twój by powiedział :confused:

albo skocz do smerfetki :d
napisał/a: misiallek 2011-08-28 11:12
W niedzielę 14.08 skoczyło mi ciśnienie i pojechałam na IP.Zostałam przyjęta na patologię ciąży.Ponieważ to był długi weekend był tylko jeden dyżurny lekarz, który tylko przychodził na obchód i pytał czy wszystko ok.Bez rozmów badań itp.Mierzyli mi ciśnienie, dawali dopegyt i robili ktg.Ponieważ ordynator na konsultacji wcześniej powiedział, że prawdopodobnie będę miała cc, ale decyzja ma zapaść po przyjęciu do szpitala, z niecierpliwością czekałam na kontakt z jakimś decyzyjnym konkretnym lekarzem.Pan dr zajmujący się pacjentkami z patologii przyszedł we wtorek rano na obchód, ale nic konkretnego mi nie powiedział, tylko, że poprosi mnie za chwile na rozmowę.Poprosił wszystkie pacjentki z oddziału tylko nie mnie.Zapytałam położnej kiedy moja kolej a ona na to, że pan dr ma ważniejsze przypadki niż mój i dzisiaj raczej ze mną nie pogada.Wiec leżałam patrząc w sufit nie wiedząc co dalej. Wieczorem przeprosił mnie, że nie miał czasu i powiedział, że może porozmawiamy jutro.Następnego dnia wezwano mnie do gabinetu.Pani dr zrobiła mi usg i zrobiła badanie gin.Okazało się, że mała wazy 3600g( więcej niż Milka) szyjkę mam skróconą na 1 cm i rozwarcie na 2cm;/Po badaniu kazali mi wrócić do pokoju.Do końca dnia nikt nie wezwał mnie na rozmowę.Nadal nie wiedział nic.Następnego dnia rano obudziłam się z bólem brzucha o czym poinformowałam Pana dr. Wziął mnie na badanie i stwierdził, że mam zgładzoną szyjkę i 2 cm rozwarcia i mam wrócić do pokoju czekać dalej.Na moje pytanie o cc zaczął na mnie krzyczeć, że co ja myślę, że to taki sobie zabieg?? Nie mam pojęcia o czym mówię, że nigdy nie straciłam pacjentki na stole.Matki dla dobra dziecka są w stanie poświęcić własne zdrowie i życie a on się na to nie zgadza i ble ble ble.Powiedział że nie zgadza się na cc chyba, że na porodówce tak zadecydują lekarze.A no i że na dzisiaj są zaplanowane 4 cc i jak ja się wcisnę to któraś z nich będzie musiała czekać a to nie fair;/Dał mi 10% szans na pomyślny poród siłami natury.I po takiej rozmowie miałam wrócić do pokoju i czekać.Byłam już przerażona bo widziałam Tyśkę wychodząca pupą i jej bioderka i barki i ..:( ehhhh za 2 godziny miałam już silne skurcze co 5 minut.Poszłam do dr prosząc żeby już mnie wysłał na blok porodowy, żebym miała czas tam z lekarzami porozmawiać.Okazało się, że mam już prawie 5 cm rozwarcia i puścił mnie na blok.Tam stałam chyba ze 40 minut czekając aż ktoś się mną zajmie.Wszyscy pytali czy dr na patologii zgodził się na cc bo to jego decyzja miała być tu uszanowana.Byłam wściekła.Skurcze juz prawie co 3 minuty a ja się zwijałam na korytarzu.W między czasie usłyszałam jak jakaś młoda położna która miała się mną zająć stwierdziła, że się do mnie nie dotyka bo mam hbs+.Ciarki mnie przeszły. W końcu nie słuchając mnie położyli mnie na porodówce, podłączyli do ktg i zostawili samą :( bałam się, że urodze to moje miednicowe dziecko będąc sama na sali.W końcu przyszła dr i pyta czy chcę rodzic sn.Mówię, że zdecydowanie nie.Ona na to, że oni sa w stanie sobie poradzić z takim porodem ale jest on dużo trudniejszy i bardziej niebezpieczny niż przy ułożeniu główkowym dlatego wymaga dużego doświadczenia od lekarza i wprawionej położnej.Po moją umówioną nie zadzwoniłam bo cały czas liczyłam na cc.Dr stwierdziła,że może się uda.Powiedziałam,że nie chcę podejmować takiego ryzyka.Wezwali więc do mnie chirurga.Rozwarcie prawie 7 cm stwierdził, że mam warunki, ale mogę sama zdecydować bo w 99% szpitali w takiej sytuacji robi się cc. Powiedziałam, że chcę to cc, ale kazali mi podpisać kwit, że nie zgadzam się na poród sn.Przygotowali mnie i za 10 minut wzięli na salę operacyjną.Anestezjolog miał problem,żeby się wbić gdzie trzeba i głośno mówił jak to się boi głębiej wbijać a ja umierałam ze strachu :(Podczas cesarki personel się licytował kto jest bardziej zmęczony i kto dłużej nie jadł i kto bardziej ma dość cesarek o zboczonych tekstach między nimi nie wspomnę;/Już pomijam moje odczucia związane ze świadomością tego co się ze mną dzieje, bo to inna historia.W końcu wyciągnęli małą.Ubrali i pokazali na 3 sek.Na szczęście Konrad dojechał w między czasie i wynieśli mu ją za drzwi.Nie powiedzieli mi czy wszystko ok tylko, że dowiem się po operacji.Po wszystkim, zrzucili mnie z tego operacyjnego łóżka na szpitalne.Oczywiście Panie które miały to zrobić skomentowały, że mają dosyć i nie mają siły na dźwiganie ciężarów, ale co ja mogłam zrobić:( Przewieźli mnie na sale pooperacyjną gdzie było już z 5 pacjentek a tyle ma miejsc ta sala.Okazało się, że moje dziecko zabrali na obserwację bo strasznie jęczało i stękało.Konrad z nią poszedł, ale nikt mi nie powiedział co się dzieje.Krzyczeli coś nad moimi głowami używając określenia dziecko i moje nazwisko, ale nikt nie chciał ze mną rozmawiać.W końcu wszedł Konrad i mówi, że wszystko ok, że małej było zimno i wygrzeje się pod lampa i wróci i poszedł znowu do niej.Po kilkudziesięciu minutach przyjechał do mnie już z Martynką.