Lanie jako metoda wychowawcza

napisał/a: krasnolud1 2012-09-20 18:54
.nienia. napisal(a):najlepszą motywacją do nauki jest chwalenie i ona sprawdza się w 100%
poza tym urozmaicanie lekcji, ciekawe prowadzenie zajęć motywuje uczniów do działania.
to ja teraz uprzejmie proszę o więcej wskazówek, bo zarzuciłaś mi kilka stron wcześniej sporo w kwestii pastwienia się krzykiem nad dzieckiem... Jeśli stałe chwalenie, wyznaczanie nagród krótko i długoterminowych nie pomaga, jeśli pracujesz dzień w dzień w tym samym systemie, siadasz z dzieckiem o stałych porach do nauki, zapewniasz mu maksymalny komfort pracy, szukasz różnych pomocy, kupujesz gry, zabawy i cokolwiek co Ci wpadnie do głowy jako możliwe do pomocy i zachęty (także pomoce proponowane przez nauczyciela), nie oczekujesz aby przychodziło z samymi 5, ale cieszysz się z każdej oceny (nawet miernej), a każego dnia słyszysz że ono i tak nie będzie się uczyło, że nauka jest głupia, że dopóki nie sprawdzisz w zeszycie to ono nie ma nic zadane i tak w koło macieju od 7lat, to proszę poradz co czynić, bo czytając kolejne strony mam wrażenie, że już tylko Ty jedna wiesz jak można to zrobić
napisał/a: Gvalch'ca 2012-09-20 21:44
Moim zdaniem dzieci należy wychowywać w dyscyplinie ("bez kary byłoby bez miary"), wymagać od nich więcej niż są w stanie osiągnąć bez wysiłku, a od decydowania w domu są rodzice i to oni decydują o stopniu "samorządności" jakim dysponuje pociecha. Ale nie uważam bicia za dobrą metodę wychowawczą, nie twierdzę, że nigdy nie zdarzy mi się dać klapsa, ale sukcesem wychowawczym bym tego nie nazwała.
sorrow pisał o klapsie dla rozhisteryzowanego w sklepie trzylatka. Tak, zgoda to jest metoda aby przerwać patologiczną sytuację, z tym że po pierwsze nie metoda docelowa bo zalecza problem a nie rozwiązuje. Po drugie trzeba mieć na uwagę, że dziecię w takim momencie właśnie przegrywa nierówną walkę z całą armią speców od reklamy i marketingu, którzy mocno się napracowali na taką właśnie reakcję dziecka na widok słodyczy i innych przedmiotów dziecięcego pożądania.
Jeżeli chodzi zaś o nauczycieli, to gdyby jakiś belfer uderzył moje dziecko (bez znaczenia za jaką przewinę) to zrobiłabym wszystko, żeby stracił robotę, a sprawa na pewno trafiłaby do kuratorium, w razie potrzeby do lokalnej prasy. Proszę bardzo: są jedynki, wezwanie do dyrektora, wezwanie rodziców, przeniesienie do równoległej klasy, zostawienie w tej samej klasie na drugi rok, nagany publiczne, dodatkowa praca domowa itd. Jak najbardziej popieram aby w statucie szkoły były zapisy o karach polegających na pracy na rzecz klasy, szkoły (np. pomoc personelowi sprzątającemu, grabienie liści czy odśnieżanie) czy lokalnej społeczności (np. w schronisku dla zwierząt). Przy czym system kar i nagród powinien być wiadomy uczniom. A jak "pedagog" potrzebuje kogoś uderzyć to proszę bardzo, może spróbować uderzyć mnie, a nie dziecko. Ciekawe czy wtedy znaleźliby się jacyś chętni?
Mimezja napisal(a):to proszę poradz co czynić, bo czytając kolejne strony mam wrażenie, że już tylko Ty jedna wiesz jak można to zrobić

I uważasz, że jak dzieciak przez 7 lat, mimo starań nadal sobie nie radzi to od paru razów pasem nagle zacznie? Moim zdaniem rodzice jak najbardziej mogą karać za złe oceny w sytuacji gdy wynikają one z niechciejstwa ale czemu pasem?
Przede wszystkim trzeba by ustalić dlaczego tak jest, bo okres kiedy "szkoła jest głupia, nauczyciele są głupi i w ogóle cały świat jest głupi" to norma w pewnym wieku, ale nie przez 7 lat. Czy krnąbrność i zniechęcenie dotyczą tylko nauki czy też np. obowiązków domowych, sportu? Bo może jest tak, że dziecko jest po prostu bardzo niezdolne, widzi że odstaje od reszty klasy i stąd zniechęcenie (a to chyba zrozumiałe, ciągłe porażki mimo starań zniechęcają każdego). Czy problem jest ze wszystkich przedmiotów czy tylko z jednego? Czy dziecko było diagnozowane pod kątem wszelkich dys? Co mówią nauczyciele, jak oni postrzegają problem i co robili w kierunku jego rozwiązania?
napisał/a: chickadee 2012-09-20 21:55
Gvalch'ca,
napisał/a: krasnolud1 2012-09-20 22:14
Gvalch'ca napisal(a):I uważasz, że jak dzieciak przez 7 lat, mimo starań nadal sobie nie radzi to od paru razów pasem nagle zacznie? Moim zdaniem rodzice jak najbardziej mogą karać za złe oceny w sytuacji gdy wynikają one z niechciejstwa ale czemu pasem?
może gdybyś była w temacie to też nie wyciągałabyś od razu wniosków jak koleżanka która jest specjalistką od motywacji, bo dyskusja wyłoniła się trochę pobocznie... Chłopiec nigdy nie został za to uderzone ani pasem, ani czymkolwiek innym za swoje podejście do nauki Dziecko było diagnozowane pod kontem najróżniejszych rzeczy i nic specjalnego mu nie wyszło (przeciętniak), uczy się na trójach, nikt go nie przepycha na siłe z klasy do klasy, ale to tylko kwestia zasad wypracowanych w domu i uporu rodziny, żeby się nie poddać tylko pracować. Ma taką postawę życiową w niemal każdej dziedzinie życia. Jak mu powiesz idziemy do kina to usłyszysz nie chce mi się, kino jest głupie. Społecznie funkcjonuje świetnie, jest duszą towarzystwa, ale jest zupełnie obojętny na każdy przedmiot szkolny, nie ma jakiejś pasji którą chciałby rozwijać, jest energiczny ale szybko nudzi go każda zabawa (adhd nie ma). Ma poprostu wyjątkowym indywidualistą i wszystkim trzeba było nauczyć się funkcjować tak aby jak najwięcej wypracować, a on był na tym jak najmniej stratny - bez przesadnych ambicji, ale i bez pozwolenia na samowolkę. Z pewnością każdy kto próbował coś osiągnąć popełnił nie jeden błąd, ale cała rodzina stawała na głowie jak dziecku pomóc odkąd zaczęła się edukacja, a koleżanka nienia potrafi jedynie skomentować, że metody są nieskutecznie i krótkoterminowe dlatego chętnie posłucham jak pracować, jak motywować, czym zainteresować? bo w teoretyzować można sobie pięknie co jest dobre, złe i warte uwagi, a w obliczu konkretnego problemu teorię można sobie między kartki schować i znaleźć złoty środek, którym w tym przypadku jest krótki opiernicz przywołujący dziecko do pionu i nagle bierze książki, siada do biurka i zaczyna współpracować

[ Dodano: 2012-09-20, 22:17 ]
Mimezja napisal(a):Gvalch'ca,
_________________
za wiele nie odpowiedziałaś na postawione pytanie więc nie wiem skąd ta radość?
napisał/a: farazi 2012-09-20 22:24
Gvalch'ca napisal(a):I uważasz, że jak dzieciak przez 7 lat, mimo starań nadal sobie nie radzi to od paru razów pasem nagle zacznie?

Przypominam, że Mimezja nigdzie nie napisała o laniu pasem tego dziecka. Za to zarzucono jej bezmyślne zmuszanie do odrabiania lekcji oraz pogratulowano pomysłowości w doborze metod.

No ale cóż, takie uroki dyskusji na forum, można człowiekowi zrobić psychoanalizę na podstawie jednego napisanego zdania.

[ Dodano: 2012-09-20, 22:25 ]
O, widzę, że ktoś mnie uprzedził
napisał/a: Gvalch'ca 2012-09-20 22:40
Mimezja przede wszystkim mowa chyba o laniu (przez autorkę wątku zdefiniowanym jako używanie pasa i bicie otwartą dłonią w twarz) jako metodzie wychowawczej więc skoro mowa o nie bitym dziecku to chyba nie za bardzo pasuje to do wątku. Przyznam, że nie czytałam całego wątku tylko wybiórczo niektóre posty więc może dyskusja zboczyła z głównego toru i tego nie zauważyłam.
farazi napisal(a):Przypominam, że Mimezja nigdzie nie napisała o laniu pasem tego dziecka.

A ja przypominam, że wątek jest o laniu pasem, więc może jakieś przykłady dziecka, u którego kilka pasów przez dupę w połączeniu z plakaczami w twarz zbawiennie wpłynęło na wyniki w edukacji i zachowaniu?
napisał/a: krasnolud1 2012-09-20 23:00
Gvalch'ca napisal(a): Przyznam, że nie czytałam całego wątku tylko wybiórczo niektóre posty więc może dyskusja zboczyła z głównego toru i tego nie zauważyłam.
no właśnie ot wynikł wcześniej z racji przykładu, ale dyskusja zboczyła też na tor wzbudzania motywacji u dzieci, więc skoro ktoś umie pięknie wytykać na podstawie kilku słów, to chętnie wysłucham jak sobie radzić
napisał/a: Martusiaaaaaa92 2012-09-21 01:23
duszek napisal(a):Bardzo dziękuje za wszystkie klapsy, stanie w kącie, kary pod tytułem " dzisiaj nie wyjdziesz na dwór", i przysłowiowego pasa na tyłek...

Nauczyliśmy się co to zasady, reguły, normy, co wolno dziecku a co rodzicowi, co jest w życiu ważne, co należy szanować... Kocham moją mamę do granic za to wszystko co nam przekazała bo choć pewnie nie raz wbrew sobie ale tego "pasia" na pupę nam wlepiła.
Dla mnie to nigdy nie była przemoc, przemoc widzę teraz jak 3 latek leje po buzi swoją mamę, wpada w amok w sklepie, rzuca się po ulicach, kompletnie nie reaguje na to jak go wołają rodzice... zerooo kompletne zerooo a potem w przedszkolu gryzie, kopie, pluje na panią, a później w szkole zakłada nauczycielowi kosz na śmieci na głowę

Staram się zrozumieć poglądy wszystkich, ale swoje zdanie mam. Nie jeden jest tu wątek o tym co wyprawiają 3-4 latki, każdy w nim wypowiada się jak specjalista " jesuuu gdzie byli rodzice, co za błedy wychowawcze, niczego nie nauczyli tego dziecka"
- więc już wam odpowiadam ależ wychowali ale bez stresowo... efekt: bije rodziców, demoluje dom, ucieka na ulicach, wpada w amoki szał i histerie jak nie jest jak on chce, kompletnie się nie słucha...

Tak jest.

KokosowaNutka napisal(a):Martusiaaaaaa92, sorry, ze sie tak doczepie.. Czyli w chwili obecnej masz 20 lat, do tego 1,5 roczne dziecko. Czyli w ciaze zaszlas majac 17 lat. To jest to Twoje dobre wychowanie? ;)

W ciążę zaszłam mając 18,5 roku. A co, według Ciebie bycie matką w młodym wieku świadczy o złym wychowaniu? Według Ciebie młoda matka = osoba źle wychowana, zdemoralizowana?

margaret napisal(a):Co do uderzenia w twarz to Martusiaaaaaa92, współczuję Ci ze mama tak Cie bije bo dla Mnie uderzenie kogoś w twarz to jest już najgorsze co może być. Mam nadzieję, że przez to że sama dostawałaś często bicia i wiesz co wtedy czujesz to oszczędzisz tego Twojemu dziecku.

Już nie dostaję lania, ostatnie dostałam 2,5 roku temu, po czym rodzice stwierdzili że już jestem na to za stara. Co do "plasków" w twarz, nie mam żalu do mamy o to. Moi rodzice od swoich też tak dostawali, więc moje dziecko pewnie też będzie ode mnie tak dostawało.

Gvalch'ca napisal(a):Jeżeli chodzi zaś o nauczycieli, to gdyby jakiś belfer uderzył moje dziecko (bez znaczenia za jaką przewinę) to zrobiłabym wszystko, żeby stracił robotę, a sprawa na pewno trafiłaby do kuratorium, w razie potrzeby do lokalnej prasy.

Tu masz rację, uważam że tylko rodzice mają prawo stosowania kar cielesnych.
napisał/a: postmortem69 2012-09-21 12:23
Gvalch'ca napisal(a):Jeżeli chodzi zaś o nauczycieli, to gdyby jakiś belfer uderzył moje dziecko (bez znaczenia za jaką przewinę) to zrobiłabym wszystko, żeby stracił robotę, a sprawa na pewno trafiłaby do kuratorium, w razie potrzeby do lokalnej prasy. Proszę bardzo: są jedynki, wezwanie do dyrektora, wezwanie rodziców, przeniesienie do równoległej klasy, zostawienie w tej samej klasie na drugi rok, nagany publiczne, dodatkowa praca domowa itd. Jak najbardziej popieram aby w statucie szkoły były zapisy o karach polegających na pracy na rzecz klasy, szkoły (np. pomoc personelowi sprzątającemu, grabienie liści czy odśnieżanie) czy lokalnej społeczności (np. w schronisku dla zwierząt). Przy czym system kar i nagród powinien być wiadomy uczniom.

Myslę, że byłby z tym wszystkim problem. W mojej szkole, kary fizyczne stosowano za zachowanie nie za wiedzę czy złe wyniki w nauce. Na dzień dzisiejszy, z tego co się orientuję, naganna ocena z zachowania nie wpływa na promocję do następnej klasy (za Giertycha, przy dwóch naganach z rzędu, rada pedagogiczna mogła ucznia "usadzić", ale to juz chyba znieśli). Do tego jaka szkoła chciałaby się męczyć z rozrabiaką rok więcej?
Z wezwaniami rodziców jest taki problem, że zazwyczaj oboje pracują i nie mają kiedy się zjawić, a jak już się zjawią, to się jeszcze dyrektorowi i nauczycielowi oberwie. Nagana publiczna też już chyba nie wchodzi w rachubę, kiedyś delikwenta "spuszczało" się na apelu, ale kto teraz słyszał o apelach w szkole, a w dodatku pewnie w ustawie o ochronie danych osobowych też znajdzie się jakiś paragraf na "publiczne napiętnowanie" O pracach "społecznych" nawet nie ma co marzyć: dziecka do pracy zmusić nie można, do tego dochodzą przepisy BHP i KP o zatrudnianiu młodocianych; poza tym utrwaliłby się obraz pracy jako kary, nawet za moich czasów nie karano uczniów pracą, jedynie jak musiał naprawić to co zniszczył, a i wtedy karę dostawał osobno, a praca była jako "pokuta". Jak widać na dzień dzisiejszy nie ma "bata" na niezdyscyplinowanych i dlatego dochodzi do takich incydentów o jakich za moich szkolnych czasów nikt nie słyszał. Ale co się dziwić jak praktykuje się podejście, że ucznia "trzeba chwalić i nie można krytykować" .nienia.: napisała:
napisal(a):na samym początku rozpoczęcia przez dziecko nauki należy ustalić normy i zasady i reguły panujące, których powinien przestrzegać (n-l również). Każdy uczeń ma obowiązek ich przestrzegać zawsze bez wyjątku, należy o tych regułach dość często przypominać, aż w końcu same wejdą w nawyk.

Uczeń ma ich przestrzegać, tylko jak to wyegzekwować? Ja moim dzieciom od lat powtarzam, że porządek musi być: że buty ładnie ustawić, kurtki na wieszak powiesić, tornister dać pod biurko, a nie na schodach zostawiać, ciuchy do prania albo do szafy...i będę tak powtarzał zapewne jeszcze przez lata, ale jak tylko powiem "2 dni bez Mincrafta" to w pięc minut w całym domu błyszczy A w szkole czym dzieciom można "zagrozić"? Niczym.
Jeżeli już jesteśmy przy szkole, to jeszcze coś z mojego doświadczenia. Czasy liceum, to już były czasy przemian, tam już nie było "fizycznych" argumentów, ale mimo tego człowiek nauczony od maleńkości szacunku i respektu do nauczyciela trzymał się tych zasad, ale tylko w stosunku do nauczycieli "starej daty", bo nagle przyszedł "nowy narybek" z nowoczesny podejściem, odrzucił w kat z pogardą "rządy twardej ręki" i postanowił, że o to będzie dla ucznia "przyjacielem" No i się zaczęło traktowanie nawzajem jak "przyjaciół", niestety taki nauczyciel nie mógł liczyć już na respekt czy dyscypline, no bo jak to wsród przyjaciół takie rzeczy Moim zdaniem nauczyciel nie może być przyjacielem dla ucznia i nie może go chwalić przez cały czas: sprawiedliwa i konstruktywna krytyka, bez ośmieszania jest o wiele więcej warta niż ciągłe chwalenie. Co zresztą widać na forum gdzie zdarzają się już "absolwenci" takiego szkolnego wychowania - skrytykujesz takiego i od razu wali fochy i się obraża
Ale miało być o "laniu": co do bicia w twarz, to przyznam się, że raczej nie odważyłbym się uderzyć w twarz dziecko, ale z nastolatkiem to już by mogła być inna sprawa. Pamiętam, że ja tylko raz dostałem w twarz od ojca (nadmienie, że zasłużyłem), miałem już kilkanaście lat i z jednej strony była to, jak zawsze, jawna niesprawiedliwość, ale z drugiej strony poczułem się strasznie dorosły, bo wiadomo w twarz dawali sobie zazwyczaj dżentelmeni (mówimy tu oczywiście o "liściu", a nie o pięści) i było to mniej upokarzające niż gdybym dostał w tyłek. Oczywiście takie odczucia mogłem mieć jako chłopak, jako dziewczyna nie wiem czy poczułbym się tak samo (pomijając jawną niesprawiedliwość).
napisał/a: KokosowaNutka 2012-09-21 12:35
Martusiaaaaaa92, jakim cudem zaszlas w ciaze w wieku 18,5 lat jesli w chwili obecnej masz 20 i 1,5 roczne dziecko? Z matematyka u Ciebie kiepsko czy ja cos zle zrozumialam? :)
Ok, nie znam Cie i nie wiem w jakiej sytuacji bylas zachodzac w ciaze, moze byla to swiadoma decyzja, ale jakos ciezko mi podciagnac nastoletnie ciaze pod efekty dobrego wychowania.

Co do nauczycieli to pamietam z lat szkolnych dwie grupy tych, ktorzy potrafili utrzymac porzadek w klasie. Jedna z nich byli Ci, ktorzy trzymali nas krotko, sprawiali, ze sie ich balismy. Druga grupa nauczycieli, u ktorych bylo cicho to tacy, ktorzy posiadali spokoj wewnetrzny i opanowanie, do tego potrafili niesamowicie zainteresowac uczniow swoim przedmiotem. Do dzis pamietam swoja katechetke z podstawowki a takze matematyczke i anglistke z gimnazjum. Cos niesamowitego co te kobiety potrafily z nami zrobic.
I jeszcze jedno slowo na ten temat-nie kazdy nadaje sie na nauczyciela. Jesli ktos sobie nie radzi-lepiej odpuscic. Pamietam kilka sytuacji, ze moja klasa totalnie dobila nauczyciela psychicznie. Raz jedna babka musiala przez nas brac urlop na podratowanie zdrowia, raz historyk wybiegl z klasy z placzem i straszna afera sie z tego zrobila.

Ehh walkujemy ten temat od kilku stron a przeciez kazdy ma swoje racje, podejscie do wychowania, doswiadczenia. W sumie mi nic do tego jesli ktos ma zamiar bic swoje dziecko czy krzyczec na nie. Bez sensu sie tak spinam i tlumacze swoje zdanie. Jak juz bede meic swoje dzieci a to forum bedzie dalej istnialo to wpadne i napisze wam czy moje metody wypalily
napisał/a: daffodil1 2012-09-21 12:53
KokosowaNutka napisal(a):Martusiaaaaaa92, jakim cudem zaszlas w ciaze w wieku 18,5 lat jesli w chwili obecnej masz 20 i 1,5 roczne dziecko? Z matematyka u Ciebie kiepsko czy ja cos zle zrozumialam?
Ok, nie znam Cie i nie wiem w jakiej sytuacji bylas zachodzac w ciaze, moze byla to swiadoma decyzja, ale jakos ciezko mi podciagnac nastoletnie ciaze pod efekty dobrego wychowania.
nie generalizuj ;) qamilka też jest bardzo młoda, a już starają się o dziecko...pewnie zrobiliby to wcześniej jakby wcześniej wyrobili się ze ślubem ;) każdy inaczej dojrzewa ;)
napisał/a: margaret3 2012-09-21 13:08
Itzal napisal(a):miałam praktyki w podstawówce i gimnazjum, i z jednej strony współczuję nauczycielom i cieszę się chyba, ze nie muszę zawodu wykonywać, a z drugiej strony, patrząc na wszystkie "reformy" i inne "ulepszania", niestety, z przykrością muszę przyznać, ze za dużo się dzieciom pozwala teraz w szkołach

Mój D mówi to samo. Skończył fizyke i też swego czasu mial praktyki w szkole - jak jeszcze nie było tak źle jak teraz i stwierdza, że On by się nie nadawał na bycie nauczycielem w tych czasach. Dziecko w szkole moze wszystko a nauczyciel nic. Jak Cię uczeń opluje to musisz udawać, ze deszcz pada a jak pyskuje to nauczyciel wychodzi z klasy ( czasem z płaczem z bezsilności ) bo co moze zrobić

Gvalch'ca napisal(a):Jeżeli chodzi zaś o nauczycieli, to gdyby jakiś belfer uderzył moje dziecko (bez znaczenia za jaką przewinę) to zrobiłabym wszystko, żeby stracił robotę, a sprawa na pewno trafiłaby do kuratorium, w razie potrzeby do lokalnej prasy. Proszę bardzo: są jedynki, wezwanie do dyrektora, wezwanie rodziców, przeniesienie do równoległej klasy, zostawienie w tej samej klasie na drugi rok, nagany publiczne, dodatkowa praca domowa itd.

A tak z ciekawosci jaka byłaby Twoja reakcia gdybyś została wezwana do dyrektora bo Twoje dziecko napyskowało nauczycielowi?? I od razu mówię, ze absolutnie nie jestem zwolennikiem bicia dzieci przez nauczyciela.


Martusiaaaaaa92 napisal(a):Już nie dostaję lania, ostatnie dostałam 2,5 roku temu, po czym rodzice stwierdzili że już jestem na to za stara

No trudno, zeby rodzice dawali lanie dorosłej corce

Martusiaaaaaa92 napisal(a):Co do "plasków" w twarz, nie mam żalu do mamy o to. Moi rodzice od swoich też tak dostawali, więc moje dziecko pewnie też będzie ode mnie tak dostawało.

Widzę, ze u Ciebie w rodzinie to jak fala w wojsku. "Inni bili Mnie jak byłem nowy więc i ja bedę bił nowych" Widać, ze nie masz wyniesionego z domu przykładu jak wychować dziecko bez bicia więc będziesz stosować tą samą metode co Twoj rodzice i dziadkowie. A pewnie i Twoja córka tak będzie wychowywać swoje dzieci

Martusiaaaaaa92, ciesz się, że masz córkę bo z synem tak łatwo mogłoby Ci nie pójść. Do pewnego czasu by sie pewnie bał bo byłby słabszy, ale przyszedłby taki moment że miałby ze 14/15 lat i wtedy to On byłby silniejszy i mogłabyś oberwać Ty.

KokosowaNutka napisal(a):Pamietam kilka sytuacji, ze moja klasa totalnie dobila nauczyciela psychicznie. Raz jedna babka musiala przez nas brac urlop na podratowanie zdrowia, raz historyk wybiegl z klasy z placzem i straszna afera sie z tego zrobila.

Za moich czasów takie rzeczy były nie do pomyślenia