Lanie jako metoda wychowawcza

napisał/a: postmortem69 2012-09-19 23:14
.nienia. napisal(a):Mój brat opowiadał o pewnej sytuacji, jak nauczyciel chciał ucznia uderzyć, bo źle rozwiązał zadanie przy tablicy zapomniał jednak, że ten wyrośnięty uczeń też ma trochę siły i nauczycielowi nieźle się oberwało To musiała być kompromitacja dopiero dla nauczyciela, jak wszyscy się śmieli a ten uciekał z klasy.

No to u nas było trochę inaczej, nauczyciele nie "lali" za źle rozwiazane zadanie, lanie miało "wymusić" skupienie i uwagę oraz przywrócić do porządku, błędy nauczyciele poprawiali sami tłumacząc i wyjaśniając. A co do odruchów "obronnych" u uczniów, to niechby się któryś poważył "odwinąć" lub znieważyć nauczyciela słowem, to rodziciel ganiałby takiego po całej wsi, a lał aż by skóra schodziła Dodatkowo najczęstszym "katem" była matematyczka, a podnieść rękę na kobietę... no taki delikwent to nie miałby już miłego życia. A co do szacunku do uczniów, to żaden z moich kolegów nie czuł się nie szanowany przez nauczyciela, ba jak doświadczył fizycznego "argumentu" to wręcz czuł się wyróżniony, że nauczyciel pomimo jego niewielkicjh zdolności, także o nim mysli jako o uczniu i także dba o jego wiedzę i skupienie.
napisał/a: chickadee 2012-09-19 23:17
daffodil napisal(a):
.nienia. napisal(a):Jeżeli ktoś jest mniej zdolny to nie wiadomo jak byś go bił to się nie nauczy.
system ułożony jest tak, że na 2 każdy się nauczy. Niektórzy bez problemu, inni z dużym wysiłkiem i 'batem' nad głową, ale się nauczą.
Ale właśnie nie chodzi o to żeby kogoś nauczyć za wszelką cenę. Z humanisty na siłę matematyka nie zrobisz
daffodil, już pisałam, dlaczego nastolatkowie tak się zachowują (należy szukać przyczyny w wychowaniu a nie w czasach)
napisał/a: Itzal 2012-09-19 23:21
.nienia. napisal(a):Szacunek do dziecka musi być, a wtedy dziecko odwzajemni to dwukrotnie.

albo wykorzysta to na ile się da Mam wrażenie, że czasy się zmieniły do tego stopnia, że jak kiedyś dzieci miały się słuchać rodziców, tak teraz to rodzice mają słuchać dzieci. Hm, IMO nic dobrego z tego nie wynika, bo dzieci mają trochę wypaczone jednak pojęcie o rzeczywistości, które nijak się ma do realiów nas otaczających
napisał/a: chickadee 2012-09-19 23:22
daffodil, należy dziecko odpowiednio zmotywować do nauki, a nie czekać, aż samo się weźmie lub stać nad nim z batem.
Motywacja to podstawa.

[ Dodano: 2012-09-19, 23:24 ]
Itzal, jak ktoś sobie pozwoli to dziecko to wykorzysta - normalka. Dorosły pewnie też by to wykorzystał
napisał/a: daffodil1 2012-09-19 23:28
.nienia. napisal(a): Z humanisty na siłę matematyka nie zrobisz
tak, ale nawet Kochanowski powinien umieć dodawać, a Skłodowska napisać podziękowanie jak nobla odbierała

.nienia. napisal(a):lub stać nad nim z bate
to też motywacja. Na niektórych inna działa.
napisał/a: Monini 2012-09-19 23:51
KarolciaK napisal(a): klapsow zasluzonych zazwyczaj sie nie pamieta,zrobilo sie cos zlego i wiedzialo sie ze bedzie kara.natomiast lanie za nic,wyzywanie sie na dziecku niestety pozostaje w pamieci niestety przez to drugie traci sie szacunek do rodzica.

podpisuję się pod tym, niestety.
Ja i mój mąż niestety często dostawaliśmy za to co zrobili inni bez zdania racji albo za coś na co nie mieliśmy wpływu, to jest okropne, też nie będę opisywać, bo wstyd za jego matkę i mojego ojca

Itzal, szacunek dla Waszych Rodziców, u nas w domach niestety przekleństwa się notorycznie słyszało no ale rodziców się nie wybiera, można samemu być po prostu lepszym
napisał/a: daffodil1 2012-09-19 23:55
Monini,
Monini napisal(a):często dostawaliśmy za to co zrobili inni bez zdania racji albo za coś na co nie mieliśmy wpływu
to już faktycznie nieprzyjemne i to poczucie niesprawiedliwości... z reguły ten kto dobrze wspomina te klapsy to raczej ma świadomość za co dostawał..

Monini napisal(a):Itzal, szacunek dla Waszych Rodziców, u nas w domach niestety przekleństwa się notorycznie słyszało
u mnie w życiu nikt nie przeklął! okropne co piszesz :(
napisał/a: Monini 2012-09-20 00:15
daffodil, no niestety ale mniejsza o to.

Jak ja widzę co się z dzisiejszymi dziećmi i młodzieżą dzieje to w ogóle masakra, nawet nie chcę myśleć co będzie za 20 lat

Za czasów moich rodziców normalne było oberwanie dość dotkliwe od nauczyciela linijką po rękach, za moich czasów absolutnie, a jak ja byłam w liceum to nauczycielka religii wychodziła z klasy z płaczem właśnie dlatego, że nie umiała nad grupą zapanować, wiem jakie potrafią być dzieci i młodzież, dlatego też zawodowo nigdy bym nie poszła w takim kierunku, ale są osoby, które to lubią i się w tym sprawdzają, miałam wielu super nauczycieli.

Tylko błagam Was, zacznijcie odróżnać klapsy od lania, to jest naprawdę różnica, ja mimo, że dostawałam pasem za to że za brzydko piszę w pośpiechu w zeszycie, postanowiłam się nauczyć na błędach i zacząć pisać tak ładnie jak moja mama, za co dostałam podwójne lanie, że dałam mamie przepisać lekcje, jak ojciec sprawdził, że sama się tak nauczyłam powiedział, że za to nadtępnego lania nie dostanę, a tyłek bolał przez tydzień, o taaakie lanie mi chodzi, nie o klapsa, a generalnie ja byłam bardzo grzeczna, świetnie się uczyłam za co mama straszyła mnie po wywiadówce, że musimy porozmawiać... ja wiem, że jest ok ale dreszcze i obawa lania, jak za cokolwiek, a okazało się, że to był jej niewinny niby żart. I tak się zastanawiam dlaczego moja mama, która w życiu nas nie uderzyła pozwalała to robić ojcu, pewnie się bała, że jak się odezwie to jej się oberwie. ja nie mogłabym żyć tak jak ona, no ale momi wszystko ich kocham takich jakimi są, są tylko jedni
napisał/a: chickadee 2012-09-20 00:23
Monini, przykro mi że doznałaś tyle krzywd w dzieciństwie i to od osób najbliższych, którzy zamiast chronić cię przed złem, zło Ci wyrządzali.
Nie próbuj ich usprawiedliwiać. Trzymaj się cieplutko.
napisał/a: Martusiaaaaaa92 2012-09-20 00:29
KokosowaNutka napisal(a):Martusia czy 92 w twoim nicku to rok twojego urodzienia?

Tak, rok urodzenia.

Itzal napisal(a): My wiedzieliśmy, że jak coś przeskrobiemy, to będzie kara- nawet lanie, dlatego m.in. krowa skakała przez przeszkody tylko raz, brat tylko raz z domu pojechał nie wiadomo gdzie nic nikomu nie mówiąc w wieku 14 lat i potem go cała wieś pół nocy szukała, dlatego właśnie tylko raz wyrwało mi się "k..wa" żeby zaszpanować, jaka to ja nie jestem wyluzowana, dlatego tylko raz siostra omal nie wpadła pod koła traktoru. I nigdy w życiu nie pomyślałam, że rodzice nie mają prawa mnie ukarać, nigdy w życiu nie pomyślałam, że są źli, że ich nienawidzę, nigdy w życiu nie powiedziałam na nich "starzy"- a takie określenie czesto słyszałam w otoczeniu. Dla mnie rodzic to świętość. I nie zapieram się, że nigdy nie uderzę własnego dziecka, bo pewnie, zdaje się, powielę tryb wychowania, w jakim mnie wychowano- kara jest, ale oprócz kary jest miłe spędzanie czasu, rozmowy, towarzystwo. Nie pamiętam z dzieciństwa tego, jak obrywałam/liśmy, pamiętam, jak się miło wracało do domu w ostatni dzień szkoły i tata kupował prince polo, jak się wesoło siano woziło, jak się w piłkę grało, jak nas tata w szachy uczył grac, jak nam smażył frytki o północy. Niestety, nie da się ogarnąć takiej piątki jak my inaczej, niż respektem.
Nigdy jednakże nie byliśmy karani za coś, za co z zasady rodzice nas karać nie powinni- dostałam w twarz za "k...a" rzucone przy tacie,który w życiu nie przeklął, ale nigdy mnie nie ukarał za palenie, bo sam palił.

Podpisuję się pod tym.
napisał/a: sorrow 2012-09-20 01:07
Obecne czasy są raczej wybrykiem natury niż regułą na stałe. Kiedyś ludzie musieli spróbować wychowywania bez kar cielesnych... szkoda, że akurat wypadło to teraz. W sumie w tych naszych czasach zatarły się jakoś role mężczyzny i kobiety, rodzica i dziecka.

Na szczęście przyszło mi też żyć w innych czasach jak i postmortem69. Gdyby ktoś z młodszego pokolenia wszedł do mojej klasy, to by chyba pomyślał, że dzieci pomarły... tak cicho było. No, może tak by się nie stało, bo dzieci widząc dorosłą osobę pewnie by wstały i powiedziały dzień dobry. Panowała pełna dyscyplina. O odpyskowaniu nauczycielowi nie było mowy. Uważam, że cała obecna patologia w szkole w ogromnej mierze wynika z zaprzestania kar cielesnych. Kara za przewinienia (nie złe wyniki w nauce) były w szkole tak naturalne, że nikt ich nie kwestionował, ani się nie zastanawiał nad ich złymi konsekwencjami. Ja jedynie miałem nadzieję, że dostanę twardym wskaźnikiem po plecach, który miał szansę się złamać (przez to mniej boleć), niż wskaźnikiem z plexi, który był giętki i niestety piekł do żywego :). Rodzic, który dowiadywał się, że dziecko dostało w tyłek zazwyczaj pomyślał, że się należało, a nie jakby tu nauczyciela do sądu podać. Mimo takiego systemu wychowawczego, a może właśnie dlatego przewinienia, jak i kary nie były w szkole nagminne.

W domu klapsy oczywiście były w użyciu. Raz rodzice próbowali wprowadzić pas, ale jakoś nieporadnie im to wyszło i pozostali przy klapsach. Nie będę pisał, że wyrosłem na porządnego człowieka dzięki klapsom, bo nie mogę tego być pewnym. Z pewnością jednak ta metoda wychowawcza wyraźnie stawiała granicę pomiędzy mną - dzieckiem i moimi rodzicami. Każdy "grał" swoją rolę... to z pewnością nie była komuna przyjaciół :). Szacunek do rodziców pozostał mi na całe życie. Moje dzieci etap dostawania klapsów już mają za sobą i jestem na etapie tłumaczenia. Mogę jedynie powiedzieć, że to mniej efektywna metoda ;), ale z pewnością jedyna jeśli chodzi o nastolatków. Żal mi tych małych dzieci, które wpadają w histerię. Nieporadni rodzice próbują prosić, tłumaczyć, w końcu krzyczą... trwa to czasem całe kwadranse... a wystarczyłby jeden klaps, żeby przerwać tą całą patologiczną sytuację.

Rodzice rezygnując całkowicie z kar cielesnych po prostu przesadzają tak samo jak ci, którzy leją bez umiaru... tylko w drugą stronę. Oczywiście są dzieci, które tych kar nie potrzebują wcale i wtedy bez sensu je stosować. W większości jednak sytuacje wymagające kary prędzej, czy później się zdarzą. Wszystko trzeba stosować ze zdrowym rozsądkiem i z umiarem... całkowity brak kar to często zwykłe zaniedbanie.
napisał/a: duszek1 2012-09-20 06:10
Ja jestem z rocznika 81 i w pewnym momencie mama musiała zacząć nas wychowywać sama...
Bardzo dziękuje za wszystkie klapsy, stanie w kącie, kary pod tytułem " dzisiaj nie wyjdziesz na dwór", i przysłowiowego pasa na tyłek...

Nauczyliśmy się co to zasady, reguły, normy, co wolno dziecku a co rodzicowi, co jest w życiu ważne, co należy szanować... Kocham moją mamę do granic za to wszystko co nam przekazała bo choć pewnie nie raz wbrew sobie ale tego "pasia" na pupę nam wlepiła.
Dla mnie to nigdy nie była przemoc, przemoc widzę teraz jak 3 latek leje po buzi swoją mamę, wpada w amok w sklepie, rzuca się po ulicach, kompletnie nie reaguje na to jak go wołają rodzice... zerooo kompletne zerooo a potem w przedszkolu gryzie, kopie, pluje na panią, a później w szkole zakłada nauczycielowi kosz na śmieci na głowę

Staram się zrozumieć poglądy wszystkich, ale swoje zdanie mam. Nie jeden jest tu wątek o tym co wyprawiają 3-4 latki, każdy w nim wypowiada się jak specjalista " jesuuu gdzie byli rodzice, co za błedy wychowawcze, niczego nie nauczyli tego dziecka"
- więc już wam odpowiadam ależ wychowali ale bez stresowo... efekt: bije rodziców, demoluje dom, ucieka na ulicach, wpada w amoki szał i histerie jak nie jest jak on chce, kompletnie się nie słucha...

I w tym momencie powinien dostać w tyłek, poudawać (nieukrywajmy) że płacze na podłodze przeprosić się sam ze sobą i przyjść do rodziców jak mu przejdzie...

Działa - ten trzy latek demolował mi pokój dla dzieci i pół mieszkania - dostał w tyłek, poudawał, znudziło mu się i przyszedł do mnie grzeczny zeby mu popowiadac bajki jak zobaczył że jego szopka mnie rusza...

sorrow napisal(a):Rodzice rezygnując całkowicie z kar cielesnych po prostu przesadzają tak samo jak ci, którzy leją bez umiaru... tylko w drugą stronę. Oczywiście są dzieci, które tych kar nie potrzebują wcale i wtedy bez sensu je stosować. W większości jednak sytuacje wymagające kary prędzej, czy później się zdarzą. Wszystko trzeba stosować ze zdrowym rozsądkiem i z umiarem... całkowity brak kar to często zwykłe zaniedbanie.


amen