Lanie jako metoda wychowawcza

napisał/a: KarolciaK 2012-09-19 21:19
ja nie chce opisywac tu zadnych sytuacji z zycia,ale moge napisac ze klapsow zasluzonych zazwyczaj sie nie pamieta,zrobilo sie cos zlego i wiedzialo sie ze bedzie kara.natomiast lanie za nic,wyzywanie sie na dziecku niestety pozostaje w pamieci niestety przez to drugie traci sie szacunek do rodzica.
napisał/a: chickadee 2012-09-19 21:31
Itzal, bo widzisz, niektórzy rodzice jeżeli już nie stosują klapsów (co im się chwali), zaczynają wychowywać bezstresowo A takie wychowanie to brak wychowania. Nie można popadać ze skrajności w skrajność.
Dlatego też są zakazy, nakazy, obowiązki a nie tylko przywileje, o czym często rodzice zapominają. Dla dziecka też większą karą jest pozbawienie go nagrody aniżeli postawienie w kącie, lub zabranie zabawki.
W wychowywaniu dzieci trzeba być konsekwentnym, bo inaczej dziecko na dorosłym wszystko z czasem wymusi, no chyba że ten już bezsilny zacznie stosować innych metod wychowawczych typu klapsy.

Miałam do czynienia z różnymi dziećmi i dawałam sobie dobrze rade, żadne nie weszło mi na głowę i metody jakie stosuję działają nawet na największego urwisa trzeba tylko trochę pracy w to poświęcić.
napisał/a: daffodil1 2012-09-19 21:37
Itzal,

.nienia., a co było Twoją pięta achillesową w szkole? Matematyka, fizyka? Uważasz, że to że Ci nie szło (chyba, że we wszystkim Ci szło), to była wina rodziców, nauczycieli a może efekt tego, że nie każdy jest ze wszystkiego dobry?
Zwalania na nauczycieli baaardzo nie lubię. Znam temat dogłębnie, przykłady.
Cała moja rodzina pracuje jako nauczyciele (ja też posiadam takie wykształcenie). Co się dzieje obecnie w szkołach? 'Ty k**wo', 'spier**laj', 'j*b się' to zwroty na porządku dziennym. Straszenie dyrektorem nie daje nic, bo dzieci tak samo odnoszą się do niego. Dyrektor ma związane ręcę, bo dziecko ma tu rejon i i tak wyrzucenie nic nie da. Dziecko rzuca kredą w nauczyciela (mój brat np. tak miał), leci z pieściami w nauczycielkę (moja mama), mówi że ją zapie**oli. Czy wina? Wzywani są do szkoły rodzice i oczywiście wina nauczycieli! Kogo by innego. I wtedy słyszę gadki typu 'nie zachęcili do nauki', 'nie zainteresowali', 'nie zaciekawili tematem', 'nie potrafili w dostatecznie ciekawy sposób przekazać wiedzy'. Jak się kiedyś lało linijką po łapach za złe zachowanie to się nikt nie skarżył.
Świat staje na głowie, a to co obserwuje w szkole, to przechodzi ludzkie pojęcie
napisał/a: mała_czarna 2012-09-19 21:45
.nienia. napisal(a):Poza tym nie trzeba mieć własnych dzieci, żeby wiedzieć jak wychowywać.


Ja tam myślę, że teoria teorią a gdy przychodzi do własnych dzieci, które ma się 24/7 i jest się za nie odpowiedzialnym to jednak może się okazać, że teoretyczne wytyczne niekoniecznie sprawdzają się w życiu codziennym.

.nienia. napisal(a):Dla dziecka też większą karą jest pozbawienie go nagrody aniżeli postawienie w kącie, lub zabranie zabawki.


Moim zdaniem największą karą dla dziecka jest pozbawienie/zabranie tego na czym mu najbardziej zależy. Co z tego, że nie dostanę nagrody bo czegoś nie zrobiłam - skoro tak naprawdę niczego nie stracę? Skoro jakiejś rzeczy nie miałam w posiadaniu to jej 'zabranie' przez nienagrodzenie mnie nią mnie nie zaboli ;)

Po przeczytaniu całego tematu zgadzam się z Itzal, Mimezja, postmortem69.
napisał/a: chickadee 2012-09-19 22:00
daffodil, o tym co pisałaś na temat zachowania młodzieży w szkole w dużej części jest winą wychowania (bezstresowego, lub nasiąkniętego agresją czy to werbalną czy fizyczną).
Chcieli reformy oświaty, to stworzyli gimnazja - to niech się teraz nie dziwią, że tak jest jak jest. Najgorszy, najbardziej buntowniczy rocznik wrzucili do jednego wora - ni to dzieci, ni dorośli to nauczyciele, się teraz meczą. Mądry polak po szkodzie.
Dafi co ty piszesz o laniu linijką po rękach skoro tego nie doświadczyłaś bo za młoda jesteś. Chyba nie chciałabyś, żeby twoje dziecko ktoś uderzył bo zapomniało się wiersza nauczyć
I nie mów że takie metody wychowania i kształcenia były dobre
A co do nauki różnych przedmiotów - to należy do każdego podchodzić indywidualnie a nie jak kiedyś każdy musiał umieć wszystko w odpowiednim stopniu.

[ Dodano: 2012-09-19, 22:07 ]
mała_czarna napisal(a):
Moim zdaniem największą karą dla dziecka jest pozbawienie/zabranie tego na czym mu najbardziej zależy. Co z tego, że nie dostanę nagrody bo czegoś nie zrobiłam - skoro tak naprawdę niczego nie stracę? Skoro jakiejś rzeczy nie miałam w posiadaniu to jej 'zabranie' przez nienagrodzenie mnie nią mnie nie zaboli ;)

mówiąc o nagrodzie mam na myśli np. gre na komputerze, obejrzenie bajki, pójście na lody itp. Przed zadaniem zadania należ powiedzieć dziecku co go czeka jeżeli go wykona.
Oglądanie np. bajki powinno być dla nagrodą, a nie, że kiedy chce to sobie włącza i ogląda.
Pozbawienie dziecka nagrody jest o wiele większą karą
napisał/a: daffodil1 2012-09-19 22:10
.nienia. napisal(a):Dafi co ty piszesz o laniu linijką po rękach skoro tego nie doświadczyłaś bo za młoda jesteś.
to było nawiązanie do tych rodziców, którzy przychodząc wezwani uważają, że ich dziecko jest święte ;)

.nienia. napisal(a):A co do nauki różnych przedmiotów - to należy do każdego podchodzić indywidualnie a nie jak kiedyś każdy musiał umieć wszystko w odpowiednim stopniu.
zgadza się, ale jest to w takim razie wina ministerstwa, a nie nauczycieli. Żeby każdy nauczyciel mógł podejść indywidualnie do ucznia i nie zaniedbać klasy to by musiał mieć z 10 dzieci, a nie jak w tej chwili po 30, bo klasy są przepełnione.
Poza tym są jakieś normy i dziecko po prostu musi pochłonąć pewną wiedzę żeby dostać promocję. A niestety nie wszystkie dzieci mają zapał do nauki i nad niektorymi trzeba stać.
napisał/a: farazi 2012-09-19 22:11
.nienia. napisal(a):dość długo, żeby wyciągać takie wnioski
Bardzo wymijająca odpowiedź.

.nienia. napisal(a):Poza tym nie trzeba mieć własnych dzieci, żeby wiedzieć jak wychowywać.
Owszem. Tylko jak się ma własne albo dostatecznie długo ma się do czynienia z cudzymi to nie wygłasza się tak oskarżających opinii o innych rodzicach, którzy mają nieco inne metody wychowawcze.
napisał/a: chickadee 2012-09-19 22:13
farazi, każdy ma prawo do wyrażania własnej opinii, w końcu to jest forum i mam prawo pisać co mi się nie podoba, przy okazji nikogo nie obrażając
napisał/a: postmortem69 2012-09-19 22:44
.nienia. napisal(a): Poza tym nie trzeba mieć własnych dzieci, żeby wiedzieć jak wychowywać.

I tu się mylisz, bo to błędne założenie. Zważ, że teraz Twój dom jest oazą spokoju, gdzie wracasz i mozesz się odstresować, a jak bedziesz miała własne dzieci, to nieraz się zdarzy, że ta oaza spokoju zamieni się w Sodomę i Gomorę i nici z odstresowania, do tego dojdzie wiele dodatkowych obowiązków, nieprzespane noce; obce dzieci wychowuje się bardzo łatwo, bo wychowuje się je w "odcinkach", a między "odcinkami" jest czas naładować akumulatory i rozładować napięcie i frustracje, przy własnych dzieciach, czasami można tylko pomarzyć o takim liuksusie.
.nienia. napisal(a):Dafi co ty piszesz o laniu linijką po rękach skoro tego nie doświadczyłaś bo za młoda jesteś. Chyba nie chciałabyś, żeby twoje dziecko ktoś uderzył bo zapomniało się wiersza nauczyć
I nie mów że takie metody wychowania i kształcenia były dobre

A ja dobrze pamiętam, bo jeszcze dorastałem w takim okresie i zaskocze Cię, ale to wcale nie było takie złe. Znam ludzi, którzy do dzisiaj wspominają takie sytuacje z uśmiechem, którzy wyrażają ciagle szacunek do tych "starych" nauczycieli, bo dzięki nim i ich metodom skończyli szkołę w normalnym trybie, a dzięki temu co się nauczyli, mają dzisiaj firmy, dobre prace, swoje rodziny, a wielu z nich bez "tych" metod nie miałoby dzisiaj nic, pod warunkiem, że jeszcze by żyli. Wtedy to jednak były inne czasy i inni nauczyciele, bo oprócz tego, że walili głowami o tablice, ciagneli za włosy i uszy, tłukli linijkami po plecach to potrafili także nauczyć i nie przepychali z klasy do klasy tylko po to, żeby mieć święty spokój i mniej papierków do wypełniania. Poza tym niejeden wolał oberwać od nauczyciela raz linijką w grzbiet, niż "serią" z pasy czy "żyły" od ojca.
napisał/a: daffodil1 2012-09-19 22:49
postmortem69 napisal(a): to potrafili także nauczyć i nie przepychali z klasy do klasy tylko po to, żeby mieć święty spokój i mniej papierków do wypełniania.
nic mnie bardziej nie irytuje jak dyrektor lub pedagog chodzący po szkole i proszący o postawienie dwójki dla świętego spokoju z rodzicami
napisał/a: chickadee 2012-09-19 22:55
postmortem69, a ja pamiętam jak opowiadało mi starsze rodzeństwo i rodzice o tych metodach w szkole i żadne z nich nie pochwalało takich metod. Jeżeli ktoś jest mniej zdolny to nie wiadomo jak byś go bił to się nie nauczy.
W końcu to dziecku przede wszystkim powinno zależeć a nie rodzicowi czy nauczycielowi
Mój brat opowiadał o pewnej sytuacji, jak nauczyciel chciał ucznia uderzyć, bo źle rozwiązał zadanie przy tablicy zapomniał jednak, że ten wyrośnięty uczeń też ma trochę siły i nauczycielowi nieźle się oberwało To musiała być kompromitacja dopiero dla nauczyciela, jak wszyscy się śmieli a ten uciekał z klasy. I jak widać agresja budzi agresje.
Szacunek do dziecka musi być, a wtedy dziecko odwzajemni to dwukrotnie.
napisał/a: daffodil1 2012-09-19 23:05
.nienia. napisal(a):Jeżeli ktoś jest mniej zdolny to nie wiadomo jak byś go bił to się nie nauczy.
system ułożony jest tak, że na 2 każdy się nauczy. Niektórzy bez problemu, inni z dużym wysiłkiem i 'batem' nad głową, ale się nauczą.

.nienia. napisal(a):W końcu to dziecku przede wszystkim powinno zależeć a nie rodzicowi czy nauczycielowi
no jasne, że tak. A jak dziecku nie zależy, to rodzic ma pozwalać, by kiblowało w jednej kasie po parę lat? Bo to jemu ma zależeć? Dziecko jak to dziecko. Nie ma dostatecznie dobrze wyrobionej wyobraźni o świecie i rodzic musi nim kierować.Pokazywać jak należy postępować.

.nienia. napisal(a):Mój brat opowiadał
bicia w szkole i popieram, ale teraz to też już przegięli, że jak się dziecku dłoń na ramieniu położy to już Ci wykrzykują, że Cię pozwą o molestowanie

.nienia. napisal(a):Szacunek do dziecka musi być, a wtedy dziecko odwzajemni to dwukrotnie.
sądzisz, że moja mama, brat, tata i drugi brat nie darzą szacunkiem uczniów? Sądzisz, że co robią, że Ci się im tak odpłacają? Klną, rzucają kredą, wyzywają, zachowują się bezczelnie? Moja mama akurat i mnie uczyła i wszyscy uważali ją za świetną nauczycielkę. Ale to były inne czasy...