Lanie jako metoda wychowawcza

napisał/a: krasnolud1 2012-09-19 17:29
.nienia. napisal(a):Mimezja, A może po prostu nauka nie sprawia mu przyjemności i należało by zaciekawić go nauką a nie bezmyślnie zmuszać do odrabiania lekcji. Tu dużą rolę spełniają również nauczyciele.
łał i sądzisz że nikt o tym nie pomyślał przez tyle lat?
napisał/a: postmortem69 2012-09-19 17:30
KokosowaNutka napisal(a): Jednak madra kara moza wg mnie dac w takiej sytuacji wiecej, byc moze sprawi, ze mlody czlowiek zastanowi sie nad wlasnym zachowaniem. Biciem pokaze sie tylko swoja bezsilnosc i frustracje oraz wzbudzi niezdrowy strach u dziecka albo wrecz jego niechec do rodzica.

Pytanie: jaka kara będzie mądra? Zważ, ze kara ma to do siebie, że jest nastawiona na wywołanie strachu, obawy, że jak zrobi się coś źle, to "nastąpią" adekwatne, niekorzystne skutki. Tak więc czy dziecko dostanie klapsa, czy zakaże się mu oglądania jego ulubionej bajki, wywoła się strach i niechęć do rodzica. To jest normalna kolej rzeczy. Kara nie może być czymś przyjemnym, a żadne dziecko nie uwierzy Ci kiedy mu powiesz, że karzesz go dla jego dobra. Takie rzeczy dochodzą do dzieci dopiero po wielu latach, a czasami nigdy.
Sama napisałaś:
napisal(a):Moj tata zawsze mi to tak tlumaczyl: 'co wolno wojewodzie to nie Tobie smrodzie'. Urocze. To tylko przekonywalo mnie jak to wszystko jest niesprawiedliwe i naciagane.
W ogole jak tak patrze z perspektywy czasu to wszystko to co moi rodzice usilnie chcieli mi wcisnac poprzez szantaze, zakazy czy bicie nie udalo im sie.

Patrząc z perspektywy lat i doświadczenia z dziećmi, czy myslisz, ze uwierzyłabyś rodzicom na słowo, gdyby tłumaczyli Ci wszystko na okrągło do znudzenia jednocześnie głaszcząc Cie po główce? Czy byłabyś "grzeczniejsza", czy popełniłabyś mniej dziecięcych "błędów"? Ja jakos w to nie wierzę. W naturze dziecka leży "bunt" przeciwko wszelkim zakazom i on kiedyś się uzewnętrzni, kiedyś rodzice będą musieli się z nim skonfrontować i obrać najlepszą metodę, żeby sobie z nim poradzić, głównie dla dobra dziecka.
KokosowaNutka napisal(a):Wychowanie mlodego czlowieka wsrod milosci i bezgranicznej akceptacji, bez przymusow, przemocy fizycznej i psychicznej, w zdrowej, pryzjacielskiej atmosferze-to chyba jedyna rzecz, w ktora jeszcze wierze i dla ktorej moglabym sie poswiecic.

Rodzicielstwo to, jak sama przyznałaś, ciężki kawałek chleba. I byłoby dobrze, dla Ciebie jako przyszłej matki, gdybyś już z góry założyła, że to nie sielanka, nie telewizyjne reklamy i kino familijne, że to nie tylko ochy, achy, cmokanie i tulenie, ale też i wiele przykrych i niedobrych zdarzeń, ot samo życie, wtedy jest o wiele łatwiej.
Pamietam, kiedy moja zona była w ciaży poraz wtóry, wszyscy powtarzali, że przy drugim jest łatwiej, bo juz się ma doświadczenie. I początkowo to się sprawdzało, tak prtzez jakieś dwa dni. Potem okazało się, że drugie dziecko to nie jeden "problem" tylko drugi "problem" , a do tego każde ma inny charakter.
napisał/a: chickadee 2012-09-19 17:59
Mimezja napisal(a):
.nienia. napisal(a):Mimezja, A może po prostu nauka nie sprawia mu przyjemności i należało by zaciekawić go nauką a nie bezmyślnie zmuszać do odrabiania lekcji. Tu dużą rolę spełniają również nauczyciele.
łał i sądzisz że nikt o tym nie pomyślał przez tyle lat?
jeżeli od samego początku rozpoczęcia nauki przez niego jest taki problem to należało by coś z tym robić. Samo zauważenie problemu, bez jakichkolwiek działań nijak się ma do zamierzonego celu.
Chyba że działaniem nazywasz stanie nad dzieckiem by ten czuł zagrożenie i respekt i przez ściśnięte gardło z nienawiścią do wszystkich i szkoły odrabiał prace domowe. To ja sie nie dziwie że nie którzy wolą kopać rowy niż zdobyć dobre wykształcenie. Skoro rodzice i rodzina pomogła znienawidzić szkołe i obowiązki z nią związane
napisał/a: krasnolud1 2012-09-19 18:36
.nienia., Twoja opinia jest jak nieoceniona pomoc pani pedagog - proszę go zachęcić batonikiem czasem problemy są bardziej skomplikowane, niż pochopnie wyciągnięte wnioski oskarżające wszystkich dookoła Ale życzę nadal tak wiele optymizmu i entuzjazmu jak już zetkniesz się z realnym rodzicielstwem, dobrze że Twoje dzieci będą miały tak rozsądną mamę, która potrafi zaradzić każdemu problemowi
koniec OT
napisał/a: chickadee 2012-09-19 18:43
Mimezja, może wasze działania przynoszą skutek, ale krótkotrwały. Więc stójcie dalej nad chłopakiem ale nie zdziwcie się jak w wieku np. 16 lat stwierdzi że woli iść do pracy niż dalej się edukować. Gratuluje waszej pomysłowości.
napisał/a: farazi 2012-09-19 19:29
.nienia. napisal(a):Więc stójcie dalej nad chłopakiem ale nie zdziwcie się jak w wieku np. 16 lat stwierdzi że woli iść do pracy niż dalej się edukować.
Ostatecznie nie wszyscy muszą mieć wyższe wykształcenie. Czasem lepiej, gdy człowiek zabierze się za uczciwą pracę po gimnazjum, zamiast kończyć studia i nadal pleść trzy po trzy.

nienia, długo już pracujesz z dziećmi i młodzieżą?
napisał/a: Itzal 2012-09-19 20:08
Ja wam tylko napiszę przykład z życia wzięty. Moi znajomi mają dzieci. Trójkę. Przy pierwszym synu założenie było takie, że oczytali się pedagogicznych książek i w myśl zasad w nich zawartych wychowanie pierworodnego opierało się na spokojnym tłumaczeniu, bez kar, wymuszenia, broń Boże klapsów, bo to źle wpływa na psychikę dziecka i jak wyżej, uwłacza rodzicom. Efekt? 14latek obecnie ma w nosie ojca, matkę, dziadka, pyskuje i się nie słucha nikogo. Przy drugim dziecku wprowadzili tradycyjne metody, i różnica jak między niebem a ziemią. Miłość miłością, ale respekt przed rodzicami trzeba mieć. Jeśli rodzic oprócz kar typu klapsy i bicie nie umie się zająć dzieckiem, to bez względu na wszystko dziecko będzie go miało gdzieś i samą dobrocią rodzic nic nie wskóra. My wiedzieliśmy, że jak coś przeskrobiemy, to będzie kara- nawet lanie, dlatego m.in. krowa skakała przez przeszkody tylko raz, brat tylko raz z domu pojechał nie wiadomo gdzie nic nikomu nie mówiąc w wieku 14 lat i potem go cała wieś pół nocy szukała, dlatego właśnie tylko raz wyrwało mi się "k..wa" żeby zaszpanować, jaka to ja nie jestem wyluzowana, dlatego tylko raz siostra omal nie wpadła pod koła traktoru. I nigdy w życiu nie pomyślałam, że rodzice nie mają prawa mnie ukarać, nigdy w życiu nie pomyślałam, że są źli, że ich nienawidzę, nigdy w życiu nie powiedziałam na nich "starzy"- a takie określenie czesto słyszałam w otoczeniu. Dla mnie rodzic to świętość. I nie zapieram się, że nigdy nie uderzę własnego dziecka, bo pewnie, zdaje się, powielę tryb wychowania, w jakim mnie wychowano- kara jest, ale oprócz kary jest miłe spędzanie czasu, rozmowy, towarzystwo. Nie pamiętam z dzieciństwa tego, jak obrywałam/liśmy, pamiętam, jak się miło wracało do domu w ostatni dzień szkoły i tata kupował prince polo, jak się wesoło siano woziło, jak się w piłkę grało, jak nas tata w szachy uczył grac, jak nam smażył frytki o północy. Niestety, nie da się ogarnąć takiej piątki jak my inaczej, niż respektem.
Nigdy jednakże nie byliśmy karani za coś, za co z zasady rodzice nas karać nie powinni- dostałam w twarz za "k...a" rzucone przy tacie,który w życiu nie przeklął, ale nigdy mnie nie ukarał za palenie, bo sam palił.
napisał/a: krasnolud1 2012-09-19 20:17
farazi, Itzal, dzięki, widzę że się rozumiemy
napisał/a: chickadee 2012-09-19 20:52
Itzal napisal(a):Ja wam tylko napiszę przykład z życia wzięty. Moi znajomi mają dzieci. Trójkę. Przy pierwszym synu założenie było takie, że oczytali się pedagogicznych książek i w myśl zasad w nich zawartych wychowanie pierworodnego opierało się na spokojnym tłumaczeniu, bez kar, wymuszenia, broń Boże klapsów, bo to źle wpływa na psychikę dziecka i jak wyżej, uwłacza rodzicom. Efekt? 14latek obecnie ma w nosie ojca, matkę, dziadka, pyskuje i się nie słucha nikogo. Przy drugim dziecku wprowadzili tradycyjne metody, i różnica jak między niebem a ziemią.
A co to się ma do tematu??
Słyszałaś o buncie młodzieńczym? Czy jak już nastolatek pyskuje to znaczy że źle jest wychowany i nie kocha swoich rodziców?
Poczekaj na następnych oni też będą mieć po 14 lat.
Dorastanie to taki okres w życiu, gdzie młody człowiek się buntuje - nie oznacza to niczego złego.
Dziecko wychowane w przyjaznej atmosferze, pełnej miłości, gdzie jego zdanie także się liczy prędzej wyrośnie na człowieka otwartego, o wysokiej samoocenie, dążącego do zdobywania sukcesów, aniżeli ten wychowany w tradycji "dzieci i ryby głosu nie mają", "co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie". To drugie dziecko owszem może być bardzo dobrym człowiekiem, ale prędzej mającym kompleksy, niższą samoocenę.
napisał/a: krasnolud1 2012-09-19 21:01
powinniśmy chyba zmienić temat na: moje wizje i zapatrywania na skuteczne metody wychowania dziecka .nienia., nie odpowiedziałaś na pytanie farazi a ono jest bardzo trafne
napisał/a: chickadee 2012-09-19 21:17
farazidość długo, żeby wyciągać takie wnioski. Poza tym nie trzeba mieć własnych dzieci, żeby wiedzieć jak wychowywać.
napisał/a: Itzal 2012-09-19 21:17
.nienia. napisal(a):Dziecko wychowane w przyjaznej atmosferze, pełnej miłości, gdzie jego zdanie także się liczy

widzisz, właśnie w takiej atmosferze mnie wychowano. A to, ze dostałam, jak się do tej atmosfery nie stosowałam, to już tylko i wyłącznie moja wina

I niestety, ale:

.nienia. napisal(a):Słyszałaś o buncie młodzieńczym? Czy jak już nastolatek pyskuje to znaczy że źle jest wychowany i nie kocha swoich rodziców?

źle mnie zrozumiałaś- tenże własnie syn mojej znajomej od małego nie słuchal nikogo, bo nikt go nigdy nie skarcił- już nie mówię o laniu, ale po co się miał słuchac kogokolwiek, skoro rodzice tylko pogadali, i wiadomo było, ze jak zrobi drugi raz coś, czego mu nie wolno, to też się skończy pogawędką?Teraz jako nastolatek będzie jeszcze gorszy, bo niestety, to taki okres, że rodzice nie mają tu autorytetu, jeśli od małego go nie mieli. Ja owszem, dostałam, ale nawet w tym tak zwanym buncie młodzieńczym nie zdarzyło mi się pyskowac, wracać do domu pijana czy być gdzieś, gdzie mnie być nie powinno- i dziwne było dla moich znajomych to, ze moi rodzice zawsze wiedzą, gdzie jestem. I nie dlatego, ze się ich bałam- tylko dlatego, ze z szacunku dla nich nie chciałam, aby się denerwowali
Widzisz, ideały masz wzniosłe,i nie powiem, że złe, ale powiem ci jedno- gdybyś była naszą opiekunką, roznieślibyśmy cię , bo nie dałabyś nam rady- wiem, jakimi byliśmy dziećmi, i oceniam realnie nasze możliwości

.nienia. napisal(a):Dorastanie to taki okres w życiu, gdzie młody człowiek się buntuje - nie oznacza to niczego złego.

owszem, można się buntować, tylko dlaczego przeciwko rodzicom? Dlaczego do nich pyskować? Stawiać się? Nie bardzo to ogarniam, bo widzisz, mimo kar typu lanie nie mieści mi się w głowie, ze ktoś moze się buntować przeciwko rodzicom - zdaje się, ze moi to nieosiągalny ideał, a ja jestem jakaś dziwna