Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Lanie jako metoda wychowawcza

napisał/a: chickadee 2012-11-06 13:36
Ne ważne jakie wykształcenie ma autorka. W końcu wykształcenie nie idzie w parze z mądrością, gdzie to drugie autorka ma równe 0, po czym można stwierdzić czytając jej wypociny.
Oporna na wiedzę jednak jest więc dziwne, że maturę skończyła.
Martusiaaaaaa92, po co zaczęłaś studia skoro twierdzisz że książki to jedno, a życie to drugie
napisał/a: postmortem69 2012-11-06 14:50
KokosowaNutka napisal(a):Nie wiem czy wiesz ale ksiazki dotyczace wychowania dzieci sa pisane przez ptraktykow i teoretykow wychowania, bazujacych na wieloletnich obserwacjach, pracy z dzieckiem, badaniach psychologow, pedagogow i innych specjalistow.

Takich jak chociażby .nienia., która pracuje z dziećmi, ale swoich jeszcze nie ma. Widzisz strasznie łatwo jest doradzać jak wychowywać cudze dzieci, znam kilku takich specjalistów z dziedziny pedagogiki, medycyny i psychologii, którzy świetnie radzą innym, ale sami sobie rady nie dają, i mam tu na mysli wychowanie dzieci. Nie nauczysz się wychowywać dziecka z książek, filmów czy programów telewizyjnych bo tam zazwyczaj są rozwiazania ogólne albo szczególne, ale w odniesieniu do dziecka, które było przedmiotem badań; do tego piszą je ludzie jak sama napisałaś, którzy pracują z dziećmi od lat, czyli mają doświadczenie i określone podejście, oraz opisują sytuacje zapewne wybiórczo. Ty jako matka musisz wziąć pod uwagę, że nie masz doświadczenia, a dziecko bedziesz wychowywać 24h na dobę 7 dni w tygodniu przez ładnych parę lat, bez urlopu, bez przerw pomiędzy lekcjami, sesjami czy eksperymentami, może się również okazać, że bedziesz wychowywać sama i na metody jakie zastosujesz bedzie miało wpływ wiele czynników jak chociażby poziom zmęczenia, stres, kłopoty zdrowotne, pogoda za oknem, nielubiana piosenka, która w danym momencie poleci w radio, charakter Twojego dziecka i tak dalej. Możecie zarzucać autorce, ze z góry zakłada takie metody a nie inne i nie planuje przetestowania innych, ale nie piszcie, że jest niemądra tylko dlatego, że zakłada uzasadnione użycie kar cielesnych co nie jest zgodne z waszym postrzeganiem wychowania.

Przyznaję, że kręcimy się w tym temacie w kółko co znacząco wpływa na merytoryczność. Coraz częściej brak argumentacji zostaje zastąpiony czepianiem sie szczegółów, umniejszaniem, obrażaniem. Co ciekawe, w większości przypadków wychodzi to spod klawiatury, osób, które pisały: "rozmowa i jeszcze raz rozmowa". Jestem ciekawy czy jak trafia na uparte i "odporne na wiedzę" dziecko to też bedą prowadzić "te" dialogi w taki sposób, bo jak tak, to nie wiem czy klaps nie byłby jednak mniej destruktywną metodą wychowawczą.
napisał/a: KokosowaNutka 2012-11-06 16:09
postmortem69 Ty caly czas nie rozumiesz o co mi chodzi. To, ze kazde dziecko jest inne, ze jedno poslucha za pierwszym razem, inne nie bedzie sluchac w ogole, ze jedno jest zdolne, drugie mniej, ze jedno siedzi cicho a drugie lata tu i tam jak szatan jakis JEST DLA NAS OCZYWISTE i ten temat zostal przez nas przemaglowany na wszystkie strony.. Wiec zostawmy juz to. Co do ksiazek to jest mnostwo fajnych pozycji, poradnikow dotyczacych postepowania z ROZNYMI typami dziecka, takze z tymi sprawiajacymi problemy. Nie mozesz mowic wiec, ze wszystko jest napisane na jedno kopyto i niczemu nie sluzy. W takim razie czemu nie sprobowac? Czemu od razu zakladasz, ze to nie wypali? Bo znasz jakiegos jednego czy drugiego nieudolnego psychologa? To oczywiste, ze w kazdej dziedzinie znajda sie lepsi i gorsi. Poza tym ja nigdy nie pisalam, zeby wychowywania uczyc sie tylko z ksiazek ale fajnie byloby wesprzec sie troche fachowa wiedza nie uwazasz? Zwlaszcza jak ma sie problemy z dzieckiem albo gdy ktos boi sie, ze moze je w przyszlosci miec.. Dlatego zaproponowalam Martusi zeby troche poczytala. Nie wiem czy by pomoglo ale raczej by nie zaszkodzilo..

napisal(a):Możecie zarzucać autorce, ze z góry zakłada takie metody a nie inne i nie planuje przetestowania innych, ale nie piszcie, że jest niemądra tylko dlatego, że zakłada uzasadnione użycie kar cielesnych co nie jest zgodne z waszym postrzeganiem wychowania.

Sorry, nie bede nigdy przyklaskiwac BICIU DZIECKA PO TWARZY, PRANIA GO PASEM I OGOLNIE POJETEMU LANIU jak to uroczo autorka napisala w temacie. Jak wiesz za drobnymi klapsami jest tutaj niemal kazdy ale chyba nie powiesz, ze to o czym pisze Martusia jest w porzadku.

postmortem69 bronisz tej calej Martusi dla jakiejs tylko Tobie znanej zasady czy co? Serio nie widzisz jaka ta dziewczyna jest ograniczona? I zaznaczam, ze nie chodzi o to, ze nei mysli tak jak my.. Tu chodzi o to, ze ona w ogole nie mysli.. Jej jedynym argumentem przemawiajacym za biciem dzieci jest to, ze jej rodzice tak robili. Nie umie sie wysilic nawet na inny argument.
napisał/a: mnpszmer 2012-11-06 22:53
Martusiaaaaaa92 napisal(a):Po pierwsze, lanie nie powinno służyć wyżyciu się przez rodzica, ale wychowawczemu ukaraniu dziecka. Po drugie, pas jest narzędziem od lat stosowanym w wychowywaniu dzieci.
ja inaczej rozumiem wychowanie. To jest metoda dla mieczakow ktorzy nie maja madrych sposobow na dziecko ani pojecia o wychowywaniu bo sa bezradni. Rodzice niezle ci w glowie namieszali, a ty chcesz to samo zrobic swojemu dziecku. Szczerze to dziecko kiedys powinno ci oddac bo jedyne co mozesz nauczyc to przemocy i uzyskiwania tego co chce sila.Brawo nie ma co
napisał/a: postmortem69 2012-11-06 23:53
KokosowaNutka napisal(a):]postmortem69 Ty caly czas nie rozumiesz o co mi chodzi. To, ze kazde dziecko jest inne, ze jedno poslucha za pierwszym razem, inne nie bedzie sluchac w ogole, ze jedno jest zdolne, drugie mniej, ze jedno siedzi cicho a drugie lata tu i tam jak szatan jakis JEST DLA NAS OCZYWISTE i ten temat zostal przez nas przemaglowany na wszystkie strony..

No dałbym sobie rękę obciąć, że tak własnie było i to ładnych parę stron temu, ale jak czytam kolejne posty to cały czas mi się wydaje, że dla przeciwników kar cielesnych wszystkie dzieci są takie same, wszyscy rodzice są tacy sami i wszystkie sytuacje są jednolite, pewnie dlatego do znudzenia powtarzam się jak zdarta płyta Masz rację jest mnóstwo fajnych poradników, i mogą stać się fajna lekturą, czy bedą pomocne pokaże doswiadczenie. Zważ jednak, że większość tych poradników piszą ludzie dla których wychowywanie dzieci jest pracą i do tego liczą na to, że na tym poradniku zarobią. Z tego względu taki autor nie napisze Ci w ilu na ile przypadków jego metody bedą skuteczne, ile razy doznał porażki i zabrakło mu pomysłów wychowawczych, bo nikt by wtedy takiego poradnika nie kupił i autor nic by nie zarobił.
Do tego w życiu zdarzają się sytuacje, że zapominasz o wszystkim co słyszałaś i czytałaś, a jednocześnie musisz rozwiązać "problem".
KokosowaNutka napisal(a):Bo znasz jakiegos jednego czy drugiego nieudolnego psychologa? To oczywiste, ze w kazdej dziedzinie znajda sie lepsi i gorsi.

A gdzie ja napisałem, że oni byli nieudolni czy gorsi? Widzisz i tu się nie rozumiemy, bo Ty cały czas patrzysz przez pryzmat Swojego doświadczenia i "autorytetów" naukowych. Ktoś kto świetnie sobie radzi z dziećmi w pracy niekoniecznie musi odnosić sukcesy na polu prywatnym, i wcale nie oznacza to, że jest nieudolny. Z dzieckiem w pracy nie łączy Cię więź emocjonalna, nie masz rozterek co z takiego dziecka wyrośnie za 20 lat, jak sobie poradzi w życiu. Kiedy psycholog czy pedagog jest chory nie idzie do pracy, kiedy ma zły dzień, przed utrata kontroli ratuje go myśl, że po obowiazkach zawodowych będzie mógł odpocząć. W przypadku wychowywania swoich dzieci nie ma takich luksusów; nie powiesz dziecku: "Kochanie mama jest chora, źle się czuje, ma zły dzień, jest niewyspana więc teraz daj mi chwilę spokoju i zajmij się samo sobą" czasami ledwo się żyje, chodzi na czworaka, zwija z bólu czy wściekłości, a dzieckiem i tak trzeba się zająć, i może nie być opcji późniejszego odpoczynku. W takich sytuacjach nawet najwybitniejsi psycholodzy czy pedagodzy, ba nawet supernianie mogąś skapitulować.
KokosowaNutka napisal(a):postmortem69 bronisz tej calej Martusi dla jakiejs tylko Tobie znanej zasady czy co? Serio nie widzisz jaka ta dziewczyna jest ograniczona? I zaznaczam, ze nie chodzi o to, ze nei mysli tak jak my.. Tu chodzi o to, ze ona w ogole nie mysli.. Jej jedynym argumentem przemawiajacym za biciem dzieci jest to, ze jej rodzice tak robili. Nie umie sie wysilic nawet na inny argument.

A jaki inny argument mógłby Cię przekonać? Jakieś opracowanie naukowe podpisane prze kilkunastu autorytetów z dziedziny "wychowania"?
Czy przekona Cię to, że wiele pokoleń wstecz było tak wychowywanych, a mimo to obchodzili się bez psychologów, żyli, pracowali i wychowywali następne pokolenia? Czy to, że za czasów powszechnego stosowania kar cielesnych było mniej przemocy w szkołach i większy był szacunek młodych ludzi dla wyższych wartości, czy to Cię przekona?
To oczywiście argumenty dinozaura, zacofanego i zamknietego na nowe metody
Więc proszę, przeprowadźmy badanie:
w tym temacie na 19 stronach wypowiedziało się 40 osób.

Z tych 40 osób:
- 26 oficjalnie przyznało się, że doświadczyło kar cielesnych,
- 3 powiedziały, że nigdy w życiu nie oberwały,
- 11 "na dwoje babka wróżyła"

Z 26 "bitych" (mniej lub bardziej):
- 9 wyraziło szczere pretensje do swoich rodziców,
- pozostali uznawali zasadność otrzymanych kar, a kilku nawet wyraziło wdzięczność swoim rodzicom za tego typu metody.

Żadne z tej 26-tki nie stwierdziło samokrytycznie, że jest źle wychowane.

Mniej więcej po połowie jest zwolenników (mam na myśli także tych dopuszczających) jak i przeciwników kar cielesnych;
("połowa" dotyczy "doświadczonych fizycznie" jak i w ogółu uczestników dyskusji).

Teraz, w świetle powyższych danych liczbowych mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie dlaczego bronię Martusi: bo bronię zasad logiczności i merytoryczności dyskusji. Bo z logicznego punktu widzenia, przyjmując niektóre argumenty wytaczane tu w stosunku do autorki tematu, stwierdzam, że przeciwnicy kar cielesnych powinni wygarnąć wszystkim "bitym" (w tym i sobie samym - niektórzy oczywiście), że są źle wychowani i do worka złego wychowania i ograniczenia umysłowego powinni także wrzucić tych, którzy nie "przyznali się" do otrzymywania kar cielesnych, a mimo to dopuszczają ich stosowanie. Oczywiście napiszesz, że wiekszość dopuszcza klapsy, a tylko Martusia bicie pasem i bedzie to tylko jeden argument, który w jakimś tam stopniu ma sens, bo reszty nie ma.

Przeciwnicy kar cielesnych, którzy jednocześnie ich doświadczyli, piszą (włącznie z Tobą), że to nie jest metoda wychowawcza. Czy wszyscy czują się źle wychowani? Czy gdyby zastosowano wobec Was inne metody bylibyście (czulibyście się) lepsi? A może wręcz przeciwnie?
Na to kim jesteście teraz miały wpływ także kary cielesne stosowane w waszych domach, więc dlaczego nikt nie powie: "jestem źle wychowany"? Czy dzieci wychowywane bez "bicia" nie popełniają błędów, nie mają problemów w życiu dorosłym, nie zachodzą w ciążę w wieku nastoletnim, nie mają młodszych od siebie partnerów, czy to są "przywileje" tylko tych, którzy obrywali? Pomyslcie troche co Wy piszecie, bo momentami nie ma w tym krzty logiki czy sensu, jest tylko zwykła chęć dokopania komuś, kto ma inne zdanie.
Martusiaaaaaa92 napisała w swoim pierwszym poście:
napisal(a):Moja córka jest jeszcze za mała, by ją lać (1,5 roku), ale gdy będzie trochę starsza będzie dostawała, jeśli zasłuży.

Czyli nie bedzie biła niemowlaka, i z byle powodu, odpuściła już bicie po twarzy, przyjmując Wasze argumenty, a mimo to jest coraz bardziej ograniczona, niemądra. A podobno "dzieci" trzeba bezwzględnie chwalić, a tu nic tylko krytyka .
KokosowaNutka napisal(a):Sorry, nie bede nigdy przyklaskiwac BICIU DZIECKA PO TWARZY, PRANIA GO PASEM I OGOLNIE POJETEMU LANIU jak to uroczo autorka napisala w temacie. Jak wiesz za drobnymi klapsami jest tutaj niemal kazdy ale chyba nie powiesz, ze to o czym pisze Martusia jest w porzadku.

Nie mówię, że masz przyklaskiwać, ale czy trzeba od razu obrażać? Wyobraź sobie, że masz przed soba dziecko, które prezentuje kontrowersyjny "styl bycia" i jednocześnie nie przyswaja Twoich argumentów, czy w takim przypadku też posuniesz się do obrażania? Tak jak napisałem na końcu mojego poprzedniego postu, ta dyskusja świetnie odzwierciedla stosowanie rozmowy jako metody wychowawczej w przypadku dziecka niezbyt podatnego na tego typu "stymulację", bo tak jak są dorośli "niereformowalni" tak i są takie dzieci.
napisał/a: daffodil1 2012-11-09 22:18
Wszystkie osoby będące zagorzałymi przeciwnikami kar cielesnych zapraszam do mnie na hospitację.... Od dwóch dni pracuję w szkole i mam serdecznie dość, zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno jest w ogóle sens kończyć studia.
Pracuję w podstawówce i gimnazjum i podstawówka jest zdecydowanie gorsza... nie wyobrażacie sobie jak te dzieci się zachowują. Teraz jak czytam 'trzeba tłumaczyć', 'trzeba zaciekawić', 'zrozumieć', 'zainteresować', to nie wiem czy się śmiać czy płakać.
Jestem nauczycielem z powołania od małych lat zawsze chciałam uczyć w szkole (cała moja rodzina to nauczyciele). Mam bardzo dobry przykład z góry, bo wszyscy z rodziny są bardzo cenionymi nauczycielami. Przez studia przechodzę śpiewająco, nie mam problemu z utrzymaniem dyscypliny. Jestem z tych bardziej srogich, stanowczych. Nie pozwalam sobie na przeklinanie, nie daję się zastraszyć i nie jestem popychadłem i popierdółką. Jednocześnie potrafię ucznia wysłuchać, doradzić, pomóc, zrozumieć i pocieszyć. Nie jestem głucha na jego potrzeby.
Moje lekcje przez 2 dni w szkole podstawowej to był jakiś dramat. Uczniowie (IV, V i VI klasa) każde zdanie kończą na 'mać', do mnie mówią 'spierd....', 'pierd... się' itd itd. Ochrzaniam, wpisuję uwagi, stawiam jedynki, prowadzę do dyrektorki. Śmieją mi się w żywe oczy, biją się nawzajem, we mnie rzucają szarfami.
Jeden klepnął mnie po tyłku.
Dzisiaj po prostu jeden podszedł do drugiego i zaczął okładać go pięściami i kopać Drugi osunął się na ziemię, a ten dalej katował go kopiąc... Tamten nic nie zrobił...
Na moje ironiczne pytanie 'czy mogę coś powiedzieć' słyszę odpowiedź 'nie, spierd...aj'.
Przez 45 minut jest ciągły pisk, bicie się, płacze, protesty.
Ja stoję i czekam, bo prowadzić lekcji w krzyku nie będą. Im to nie przeszkadza, skaczą po ścianach, plują na siebie.
Kiedy coś tłumaczę, trzech np. zrywa się i wybiega z sali. Są pod moją opieką, a przecież po nich nie polecę nagle zostawiając całą klasę.
Poprowadzenie lekcji jest awykonalne. Wszelkie sztuczki - nic nie skutkuje.
Ciągną się za włosy, psują cały sprzęt - wręcz rozrywają na kawałki.
Głos po jednej godzinie to ja mam tak zdarty, że potem nie mogę mówić wcale. Gdy sprawdzam listę, podają się za kogoś innego i to w kółko. A że ich nie znam narazie to do prawdy nie dojdę.
Najgorsze jest wezwanie do szkoły rodziców, którzy mówią, że to na pewno nie ich dziecko, że to moja wina, że nie potrafię nic poprowadzić i że syn się na mnie skarżył, że lekcja była nudna. Szkoda tylko, że przez tego syna listę sprawdzaliśmy przez 20 minut.
Zaznaczę, że lekcje zaplanowałam taką typowo dla uczniów, to co jest dla dzieci w tym wieku najciekawsze i najatrakcyjniejsze. Żadnej nudnej nauki na początek i ścisłych metod. Nie zdążyłam powiedzieć nawet co robimy, a jeden do mnie podszedł i mówi 'ja nie będę zapierd... po sali jak jakiś kur... kretyn'

Także Rodzice (choć liczę, że takich tu nie ma), dopuszczajcie do wiadomości, że i wasze dziecko może źle się zachowywać. Że nauczyciel się 'nie uwziął' tylko może to wasze dziecko nie potrafi się zachować. Więcej DYSCYPLINY, nakreślenia zasad i odpowiednich zachowań. Ja np. stawiam dalej od szkoły samochód bo się boję, że mi go zdewastują...a rozmawiamy o podstawówce !! Przede wszystkim wybór dobrej szkoły, zbadanie środowiska. Wolałabym dowozić swoje dziecko dalej niż posłać do takiej szkoły w której ja staram się uczyć.

I napisałam to wszystko w tym temacie, bo chciałam nawiązać do surowego acz przepełnionego miłością wychowania (niekoniecznie powiązanego z laniem!)
napisał/a: ~gość 2012-11-09 23:30
daffodil, wspolczuje, tylko tutaj mamy doczynienia z rodzicami ktorzy twierdza ze ich dzieci sa swiete i zawsze najbardziej pokrzywdzone a dzieci im przytakuja... takich rodzicow mi szkoda bo dziecko robi z nich zwyczajnego idiote. i nie chodzi tu o brak lania tylko ze rodzice sa sobie winni bo od zawsze maja w glowie ze ich dziecko jest najlepsze a wszyscy inni sie na nie uwzieli...
hmmm co moge ci poradzic daffi- oni widza ze jestes mloda i ze moga do ciebie gadac jak do kolezanki. musialabys stanowczo wprowadzic jakis rygor, nie przyjscie na lekcje to jakies pompki czy bieganie cala lekcje, na poczatrku beda sie przeciwstawiac ale pozniej mam nadzieje ze wejdzie ci to w nawyk. fajnie by bylo zeby towarzyszyl ci wtedy jakis inny nauczyciel ktory sie nie cacka
napisał/a: Suerte 2012-11-09 23:38
http://i.imgur.com/LBsyM.png - jakoś tak mi się z tym skojarzyło...
napisał/a: daffodil1 2012-11-09 23:49
qamilka napisal(a):hmmm co moge ci poradzic daffi- oni widza ze jestes mloda i ze moga do ciebie gadac jak do kolezanki. musialabys stanowczo wprowadzic jakis rygor, nie przyjscie na lekcje to jakies pompki czy bieganie cala lekcje, na poczatrku beda sie przeciwstawiac ale pozniej mam nadzieje ze wejdzie ci to w nawyk. fajnie by bylo zeby towarzyszyl ci wtedy jakis inny nauczyciel ktory sie nie cacka
ja się nie cackam. Bieganiem ich nie chciałam zniechęcić, na początek jakieś niewinne zabawy. Ale ja nie zdążyłam słowa powiedzieć, a już mnie zakrzyczeli wszyscy, do gardła się prawie rzucili. Ja oczywiście nie popuściłam i stanowczo wyegzekwowałam karę. Ale wyegzekwowanie jej trwało 15/20 minut - wtedy tracę ja i inni uczniowie tracimy lekcję. Innym nauczycielom się to podoba, mnie doprowadza do szału, bo nie czuję się spełniona, bo nie zrobiłam co chciałam. Ale nigdy się nie poddaję i choćby mieli 45 przesiedzieć to karę wyegzekwuję. Tzw. odpowiedzialność grupowa. A rygor wprowadziłam od razu wysoki, acz ludzki.

Suerte, dokładnie...
napisał/a: ~gość 2012-11-09 23:55
daffodil, no to dobrze ze dajesz sobie rade. zobaczysz poczatki sa najgorsze, bo dzieciaki mysla ze moga sobie pozwolic na wszystko a jak bedziesz stanowcza to po miesiacu bedziesz sie spelniac i realizowac lekcje. powodzenia
daffodil napisal(a):. Innym nauczycielom się to podoba, mnie doprowadza do szału,
ale co sie podoba? to ze nie musza nic robic na lekcjach i dzieci maja samowolke- u innych nauczycieli czy to ze egzekwujesz kary?
napisał/a: daffodil1 2012-11-10 00:03
qamilka, innym na rękę jest to, że jak im przeszkadzają to posadzą ich na tyłkach żeby sobie darły japki, a sami usiądą na ławce i 20 minut czekają aż się uspokoją i nic nie robią... a ja bym chciała robić i to dużo!
napisał/a: kania3 2012-11-10 00:08
daffi, nie pierdziel się. Twardo, po męsku i nie popuszczaj ani odrobinę. Egzekwuj kary, choćby mieli 45 minut siedzieć (polecam stanie;) bardziej męczy i szybciej się im nudzi;)), stawiaj oceny. Ty tam rozdajesz karty. W końcu zmiękną, jak zobaczą, że nie ma żartów. No i zawsze możesz im uświadomić, że nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym i uświadomić co mówi prawo na ten temat. I zawsze możesz z tego prawa skorzystać.;) Jak do dzieci nie przemówi, to myślę, że grzywny do rodziców raczej tak. (tylko że jak już postraszysz, to jak się powtórzy to musisz obietnicę spełnić i to zgłosić)

Suerte, dokładnie to samo skojarzenie miałam.