Sąsiadki :-(

napisał/a: ~JoAsienka" 2005-06-16 18:06
Pewnego dnia użytkownik o nazwie "Kaszycha" ślicznie napisał :

>>
>>> Zrób prawdziwą, wielką, głośną huczną imprezę, to one
>>> zobaczą, o co chodzi
>>
>> Odpłacanie się w taki sposób nie jest zbyt dobre. Będą
>> miały pretekst do kolejnych awantur i wezwań policji.
>
> Myśłisz, ze policjanci lubią jak się ich wzywa bez
> przerwy? Cierpliwośc ma swoje granice.... Policjant tez
> człowiek i też gdzies mieszka i ma sąsiadów, pewnie
> czasem pije piwo po 22.00.

Nasylaj na sasiadki policje codziennie po 22,00 - moze zrozumieja, ze
one to robia nieslusznie.
A jak ja mialam problem z upierdliwa sasiadka - sprzedalam mieszkanie i
wyprowadzilam sie na wies. Spokoj i cisza, moge nawet szalec i
halasowac. A ja nie z szalejacych.

--
JoAsienka
gg 1489928

napisał/a: ~ Himera" 2005-06-16 18:14
Dorota *** napisał(a):

> Witajcie
> Mój problem polega na kłopotach sąsiadkami (dwie siostry). Wprowadziły
się
> kilka lat temu (z 7-8) do mieszkania pod nami. Problemy zaczęły się ze
trzy
> lata temu, po przeprowadzonym przez nas remoncie mieszkania (wylewki,
> parkiet, malowanie). Najpierw przeszkadzał stukot, huk od zabaw dzieci (2
> chłopców 6,5 i 4,5).
Droga Doroto jesli chodzi o dzieci to wiem jakim klopotem sa malzenstwa z
dziecmi mieszkajace o pietro wyzej. Zalezy od budynku, ale mieszkalam kiedys
w takim ze dzieciaki biegaly, turlaly po podlodze zabawki a byl to taki
halas jakby stado bawalow bieglo. to dobrze ze zalozylam wykladzine, chociaz
watpie czy to pomoglo.
sasiadki jednak nieco przesadzaja, takie sa niestety minusy zycia w bloku,
ja akurat na szczescie przez wiekszosc swego zycia mieszkalam w bloku na
najwyzszym pietrze wiec nie musialam znosic zadnych halasow z gory.

--
napisał/a: ~Dorota ***" 2005-06-16 18:36

> A jak ja mialam problem z upierdliwa sasiadka - sprzedalam mieszkanie i
> wyprowadzilam sie na wies.

Przeliczaliśmy kiedyś - nie da rady. Nawet, gdyby ktoś zechciał zamienić dom
na nasze mieszkanie (warte ok. 55000), nie utrzymamy go z naszych pensji.


Dorota

napisał/a: ~almadka" 2005-06-16 19:09
Użytkownik "niezbecki" napisał w wiadomości

> EOT bejbi.

Bejbi to sobie najlepiej zrob i wychowaj...oczywiscie tak, zeby nie
biegalo...

almadka
napisał/a: ~puchaty 2005-06-16 19:20
Thu, 16 Jun 2005 08:44:13 +0000 (UTC), na pl.soc.rodzina, Jolanta Pers
napisał(a):

> Nasi obecni sąsiedzi bezpośredni z góry na szczęście dzieci nie mają (i są na
> tyle przytomni, że w kawalerce rozmnażać się nie będą)

Cóż za bezmyślność - dwoje (przynajmniej) w kawalerce...

puchaty
napisał/a: ~JoAsienka" 2005-06-16 19:39
Pewnego dnia użytkownik o nazwie "Dorota ***" ślicznie napisał :

>> A jak ja mialam problem z upierdliwa sasiadka -
>> sprzedalam mieszkanie i wyprowadzilam sie na wies.
>
> Przeliczaliśmy kiedyś - nie da rady. Nawet, gdyby ktoś
> zechciał zamienić dom na nasze mieszkanie (warte ok.
> 55000), nie utrzymamy go z naszych pensji.
>
> Dorota

Wiem, ja mialam to szczescie, ze mieszkanie ogromne w Sopocie i warte
400 tys zl ... Urok kiedys bogatych tesciow :)

--
JoAsienka
gg 1489928

napisał/a: ~JoAsienka" 2005-06-16 19:41
Pewnego dnia użytkownik o nazwie "Dorota ***" ślicznie napisał :

>> A jak ja mialam problem z upierdliwa sasiadka -
>> sprzedalam mieszkanie i wyprowadzilam sie na wies.
>
> Przeliczaliśmy kiedyś - nie da rady. Nawet, gdyby ktoś
> zechciał zamienić dom na nasze mieszkanie (warte ok.
> 55000), nie utrzymamy go z naszych pensji.
>
> Dorota

A po nas nowy wlasciciel przez 1,5 roku !!! robil generalny remont,
wymienial wszystko wszedzie, codziennie uprzyjemnial sasiadom zycie i
marzyli, zebysmy z jednym wcale nie glosnym dzieckiem wrocili, bo
sasiadce kiedys nawet odkurzanie za bardzo halasowalo. I niech sobie z
mlodym czlowiekiem pozyja, zobacza, jak to fajnie miec codziennie
kawalerskie imprezy....

--
JoAsienka
gg 1489928

napisał/a: ~Dorota ***" 2005-06-16 20:26

> A po nas nowy wlasciciel przez 1,5 roku !!! robil generalny remont,
> wymienial wszystko wszedzie, codziennie uprzyjemnial sasiadom zycie i
> marzyli, zebysmy z jednym wcale nie glosnym dzieckiem wrocili, bo
>
Żeby było śmieszniej, to nasze sąsiadki (te, co im teraz przeszkadzamy)
przez bite 3 sezony wiosenno-letnie remontowały mieszkanie (od świtu do
nocy). Tolerowaliśmy to, bo wiadomo remont, a i do robotników trochę pecha
miały.


Dorota

napisał/a: ~Paulinka" 2005-06-17 00:27
Dorota *** wymodził(a) :

>Bo już nie wiem, kto przesadza, one,
> czy my??????????

Ja tak na świeżo, bo właśnie zaliczyłam zjazd delegatów w spółdzielni:).
Ludzie maja tak durne problemy, że te 5,5 h które tam wysiedziałam, to była
chyba najlepsza lekcja z malkontenctwa, jaka zaliczyłam... Wyobraź sobie, ze
dla niektórych osób problemem może być za wysoko zawieszona skrzynka
pocztowa.
Ja mam własne mieszkanie od miesiąca, przez min. 3 tyg. goscilismy mnóstwo
znajomych, bywało róznie, ale żaden z sąsiadów nawet nie bąknął, że było
głośno, chociaz bywało:).
Przedstaw problem w spółdzielni, powiedz, ze czujesz sie nękana przez
sąsiadów, zawsze pozostanie jakis slad, ze próbowałaś coś z tym zrobić.
Czasem są ludzie, którzy z braku innych zajęc "umilają" życie innych i nic z
tym nie zrobisz...
Nie daj się zastraszyć, bo we własnym domu będziesz się czuła, jak w
więzieniu, a przeciez nie o to chodzi.

Pozdrawiam
Paulinka

napisał/a: ~Albin 2005-06-17 05:22
> >> .........dzięki nieistniejącemu Bogu,.......................
> >
> > O nareszcie! Jakas rzeczowa informacja. Chce sie doszkolic w tej materii.
> > Bylbys uprzejmy podac mi zrodlo gdzie zaczerpnales te madrosc?
>
> Masz inne 'informacje'? To fajnie :) W różnorodności siła.Paff

Czytasz miedzy wierszami i wmawiasz mi rzeczy ktorych nie mialem na mysli.
Wyglada ze chcesz cala swoja wiedze zatrzymac dla siebie i nie chcesz
odpowiedziec na proste pytanie.
Spojrz ponownie. Jak widac (powyzej) nie wspominalem slowem, ze mam inne
informacje. Wrecz przeciwnie. Jezeli posiadasz umiejetnosc czytania to widzisz,
ze pisze o checi doszkolenia. Wstyd bylo mi przyznac sie publicznie ze mam
zerowa wiedze w tym temacie.
Zaskoczyla mnie pewnosc i stanowczosc Twojej wypowiedzi. Osobnik taki pewny
swoich pogladow jak Ty, niewatpliwie posiada ogrom wiedzy w tej niezwykle
interesujacej materii.
O ile nie zrozumiales mojego porzedniego tekstu powtorze moje pytanie: prosze
podaj zrodlo informacji na ktorej opierasz swoja wypowiedz cytuje: "..dzieki
nie istniejacemu Bogu,...."
Lacze pozdrowienia i niecierpliwie czekam na jakies konkrety.

napisał/a: ~Albin 2005-06-17 05:32
> Na miłość nie ma lekarstwa - jeno pocałunek i uścisk, i leżeć razem.
> Przywarłszy do siebie nagimi ciałami. (Longos )

Sodoma i Gomora. Ten swiat calkiem na glowie stanal. Milosc to zupelnie cos
innego niz ciagle xxxxx.
Tym babom nic innego ino gzdzic sie po glowach chodzi.
Bezwstydnica takie rzeczy publicznie pisac.Mam nadzieje ze mnie nie pozdrawiasz.


napisał/a: ~Kaszycha" 2005-06-17 05:58

Użytkownik "Dorota ***" napisał w wiadomości
>
>>
> Żeby było śmieszniej, to nasze sąsiadki (te, co im teraz przeszkadzamy)
> przez bite 3 sezony wiosenno-letnie remontowały mieszkanie (od świtu do
> nocy). Tolerowaliśmy to, bo wiadomo remont, a i do robotników trochę pecha
> miały.

Doroto- widzisz jak postrzegasz sprawę (co mi się zresztą podoba i
chciałabym miec takich sąsiadów jak Ty- nawet z małymi dziecmi :)))- one
miały pecha do robotników i remont trwał sobie i trwał....Czy wyobrażasz
sobie, ze Twoje sąsiadi kiedykolwiek zrobiły podobną uwagę w sytuacji
odwrotnej. Np. że Ty masz pecha do robotników..... Zastanów się nad tym bo
to moim zdaniem klucz do sprawy.....

Moje poglądy jakiś czas temu przypominały Twoje podejście do tematu.
Dogadanie się, nie wyciąganie każdej pierdoły, tolerancja w imię dobrego
współżycie sąsiedzkiego. Teraz mamy dwie sprawy w sądzie i obietnicę, że
odwołania pójdą nawet do Brukseli. Prawników (wolisz nie wiedziec ile im
płacimy....) i świadomośc, że sprawy będą ciągły się z 5, 6 lat i trzeba na
to zarezerwowac siły i środki. Jestem na wojnie, której nigdy nie
chciałam-ale nie pozostawiono mi wyboru.
Gdybym mogła cofnąc czas postępowałabym z moim sąsiadami ostro i
zdecydowanie, nie robiłam tego i uważam, że dzisiejsze problemy są w dużej
mierze spowodowane moją i mojego męża spolegliwością w dobrych intencjach.
Zostało to poczytane jak słabośc i dlatego rozpętało się to co się
rozpętało...

I jeśli nawet Twoje sąsiadki miały problem z robotnikami to jest to tylko i
wyłącznie ICH problem a nie Twój i miałaś święte prawo byc chocby
poinformowana i przeproszona za zaistniałą sytuację. Byłaś?

Pozdrowienia
Kaśka