Urodziłaś??napisz jak przebiegł twoj poród

napisał/a: kalifornia1 2016-02-22 12:31
Mój poród trwał ok. 5 godzin. Miałam super położną. Nie brałam znieczulenia, bo większość czasu spędziłam pod gorącym prysznicem, co zniwelowało ból na tyle, że mogłam spokojnie go przetrwać. Słuchajcie rad połoznej a nie będzie tak bardzo bolało. Naprawdę:) Nie byłam w szkole rodzenia, a nie narzekam. Usłyszałam, że mało która pierworódka rodzi tak łatwo jak ja, więc może mój przypadek jest nieco inny. Po 5 godzinach urodziłam córkę 3,6kg. Bez nacinania, czy pęknięcia krocza
napisał/a: Vanilia1 2016-02-23 11:47
Itzal, nie no opis pierwsza klasa, dla tych co sie boja porodow to ppwinny czytac to codziennie!
napisał/a: Itzal 2016-02-23 11:48
Vanilia napisal(a):Itzal, nie no opis pierwsza klasa, dla tych co sie boja porodow to ppwinny czytac to codziennie!


Porodu nie trzeba się bać, to pójdzie łatwiej Tak sobie teraz kminię, jakbym więcej o porodzie myślała, to pewnie by tak łatwo nie poszło
napisał/a: corsyka 2016-03-08 19:21
No to kolej na mnie

W środę, czyli 02.03.2016 (dzień przed porodem) miałam wizytę u mojego gina. W trakcie badania okazało się, że rozwarcie mam na 2,5, ale szyjka dalej długa i zamknięta, więc gin zdecydował się na lekki masaż, z zaznaczeniem, że może coś ruszy. Po powrocie do domu nic się nie działo, więc normalnie się wykąpałam, zjadłam, położyłam synka i poszłam spać. Koło godziny 4 rano poczułam, że coś ze mnie wypłynęło. Tzn na pewno wody, ale bardzo mało - tak na kieliszek. Nie wiedziałam co z tym fantem zrobić Czy jechać - miałam GBS dodatni, więc wiedziałam, że muszę jechać szybko, jeśli odejdą wody; czy zostać, wykąpać się i poczekać na odejście "właściwych wód". I tak w niepewności czekałam godzinę, tzn przez ten czas skakałam na piłce, chodziłam do ubikacji sikać, i zaczęłam liczyć pojawiające się skurcze, ale dalej nie wiedziałam co robić. W końcu mąż zdecydował, że jedziemy na IP, a moja mama przyszła do synka. W drodze do szpitala skurcze stały się regularne co 5-6 min, więc miałam nadzieję, że jednak urodzę dzisiaj, czyli 03.03.2016
Na porodówce przyjmowała mnie ta sama położna, która przyjmowała mnie 4 lata temu, i też wtedy kończyła zmianę Miło sobie pogawędziłyśmy, podpięła mnie pod KTG, wypełniałyśmy papiery i czekałyśmy na lekarza - co ze mną zrobić.
Oczywiście trafiłam na godzinę zmiany lekarzy oraz czas ich porannej narady, więc przez 1,5h czekaliśmy z mężem nie wiedząc, czy wracam, czy zostaję i jak wygląda sytuacja.
Kiedy w końcu pojawił się ordynator, zdecydował - po dokładnym badaniu gin i USG, że zostaję, bo on uważa, że dzisiaj jeszcze urodzę. I wtedy przyszła ONA - najlepsza położna na świecie Od razu się przedstawiła, przeczytała dokumenty, zobaczyła KTG i wypaliła do mnie: Jestem Paulina i gwarantuję Ci, że urodzisz dzisiaj na mojej zmianie, a więc masz czas do 18.00 A ja jej na to, że wszystko fajnie, ale nie zgadzam się na oksy. Skoro mam skurcze co 3min, rozwarcie na 3, to chcę spróbować naturalnie. Uszanowała moje zdanie, ale zaznaczyła, że oksy przyspieszy poród, a ja się będę krócej męczyć. Przyjęłam do wiadomości, ale jeszcze wtedy wolałam się męczyć bez oksy
Dostałam najlepszą salę rodzinną, mąż od razu się zapakował tam ze mną i w sumie tyle
Dostałam antybiotyk, skurcze dalej były co 3 min, więc skakałam na piłce, a jak zaczęły być bolesne, to poszliśmy pod prysznic - było lepiej, ale jednak czułam ból
Po 50min stania pod wodą, okazało się, że rozwarcie na 4.
Była godzina 10.30 i wtedy zawarłam układ z położną, że jeśli rozwarcie nie ruszy do 11.30 wtedy podepnie mi oksy.
W międzyczasie zjadłam trochę gorzkiej czekolady, banana, odzyskałam trochę sił i nadziei, że dam radę bez wspomagaczy. Niestety 0 11.30 bolało jak ch**era, ale rozwarcie nie postępowało.
Więc podpięła mnie pod oksy i kazała leżeć na lewym boku.
Wtedy zaczął się hardcore skurcze co 1,5 - 1min. ból już na mojej granicy wytrzymania, że tak powiem - skończył mi się dobry nastrój.
I wtedy położna mnie odpięła od oksy, bo przywieźli pilny przypadek i wszyscy musieli lecieć na cc. Dzięki temu mogłam odetchnąć, bo skurcze wróciły do 3-4min, nabrać sił. Przez te 1,5h jak jej nie było (oczywiście miałam inną, która mnie non stop monitorowała ) nie działo się nic, oprócz ogromnych bóli
Moja położna wróciła o 14.20 podpięła mi oksy i powiedziała, że idzie jeść obiad, bo pada z głodu a ja się mogę obejść smakiem
Położyłam się na lewym boku, skurcze co 1min, i nagle poczułam, że odeszły mi wody - w momencie zaczęłam się drzeć na całe miasto, że mnie boli jak jasna chol++era, że wychodzę, że chcę cc, że chcę gaz, że idę do domu i takie tam - położna weszła spokojne na salę - jedząc patrzy między nogi i mówi - o główka
Zawołała wszystkich (gina, neonatologa, i 2 dodatkowe położne) a ja się dalej darłam,że ma mi dać gaz, że muszę przeć - no więc kazała mi przeć na skurczu. Po drugim parciu powiedziałam, że wychodzę do domu - i wtedy mój mąż powiedział, że już urodziłam główkę i barki , pomógł mi oddychać, położna tylko raz kazała mi przestać przeć, i po 5 sekundach poprzeć ostatni raz - i wtedy urodziłam naszą Małgosię (w wypisie mam, że II etap porodu trwał 4minuty Pępowina była tak krótka, że starczyła tylko do brzucha
Kiedy leżała na mnie, ja ciągle pytałam męża, czy na prawdę już urodziłam, czy to się już tak szybko skończyło, bo nie wierzyłam A on mnie głaskał, powtarzał, że tak, że mamy piękną, czarnowłosą córeczkę
Zapytałam położnej ile będę mieć szwów - usłyszałam wtedy jedne z lepszych słów w moim życiu - ZERO Nawet nie pękłam I uważam, że stało się tak właśnie dzięki niej, że wiedziała, co się dzieje i reagowała
Położna zapytała jak się czuję, to wypaliłam, że jestem głodna i chcę obiad

Leżąc na sali poporodowej z małą i mężem moja położna przyniosła mi ten obiad Mąż karmił mnie, a ja karmiłam córkę - bo poprosiłam od razu o pomoc przy przystawieniu, żeby uniknąć kłopotów jak przy synku.
Wszystko szło sprawnie, mała chwyciła, zassała, a ja mogłam się cieszyć, że to już

Po 2h mąż pojechał na pierwsze ważenie i mierzenie małej - 3260g, 54cm

Powiem Wam, że będę zupełnie inaczej wspominać ten poród, i chyba jest trochę racji w tym, że drugi jest łatwiejszy i szybszy

Ale, ale gdyby nie mój mąż i moja położna - ten dzień wyglądał by zupełnie inaczej - na pewno nie tak pozytywnie, bezpiecznie i radośnie dla mnie.

Mamy piękną, czarnowłosą córkę, a ja na prawdę wspaniałe wspomnienia
napisał/a: Miśka27 2016-03-08 20:18
corsyka,
napisał/a: malwinka89 2016-03-08 20:59
corsyka,
napisał/a: krasnolud1 2016-03-08 21:59
corsyka, opisałaś to tak lekko i uroczo, że ja też chcę taki poród fajnie, że Ci tak gładko poszło i będziesz go miło wspominać
napisał/a: corsyka 2016-03-08 23:12
Miśka27, malwinka89,
Mimezja napisal(a):corsyka, opisałaś to tak lekko i uroczo, że ja też chcę taki poród fajnie, że Ci tak gładko poszło i będziesz go miło wspominać
bolało jak nie wiem co, ból 11/10 ale mimo wszystko nie będę go wspominać źle, bo ten okropny ból trał tylko kilka minut, miałam ogromne wsparcie i na prawdę życzę Ci podobnego przeżycia
napisał/a: candela1 2016-03-09 09:43
corsyka,
napisał/a: daffodil1 2016-03-09 09:46
corsyka, gratulacje
napisał/a: Itzal 2016-03-09 11:44
corsyka napisal(a): Powiem Wam, że będę zupełnie inaczej wspominać ten poród, i chyba jest trochę racji w tym, że drugi jest łatwiejszy i szybszy


napisał/a: krasnolud1 2016-03-09 11:45
corsyka napisal(a):bolało jak nie wiem co, ból 11/10 ale mimo wszystko nie będę go wspominać źle, bo ten okropny ból trał tylko kilka minut, miałam ogromne wsparcie i na prawdę życzę Ci podobnego przeżycia
ja z godzinę po urodzeniu Jagi, stwierdziłam, że za kilka dni się zregeneruję i taki ból podłóg tego co przechodziłam w ciąży to można raz na jakiś czas przeżyć tylko teraz wolałabym, żeby poszło szybciej, u mnie bóle parte to ze 20-30 min trwały