Wyprowadzka z rodzinnego domu

napisał/a: magg82 2009-04-23 23:20
dateczka, podpisuję się obiema rękami pod postem marteczki. Nie rób tego, nie niszcz sobie życia - masz jeszcze czas na takie decyzje. Rodzice, mimo że czasem marudzą i masz wrażenie, że Cię nie doceniają, są tak na prawdę Twoimi bardzo dobrymi przyjaciółmi, bo bardzo Cię kochają i chcą dla Ciebie jak najlepiej.
Wyprowadzka nie rozwiąże Twoich problemów, a wręcz przeciwnie - teraz masz na głowie naukę (i to chyba jest najważniejsze) a po przeprowadzce? - jak opłacisz mieszkanie, z czego będziesz żyć, jak start w dorosłe życie sobie zapewnisz Jak poczują się Twoi rodzice, jeśli z dnia na dzień się wyprowadzisz - potem bardzo ciężko będzie Ci odbudować relacje a przecież rodzice chcą dla Ciebie jak najlepiej, wierz mi.
Jeżeli tak przeszkadzają Ci układy w domu, to spróbuj porozmawiać z rodzicami, poprosić o zrozumienie - na pewno pomogą i postarają się Cię zrozumieć. Daj sobie szansę...
napisał/a: Shizuka1 2009-04-24 09:35
dateczka, wyprowadzka z domu wcale nie jest rozowa, ja bylam rok starsza od Ciebie i musisz zdawac sobie sprawe, ze zaczyna sie inne zycie, gdzie nikt nic za Ciebie nie zrobi, chlopak moze odejsc i poczujesz co to znaczy byc samemu, dlatego ja bym poczekala, a nie wzielas pod uwage, ze oni tez moga byc zmeczeni, chcieliby dla Ciebie jak najlepiej, a Ty zawalasz szkole, nie dziw sie, ze narzekaja, pewnie maja jeszcze sto innych problemow o ktorych nikt nie mowi, kochaja Cie to poprawke Ci wybacza, a ucieczki, bo to nie wyprowadzka moga nie, albo ciezko ich tym zranisz.
napisał/a: dateczka 2009-04-24 10:25
szczerzxe mowiac gdyby moja kolezanka byla w mojej sytuacji doradzilabym ejj to co wy mi. ale to tylko tak latwo sie mowi. to wszystko nie ejst takie proste. latwo mowic o milosci rodzicow. ale ja z moimi rodzicami nigdy nie moglam sie dogadac. wiem ze moze bede tego zalowac. ale chce zaryzykowac. moze mi sie uda. nawet najwiekszy blad jest lepszy niz swiadomosc ze nie podjelo sie ryzyka. potrzebuje jakiejs zmiany. nie potrafie sie juz od kilku lat dogadac z rodzicami. wem ze to moja wina ze zawalilam szkole. ale wiem tez ze rodzice nie pomoga mi w problemach. przez nich bede miala ich tylko wiecej. moze staraja sie mi pomoc i dlatego mowia mi zebym sie uczyla. ale jak zaczynaja o tym mowic to totalni trace motywacje do nauki. nie weim dlaczego nie potrzefie sie dogadac z rodzicami. moze dlatego ze nigdy ze mna szczerze nie rozmawiali. jestem inna niz oni. moze zbyt wrazliwa i kazde slowo ktore powiedza bardzo mnie boli. a oni czasami nie zastanawiaja sie nad tym co mowia. tata jakies 4 lata temu powiedzial mi w zlosci ze mnie nienawidzi. dla niego moze to nie mialo zadnego znaczenia ale mnie to bardz zabolalo.

[ Dodano: 2009-04-24, 10:28 ]
wlasnie znalazlam mieszkanie. ladne, nie drogie, 2-pokojowe. niedaleko miejsca w ktorym bd pracowac. moj chlopak tez nie ebdzie mial daleko do pracy. grzechem byloby tego njie wynajac tym bardziej ze ejst wolne od zaraz a nie tak jak wszystkie inne muieszkania od poczatku nowego miesiaca. moze sie ulozy... moja mama w wieku19 lat wyprowadzila sie z domu. tez klocila sie z rodzicaminawet nie rzmawiala ze swoja mama pezez to przez 5 lat... wiec moze mie zrozumie. ja sie wyprowadzam bo zawalilam szkole a on asie wyprowadzila bo byla w ciazy. a tez nie znala mojego taty dluzej niz ja znam mojego chlopaka. moze na poczatku bedzie ciezko ale wierze ze sie ulozy. teraz tylko mode sie zeby sie nie dowiedzieli o szkole do niedzieli bo w niedziele sie wyprowadzam

[ Dodano: 2009-04-24, 10:31 ]
a zakoczenie roku skzolnego mam dzisiaj. powiedzialam mamie ze nie dostane swiadectwa bo nie donioslam zdjecia a ona powidziala zebym zrobila zdjecie i zaniosla to mi szyko wyrobia. spróbuje cos nasciemniac ale czuje ze mi sie nie uda bo tata juz cos podejrzewa. juz pytal czy napewno przeszlam klase. boje sie ze jak powiem ze mi nie wyrobili swiadectwa tak na poczekaniu mama zadzwoni do szkoly. ty bardziej ze jak rozmawialam o tym z mama i powedziala ze tata mysli ze nie przeszlm to zemdlalam. i czuje ze zadzwonia do szkoly. nie wiem co zrobic.

[ Dodano: 2009-04-24, 10:34 ]
na dodatek boje sie reakcji moejo brata. zawsze jakos razem trzymalismy sie "przciwko" rodzicom. on ma 22 lata i czuje ze strace z nim kontakt. a zawsze byl m,oim najlepszym przyjacielem. za2wsze moglam mu sie wygadac i zawsze trzymal moja strone. ale czuje ze to sie zmieni. boje sie ze on mi tego nie wybaczy. z rodzicami sie pewnie w koncu dogadam. moze nie z tata ale z mama naopewno. a na tacie mi nie bardzo zalezy.. boje sie:( jesli dzisiaj nie wyda sie ta sprawa ze swiadectwem to wszystko ebdzie dobrze bo w niedziele jak moi rodzice beda w pracy wpakuje sie i wyjde z domu. i albo pogadam znimi, albo zadzwonie. albo najlatwiej byloby zostawic szczery list albo pokazac im to co tu pisze. moze zrozumieliby o co chodzi, o co mam do nich zal...

[ Dodano: 2009-04-24, 10:37 ]
troche sie rozpisalam. chociaz moglabym jesczze duuuzo npisac. ale pewnie i tak nikt teo ne czyta. ale sczzerze mowiac takie pisanie pomaga zrozumiec wiele rzeczy. mam tylko jedna kolezanke ktorej moglabym szcerze o tym powiedziec o tm wszystkim.a le nie chce jej zawracac glowy moimi sprawami. jakos nie umialabym rozmawiac o tym z nikim poza nia. pisanie tutaj ejst prostrze bo mnie nei znacie i moge szczerze pisac. a tak to nie moglabym zwyklym znajomym o tym mowic. tylko najlepszej przyjaciolce. nawet moejmu chlopakowi nie mowilam tego wszytskieo. ma dosc swoich problemów

[ Dodano: 2009-04-24, 10:37 ]
jak ktos czytal to wszytsko co napisalam to gratuluje:] podziwiam:]

[ Dodano: 2009-04-24, 10:38 ]
napisał/a: marteczka3 2009-04-24 11:00
dateczka, jestem wytrwała i przeczytałam twój wieloczęściowy post.

Mam nadzieję, że jeszcze zmienisz zdanie. Nie jestem od Ciebie wiele starsza, ale myślę, że mam trochę inny na to wszystko pogląd.

To czy Ci się układa z Rodzicami czy nie, to jest jedna sprawa. A to czy Cię kochają (a raczej ŻE Cię kochają) to druga. Dla nich nie ma znaczenia, co robisz, jaka jestes itd. kochają Cię bezwarunkowo, bo jestes ich dzieckiem. I taki gest (desperacki, wiem), na jaki się szykujesz - będzie dla nich raniący. Myslę, że Twoja Mama długo po czymś takim nie będzie umiała wybaczyć sobie, że nie nauczyła Cię innej metody - bo popełnisz ten sam błąd co ona. jeśli Ona nie rozmawiała ze swoją Mamą przez 5 lat - czy naprawdę chcesz stracić ten czas?

Żyjemy za krótko, żeby sie bezsensownie konfliktowac i zamykać sobie drogi, zwłaszcza, kiedy nie musimy. Zamiast piać do rodziców list, usiądź z nimi i im powiedz wszystko - niech nie dowiadują się ze szkoły, że nie przeszłaś klasy. nie chodzi o sam fakt niezdania, tylko o to, że ich okłamujesz. po co? Przyznanie się do błędu to dowód zaufania, i pierwszy krok do rozwiązania problemu.

Życzę Ci wytrwałości i zmiany decyzji. Niezaliczenie klasy to nie jest jeszcze koniec świata, i nie warto stawiać na szali miłości Rodziców i do Rodziców, nie warto zadawać im takiego bólu. Bo cokolwiek by się nie działo, i jakkolwiek lepiej lub gorzej potrafią to pokazać, Oni są zawsze z Tobą - bo jesteś ich córką, czyli najcenniejszym co mają.

Najzwyczajniej w świecie, człowiek żyje dla swoich dzieci. i najtrudniejszym, co może się przydarzyć jest to, kiedy dziecko się odwraca i nie chce rozmawiać. A to jest właśnie to, co teraz robisz.

Trzymaj się i przemyśl to wszystko. nie podejmuj decyzji tak pochopnie, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. I przede wszystkim porozmawiaj z rodzicami, wypłacz się z tego co cię gryzie, przed nimi. zobaczysz, że zamiast wymówek okażą Ci miłość, bo taka jest naturalne reakcja na problemy dziecka.
napisał/a: Tigana 2009-04-24 17:47
napisal(a):nawet najwiekszy blad jest lepszy niz swiadomosc ze nie podjelo sie ryzyka. potrzebuje jakiejs zmiany.


wybacz ale to co piszesz jest mocno niedojrzałe. zmianę to będziesz miała jak skończysz szkołe. teraz potrzebujesz wsparcia rodziców i dużo spokoju, zeby sie przygotować do poprawki. Nawet jeżeli nieodwołąlnie chcesz sie wyprowadzić, powiedz to rodzicom twarzą w twarz, anie uciekaj milczkiem. Przez cąłe twoje życie wiele z Tobą przeszli, ale nigdy się od CIebie nie odwrócili. Nie zasłuzyli na to, żebyś i ch tak potraktowałą. brat zresztą też nie.
oczywiście nic nie mogę zrobić, zebyś zmieniła zdanie, ale zapamiętaj, ze twoje relacje z rodziną mogą sie nieodwracalnie zmienić. a co będzie, jak chłopak CIe zostawi? jak zawalisz poprawkę? albo jak np. zajdziesz w ciąze? jak sobie poradzisz bez ich wsparcia? jeżeli tak ich zostawisz, to powrót bedzie bardzo trudny.
NIe warto tego tak robić.
napisał/a: dateczka 2009-04-25 10:57
a wam wydaje sie ze dla mnie to takie latwe, ze sie nie boje, ze nie mam wyrzutów sumienia.. mam. ale wy mowicie ciagle omilosci rodzicoww. o takiej podrecznikowej, katolickiej milosci. ale w moim domu nigdy nie bylo normalnej rozmowy. i neich nikt nie mowi ze kjak pogadam z nimi szczerze to mnie przytula i beda ocieszac... tak nie ebdzie. oni sie wkurza. dla niech nie wazne sa slowa. jutro sei wyprowadzam. i dla mnie tez nie ejst to latwe. licze na to ze za miesiac albo dwa wszystko jakos sie ułoży...
napisał/a: Shizuka1 2009-04-25 12:19
dateczka, ale u mnie nadal nikt sie nie moze dogadac, mialam ciezko, non stop wyrzuty, ale w to ze mnie kochaja nie watpie, wczesnie sie wynioslam i to nie jest takie rozowe. na pewno nie beda cie pocieszac, bo zawalilas cos, beda zli, ale wiesz to tez jest odpowiedzialnosc za swoje czyny-zawalilam to sie przyznam, bo to moja wina.
napisał/a: marteczka3 2009-04-25 20:15
dateczka, jesteś uparta, i powtarzasz swoje nie słuchając nas. Skąd wiesz, że nie mamy pojęcia co piszemy?

Miłość rodziców nie ma nic wspólnego z katolicyzmem, przytulaniem. Jeśli się wkurzają, to ciągle i nieustająco są Twoimi Rodzicami, a Ty ich córką. I postaraj się o tym nie zapomnieć.

Jeśli nadal nie chcesz zrozumieć, to ja juz napisałam wszystko co potrafiłam, żeby Ci przybliżyć naturę - instynkt rodzicielski. Mam teraz nadzieję, że nie będziesz płakać nad piwem, którego sama sobie nawarzyłaś, tylko po prostu je wypijesz. życzę powodzenia.
napisał/a: gwiezdna 2009-05-17 15:36
Ja po wyprowadzce z rodzinnego domu wpadłam w czarną rozpacz Nie mogłam dojść do siebie przez kilka dni, a potem na każde wspomnienie napływały do oczu łzy. Oczywiście to po zamążpójściu. Więzy rodzinne, które nas łączyły wzmocniły się jeszcze bardziej, z pomocą Babci zaczęłam budować drzewo genealogiczne, aby poznać historie rodziny i to sprawiło, że dowiedziałam się masę pięknych rzeczy o rodzie. Teraz jest już lepiej, ale dzięki drzewu biorę udział w konkursie na największe drzewo genealogiczne
napisał/a: Anettsc 2009-05-29 15:56
Hmm,czy ktoś to jeszcze przegląda?

Ja mam taki problem,że za tydzień wyprowadzka na swoje,a ja kompletnie niewiem co ze sobą zabrać :o

Oprócz ubrań,zdjęć,ręczników,psa - to nie wiem :P
o czym mam pamiętać,macie jakieś rady?


Pzdr !
napisał/a: marteczka3 2009-05-29 21:27
Anettsc, jedyne co mi przychodzi na myśl - no to wszystko, co Twoje musisz zabrać :) i nie wiem, jeśli jest coś, co np. Mama mówiła, że zastawa obiadowa będzie dla Ciebie, albo pościel w niebieskie kwiatki - no to o tym zapomnieć nie możesz.

nie wiem, czy wyprowadzasz się żeby mieszkać z facetem, zakładasz dom i potencjalną rodzinę, czy wyprowadzasz się np. na studia. To zmienia postać rzeczy :)

a poza tym - chyba zawsze można wrócić do domu rodzinnego po to, czego się zapomniało, i w jeszcze kilku innych celach :)
napisał/a: Anettsc 2009-05-29 21:44
Jade na studia...i to.. hm.. 350 km od domu.
Więc,trzeba zabrać większość rzeczy,ale nie wyobrażam sobie zabierania zastawy stołowej czy pościeli w czasie podróży,zwłaszcza że nie posiadam samochodu i prawa jazdy,więc jadę pociągiem ;(