zupa

napisał/a: ~E." 2006-12-02 11:02
Gosia Plitmik napisał(a):

> Nie mieszam uwielbienia do gotowania. Dobra matka, moze miec kucharke,
> chodzi mi o czas poswiecony rodzinie, jedynie. Dobra Matka moze wydac
> polecenie upieczenia drozdzówki,a le chce jej sie o tym pomyslec, o
> sprawieniu przyjemnosci swojej rodzinie

Ale Gosia - własnie o to oparła się cała dyskusja!

O teksty ikselki: (cytaty)

"Po to zakładałam rodzinę, aby jej gotować"

"Chcę, lubię, umiem i będę
gotować dla mojej rodziny, jestem dla niej, a ona dla mnie, chciałam
ją mieć, to i chcę dac jej wszystko, co potrafię A skarpetki
mojego męża uwielbiam prać, tak jak i każdą inną rzecz, aby miał
czysto i porządnie. Jest dla mnie prócz dzieci najważniejsza osobą
w życiu i nie rozumiem tych kobiet, które z obrzydzeniem piorą
pieluchy swych dzieci, skarpetki swego męża czy traktują gotowanie
jako dopust boży. Po co ładowały się w to wszystko, skoro się do
tego nie nadają?"

"Pisałam o kobietach, które
gotowanie i pranie uważają za tzw. dopust boży, czyli tych, które
może i CODZIENNIE to robią, ale traktują to jako karę czy coś
niepotrzebnego im do szczęścia. To one nie rozumieją swojej roli w
zapewnieniu szczęścia rodzinie (czyste skarpetki i obiad to tylko dwa
z miliona elementów równie mało dla nich ważnych), więc mówię o
tych właśnie kobietach, że nie powinny były..." (zakładać rodziny)

Nikt nie neguje tego, że lubi to robić. Nikt za to nie krytykuje.
Spieramy się z narzuceniem teorii, że skoro nie lubisz gotowac i prać
skarpet nie powinnas zakładać rodziny.

Moim zdaniem to zła teoria. Twoim, że dobra. I tyle.

Eulalka
napisał/a: ~ikselka" 2006-12-02 12:42

Nixe napisał(a):

> I czy ktoś Cię z tego rozlicza czy możesz jednak w chwilach słabości lub
> niemocy powiedzieć sobie "Zrobię to kiedy indziej".
Życie mnie rozlicza. Ile z wymienionych wczesniej czynności mozna
odłozyć na później: obiadu, wożenia dziecka itp. na pewno nie.
> różnica między pracą w ogrodzie czy pomocą mężowi a pracą zawodową, gdy nie
> możesz sobie ot tak przełożyć czegoś na następny dzień.
Tak? Jeśli nie wykonam na czas rozliczenia VAT to na pewno nic się
nie stanie, co najwyzej US sie trochę zdenerwuje, ale co tam, pełny
luz
W ogrodzie - co tam, najwyzej wszystko przemarznie/wyschnie/przejrzeje
i zgnije. A potem pójdę po warzywa do supermarketu.
Ostatecznie racja: obiadu może nie być
Osoby "pracujące zawodowo" wprawdzie tłumaczą to właśnie swoją
pracą...
napisał/a: ~ps" 2006-12-02 12:44

Użytkownik "księżniczka Telimena (gsk)" napisał w wiadomości
>> 1. Nie pisalem o wadze o a gruboskornosci.
>
> sądzisz, że nie widziałam ???
>

A to przepraszam :) W takim razie rozumiem, ze podane 53 kg to waga skory?
;)

>> 3. jeszcze sie nie poklocilem, od kiedy uzywamy net w malzenstwie mniej
>> sie klocimy ;)
>
> rozumiem, ze macie dwa komputery i skypa z kamerą :)

Nie lubie skype. Przyznac jednak musze, ze 2 kompy z komunikatorami
tekstowymi to jest cos, co sie idealnie nadaje. ;)


>> czemu?
>
> bo jestem słodka ???

jak w/w drozdzowka? ;)


Pozdrawiam

Kri Z

napisał/a: ~E." 2006-12-02 12:49
ikselka napisał(a):

> Tak? Jeśli nie wykonam na czas rozliczenia VAT to na pewno nic się
> nie stanie, co najwyzej US sie trochę zdenerwuje, ale co tam, pełny
> luz
> W ogrodzie - co tam, najwyzej wszystko przemarznie/wyschnie/przejrzeje
> i zgnije. A potem pójdę po warzywa do supermarketu.
> Ostatecznie racja: obiadu może nie być
> Osoby "pracujące zawodowo" wprawdzie tłumaczą to właśnie swoją
> pracą...
>
Brniesz wciąż :(
Osoby "pracujące zawodowo" niczego nie tłumaczą. Najczęściej mają co
dzień obiad i zrobione na czas deklaracje. Po prostu robić tego nie lubią.
Ta rozmowa przestaje miec sens - nie rozumiesz to sie do Ciebie pisze :(
Mieszasz dwie sprawy jak zupę w kotle.

Eulalka
napisał/a: ~krys 2006-12-02 12:53
ikselka napisał(a):

> W ogrodzie - co tam, najwyzej wszystko przemarznie/wyschnie/przejrzeje
> i zgnije. A potem pójdę po warzywa do supermarketu.

Ja wolę na targ. Profesjonalnie uprawione i świeże. A mój kręgosłup
tylko sie cieszy (glina, panie, nadaje się tylko do uprawy buraków
ćwikłowych, pod warunkiem, ze uda się wejść do ogrodu zanim na targu
pojawią sie świeże, latosie buraczki

> Ostatecznie racja: obiadu może nie być

Może, świat się jeszcze z tego powodu nie zawalił, przynajmniej u mnie.

> Osoby "pracujące zawodowo" wprawdzie tłumaczą to właśnie swoją
> pracą...

Ja nikomu tego nie tłumaczę, uprzedzam, że dziś obiad będzie w innej
formie. A jestem Profesjonalną Kurą Domową i jestem z tego dumna. Ale
nie traktuję "kurzenia" jako misji.

--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
napisał/a: ~E." 2006-12-02 13:24
E. napisał(a):
> ps napisał(a):
>
>> 1. Nie pisalem o wadze o a gruboskornosci. Zauwaz to lalka zarzucila
>> iselce ze jest sloniem w skaldzie przedniej porcelany.
>
> Po 1. nazywam się Eulalka i prosze byś z mojego imienia nie robił sobie
> pozywki bo to wyjątkowo chamskie.

I żeby było jasne - po Tobie nie spodziewam się przeprosin.

E.
napisał/a: ~ Nixe" 2006-12-02 13:35
X-No-Archive:yes
W wiadomości
ikselka pisze:

> Życie mnie rozlicza. Ile z wymienionych wczesniej czynności mozna
> odłozyć na później: obiadu, wożenia dziecka itp. na pewno nie.

Ale możesz wymazać drugie danie z jadłospisu i ugotować tylko zupę
(względnie na odwót).
Możesz kupić ciasto, zamiast je piec. Możesz wręcz w ogóle ani nie kupować
ani nie piec.
Nikt od tego nie umrze. Nikt nie będzie miał Ci tego za złe.
Nikt nie "rozwiąże" z Tobą "umowy o pracę" z tego powodu.

> Tak? Jeśli nie wykonam na czas rozliczenia VAT to na pewno nic się
> nie stanie, co najwyzej US sie trochę zdenerwuje, ale co tam, pełny
> luz

Zawsze w takim wypadku można zatrudnić księgową.
Z drugiej strony nie rozliczasz przecież tego VAT'u codziennie przez 8
godzin, prawda?

> W ogrodzie - co tam, najwyzej wszystko przemarznie/wyschnie/przejrzeje
> i zgnije.

Dokładnie tak. Powiedz sama - czy świat się zawali z tego powodu, że zgnije
Ci pietruszka i pójdziesz kupić ją za 50 groszy do sklepu?
Gdybym ja miała równie mocno przejmować się sprawami utrzymania ogrodu, jak
sprawami utrzymania rodziny, to rychło wylądowałabym w wariatkowie.

> Ostatecznie racja: obiadu może nie być

Nie, obiad_musi_być.
Nieistotne jednak czy sama go ugotuję, czy ugotuje go gosposia, czy
pójdziemy na ten obiad do restauracji. I nieistotne, czy będzie to pierś z
bażanta pod beszamelem czy zupa pomidorowa z chlebem.

> Osoby "pracujące zawodowo" wprawdzie tłumaczą to właśnie swoją
> pracą...

Chyba nie pracowałaś nigdy zawodowo w pełnym tego słowa znaczeniu, bo nie
pisałabyś takich rzeczy.

--
Nixe
napisał/a: ~Panslavista" 2006-12-02 13:49

"ikselka" wrote in message

Nixe napisał(a):

> I czy ktoś Cię z tego rozlicza czy możesz jednak w chwilach słabości lub
> niemocy powiedzieć sobie "Zrobię to kiedy indziej".
Życie mnie rozlicza. Ile z wymienionych wczesniej czynności mozna
odłozyć na później: obiadu, wożenia dziecka itp. na pewno nie.
> różnica między pracą w ogrodzie czy pomocą mężowi a pracą zawodową, gdy
> nie
> możesz sobie ot tak przełożyć czegoś na następny dzień.
Tak? Jeśli nie wykonam na czas rozliczenia VAT to na pewno nic się
nie stanie, co najwyzej US sie trochę zdenerwuje, ale co tam, pełny
luz
W ogrodzie - co tam, najwyzej wszystko przemarznie/wyschnie/przejrzeje
i zgnije. A potem pójdę po warzywa do supermarketu.
Ostatecznie racja: obiadu może nie być
Osoby "pracujące zawodowo" wprawdzie tłumaczą to właśnie swoją
pracą...

A później dzieci uciekają i nie odwiedzają i mąż urwie się do domowej
atmosfery z młodszą, która lubi kucharzyć, kapcie przynieść...

napisał/a: ~krys 2006-12-02 13:59
Panslavista napisał(a):

> A później dzieci uciekają i nie odwiedzają i mąż urwie się do domowej
> atmosfery z młodszą, która lubi kucharzyć, kapcie przynieść...

Taa, akurat. Te "młodsze" to kucharzeniem i praniem skarpetek wabią...
A mężowie uciekajacy od zgnuśniałych kur domowych do niezależnych lasek
to się nie zdarzają?

--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
napisał/a: ~Panslavista" 2006-12-02 14:02

" Nixe" wrote in message news:ekrru1$299k$1@news.mm.pl...

A w czym trudność w gotowaniu obiadu jednodaniowego i wielodaniowego, bo nie
rozumiem? To tylko umiejętność rozłożenia i kolejność wykonania prac
przygotowawczych. Dla mnie ugotowanie 35l kotła barszczu ukraińskiego
KOZACKIEGO trwa (praca ręczna) tyle samo co zwykłego obiadu dwudaniowego dla
czterech osób. A przy tym nie zostaje mi sterta garów i patelni (bez
zmywarki)...


Uczta sie Baltazary!

napisał/a: ~E." 2006-12-02 14:07
Panslavista napisał(a):

> A później dzieci uciekają i nie odwiedzają i mąż urwie się do domowej
> atmosfery z młodszą, która lubi kucharzyć, kapcie przynieść...

Swiat dziś wygląda nieco inaczej niz za czasów Twojej młodości.
Nie zastanowiles się dlaczego masz 3. żonę i nie wiesz gdzie masz
dziecko? Może czas zweryfikować poglądy?

E.
napisał/a: ~E." 2006-12-02 14:08
Panslavista napisał(a):
>
> A w czym trudność w gotowaniu obiadu jednodaniowego i wielodaniowego, bo nie
> rozumiem?

To widać.
Wyskoczyleś jak Filip z konopii.

E.