kasa, kasa, kasa...

napisał/a: Itzal 2010-12-13 20:41
Gvalch'ca napisal(a): I jakoś tych wszystkich problemów nie miał

bo, jak to mówi moja mama, jak panna tańczyc nie umie, to jej nawet spódnica przeszkadza
napisał/a: KokosowaNutka 2010-12-13 20:45
Moj tata zna inna wersje :) Ze zasranej baletnicy nawet kiecka przeszkadza
napisał/a: ~gość 2010-12-13 21:29
złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek u spódnicy - tak to leciało :P
napisał/a: Gvalch'ca 2010-12-13 21:42
Izaczek napisal(a):złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek u spódnicy

Też znam tą wersję właśnie. Najlepsza bo się rymuje
napisał/a: daffodil1 2010-12-13 23:16
Gvalch'ca napisal(a):Izaczek napisał/a:
złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek u spódnicy

Też znam tą wersję właśnie. Najlepsza bo się rymuje

haha no właśnie :D
napisał/a: KokosowaNutka 2010-12-14 12:52
To przepraszam, musialam cos pokrecic :P

No i jak tam szanowny kolego Marku? Jakies nowe przemyslenia? Czy dalej bedziesz bawic sie w karierowicza i materialiste? :P
napisał/a: ~gość 2010-12-14 18:19
Hmmm jak przeczytałam post autora to stwierdzilam ze właśnie tacy jak marekw zdarzaja sie coraz częściej, nie wiedza czego chca i czekaja na niewiadomo co...a temat zaręczyn nie ma szans się wydarzyć...

Twój status materialny według mnie jest (bardzo?) dobry, nie przesadzaj! Dziewczyna może Ci uciec i tyle z tego będziesz miał... czasami trzeba zaryzykować, zawsze jakoś to jest ;) Najwazniejsze to mieć kogo kochać a jak narazie masz i nie powinienes tego stracić!
napisał/a: marekw1 2010-12-17 20:35
KokosowaNutka napisal(a):No i jak tam szanowny kolego Marku? Jakies nowe przemyslenia? Czy dalej bedziesz bawic sie w karierowicza i materialiste? :P

Nie karierowicz i materialista. Byłbym nim, gdybym ponad dziewczynę stawiał pracę i kasę. A ja nie robię tego dla zaspokojenia własnych ambicji, podbudowania ego itp. ale dla wspólnej przyszłości. Niezadowolenie, tęsknota za brakiem wspólnych chwil, brakiem czasu nie jest na pokaz, ale naprawdę tak czuję.

I to jest właśnie różnica. Ja nie wolę siedzieć w pracy. I po drugie - z dodatkową pracą to był mój pomysł, na początku było oczywiście niezadowolenie. Ale jak sobie spokojnie porozmawialiśmy, podejście było zupełnie inne. Pełne zrozumienia, zadowolenia z tego, że myślę o przyszłości. Mimo, że to zadowolenie z dodatkowej kasy i mojego podejścia miesza się z niezadowoleniem z powodu mojego zmęczenia, braku czasu.

Oczywiste, że pewnie inaczej to sobie wyobrażaliśmy. Nawet ja myślałem, że będzie nieco inaczej - a ostatni miesiąc jest straszny, jeśli chodzi o ilość pracy, snu, kumulujące się zmęczenie.

Rozmawiałem niedawno ze znajomym. Zapytał, dlaczego po prostu nie poszukam czegoś za granicą, odłożę przecież więcej, pracując na jednym etacie, ewentualnie z nadgodzinami. Niby ok - ale to odpada z dwóch powodów, oba są równie ważne. Po pierwsze rozłąka z dziewczyną. Teraz mam mało czasu, ale możemy się widzieć 3-5 razy w tygodniu po 2-3 godziny. Więc mimo tego jest nawet dobrze. A druga sprawa - wypadam z rynku z firmą, a późniejsze nadrobienie tego albo nie będzie możliwe, albo bardzo trudne, wymagające pracy.
napisał/a: abunee 2010-12-20 08:57
marekw napisal(a):ja nie robię tego dla zaspokojenia własnych ambicji, podbudowania ego itp. ale dla wspólnej przyszłości.

Ojej każdy facet tak myśli a potem okazuje się że para jest ze sobą wiele lat aż w końcu dziewczyna nie wytrzymuje i stawia faceta pod ścianą: albo zarabianie kasy albo ja.. .a wiadomo że funduszy na wspólne życie nigdy nie za mało więc życzę Ci abyś się w tym nie zagubił w tym pędzie do zarabiania kasy i zapewnienia bytu.
marekw napisal(a):ostatni miesiąc jest straszny, jeśli chodzi o ilość pracy, snu, kumulujące się zmęczenie.
Ile tak jesteś w stanie wytrzymać drogi marekw? A ile jest w stanie wytrzymać to Twoja dziewczyna?

Ja w ogóle nie rozumiem tego że faceci teraz (przynajmniej tych których ja znam) uważają że żeby się zaręczyć lub wziąć ślub (bo dla jednych to są dwie zupełnie inne sprawy) muszą mieć kupę kasy na koncie, własny dom lub mieszkanie i ogólnie w chwili zaręczyn są w stanie utrzymać rodzinę w 150%. Ja uważam że można to inaczej rozwiązać, skoro ludzie się kochają i są siebie pewni to nie ma na co czekać, a dorobić się zawsze można razem, wspólnie. Nie trzeba czekać na dar losu aż na na koncie pojawią się fundusze które zaspokoją wszystkie potrzeby, bo to może nigdy nie nastąpić. Życie się różnie układa. przypuśćmy że facet się dorobi i jest w stanie zapewnić wszystko swojej kobiecie- no ok, ale są takie przypadki gdzie jest ciężko materialnie mimo że się dużo pracuje, i taka kobita może się nie doczekać żadnego ślubu i po prostu odejdzie... są to skrajne przypadki ale są...
napisał/a: sorrow 2010-12-20 22:20
marekw, w sumie to w porządku z ciebie gość. Mało który mężczyzna w tym wieku tak odpowiedzialnie planuje swoją (wspólną) przyszłość. Jakbyś się w forum wczytał to spokojnie znajdziesz pełno postów o partnerach, którzy mimo, że starsi od ciebie, to pojęcia typu praca, odpowiedzialność, przyszłość są dla nich całkowitą abstrakcją. Oczywiście oni tu nie piszą, ale piszą ich partnerki. Masz swoje zalety i z pewnością nie raz wybawią was z kłopotów, bądź im zapobiegną.

Z drugiej strony wiele racji mają forumowiczki odpowiadające ci wcześniej w tym temacie. Życia nie da się zaplanować. Wszelkie prognozy, nawet niewiadomo jak logiczne, nie mają sensu. Trochę oderwany od tematu przykład, ale pozwól, że przytoczę (chociaż nie pamiętam go za bardzo). Na początku XIX wieku ktoś wysnuł prognozę, że za ileś tam lat w wieku XX nastapi katastrofa żywieniowa. Przy bardzo logicznych argumentach wzrostu ilości dorożek i zaprzęgów wyliczył, że wszystkie pola uprawne trzeba będzie przeznaczyć do wykarmienia koni. Jaki widzisz choć logiczne, to zupełnie nietrafione. Tak samo twoje obawy choć logiczne, najprawdopodobniej są nietrafione. Nigdy nie wiesz jak się twoje zycie potoczy. Zamiast oczekiwać na odpowiednie warunki powinieneś po prostu zacząć żyć. Ty stoisz na brzegu jeziora i czekasz na odpowiednie warunki do skoku, żeby był dobry wiatr, żeby fala nie była za duża, żeby temperatura wody się odpowiednio wyrównała. Tak czekając możesz doczekać się śmierci... a przegapisz całe życie. Nie ma innej możliwości jak rzucić się w nurt rzeki, a potem wykorzystać swoje zdolności do przewidywania i odpowiedzialności do lawirowania pomiędzy przeciwnościami losu. Zamiast się obawiać tego co będzie po prostu pchnij swoje życie do przodu i staw czoła temu co cię spotka. Pamiętaj, że przyroda nie znosi próżni. Jeśli teraz masz określone możliwości finansowe, to nie znaczy, że zawsze tak będzie. Może je stracisz, a może zyskasz o wiele większe. Sęk w tym, żeby żyć dalej, a ewentualnie minimalizować negatywne skutki tego co nam zycie przynosi. Zatrzymanie się w miejscu czekając na odpowiednie warunki, to porażka na całej linii.
napisał/a: Gvalch'ca 2010-12-20 22:54
sorrow bardzo zgrabnie ująłeś w słowa coś co właśnie mi po głowie chodzi. Ale skąd taka niepochlebna opinia na temat męskiej młodej części społeczeństwa? Pewnie, że jest masa lekkoduchów (trzeba oddać sprawiedliwość, że płci obojga) do 30 żyjących na garnuszku rodziców, a i potem z łapcią w portfelu mamy i taty, ale to że 24-latek (tudzież 24-latka) myśli o pracy, zarabianiu na siebie, przyszłosci to (przynajmniej w moim otoczeniu) nie jest ewenement. Na szczęście.
napisał/a: sorrow 2010-12-20 23:11
Gvalch'ca napisal(a):Ale skąd taka niepochlebna opinia na temat męskiej młodej części społeczeństwa?
Nie, to nie tak... po prostu miałem na myśli posty partnerek tej "młodej częsci społeczeństwa". Z pewnością jest cała masa młodych odpowiedzialnych ludzi, ale o nich się tu nie pisze :). Tu (chociaż bardziej w Związkach) się pisze o tych, którzy nie są odpowiedzialni, którzy chcą się "wyszaleć", których bardziej martwi psujący się twardy dysk w kompie niż brak warunków do wychowywania dziecka. Wszystkie fora pękają w szwach od tego co negatywne... bo jeśli coś pozytywne, to przecież nie ma o czym pisać.. prawda :)?

Co do autora, to nie chciałbym, żeby poczuł się jakoś wyobcowany tymi wszystkimi postami. Wszystko z nim jak najbardziej w porządku jest... tyle tylko, że wydaje się być za bardzo zachowawczy w swoich planach.