kasa, kasa, kasa...

napisał/a: MonikaDaria 2010-12-29 17:49
Pelliroja napisal(a):
na , tzw. w Polsce, wieczorowych- pon-pt. od 15ej do 20ej na uczelni

To inna sprawa, mój Młody na dziennych studiował i wtedy się nie da bez zawalenia studiów :/
napisał/a: Misiaq 2010-12-29 18:03
marekw napisal(a):Dlatego mając sporo własnej kasy (np. 60 tysięcy, mieszkanie za 120) lepiej wziąć nie 60 a np. 70-80 kredytu i z tej kwoty finansować zakup mebli, sprzętów itp.
marekw, widać, ze ty jesteś uprzedzony do kredytów, zresztą ja Cie nie będę do nich przekonywać, bo to nie o to chodzi. Szczególnie biorąc pod uwagę, ze sami ponad rok temu odłożyliśmy decyzję o kredycie, bo oferty jakie dostaliśmy z banku, były nie do przyjęcia. A mieliśmy już wybrane mieszkanie i byliśmy o krok od podpisania umowy przedwstępnej co się wiąże z wpłaceniem bezzwrotnej zaliczki. Do był czas, kiedy banki zaostrzyły znacznie procedury, w związku z kryzysem i staliśmy się ofiarą tego zamieszania. Zresztą ja jestem osobą, która nigdy niczego nie kupiła na raty (no po za mieszkaniem teraz), ale chyba powinieneś przeanalizować warunki kredytowe jakie są teraz, bo wydaje mi sie, ze mieszkania będą drożeć i to znacznie Jeśli chodzi o wkład własny, to trzeba sobie wszystko przeliczyć. I znowu napiszę na własnym przykładzie, mogliśmy dać większy wkład własny, ale to się nam po prostu nie opłacało (bardzo dokładnie to przeliczyliśmy) i te pieniądze mamy na lokacie.
Jeżeli masz 60 tys. oszczędności i masz możliwość kupienia mieszkania za 120 tys. (szczęściarz ) to ja na Twoim miejscu zostawiłabym sobie 10 tys jak kasę na "czarną godzinę", 20 tys na wszystkie opłaty (podatek, notariusz itp) oraz podstawowe sprzęty jakie musisz kupić do nowego mieszkania, 30 tys. przeznaczyła na wkład własny, postarał się o kredyt i kupiła mieszkanie (nawet w sytuacji gdy miałbyś w nim mieszkać sam, a nie z dziewczyną ).
napisał/a: Itzal 2010-12-29 21:11
Moniś napisal(a):mój Młody na dziennych studiował i wtedy się nie da bez zawalenia studiów :/

no chyba, ze ma sie godziny pracy do pogodzenia ze studiami Moj mimo ze normalnie ma zajecia 15-20, np. we wtorki musi byc na uczelni o 13:30, w czwartki od 11 do 14 ma laboratoria- w te dni po prostu, zamiast na 6tą, idzie do pracy na 5tą, i jakos wyrabia

misiaq napisal(a):chyba powinieneś przeanalizować warunki kredytowe jakie są teraz, bo wydaje mi sie, ze mieszkania będą drożeć i to znacznie

otóz to
napisał/a: igmu 2011-01-02 23:29
Gvalch'ca napisal(a):A to przypadkiem nie studenci politechnik najczęściej zaczynają pracę zawodową już na studiach?
nie wiem, moze i tak - ja jestem na 5 roku, w tym roku sie bronie i juz pracuje w zawodzie, wiec moze cos w tym jest ;) Ale sa semestry, ze nie wiesz w co lapy wlozyc a i tak sie nie wyrabiasz ze wszystkim :)

Poza tym, skoro rodzice dają mu na utrzymanie i dach nad głową, to po co ma się ścierać za jakieś 500 zl miesięcznie i ledwo zipać na studiach... lepiej robic jedną rzecz, a pożądnie ;) Jakoś jeszcze te max 2 lata jego studiowania przeytrzymamy... ;) Tym bardziej, ze po studiach, "z papierkiem" ma szanse na bardzo fajna pracę w zawodzie, która już na niego "czeka" ;)
napisał/a: marekw1 2011-02-15 17:28
misiaq napisal(a):marekw, widać, ze ty jesteś uprzedzony do kredytów, zresztą ja Cie nie będę do nich przekonywać, bo to nie o to chodzi.

Trochę uprzedzony, ale też trochę świadomy - bo sporo pieniędzy z kredytów przeszło przez moje ręce i kilka już spłaciłem/spłacam.

misiaq napisal(a):Jeżeli masz 60 tys. oszczędności i masz możliwość kupienia mieszkania za 120 tys. (szczęściarz ) to ja na Twoim miejscu zostawiłabym sobie 10 tys jak kasę na "czarną godzinę", 20 tys na wszystkie opłaty (podatek, notariusz itp) oraz podstawowe sprzęty jakie musisz kupić do nowego mieszkania, 30 tys. przeznaczyła na wkład własny, postarał się o kredyt i kupiła mieszkanie (nawet w sytuacji gdy miałbyś w nim mieszkać sam, a nie z dziewczyną ).

60 tysięcy to będziemy mieć najwcześniej za rok.

Na razie u mnie nic się nie zmienia, dalej praca i odkładanie ile się da. Fakt, że nie mamy czasu na wiele rzeczy, spotkania ze znajomymi (głownie ja, a dziewczyna sama przeważnie nie chce). Ale szczęśliwie znajdujemy czas dla siebie.

Rozmawiałem ostatnio z gościem, który będąc w związku i mając plany na przyszłość wyjechał na 3 lata do Irlandii. Odłożył ok. 60 tysięcy w tym czasie. Niby jest to wyjście - ale był w kraju na krótkie okresy co 3-4 miesiące. Czy takie rozwiązanie jest lepsze? Ja wolę być tu, widzieć się z dziewczyną tak często na ile to możliwe. I jestem w stanie odłożyć tyle samo albo i więcej. I widzimy się nie 3-4 razy w roku ale minimum 4 razy w tygodniu.
napisał/a: KokosowaNutka 2011-02-15 17:30
Nigdzie nie wyjezdzaj, chyba, ze z nia. Lepiej zyc skromniej i miec mniej niz zarabiac wiecej a ryzykowac zwoazek bo nietsety rozlaka to ryzyko.
napisał/a: marekw1 2011-02-15 17:36
KokosowaNutka napisal(a):Nigdzie nie wyjezdzaj, chyba, ze z nia. Lepiej zyc skromniej i miec mniej niz zarabiac wiecej a ryzykowac zwoazek bo nietsety rozlaka to ryzyko.

Wyjeżdżać nie mam zamiaru.
Ale ostatnio gadałem też ze znajomym, który pyta, czemu nie wyjadę i szybko nie zarobię, odłożę.
Tutaj odłożę tyle samo lub więcej, nie stracę klientów z firmy i co najważniejsze, będziemy się widzieć, spotykać.
napisał/a: ~gość 2011-02-15 17:49
Jeżeli wyjeżdżać to tylko razem
napisał/a: ~gość 2011-02-15 22:48
Natalina1989 napisal(a):Jeżeli wyjeżdżać to tylko razem
zgadzam się!
napisał/a: Misiaq 2011-02-15 22:57
marekw, jeśli wyjazd, i to na tak długo, to tylko we dwoje
napisał/a: igmu 2011-02-16 08:51
misiaq napisal(a):tylko we dwoje
no pewnie! Inaczej sobie ne wyobrażam...
napisał/a: Gvalch'ca 2011-02-16 10:14
misiaq napisal(a):to tylko we dwoje

To i ja się przyłączę.