kasa, kasa, kasa...

napisał/a: marekw1 2010-12-22 23:29
sorrow napisal(a):Co do autora, to nie chciałbym, żeby poczuł się jakoś wyobcowany tymi wszystkimi postami. Wszystko z nim jak najbardziej w porządku jest... tyle tylko, że wydaje się być za bardzo zachowawczy w swoich planach.

Wyobcowany się absolutnie nie czuję. Tylko tu z jednej strony jest krytykowana moja postawa (chęci zarobienia na mieszkanie, łatwiejszego startu), a z drugiej w temacie zaręczynowym czy innych pojawiają się stwierdzenia, że może facet nie ma na pierścionek albo chce odłożyć żeby startować dalej w przyszłość. I to w związkach, gdzie ktoś jest razem 3-4 lata, a nie jak u mnie rok.

To że jestem trochę zachowawczy to wiem. Ale za dużo mimo młodego wieku doświadczyłem (właśnie z kasą, kredytami itp.) - do tej pory spłaciłem 8 kredytów i 2 karty kredytowe (tutaj akurat rozsądnie manipulowałem okresem bezodsetkowym). Ale wiem, jak się żyje ze świadomością, że jest jakaś tam rata itp. Zdecydowana większość tego nie wie - dlatego też mogą mnie tak oceniać.
napisał/a: MonikaDaria 2010-12-22 23:49
marekw, na razie podczytywałam, ale napisze ci kilka słów. Mądry facet jesteś i mało kto to doceni nie znając do końca wszystkich realiów jakie na nas czekają. Ja świetnie rozumiem twoją postawę i pochwalam, bo postawić wszystko na jedną kartę żaden problem, tylko potem ciężko zrealizowac plany, o marzeniach nie wspomnę :/


Jak poznałam mojego obecnego partnera tez mieliśmy zamiar najpierw kupić mieszkanie, pobalować, czegoś się dorobić jednym słowem pożyć...
Pół roku póxniej zaszłam w ciążę i na gwałt była przeprowadzka oczywiście na początek do wynajętego mieszkania. Prawie 3 lata wynajmujemy, kupe kasy wydaliśmy i co? Mimo że on zarabia więcej niż średnia krajowa to w całym naszym życiu nie ma czasu żeby chociaż pomysleć o swoim mieszkanku, wyjeździe gdziekolwiek, lepszym aucie... I to wcale nie jest błąd nasz czy kogokolwiek - takie po prostu jest życie... Codzienność zabija możliwość zrealizowania planów i marzeń. Co chwilę coś się wydarzy co pochłonie kasę albo czas :/.
Fakt że się kochamy i jesteśmy bardzo szczęśliwą rodziną, ale do teraz nawet nie mamy czasu pomyślec o ślubie. Tyle się "dorobiliśmy" Pewnie że kiedyś to się ułoży, ale ile to trwa :/

Rób po swojemu i nie wierz że życie nie wpłynie na twoje plany, bo zawsze wpływa i tylko ci którzy potrafią dopiąć swego samodzielnie osiągają to czego chcą ;)
napisał/a: marekw1 2010-12-23 01:06
Moniś napisal(a):marekw, na razie podczytywałam, ale napisze ci kilka słów. Mądry facet jesteś i mało kto to doceni nie znając do końca wszystkich realiów jakie na nas czekają. Ja świetnie rozumiem twoją postawę i pochwalam, bo postawić wszystko na jedną kartę żaden problem, tylko potem ciężko zrealizowac plany, o marzeniach nie wspomnę :/

I o to właśnie mi chodzi. Nie o samodzielność w sprzątaniu/gotowaniu/praniu skarpetek, ale o życie ze świadomością konieczności spłaty comiesięcznych zobowiązań. I nawet mieszkając z rodzicami znam to bardzo dobrze. Poznałem to prowadząc firmę, ale też wcześniej - często z konieczności żyjąc problemami dorosłych. I stąd takie a nie inne podejście, obce wielu osobom - a często obce z powodu tego, że nie zdają sobie one z tego sprawy.

Moniś napisal(a):Jak poznałam mojego obecnego partnera tez mieliśmy zamiar najpierw kupić mieszkanie, pobalować, czegoś się dorobić jednym słowem pożyć...

Nam nie chodzi nawet o balowanie, dorabianie się czegoś - chociaż w naszym kraju (a już szczególnie w mniejszych miejscowościach) dwa samochody + własne mieszkanie to już niemal jak bogacze ;) Chodzi o kupienie mieszkania, stworzenie miejsca które będzie domem na lata. Bo dla mnie rodzina to stabilność - a ta wiąże się też z miejscem, w którym się żyje. Taka stabilność, poczucie że mieszka się w swoim (wiem - też banku, ale coś za coś) mieszkaniu daje naprawdę duże poczucie bezpieczeństwa. I dla mnie to wartość większa i coś ważniejszego niż balowanie. Poza tym oboje za tym nie przepadamy.

Dlatego nie rozumiem tych głosów krytycznych. Jest możliwość, aby dorobić, odłożyć maksymalnie dużo - właśnie biorąc pod uwagę, że może być różnie, na przykład że będzie trzeba żyć z jednej pensji. I wtedy ten brak kredytu lub mała rata może mieć kluczowe znaczenie - nie tylko dla samych finansów, ale też (a może przede wszystkim) dla naszego własnego samopoczucia, relacji między nami (bo wiadomo, że brak kasy różnie może na nie wpływać, niezależnie od tego, jak silny jest związek).
napisał/a: ~gość 2010-12-23 01:15
marekw, ok, wydaje sie ze piszesz rozsadnie, przymyslales wszystko, ale jak na to patrzy Twoja dziewczyna, czy ona podziela Twoje poglady? czy moze jest w niej jakis smutek, niedosyt, czy Ty nie obawiasz sie ze przez to usilne dazenie do osiagniecia stabilizacji gdzies ja po drodze stracisz?
napisał/a: marekw1 2010-12-23 01:32
Izaczek napisal(a):marekw, ok, wydaje sie ze piszesz rozsadnie, przymyslales wszystko, ale jak na to patrzy Twoja dziewczyna, czy ona podziela Twoje poglady? czy moze jest w niej jakis smutek, niedosyt, czy Ty nie obawiasz sie ze przez to usilne dazenie do osiagniecia stabilizacji gdzies ja po drodze stracisz?

Jeszcze niedawno nie zdawała sobie z tego wszystkiego sprawy - po prostu o tym nie myślała. Ale jak obejrzeliśmy razem oferty sprzedaży mieszkań, zrobiłem symulacje kredytów, pogadaliśmy o kasie, wydatkach - to zobaczyła, że nie jest to takie proste.

Wcześniej bazowała na rozmowach ze znajomymi, którzy kupili na kredyt. Ale wiadomo jak jest - mało kto przyzna się, że kredyt jest mniejszy niż mówią (bo dołożyli rodzice, albo było mieszkanie w spadku, sprzedali i za kredyt dopłacili za większe). Albo że mocno pomagają rodzice. Każdy powie, że jest ciężko, ale daje radę - bo głupio się przyznać.

Na początku trochę ją to podłamało, bo stwierdziła, że mieszkanie to sobie kupimy, ale za 20 lat. Ale później zaczęła patrzeć na to optymistyczniej. I co najważniejsze - podziękowała mi za uzmysłowienie jej, że to nie jest takie proste. Bo wiadomo jak patrzy człowiek szczęśliwy, zakochany - nie do końca racjonalnie. Co nie znaczy, że ja nie jestem szczęśliwy i zakochany ;)

Oczywiście, że cieszy się z mojej dodatkowej pracy oraz tego, że jest to dodatkowa kasa + jakieś nowe doświadczenia (dla mnie cenne). Myślę, że ten czas jest też dla niej cenny z myślą o przyszłości - bo widzi, że jestem skłonny do poświęceń, rezygnacji z czegoś na czym mi zależy - ale dla realizacji czegoś, na czym zależy mi najbardziej. I widzi we mnie człowieka odpowiedzialnego, niby dalej tylko za siebie, ale myślącego już w kategoriach "my".

Oczywiste jest też, że nie cieszy jej mój brak czasu, zmęczenie i wszystko co z tym związane. Oboje doszliśmy jednak do wniosku, że podejmiemy to wyzwanie. Ja - wytrzymując zmęczenie, odpowiednio planując. A ona - wiedząc, że mamy dla siebie mniej czasu, przymykając oko na moje humory czasem, gorszy nastrój. No i oczywiście dbając o mnie jak tylko może, pomagając tam gdzie się da. Ustaliliśmy też, że to nie jest na bardzo długi czas. Jeśli zacznie to nam przeszkadzać - będziemy rozmawiać. Jeśli będzie tak długi czas - trzeba będzie z dodatkowej pracy zrezygnować.
napisał/a: MonikaDaria 2010-12-23 10:11
marekw napisal(a): Taka stabilność, poczucie że mieszka się w swoim (wiem - też banku, ale coś za coś) mieszkaniu daje naprawdę duże poczucie bezpieczeństwa.

To jest mega ważne. Na wynajętym z każdym miesiącem można wylecieć na bruk... no i ta świadomość że płaci się na coś nieswojego. Wolałabym płacić 1500 raty na swoje niż 1500 za wynajem :/



No i najważniejsze. Miłość jeśli jest prawdziwa przetrwa bez ślubu czy nawet zaręczyn. Bo papierek czy pierścionek jest niczym przy facecie który jest dojrzały i odpowiedzialny. Myślę że zaręczyny kompletnie niczego by nie zmieniły. A jeśli kobieta chce szybko to znaczy że nie ufa mimo że nie ma powodów, a kto nie ufa? Ten kto nie jest sam siebie pewny.


Trzymaj się swojego a kobieta myślę że zrozumie, bo skoro jesteście szczęśliwi to razem pokonacie trudności, a to co wyczekane lepiej smakuje :) Jesli uda ci się zrealizować plany to będziecie mieli świetny start, coś co należy tylko do was no i siebie, czego ci życzę :)
napisał/a: marekw1 2010-12-26 14:05
Moniś napisal(a):
marekw napisal(a): Taka stabilność, poczucie że mieszka się w swoim (wiem - też banku, ale coś za coś) mieszkaniu daje naprawdę duże poczucie bezpieczeństwa.

To jest mega ważne. Na wynajętym z każdym miesiącem można wylecieć na bruk... no i ta świadomość że płaci się na coś nieswojego. Wolałabym płacić 1500 raty na swoje niż 1500 za wynajem :/

Wolałbym płacić nawet 3-4 stówy więcej. Bo po iluś tam latach ma się coś swojego, a dochodzi do tego jeszcze właśnie stabilność, poczucie bezpieczeństwa. I myślę, że jest to szczególnie ważne dla kobiety, bo Wy chyba częściej myślicie w kategoriach "dom", "dzieci" itp.

Moniś napisal(a):No i najważniejsze. Miłość jeśli jest prawdziwa przetrwa bez ślubu czy nawet zaręczyn. Bo papierek czy pierścionek jest niczym przy facecie który jest dojrzały i odpowiedzialny. Myślę że zaręczyny kompletnie niczego by nie zmieniły. A jeśli kobieta chce szybko to znaczy że nie ufa mimo że nie ma powodów, a kto nie ufa? Ten kto nie jest sam siebie pewny.

To też nie jest tak, że kobieta chce szybko bo nie ufa. Myślę, że wiele z Was chce po prostu być kimś więcej niż tylko dziewczyną bo w sumie głupio to nawet brzmi w wieku 25 czy więcej lat), "sympatia" jakoś tak staroświecko trochę. A kolejnym powodem jest właśnie to poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa - przynajmniej na tym etapie. No i wtedy już można myśleć o sukni, ślubie - a to dla Was chyba też ważne. A po zaręczynach jest już blisko, a przynajmniej tak być powinno.
napisał/a: Itzal 2010-12-26 14:16
marek, no ok, niby z sensem gadasz, ale mas zamiar tyrac az odlozysz gotówke na mieszkanie? Przeciez zanim tyle odłozysz, ile mieszkania teraz warte, to juz ceny pojda w górę, wiec nie rozumiem, czemu, skoro oboje pracujecie, nie kupicie po prostu mieszkania na kredyt? Mozna kupic, splacac nie mieszkając, wynając komus, zeby miec dodatkową kase, wyjsc jest mnóstwo.
I to nie jest tak,ze ja wszystko mialam podane na tacy i od razu, ale jeszcze bedac tylko "parą bez konkretów" bralismy pod uwagę uwiązanie sie do kredytu i pojscie na swoje, a nie mieszkanie jedno u jednych rodziców, drugie u drugich, i ciulanie pieniędzy, bo tak ciułac to mozna w nieskonczonosc
napisał/a: marekw1 2010-12-26 14:23
Pelliroja napisal(a):marek, no ok, niby z sensem gadasz, ale mas zamiar tyrac az odlozysz gotówke na mieszkanie? Przeciez zanim tyle odłozysz, ile mieszkania teraz warte, to juz ceny pojda w górę, wiec nie rozumiem, czemu, skoro oboje pracujecie, nie kupicie po prostu mieszkania na kredyt? Mozna kupic, splacac nie mieszkając, wynając komus, zeby miec dodatkową kase, wyjsc jest mnóstwo.

1. Nie zamierzam tyrać aż odłożę. Bo musiałbym pracować tak ze 4 lata (zakładając że nie będzie żadnych ekstra wydatków itp.), a w praktyce pewnie koło 6 lat. Niewykonalne zarówno ze względu na fizyczne możliwości, zdrowie, zmęczenie jak i relacje między nami. Bo rok-dwa tak się na pewno da, ale dłużej będą pretensje, żale - słuszne zresztą.
2. Nie chodzi o odłożenie. Są tu trzy kwestie:
- odłożenie kwoty na awaryjne sytuacje - minimum 10 tysięcy, a najlepiej 15-20. To taka kwota jeśli któreś z nas straci pracę, wyjdzie coś ze zdrowiem itp.
- uzbieranie na wkład własny. Banki zaostrzają kryteria, jakiś wkład trzeba mieć. A po drugie - im wyższy wkład własny, tym mniej kredytu trzeba wziąć i dostaje się lepsze warunki (niższa marża)
- no i odłożenie maksymalnie dużo żeby nie brać wysokiego kredytu, albo wziąć do na krótszy czas.
3. Kupowanie mieszkania (razem) i nie mieszkanie w nim, tylko np. wynajmowanie jest bez sensu dla mnie. Bo po to je kupujemy, żeby być razem.
napisał/a: Itzal 2010-12-26 14:47
No to kupcie i mieszkajcie razem Kredyt mozna wczesniej splacic, ja nie mam nawet 30lat, mąz jest jeszcze mlodszy, a mamy juz dwa kredyty za sobą (samochód i dzialka z domem)- male nie byly, ale gdybysmy podobnie do ciebie mysleli, to nie mielibysmy samochodu i w tej chwili mielibysmy pieniądze odlozone na 1/2 tej dzialki, ktorej juz jestesmy wlascicielami
napisał/a: marekw1 2010-12-26 15:17
Pelliroja napisal(a):No to kupcie i mieszkajcie razem Kredyt mozna wczesniej splacic, ja nie mam nawet 30lat, mąz jest jeszcze mlodszy, a mamy juz dwa kredyty za sobą (samochód i dzialka z domem)- male nie byly, ale gdybysmy podobnie do ciebie mysleli, to nie mielibysmy samochodu i w tej chwili mielibysmy pieniądze odlozone na 1/2 tej dzialki, ktorej juz jestesmy wlascicielami

Skoro kredyty małe nie były, a macie je już za sobą mimo młodego wieku - zarobki były spore. Wiadomo - dom kupiony kilka lat temu mógł być i 2-3 razy tańszy niż teraz. U mnie np. działka kilka lat temu kosztowała 20 tysięcy, dzisiaj za taką samą trzeba dać 80-120. Ostro w górę poszła też robocizna, materiały też sporo.
Na razie jest jak jest - dziewczyna koncentruje się na pisaniu pracy, szkole, swoich rzeczach. I taki stan póki co jest dobry - bo widzę, jak wpływa na nią moja obecność - zamiast się zabrać za pisanie, naukę (też jest jej trochę mimo ostatniego roku) jak przyjdę to albo jakiś film, albo siedzimy, albo leżymy. I z pisania nici. Mieszkając ze sobą byłoby pewnie tak samo. Ja też tak miałem, więc to rozumiem.

A co do kredytów - ja sam miałem ich już sporo (jak pisałem wcześniej). I dlatego jestem ostrożny w tych kwestiach - chociaż 2-3 lata temu wcale bym się nie bał. Ale trochę przychodzi z wiekiem, trochę z różnymi doświadczeniami.

Coś może zaczniemy myśleć po wakacjach - zobaczymy, może u mnie w firmie się coś ruszy :)
napisał/a: mała_czarna 2010-12-26 15:20
marekw napisal(a):. Mieszkając ze sobą byłoby pewnie tak samo.


ee, nieprawda - mieszkając ze sobą miałaby świadomość, że kiedy by nie skończyła pisać to będzie Ciebie miała obok - a nawet jeśli nie 'zawsze' to ma się taką świadomość, że skoro mieszkamy razem to czas dla nas zawsze się znajdzie, a tak skoro się nie widzicie to nic dziwnego, że stara się wykorzystać ten czas.