Reakcja rodziców na zaręczyny

napisał/a: sunshain 2008-10-21 21:32
u mnie było tak wynajmowałam kawalerkę więc S. pomieszkiwał u mnie, rok temu kupiłam mieszkanie - zaręczylismy się (po 2 latach i 7 miesiącach znajomości a po roku wspólnego mieszkania) za 2 lata ślub
napisał/a: ~gość 2008-10-22 23:30
ja się zaręczyłam niedawno-po 6,5roku tzw chodzenia.i wcale by tego wszystkigo nie było jakbym nie zaszła w ciążę.nic u mnie nie jest po kolei ale nie szkodzi.odkąd noszę w sobie dzidziusia wszystkie inne sprawy przestaly mieć znaczenie i dopiero ono mi uświadomiło,że fajnie jest budować rodzinę a nie szalec w nieskoność.
zaręczyliśmy się sami.rodzice nie byli sszcególnie zaskoczeni-jego skwitowali to-dopiero teraz???a moim chyba ulżyło,że nie zostanę sama z dzieckiem.
napisał/a: mana103 2008-10-24 11:21
nikita24 Gratulacje! Super ze zostaniesz mamusia. Zgadzam sie ze nie wazne ile czasu sie jest razem,ważne to ze sie kochaja dwie osoby. My zreczylismy sie po 4 latach ale gdyby nie studia to na pewno byłoby to wczesniej. Mój narzeczony był moim pierwszym chłopakiem i wiedziałam od początku że jak nie on to chyba nikt.
napisał/a: ewera1 2008-11-21 15:17
Czesc wszystkim :)
Dziś się zareczyłam z moim K. Znamy się prawie 2 lata on dziś przyszedł na chwilke do mnie do pracy kleknął i stało się :), potem zaczełam się chwalić najbliższej rodzinie a ze mam 5 siost i 3 braci było komu :) wszyscy mi pogratulowali, zadzwonilam do mamy, bo na codzien nie mieszkam z nią i powiedziałąm jej- chyba byla zaskoczona ale na pewno ja to cieszy i tak wszystko ladnie bylo dopoki nie spytalam mego ukochanego czy on komus juz powiedział...odpowiedzial ze powiedzial...mamie i tu się zaczeły pytania: czy ja nalegałam (jestem 2 lata od niego starsza, a on studjuje) dlaczego nie powiedzial wczesniej w domu, co ze szkola i ze ona by cos wybrala ze swoich pierscionkow....ale najbardziej to mnie ubodlo ze zapytala czy nalegalam...ubodlo mnie do tego stopnia ze postanowilam sie tym z wami podzielic bo siedzi to teraz wemnie (dodam ze boli mnie tez tak dlatego ze ona zawsze jak bylam u K. byla dla mnie na prawde mila i nadskakiwal mi,a tu takie podejrzenia i ze jeszcze mial wczesniej w domu powiedziec....stracila duuuuzo w moich oczach inie wiem czy kiedykolwiek odzyska szaczuek jakim jawczesniej darzylam....
napisał/a: sorrow 2008-11-21 16:35
ewera, niepotrzebnie się przejmujesz. To najprawdopodobniej kwestia nie zrozumienia sytuacji przez ciebie. Ona jest jego matką, która jak wiele innych marzy o tym, żeby syn spokojnie skończył studia. "Skończył" nie jest dobrym słowem... ona chce, żeby mógł się na tych studiach skupić. Pewnie myślała, że jesteście ze sobą, a o poważniejszym związku będziecie mówić, kiedy on stanie na własnych nogach. A tu bach! Niespodziewana nowina... nic dziwnego, że nie mogła pojąć co takiego się wydarzyło, żeby się zaręczać teraz. Przecież i tak byliście ze sobą... i tak stanowiliście parę. Swojego syna zna... więc pewnie odruchowo spytała, czy to ty nalegałaś na te zaręczyny. A ten (ciężko myślący synuś... sorry za to) wziął i ci wszystko co do słówka bezmyślnie wypaplał. To tyle... z pewnością jego mama nic do ciebie osobiście nie ma, ani do was jako pary. Już pominę milczeniem to, że nie powiedzieliście (a właściwie to głównie on, bo dla ciebie to pewnie miała być niespodzianka) jej wcześniej, tylko po fakcie. Tą odruchową obrazę i odzyskiwanie szacunku powinnaś więc schować do kieszeni według mnie.
napisał/a: Miya 2009-04-06 00:41
Nie wiedziałam jak nazwać temat i to najlepsze co przyszło mi do głowy. W wątku "Ile za ślub i wesele?" mój budżet wzbudził wiele kontrowersji i obiecałam tam również relację z powiadamiania sponsorów tej całej imprezy czyli naszych rodziców. Oto ona. :)
Nasi rodzice są jak najbardziej za. W piątek pojechaliśmy do moich rodziców i rozmawialiśmy o wszystkim przez weekend a dzisiaj byliśmy u ojca narzeczonego i jego konkubiny(nie wiem jak to nazwać, kobiety z którą od dawna mieszka bo mama mojego narzeczonego nie żyję) i przyjęli to również wspaniale. Ogólnie panuję nastrój radości. Moja mama musiała się z tym przespać ale już na drugi dzień prosiła żeby jej wszystko pokazać, razem z ojcem oglądali miejsce w którym się będzie wszystko odbywać, menu(byli zachwyceni) itd. Jeśli chodzi o finanse mój ojciec miał zastrzeżenia co do liczby gości(ale po pokazaniu listy się rozwiały) i zaakceptował bez problemu kwotę którą podałam, powiedział, że pieniądze nie są najważniejsze, tylko żebyśmy byli pewni że chcemy być razem i że jesteśmy już gotowi na ślub.
Również ojciec mojego narzeczonego się bardzo cieszył, wypytywał o szczegóły, ustalaliśmy wstępną listę gości. Pytał o koszta i nawet nie mrugnął jak powiedzieliśmy ile(na początku się przestraszył bo myślał, że te 50 tys to już jest połowa a nie całość), zgodził się wstępnie na wszystkie atrakcję, nie powiedział, że upadliśmy na głowę czy, że wymyślamy.
Także ogólnie pozytywnie nas zaskoczyli, w weekend po świętach odbędzie się już spotkanie w pełnym gronie u mnie i tam pokażemy wstępny kosztorys i wybrane rzeczy ale pewnie wszystko się uda i będzie ok. Wniosek nie należy się bać i zaczynać z wyższego pułapu bo a nóż rodzice pozytywnie nas zaskoczą i zgodzą się na nasze wszystkie marzenia. :)

Wy również piszcie jak wasi rodzicę zareagowali na całą sprawę?
napisał/a: budyń_waniliowy 2009-04-06 09:03
Gratuluję Miya !

I na prawdę cieszę się, że możesz spełnić swoje marzenia o pięknym slubie.
Reakcja rodziców- super!
U mnie moja mama bardzo się ucieszyła, tata musiał przetrawić, ale już jest ok.
Rodzice M. hmmm... ciut gorzej, zwłaszcza mama (standard chyba ) ale jakoś powoli przywyka, angażuje się we wszystko i pomaga.

Ale nasi rodzice (na razie) zaakceptowali wszystkie nasze pomysły (brak wesela, ślub cywilny, menu, muzykę...)
Więc nie jest źle.
Finansowo też mocno nas wspierają ( w zasadzie to finansują całość )

Więc z górki...
napisał/a: ~gość 2009-04-06 09:38
budyń_waniliowy napisal(a):ieszę się, że możesz spełnić swoje marzenia o pięknym slubie.
jednak mi szkoda by było kasy. Ale jak masz sponsorów to tylko się cieszyć.

U mnie rodzic trochę wierzga co do naszej wizji NASZEGO ślubu: że tylko obiad, że nie wypada, a dlaczego tego i tamtego nie zaprosimy itp itd.
Ale na szczęście mnie nie sponsoruje więc nie ma w tej kwestii nic do gadania
Z kolei rodzice mojego lubego są jak najbardziej za tym co chcemy zrobić, podoba im się to i jak najbardziej nas popierają.
Wszystko robimy za swoje więc nie czujemy presji że coś musimy zrobić a coś nie bo skoro sponsoruje to też ma prawo decydować jak to ma wyglądać.

Jak jest u Was?
napisał/a: Joanna_21 2009-04-06 21:53
U nas rodzice się spodziewali już tak myślę, bardziej zaskoczeni są znajomi, że tak szybko, ale mi się wydaje, że to się po prostu czuje albo nie :)
U mnie niestety nie panuje atmosfera radości ;), bo niestety bardzo ciężkie jest zdobycie finansów na tą imprezę. Mimo kruchej sytuacji finansowej (rozwód rodziców, utrata pracy przez mamę, niestabilna pozycja w pracy moja i przyszłego męża) zdecydowaliśmy się nie wycofywać - wszystko posypało się już po podjeciu konkretnej decyzji i ustaleniu daty.
Nie chce całkiem na wszystkim oszczędzać, ale zdecydowanie jak najbardziej się da. W sumie, jak nie chcemy brać kredytu, to nie mamy wyjścia ;)

Rodzice na razie tak niemrawo reagują :D Znaczy na pewno, że pomogą itd., ale są zdziwieni, że teraz tak szybko trzeba załatwiać i jakby trochę nie dowierzają, że trzeba już się tym zająć.
Bardzo pomagają mi dziadkowie. Np. moja babcia rozjaśniła mi wiele w głowie. Znalazła salę, pomogła podjąć decyzję, żeby wynająć kucharki, zwraca mi uwagę na ukryte koszta, pracowała wiele lat w gastronomi, więc pomaga mi też z menu itd. itp., naprawdę daje dużo cennych rad, co jest na wagę złota w tym przypadku, w miarę możliwości daje mi też jakieś pieniążki i mówi, żebym już odkładała je na wesele, oni też spróbują coś odłożyć.
Mama nie chciała oszczędzać na fotografie (nie podobają nam się osobiście tylko zdjęcia robione przez rodzinę) i obiecała nas w tym wesprzeć finansowo, ale w związku z tym intensywnie szukałam fotografa, musiał być zdecydowanie dobry i bardzo tani i się udało :)
Jak zobaczyła mnie w sukience ślubnej poza moim zakładanym budżetem (zakładam ok. 1000zł, a sukienka była za 2tys. z hakiem), to postanowiła zbierać też na sukienkę, ale ja nie chcę jej obciążać, bo nie mając pracy nie ma już teraz z czego odkładać :( Za to dziadkowie nie chcą, żebym miała używaną sukienkę (nie wiem o co im chodzi, ale niech im będzie, jak będzie trzeba to będzie używana, mi to nie przeszkadza) i dziadek bardzo mocno ograniczył swoje złe nałogi, żeby zaoszczędzić kasę :)
Tak więc ziarnko do ziarnka, każdy na coś dorzuci i może nam się uda, mam nadzieję :)
Myślę, że tata też pomoże finansowo, na razie to on chyba najbardziej jest zdziwiony, że się zdecydowałam, ale nie mogę decydując o swoim życiu patrzeć na nich i patrzec pesymistycznie na małżeństwo.
Tata przyszłego męża tez już mówił, że pomoże i to jak najbardziej, bo oni w rodzinie lubią wesela, podoba im się ta tradycja i w związku z tym chyba zdaje sobie sprawę, że "musi" nam pomóc ;) ;) ;)
W tej chwili ja zarabiam ok. 1200zł, a mój narzeczony ok. 800zł, więc sami nie wiele możemy oszczędzić, ale i tak uważam, że nieźle nam idzie, jak na takie kwoty :P
napisał/a: budyń_waniliowy 2009-04-07 08:49
Joanna_21 gratuluję uporu i konsekwencji.
poza tym podziwiam Ciebie i Twoja rodzinę, ze każdy da "coś od siebie". U mnie jest tak samo i na prawdę uważam, że to jest super.

Powodzenia i mam nadzieję, że uda się mimo ograniczeń finansowych zorganizować wszystko tak, jak sobie wymarzyłaś!.

Ja już wiem, że zrezygnuję z obrączek z białego złota na rzeczy tytanowych. Też mi się podobają a za cenę jednej z białego złota mam parę tytanowych.

A że jak na razie mam chwilowy przestój w pracy i nie zarabiam, a sami kupujemy obrączki, to każda złotówka się liczy...
napisał/a: ~gość 2009-04-07 11:42
budyń_waniliowy napisal(a):Ja już wiem, że zrezygnuję z obrączek z białego złota na rzeczy tytanowych. Też mi się podobają a za cenę jednej z białego złota mam parę tytanowych.

też się nad tytanowymi zastanawiałam. Bardzo mi się takie podobają
Joanna_21, świetną masz rodzinkę.
napisał/a: Joanna_21 2009-04-07 17:36
err napisal(a):
Joanna_21, świetną masz rodzinkę.


Powiem Wam dziewczynki, że jak w prawie każdej rodzinie świetnie to się wychodzi tylko na zdjęciu, ale ten ślub wytworzył jakąś pozytywną atmosferę :)
Aż sama się zdziwiłam, że na razie rodzinka zapewnia pomoc, bo już spać po nocach nie mogłam ze strachu przed sprawami finansowymi...

A upór, cóż.. Jak życie kopie po tyłku, trzeba wstać, otrzepać się i iść dalej, tam gdzie się szło :)

Ja w trakcie przerabiania kosztów, to z czegoś rezygnuję, to coś dodajemy...
Też zdecydowałam się na tańsze, klasyczne obrączki - max 1000zł, ale podniosłam sporo sumę na sukienkę, bo pierw wydawało mi się absurdem wydawanie takiej kasy i chciałam zamknąć się 2 500-1000zł, a teraz liczę 1000-1500zł. Za to rezygnuję z auta do ślubu, czy z restauracji na rzecz wielkiego kombinowania i sali + własne jedzenie... Coś za coś...