Jak nauczyć sie normalnie jeść?

napisał/a: pereXka4 2008-06-15 12:12
No dziś już dałam ciała- nie wytrzymałam. Wiesz u mnie jest tak, ze kilka dni jem normalnie, zdrowo, ćwiczę itp., a potem nagle przychodzi taki dzień jak dziś, gdzie zapycham się wszystkim co niezdrowe, tuczące.
napisał/a: pereXka4 2008-06-15 22:53
Dudek a powiedz mi, jak wyglądały twoje początki walki z bulimią? Jak wtedy jadłaś? odchudzałaś się, głodziłaś, czy jadłaś wszystko, ale racjonalnie?
napisał/a: medXik 2008-06-22 18:11
Perełka wiem co czujesz, ja się zmagam z bulimią od 3,5 roku i właśnie po raz drugi zaczęłam psychoterapię, na razie po pierwszym spotkaniu jestem i nie mogę jeszcze nic powiedzieć ale trzeba walczyć. Nie jest możliwe, przynajmniej ja tak myślę aby np postanowić wyzdrowieć i nagle już nigdy nie mieć napadów...one będą się powtarzac ale najważniejsze abyś nauczyła się doceniać każdy nawet najmniejszy sukces-oparłaś się ciastku, zjadłaś podczas napadu trochę mniej niż zwykle, a w końcu zaczniesz się chwalić, że udało ci się pokonać napad i choćbyś następnego dnia znowu miała się objeść to musisz się cieszyć nawet z tych małych sukcesów a zobaczysz że złożą się one na coraz większe. Myślę, że da się z tego wyjść ale potrzeba dużo czasu i proponuję abyś poszukała jakiegoś lekarza bo jednak to nie jest problem tylko tego, że za dużo jemy ale wszystko siedzi w głowie i ja po rozmowie z psycho zaczełam dostrzegać właśnie, że trzbea się zabrać za leczenie głównie od środka, panowac nad emocjami, dojść do tego co głównie powoduje napady objadania sie i starać się to pokonać bo samo ograniczanie jedzenia da marne efekty gdy dusza nadal będzie cierpieć:/
napisał/a: dudek2 2008-06-22 18:46
Początki moich zmagań z bulimią można określić jako metodę małych kroczków. Oczywiście chciałam od razu umieć normalnie jeść, ale większość prób konfrontacji z "normalnym" jedzeniem w "normalnych" ilościach kończyła się w toalecie. Dlatego jadłam prawie wyłącznie niskokaloryczne, zdrowe jedzenie, w niewielkich ilościach - i zawsze tak, żeby nie czuć się pełna, objedzona. Było trudno... Niekiedy już mi się wydawało, np. po 2 tygodnich bez napadów, że mam to już za sobą, aż tu nagle...
Stopniowo udało mi się zaprzestać tych chorych nawyków. Ale cały czas mam pewne zasady żywieniowe, których się trzymam. Wiem, że jesli sobie pofolguję, to skończy sie to okropnymi myślami na swój temat, poczuciem winy, złości i jakąś karą (czyli objedzeniem się i zwymiotowaniem, albo drastyczną dietą i forsującymi ćwiczeniami fizycznymi na drugi dzień).
Wciąż muszę sprawować nad sobą kontrolę, żeby nie utracić tego, co dla siebie zrobiłam; żeby nie powrócić do tego bagna.
Ale warto - bo życie bez bulimii to jest dopiero życie!!!!!!!!!!!!
napisał/a: pereXka4 2008-06-23 16:20
Ja nie marzę o niczym innym, jak życie bez bulimii. Też już miałam takie akcje, że przechodziłam na ścisłe diety, chudłam, byłam z siebie dumna, a potem nagle mały problem i wszystko z powrotem wracało do stanu wyjścia
napisał/a: dudek2 2008-06-24 07:37
Deklarujesz, że bardzo chciałabyś żyć bez bulimii. A więc staraj sie żyć codziennie z tą świadomością i rób wszystko, co możliwe, by osiągnąć ten stan. Na pewno Ci się uda - choć wiele to Cię bedzie kosztować. Ale wierz mi - sukcesy odniesione poprzez ogromny wysiłek i własny wkład cieszą najbardziej :)
napisał/a: pereXka4 2008-06-24 14:28
Od dwóch dni jem normalnie, ale strasznie muszę się kontrolować. Wiem, że jeśli zjem choć jedną kanapkę więcej niz wcześniej zaplanowalam, to wszystko znowu legnie w gruzach
napisał/a: monisia74 2008-06-24 14:44
u mnie tez tak bylo,najpierw mama mi powiedziala ze moze powinnam ograniczyc jedzenie.zaczelam sie odchudzac,jadlam tylko chrupki tzv flipsy,biegalam,,i nic wiecej....jak slyszalam dookola ale schudlas tak ladnie wygladasz,faceci zaczeli sie oghladac za mna,cieszyalm sie.nastepnie praca a wyglad tez jest wazny nie oszukujmy sie.wpadlam w anoreksje.krecilo mi sie w glowie,mdlalam,serce mi wysiadalo,lekarz na mnie nakrzyczal wazylam ok.43kg...bylo mi ciezko bo mimo ze bylam chuda to jedzac czulam sie gruba,ze przytyje ,ze bedzie jak kiedys,wczesniej...mi udalo sie bez pomocy specjalisty,w niedlugim czasie poznalam faceta ktory zostal moim przyjacielem,tylko zreszta przyjacielem,pomogl mi.poznalam tez mojego obecnego wowczas partnera,zaszlam w ciaze,przed porodem wazylam niecale 50kg,dziecko zdrowe.od tamtej pory nie mam juz problemow z jedzeniem,moja waga to.55kg od kilku lat...mi sie udalo przerwac to bledne kolo ...zycze wam powodzenia
napisał/a: monisia74 2008-06-24 14:47
najlepsze jest to ze wtedy gdy sie tak odchudzalam nigdy nie mialam idealnych centymetrow a teraz 88/68/88 tak przed ciaza.obecnie jestem w 15 tygodniu ciazy i mam 90/77/88 tylko w brzuszek mam....
napisał/a: pereXka4 2008-06-28 15:16
jadłam normalnie przez 4 dni
ale przedwczoraj rzucił nie chłopak i nie dałam rady(
napisał/a: dudek2 2008-06-29 07:55
pEREłKO, WIERZę, żE JESTEś NA TYLE SILNA, żE WCALE NIE MUSIAłABYś OBJADAć SIę I RZYGAć z powodu rozstania z facetem. Poszłaś na łatwiznę, chłopak "zafundował Ci" łatwą wymówkę.
I co? Opłacało się popadać w bulimiczny trans?
Teraz nie dość, że cierpisz z powodu rozstania z chłopakiem, to jeszcze czujesz się podle i mało wartościowa przez to, co zrobiłaś.

Cierpienie po straci kogos, na kim nam zależy jest ogromne i musi minąć pewien "okres żałoby" wewnętrznej, zanim staniemy na nogi i znów nabierzemy motywacji do wiązania się z kimś; do układania własnego życia. Może warto wykorzystać ten czas na budowanie swej przyszłosci na nowym gruncie, nowych warunkach, na korzystnych dla siebie zmianach, dzięki którym w przyszłości staniesz na mocnych nogach.
Mając bulimię, problemy z sobą samą, ze swoją własną wartością, trudno jest budować trwały, szczęśliwy związek z drugim człowiekiem. Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale na pewno bardzo trudne.

W życiu nie jest lekko i przyjemnie. Szczęście się przytrafia, zdarza - a nie trwa wiecznie. Spróbuj się zmobilizować, zebrać energię i siłę, którą masz - nawet, jeśli w to wątpisz (człowiek jest w stanie znieść więcej, niż sądzi!) i popatrz na swe życie w odleglejszej perspektywie!
Mozesz jeszcze dużo zmienić, osiągnąć!!!!!!!! Daj sobie szansę, zrealizuj się, ZAWALCZ O SIEBIE!!!!!!!!!!! Nikt inny nie zrobi tego za Ciebie, Perełko!!!
I na pewno nie będzie to lekka praca nad kształtowaniem codzienności. Ale spróbuj!!! Trzeba się podnieść i iść do przodu!!!
Jesteś jeszcze bardzo mloda, wszystko przed Tobą! Postaraj się zaprzepaszczać odtąd jak najmniej czasu na "cofanie się"; na trwanie z bulimicznymi myślami, przekonaniami i zachowaniami.

Porozmawiaj z kimś; z lekarzem, z kimś z rodziny... Czasem nawet z kimś obcym dobrze robi. Albo zacznij pisać "Dziennik pozytywnych myśli", w którym każdego dnia będziesz sporządzać zapiski, notować dobre, optymistyczne myśli, odczucia i zdarzenia.

Zacznij pracować nad sobą, z samą sobą!!! Bierz życie w swoje ręce, Perełko!!!!!!!!!!!!
Walcz!!!... o swoje szczęście, na które zasługujesz!!!

Pozdrawiam serdecznie :)
napisał/a: Brylancik7 2008-06-29 10:45
Hej dziewczyny
No tak ja też troszkę choruję. Mam bulimię już z dobre cztery lata. Wie o tym i moja mama i mój chłopak i przyjaciółka. Mama za bardzo nie wie chyba co z tym zrobić i nie mam jako takiego wsparcia z jej strony. Tyle tylko, że nie zmusza mnie już do normalnych rodzinnych obiadów typu ziemniaki i schabowy. Zaakceptowała to, że mam swoje dania i tym się odżywiam, chociaż tego mi nie bardzo chce kupywać, muszę sobie sama radzić, żebym zawsze miała swój jogurcik, chlebek, ser itd. Za to mój chłopak bardzo mnie wspiera, chociaż ja nie zawsze potrafię to docenić. Cały czas jest przy mnie kiedy jest mi źle, kupuje mi chlebek, jogurciki i wspiera jak tylko może. :) Z przyjaciółką też zawsze mogę pogadać, tym bardziej, że ona też choruje już długi czas na bulimiie i rozumie mnie jak nikt. Chcodziłam do psychologa, ale szczerze mówiąc mało to pomogło. Ostatnio byłam znowu, ale pani pokierowałamnie na terapie grupową, a ja nie mam na to wogole czasu bo pracuję. Ale jestem twarda zapisalam się do kolejnej pani psycholog już na 02.07.08 zobaczymy może tym razem się uda.

A teraz do konkretów. Bardzo pomogły mi twoje słowa Dudek. Piszesz bardzo mądrze. Ogólnie jestem taka jak ty. Wolę jeść swoje jedzonkko, bez słodyczy itp, a nie wymiotować i nie dołować, nie czuć się taka beznadziejna i bezwartościowa. Kiedy się nie najem czuję się taka pewna siebie, piękna, wartościowa, mam w sobie energię i siłe do działania, mogę się ubrać w co chcę,,, A po napadzie wiadomo, wskakuję w stare, rozciągnięte ciuchy, czuję się okropnie i nie mam ochoty na nic.

Troszkę się rozpisałam, ale to po to żeby podzielić się z wami tym, że zaczynam walkę, chcę być po prostu szczęśliwa. Będę sobie planowała każdy dzień wolny, kupuję sobie samochód, żeby mieć możliwości kiedy się nudzę czy pojechać nad wodę z pieskiem, czy do koleżanki. Poza tym chcę się zapisać na kurs tańca i zostać perfektyjną panią domu hehe:)
Chcę byc taka silna jak ty Dudek. Mam nadzieję, że na wsparcie z waszej strony też mogę liczyć. Będę tak jak to tutaj przeczytałam stawała na rzęsach, żeby tylko się nie najeść, bo wiem, że warto, warto chociaż bym miała sobie te rzęsy połamać))