Nerwica

napisał/a: jollanta 2008-06-17 20:47
Zyję z nerwicą lękową od ponad ośmiu lat, przetestowano na mnie już chyba wszystkie leki jakie tylko wyprodukowano na tą dolegliwość, przeszłam, też terapie kilkumiesięczna i wielomiesięczne ciągłe wizyty u psychiatrów i psychologów. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że z tym co było na początku, teraźniejszej sytuacji nawet nie ma co porównywać. Nauczyłam się kontrolować w 90% objawy, ale..... No właśnie, jest jeszcze "ale". Po pierwsze jestem uzależniona od benzodiazepin i jeśli nie wezme co jakiś czas, to objawy odstawienne są tak uciażliwe, że znów "przepraszam się" z lexotanem, a po drugie to kiedyś bałam bardzo się śmierci, bo życie z nerwicą było jak powolne umieranie, a teraz nie boję sie śmierci samej w sobie, ale boje się, że kiedyś to może nie być objaw nerwicy , ale naprawde np. zawał, a ja umre w samotności w wielkim cierpieniu. Wstydzę się już mówić moim bliskim gdy coś mnie dopada, nie chcę ich ciągle niepokoić i stawiać w alercie za każdym razem , gdy nerwica wyrwie mi się spod kontroli, ale z drugiej strony boję się, że kiedy w końcu naprawde nadejdzie mój koniec nikogo przy mnie nie bedzie......mam 38 lat
Pozdrawiam gorąco
napisał/a: Bepamina 2008-06-17 21:23
Witajcie :)
Daria, dziękuję za @, dziś lub jutro się za to wezmę. Nagram to sobie i spróbuję.

Jollanta: Ty się "nakręcasz" na ten problem: "jak nadejdzie mój koniec to nikogo przy mnie nie będzie". Nerwica mnie potrafi nakręcać, stąd wiem jak to działa. Ale jak przestaniesz nakręcać się na ten problem, to nerwica znajdzie sobie inny, przeżylam to. To nie jest kwestia problemów , bo one są mało realne i nerwicowo przeżywane. To jest kwestia "nakręcania się". Ja w niektórych momentach potrafiłam się nakręcać byle czym i robić, że tak dosadnie powiem "z gówna baton".

Od pewnego momentu mówię sama do siebie" Nie nakręcaj się, wyluzuj" i tak długo i uparcie sama nad sobą pracuję w myślach nd wyluzowaniem danego "problemu", że zapobiegam "urastaniu" błahostki do rangi problemu i jestem jakby bardziej świadoma tego momentu "nakręcania", wyluzowuję.

Co do uzależnienia od leków - to częsty problem wśród źle leczonych nerwicowców. Na tej terapii grupowej na którą chodziłam, tez wiele osób się przyznawało do tegp. Ja też byłam przez jakiś czas uzależniona od takiego jednego uspokajacza. Ale pewnego dnia postanowiłam z tym g... zerwać, nie było łatwo, ale udało się. Dziś mam jeden problem mniej. Rzuć więc te leki albo przynajmniej pracuj nad tym, żeby kiedyś to rzucić.

Chcę Wam podziękować: odkąd znalazłam ten temat i Was, wirtualni współtowarzysze w nerwicy, to czuję się lepiej. Czytam Was uważnie, podobają mi się Wasze rady, staram się pracować nad sobą i zaczynam wierzyć że z tego wyjdę. Buziaki: Daria, buziaki wszystkim, dziękuję :* :* :*
napisał/a: krysia1705 2008-06-17 22:21
Popieram slowa Bepaminy,co do tego nakrecania sie,faktycznie czasami poprostu trzeba sobie odpuscic i pomyslec, niech sie dzieje co chce,Wiem jollanta to trudne,bo sama sie z tym borykalam i czasami jeszcze mnie takie mysli nachodza.Na samym poczatku mojej nerwicy,kiedy mialam okropne leki , przerozne fizyczne objawy i wogule nie wiedzialam co sie ze mna dzieje, przesladowaly mnie mysli ze napewno zaraz zwariuje,to bylo straszne bo pod ich wplywem jeszcze gorzej sie czulam.Bylo jeszcze wiecej leku i jeszcze silniejsze objawy.Tak oto sama nakrecalam to blednne kolo.Dopiero pewna pani doktor wyjasnila mi ze czlowiek psychicznie chory nie zdaje sobie sprawy z tego co sie z nim dzieje,a czlowiek z nerwica tak.To mnie jakos uspokoilo.Co do dolegliwosci bolowych to tez je mam,dusznosci,bole serca itd.W tych sytuacjach bardzo pomagaja mi cwiczenia oddechowe,wazne jest zeby sie czyms zajac,zeby nie wsluchiwac sie w ten bol.Twoja sytuacje jollanta napewno pogarsza uzaleznienie od lekow,bo po ich odstawieniu objawy sie nasilaja,ale i to jest mozliwe.Porozmawiaj o tym z lekarzem i znajdz odpowiedni moment.Musisz miec wtedy tez duzo meczacych zajec,tak rozladujesz narastajace napiecia.Masz za soba psychoterapie to wiesz ze sobie poradzisz,trzymam za Ciebie ksciuki,bedzie dobrze.Pozdrawiam wszystkich towarzyszy niedoli i tez sie ciesze ze jestescie!
napisał/a: daria211 2008-06-17 22:42
zgadzam się z wami dziewczyny :* też cieszę się, że was mam i że zawsze mogę się tu wygadać. Fajnie tak mieć oparcie w innych.. czuję, że nie jestem sama z tym problemem i jest mi o wiele lepiej... wasze porady też bardzo mi się przydają... ważne abyśmy wymieniali się nawzajem doświadczeniami.. to zawsze może zmienić w jakimś stopniu sposób myślenia i nakierować nas na lepszy tor życia....trzeba tez o tym pamiętać, ze często sami możemy nakręcać się swoim negatywnym sposobem myślenia... trzeba sobie pomóc i chociaż starać sie z tym walczyć ... pozdrawiam wszystkich:* ps Bepamina daj mi znać jak Ci poszła relaksacja mam nadzieję ,że sie nie zrazisz pewnie czytałaś, że mózg na rozluźnienie może powodować gorsze samopoczucie miałam napisane o tym niestety to jest jeden z etapów efektywnej relaksacji i nie da się tego obejść mogę Ciebie pocieszyć mówiąc Ci, ze zbiegiem trenowania objawy ustąpią zobaczymy jak jutro sobie poradzisz będę trzymać kciuki i daj znać jak się czujesz pozdrawiam pa :*
napisał/a: Ewelaaa 2008-06-17 23:30
Witam Wszystkich serdecznie!!
Nawet nie wiecie jak sie ciesze,ze znalazlam te forum.. Bo oczywiscie przeczytalam od deski do deski:)
Moja przygoda z nerwica zaczela sie prawdopodobnie w dziecinstwie.. Choc to moja wersja:p Mialam "ataki nocne" - tzn. budzilam sie w srodku nocy z uczuciem ogromnego strachu przed "czyms".. Ale mama przytulila- i przechodzilo.. Z czasem "ataki" pojawialy sie bardzo rzadko . Az do dzisiaj :(
Od 2miesiecy zaczely sie u mnie zawroty glowy, klucie serca, przyspieszony puls, dusznosci..itd... (co Wam bede o tym pisac- dobrze wiecie). No wiec zaczelo sie bieganie po lekarzach- poczawszy od neurologa az po laryngologa itd... Diagnoza- oczywiscie jestem zdrowa. Po kilku dniach, oprocz moich dolegliwosci somatycznych pojawily sie lęki :( I sie zaczelo: budzenie w srodku nocy, jakies dreszcze i obsesyjna mysl, ze albo zaraz sie udusze, albo serce sie zmeczy od tego kolatania itd... Przerazona tym wszystkim udalam sie w koncu do psychologa.
Jestem narazie po 2 wizytach.. Wiem,ze to dopiero poczatek.. i dluga droga przede mna.. A czasami jest naprawde ciezko.. Praca, studia, zero czasu dla siebie.. Pani psycholog mowi, ze wazny jest ODDECH, relaks... Ale ja nawet nie wiem czy potrafie sie zrelaksowac..
Kurcze.. Mobililzacja- pełna moblizacja potrzebna!

Pozdrawiam! i dolaczam do was:)
napisał/a: daria211 2008-06-17 23:49
witaj
W naszym gronie hehe Ewelaaa no więc tak bardzo dobrze, że zaczęłaś chodzić do psychologa to już pierwszy krok do przodu.... jeśli chodzi o relaksację to ja znam dobrą metodę bo sama ją stosuję trening autogenny schultza jak chcesz to mogę ci go przesłać na pocztę jest też umieszczony na pierwszej stronie o nerwicy.... oj późno już idę spać. Trochę jak mówiłaś o swoich atakach w dzieciństwie to przypomniały mi się moje ja też miałam takie coś podobnego jak byłam mała to także lunatykowałam, krzyczałam przez sen, bałam się ciemności, moczyłam się czasami o tym myślę i nie wiem co to mogło znaczyć.. byłam trochę taka inna .. tak się czułam .. no nic to jutro pogadamy pozdrawiam pa :*
napisał/a: Ewelaaa 2008-06-18 17:51
Hejka!
Daria, dzieki za tak szybka odpowiedz:) Odnalazlam ten trening Schulza - i juz dzisiaj wyprobuje :) Mam nadzieje,ze cos z tego wyjdzie- bo ogolnie to ciezko jest mi sie skoncentrowac :/ Zamiast skupic sie na oddechu (i jego wizualizacji) to mnie od razu dopadaja jakies mysli. Ehhh Trudna to sztuka - ALE trening czyni mistrza :)

Teraz lece na gimnastyke :p Bo od wczoraj zawziecie cwicze (to moje postanowienie!). To tez jakis sposob na odstresowanie:)

Odezwe sie wieczorkiem. Pozdrawiam! :)
Ewela
napisał/a: daria211 2008-06-18 18:07
Jasne sport tez może pomóc odreagować ... ja też przez jakiś czas biegałam.. teraz chodzę na spacerki........ muszę się czymś pochwalić dzisiaj byłam ostatni raz u swojej terapeutki... jak uwolniłam się od tego bólu to ona od razu to rozpoznała jak weszłam do gabinetu od tej pory czuję taką ulgę pojawiła się nawet jakaś pozytywna energia ......... tak jakby puściła jakaś blokada uwolniłam moje skrywane emocje i czuję się wolna.... pożegnałyśmy się dzisiaj... dała mi jeszcze pewne wskazówki jak profilaktycznie dbać o swoją psychikę i żeby nie dopuszczać się takiego stanu jak byłam wtedy........ teraz zaczynam wszystko rozumieć..jestem na prawdę szczęśliwa odezwę się wieczorem teraz lecę coś zjeść po pracy jestem głodna i lecę z chłopakeim na wesołe miasteczko... do wieczora pa :*
napisał/a: daria211 2008-06-18 18:08
Podam Ci moje gg jakbyś chciała czasem popisać lubię poznawać nowych ludzi 5827521
napisał/a: krysia1705 2008-06-18 19:25
daria gratuluje!!! ciesze sie razem z Toba,znam to uczucie jest cudowne.Jakby czlowiekowi wyrosly skrzydla.Teraz zycze Ci duzo sily i wytrwalosci.Pozdrawiam!
napisał/a: Ewelaaa 2008-06-18 21:45
Ja rowniez dolaczam sie do gratulacji :))
Wyobrazam sobie (albo przynajmniej staram sie wyobrazic) jak ciezka i zmudna to byla praca nad soba.
Bedziesz dla mnie przykladem:) ze motywacja, wytrwalosc i chec zapanowania nad nerwica - jest mozliwa.
Dzieki Daria za gg, odezwe sie na pewno:)

Dobrej nocki
napisał/a: Bepamina 2008-06-18 22:22
Witajcie dziewczyny, dobrywieczór,
Dziś u mnie jest jakby lepiej. Ale nie zaczęłam jeszcze treningu, Daria, przyznaję się. Miałam dziś rozmowę - test w sprawie ew.nowej pracy, więc czymś innym zaprzątnieta głowa.

Ewalala: witaj :)
Opowiem Wam w skrócie dla humoru czym ja się nakręciłam tej jesieni: miałam taki zwariowany pomysł w październiku, żeby dopuścić moją kotkę do kocura. Jak już się to stało, to dopiero wtedy zaczęłam czytać w internecie, z czym to się wiąże, ile to wydatków jest dokładnie, jakie kłopoty, a że to jest kotka perska, to jeszcze że może nie przeżyć porodu ani ona ani kociątka, że ja ją zabiłam, że narobiłam kłopotów, poza tym zbiegło się to w czasie z moimi nagłymi kłopotami finansowymi.. Słowem prawie zwariowałam z lęku i dostałam takich ataków duszności, gorąca, budzenia w nocy, fal gorąca, potem bóle brzucha i pod mostkiem az wyginało mnie wpół, albo regularnie w nocy budziłam się zlana potem i już nie mogłam zasnąć. W takim stanie trafiłam w ub. roku na terapię grupową. I nie zapomnę min współnerwicowców z grupy, kiedy w końcu sie wypowiedzialam, jaki mam problem. Powiedziałam: "Jestem tu dlatego, że mój kot jest w ciąży" :D:D:D Brzmi zwariowanie, ale ja się na serio tym nakręciłam na ostry atak nerwicy.

Idę do prasowania, pozdrawiam, opowiedzcie czym się nakręcacie, moze się pośmiejemy dziś troszkę? Śmiech rozluźnia i relaksuje, i też może pomóc w wychodzeniu z nerwicy.
Pa