Jakie są skutki uboczne rzucenia palenia?

napisał/a: Lawinia222 2018-10-19 18:37
Mnie też Carr pomógł zrozumieć mechanizm uzależnienia i całą jego bezsensowność i bez niego na pewno bym nie rzuciła. To, co mnie wkurzyło, jak już rzuciłam, to fakt,że Carr nawet się nie zająknął o negatywnych skutkach rzucenia a nie wierzę,że on sam takowych nie doświadczył. Na pewno tez miał kłopoty ,ale już o tym nie napisał. I o to mam do niego żal, co nawet wyraziłam w swoich pierwszych postach na tym forum.
Czuję się, jakby mnie oszukał w pewnym sensie.
Wolę znać cała prawdę, nienawidzę przemilczeń. A on przemilczał. Kłopoty z ciśnieniem ( jestem 100% pewna ,że on tez je miał!!!), kłopoty z psychiką ( depresja, rozchwianie emocjonalne) i inne, które kupa ludzi ma ( żołądkowe, trawienne itp.)
Mnie doszedł jeszcze jeden objaw, którego wcześniej nie było. Depresja i niestabilność psychiczna, ja zawsze byłam twarda babka, a teraz ryczę bez powodu, mam nawet samobójcze myśli, jestem rozwalona kompletnie i zaczęło się to kilka dni temu. Jestem pewna,że to, czego doświadcza smutność, to efekt odstawienia, bo u mnie też się tak porobiło. Inni zresztą też narzekają na spadek nastroju.
Przeczytałam prawie cały wątek, dojechałam do 600m strony.
Szacun dla stałych bywalców, szczególnie dla keriMa i dla Michorka, zrobiliście tu na forum kawał dobrej roboty. :)
napisał/a: Smutnosc89 2018-10-20 06:17
Nom taka jest prawda, dziwne myśli mamy teraz, płaczemy z niedużych powodów. A kiedy palilem to niiiiicccc nie miałem żadnych lęków ani depresji, bólów wewnętrznych ani bólów głowy, nawet nie wiedziałem nic o skutkach ubocznych jak się rzuci haha byłem chłop pełen energii a teraz jestem jakiś dziwniejszy I leniwszy po rzuceniu palenia. Mix problemów mi narobiło w głowie. Staram się być szczęśliwy ale czasem mi nie wychodzi przez czarne myśli;(( lekarz powiedział że to coś długo trwa , a pani psycholog mówiła że być może blokowały papierosy mi te dziwne myśli psychiczne (lęki, deprechy) o których nawet nie wiedziałem. Achhh mam nadzieję że nie zacznę palić spowrotem. Zbliża się 8 miesiąc NP:d
napisał/a: Smutnosc89 2018-10-20 06:31
Pamiętam rok temu w październiku jaki ja byłem ruchliwy, śmieszny I wesoły. A palilem nie dużo dziennie, może 8 fajek. Teraz często też myślę czy będę taki sam jak wczesniej;( a lekarzy i psychologów mam już gdzieś, marnie im w tym idzie poprostu słabe doświadczenie mają. Pozatym kazali mi nie oglądać telewizji, internetu i nie siedzieć często przy komórce tylko iść wcześnie spokojnie spać:( myślą, że to takie proste, łatwo Im ku.. tylko powiedziec;(
napisał/a: Lawinia222 2018-10-20 18:51
Smutność, świetnie cię rozumiem.
Prawda jest taka,że wbrew temu, co twierdził Carr, papierosy jednak cos załatwiały w naszym życiu, w czyms pomagały, coś może nie tyle leczyły, ale maskowały - w naszym przypadku lęki i depresję. Może wcześniej tacy byliśmy i fajki nam pomagały to przezwyciężyć. Coś w tym musi być. W każdym razie Eldorado, idylla, sielanka i wszelkie inne cuda wianki obiecane przez Carra to bujda na resorach, bo nie jest lepiej, nie mamy więcej energii i nie radzimy sobie lepiej ze stresem, jak to Carr nam obiecywał.
Rzucić jest warto, ja nie wrócę do palenia , choć już byłam o krok od powrotu, muszę jakos znosić te objawy. Ostatecznie, jak będzie bardzo źle, to pójdę do specjalisty i pewnie bez antydepresantów się nie obejdzie.
napisał/a: Smutnosc89 2018-10-21 00:53
Ja zaczęłem brać Bupropion 150 XL na początku września i nawet pomaga bo bym nie dał rady. Prawie pół sierpnia nie wychodziłem z domu i gapilem się w sufit. Dziwne, żeby w sezon wakacyjny takie cuda nie przyjemne mnie spotkały:( byłem zły, że wakacje miałem do niczego i zepsute bo ciężko było wychodzić z domu. A kiedy wychodziłem to jak zombi wyglądalem i nie podobał mi się świat. Porąbane strasznie myśli, co nigdy nie mialem tak:(duzo spotkań z przyjaciółmi odpuszczalem przez to. Chore!! Dziś jest lepiej ale i tak nie mam uśmiechu na twarzy, tylko udaje przy znajomych. Ehh trzeba iść do przodu i żyć:)
napisał/a: Smutnosc89 2018-10-21 01:12
Kiedyś mój wujek palił prawie paczkę dziennie, był silny i pracowity pamiętam Hehe a jakoś w wieku 30-32lat rzucił palenie na zawsze, pamiętam bo byłem gowniarzem. Wtedy kiedy rzucił to zaczął pracować w Niemczech i wogle z nikim nie chciał się spotykać, nawet w Wielkanoc I święta nie przyjeżdżał do Polski. Dość długo lat to trwało. Zmienił się po rzuceniu fajek. Podejrzewam, że miał pełno skutków ubocznych I dlatego ukrywał się na spokojnie za granicą. Dziś ma 48 lat, piękny dom wybudowany noi oczywiście jest zdrowy i zadowolony z życia:)
napisał/a: andrut85 2018-10-21 11:13
Witajcie.
Lawina nie wiem czy Carre nas oszukał nic nie pisząc. Też się nad tym zastanawiałem po przeczytaniu jego książki i analizie swoich objawów. Jednak po rozmowie z Mamą, która rzuciła palenie ok 20 lat temu i powiedziała, że nie miała żadnych objawów oprócz głosu nikotynowego. I po analizie swojego pierwszego rzucenia palenia (10 lat temu).
Doszedłem do kilku wniosków:
Każdy może to przeżywa na inny sposób, może w zależności w jakiej się w danym momencie sytuacji znajdujemy (stres, problemy itp.) mamy mniejsze lub większe objawy oddstawienne.
Za 1 razem jak rzuciłem, nie paliła pół roku, nie miałem żadnych dolegliwości. Zacząłem od 1 dnia biegać 2x dziennie i normalnie funkcjonowałem.
Możliwe, że (temat był poruszany na forum) coś jest dodawane ekstra od lat do papierosów i teraz się obserwuje takie efekty oddstawienia.

Smutność nie miałem, aż takich efektów ubocznych. Czarne myśli owszem, myślenie nad sensem istnienia, doszukiwanie się różnych chorób. Strasznie mnie to męczyło, teraz nadal to występuje, ale w mniejszej skali.
Lawina jest w 3/4 miesiącu NP, dla mnie to był najgorszy czas od 5 zaczęło się poprawiać. Tobie też tego życzę.

Ostatnio rozmawiałem z kolegą i powiedział, że kilka lat temu rzucał palenie. Widziałem, że wkońcu może komuś o tym opowiedzieć. Przeszedł przez detoks bardzo ciężko, mówił że dopiero po 3 latach poczuł, że czuje się normalnie.
Nie ma reguły, ale trzeba być dobrej mysli:)
napisał/a: trancefusion 2018-10-21 11:32
jak tak czytam o tych "znajomych", "przyjaciolach", spotkaniach czy imprezach to mnie krew zalewa bo u mnie sie od tego zaczelo. tak to jest jak sie jest przyglupim gowniarzem dla ktorego najwazniejsze sa imprezki, chlanie, palenie itd. i tak sie to gowno ciagnelo przez ponad 10 lat i zniszczylo moje zycie, bo prawda jest taka ze przez rzucenie nalogow nie naprawie tego co moglem w zyciu osiagnac. pisalem o moim talencie do pilki noznej ktory zostal zniszczony. ehhh a teraz wielu polakow gra w zagranicznych klubach wiec nie jest to niemozliwe ze ja moglbym tez grac, gdybym nie zniszczyl mojej kondycji i zajal sie tym od najmlodszych lat. plakac mi sie chce jak o tym mysle i nie potrafie opisac mojej glupoty z przeszlosci ;/ wolalbym nigdy nie trafic w to skur..... towarzystwo, byc samotny ale zajac sie tym co najbardziej kochalem. teraz pewnie bylbym niesamowicie bogaty i zwiedzal sobie swiat za friko np jezdzac na rozne mecze np ligi mistrzow :D .... i co mam z tych zasranych znajomosci?? wielkie gowno :D i kto wie, moze jakies smiertelne choroby ktore lada dzien sie moze uaktywnia i mnie zabija... smieszne tez jest to ze nawet wiele lat po zakonczeniu tych znajomosci oni mieli wielki wplyw na moje zycie, ciezko w to uwierzyc, szczerze rzygac mi sie chce jak o tym pomysle ;/ musialem sobie popisac. o wiele lepsze jest samotne zycie niz zycie w zasranych nalogach!!!!
napisał/a: Smutnosc89 2018-10-21 20:12
Ja to teraz tylko marzę, żeby znaleźć dziewczyne i zmienić miejsce zamieszkania gdzieś z dala od znajomych, żyć od nowa, bo wiem, że to mi nic nie da jak będę często z przyjaciółmi widywał. Dziś jest piękna pogoda i lecę na siłownię a potem na basen. Pozdrawiam :)
napisał/a: andrut85 2018-10-21 20:24
Smutność czyli jednak Twój wujek wyszedł z detoksu i żyję bez wszystkich dolegliwości przez które my musimy przechodzić.
Dowodem na to jest też to forum i jego użytkownicy , którzy opisywali tutaj, że przetrwali trudny czas po rzuceniu palenia i żyją normalnie:)
napisał/a: Lawinia222 2018-10-22 18:56
Trancefusion, czytałam twoje wcześniejsze posty, widzę,że ogromną prace wykonałeś, bo nie tylko rzuciłeś fajki i alkohol, ale także zacząłeś uczciwiej żyć. Myślę jednak,że zbyt surowo się oceniasz. Błędy popełniamy wszyscy i nie ma sensu gdybać na zasadzie : co by było , gdyby....". Otóż mogłoby nic nie być, wcale nie musiałbyś zrobić kariery piłkarskiej, bo nie każdy zdolny młodzian taką robi, niekoniecznie zrobiłbyś wielką kasę, to już w ogóle w sferze marzeń raczej. A gbybyś np. miał kontuzję, która wyeliminowałaby cię z kariery piłkarkiej? A może rozwaliłbyś sobie łękotkę ( częste u piłkarzy) i był kaleką? Może, gdybyś, może, gdybym, może, gdybanie.....To wszystko to jest tylko gdybanie. Tak nie można, bo to cię niepotrzebnie nakręca i nic nie daje. Jest tu i teraz, stary, nie wracaj do przeszłości, bo zaczniesz po raz kolejny przegrywać. Już raz, jak sądzisz, cos przegrałeś, nie rób tego więcej złym i niepotrzebnym myśleniem. Idź dalej, przed siebie.
Jest takie piękne powiedzenie ;" Nad czas stracony nic bardziej nie boli". I to prawda. Ale użalanie się nad tym straconym czasem może być jeszcze głupsze, niż jego tracenie. :) Pomyśl o tym. :)))
napisał/a: trancefusion 2018-10-22 21:30
spoko, ja wszystko rozumiem i sie tym nie nakrecam, po prostu czasami jak cos przeczytam to wlacza mi sie taka zlosc na samego siebie i na moja glupote. gdybym sie tak nakrecal jak napisalas to nie robilbym nic zeby zmienic moje zycie a zrobilem bardzo duzo ostatnio i wiem ze duzo z tych kwestii jest niewykonalne dla wielu osob, tym bardziej w tym wieku bo najmlodszy nie jestem :D juz 36 lat na karku. i tym bardziej bez zadnej pomocy. jesli chodzi o zarobki to tez nie myslalem ze zarabialbym jak np Lewandowski, jakis czas temu podobno zarabial 100.000zl dziennie. to jest po prostu niewyobrazalne dla mnie i co oni robia z takimi pieniedzmi a dodatkowo jego zonka tez jest bardzo bogata. myslalem raczej o zarobkach wielkosci tych z polskiej ligi ktore i tak sa duze jak dla mnie teraz. kiedys za gnoja myslalem ze granie w klubie czy zalozenie wlasnej firmy jest niemozliwe a teraz wiem ze to nic trudnego, tylko trzeba sie tym zajac w odpowiednim czasie. dobra, koniec wywodow :D jedno wiem na pewno. nigdy wiecej nie pozwole mojej przeszlosci na wlazenie z butami w moje zycie. ostatnio wlasnie znowu sie to gowno wtracilo i moglo zniszczyc cos niesamowitego... zostala mi tylko jedna kwestia do zalatwienia i jak to ogarne to bede w 100% szczesliwy :D daje sobie czas do ASOTa 1000 czyli jeszcze okolo 2 lata... moze napisze o co chodzi za jakis czas. bede plakal ze szczescia jak wszystko pojdzie zgodnie z planem. jest to o wiele lepsze od powrotu do Anglii i zycia tam. ciesze sie ze to ostatnio zrozumialem dzieki pewnej osobce :) :D :D :D