Jakie są skutki uboczne rzucenia palenia?

napisał/a: Stralis 2019-04-01 16:44
tkin napisal(a): Cześć wszystkim.
Piotr z tym dziękowaniem, to "trochę" jest za co. Raz, że włożyliście dużo serca i zaangażowania w to wszystko, dwa, że ciągle tu wracacie.
Jak już pisałem fajnie jest poczytać, ale jeszcze fajniej jest z kimś porozmawiać.
Jak sami wiecie, większość ludzi, których to nie dotyka nie wie i nie rozumie o czym my mówimy. Jakie bóle, jakie lęki, depresje, itd .... rzuciłeś palenie, więc jest świetnie ...... No i pewnie jest, tylko na początku strasznie dużo to kosztuje.
Stralis - no chociaż Ty jesteś podobny stażem (mocno naciągając mój wynik ;)), bo reszta to prawdziwi weterani.
U mnie też jest lepiej jeżeli chodzi o lęki, przychodzą rzadziej i są dużo słabsze. W klacie wali równo, ale już tak nie boli. Teraz tylko doszły jakieś paskudne krosty. Chyba Jezior też je miał, tak coś kojarzę z początków czytania. Wyglądają jak ślady po poparzeniach, jakby ktoś cie papierosem przypalał ;). NIestety nawet jak się zagoją, to zostają blizny.
No nic, nie ma co stękać. Zobaczymy co będzie dalej ;).
Pozdrowienia



Tu Masz rację,należą się wielkie podziękowania,gdyby nie ta strona,nie wiem,co by ze Mną teraz było,pewnie łaziłbym od lekarza do lekarza i nic by to nie wniosło.
Mnie też każdy mówi ,że super, nie palisz,tylko jak mu opowiadam ,co się dzieje,to każdy za głowę się łapie i nie dowierza,że to od papierosów, fakt,teraz te pogody ,też nie sprzyjają dobremu samopoczuciu,ale w głównej mierze odczuwamy skutki jarania,ja niestety 25 lat wciągałem bez przerwy,niby Lighty,ale zawsze to tytoń.
Gdybym w październiku nie poczuł się fatalnie,szpital i badania wszelkiego typu,to pewnie jarałbym dalej,a tak od 22 Listopada bez fajeczki i muszę stwierdzić - da się !!!

napisał/a: PiotrZG 2019-04-02 13:22
Stralis napisal(a): (...) niestety 25 lat wciągałem bez przerwy,niby Lighty,ale zawsze to tytoń.(...)

Nikotyna to jedno, a kolejne ponad CZTERY TYSIĄCE substancji zawartych w dymie, w tym m.in. trucizny jak choćby cyjanowodór, tlenek węgla, polon czy ołów to drugie. W małej dozie nie zabijają od razu ale dewastują organizm. Nikotyna te zniszczenia maskuje, kółeczko zamyka się i toczy się latami. Z dnia na dzień wrasta tolerancja i palimy coraz więcej, aż pewnego dnia nikotyna już nie daje rady i pojawia się (oczywiście ku zaskoczeniu palacza) problem, bo albo diagnozują nowotwór, albo zawał albo zator, albo cokolwiek innego czego oczywiście nie spodziewałeś się, bo przecież jaranie dawało wielką przyjemność i nic nigdy nie dolegało..."Lighty" niestety niczego nie zmieniają in plus, a pewnie za sprawą dodatkowej obróbki chemicznej są bardziej szkodliwe. Nieważne. Po x latach palenia trudno oczekiwać, aby organizm zregenerował się w tydzień :)
P.S. Moja znajoma z uporem maniaka powtarza, że pali, bo lubi i nic ją nie przekonuje, że pali, bo musi.
napisał/a: tkin 2019-04-02 16:34
Stralis ja mam zbliżony staż - 20 lata palenia, 2 lata przerwy i kolejne 2 lata palenie. Też głównie Light, ale w 100% zgadzam się z Piotrem, że to nie ma żadnego znaczenie, a może nawet gorzej, bo kto wie jakiego świństwa dodali.
Powód rzucenia, też podobny, ale to pewnie jak większość, chciałem zadbać o zdrowie.
NP od 2,5 miesiąca, więc jeszcze sporo atrakcji przede mną :).
Za pierwszy razem jak rzuciłem, praktycznie bez objawów, trochę głowa, poddenerwowanie i tyle. Dlaczego teraz jest taka masakra ..... Już się nad tym nie zastanawiam. Szkoda czasu. Widocznie tak ma być.
napisał/a: PiotrZG 2019-04-03 00:24
tkin napisal(a):(...) NP od 2,5 miesiąca, więc jeszcze sporo atrakcji przede mną :). (...)

A może nie :) Tego nie wie nikt i nie wyczekuj żadnych atrakcji, a jeżeli pojawią się bierz je jako coś chwilowego, co minie i wówczas będzie lżej.
P.S. Poczytałem wpisy na str 738 z roku 2015 i autentycznie lektura rozweseliła mnie choć przyznaję, że wówczas nie było jednak wesoło :) Taka cena nałogu. Trzymajcie się dzielnie i nie palimy :)
napisał/a: tedakos 2019-04-08 14:58
Cześć wszystkim,

Chyba jesteście moją ostatnią deską ratunku przed zwariowaniem lub zapaleniem papierosa.
Nie palę od dwóch tygodni, cały czas czuję napięcie, w nogach w plecach w karku.
Za dnia cały czas nerwowo rytmicznie ruszam nogami, gdy zdaje sobie z tego sprawę to przestaję ale później znów to samo.
Mam wielkie problemy ze snem, nie mogę zasnąć, cały czas coś mną szarpie, takie nerwo szarpnięcia.
Dziś za dnia również odczuwam samowolne ruchy rąk albo głowy, gdy zdaję sobie z tego sprawę to panikuję.
W chwili gdy odczuwam take szarpnięcia to w głowie czuję tak jakby spięcie, lekkie kopnięcie prądem ? wiem głupio to brzmi ale nikt z mojego otoczenia nie ma pojęcia co odczuwam.
W chwili gdy to się dzieję czuję nagły przypływ adrenaliny
Czasem mam też dziwne plamy przed oczami ale tylko na chwilę.
Mam 32 lata, zmieniłem dietę, odstawiłem alkohol, zacząłem uprawiać sport ale to wszystko mnie przeraża.
Piję dużo wody, jem śniadania i staram się dobrze odrzywiać.
Proszę pomóżcie.
napisał/a: energy116 2019-04-08 21:52
Cześć, u mnie 2,5 miesiąca NP. I muszę powiedzieć że poczułem swój wiek czyli 38 od kiedy przestałem palić. Egzemy wysiękowe na skórze, pojawiły się w większej ilości pływające męty w oczach, doszły też błyski oczne tzw. fotopsje ,znaczy się okulista obowiązkowy :) Ząb nr.7 psuł mi w kanale nigdy go nie poczułem paląc fajki, każdy dymek znieczulał. Okazało się że nawet do leczenia kanałowego się nie nadaje po prześwietleniu a z zewnątrz zero oznak toczącej się choroby. Zobaczymy co będzie dalej.
napisał/a: tkin 2019-04-09 10:04
Cześć wszystkim,
Tedakos - dodatkowe pobudzenia nerwowe, to zupełnie normalne. Może utrzymywać się przez wiele miesięcy, ale nie ma co wpadać w panikę, bo u każdego jest inaczej i może u Ciebie skończy się jutro :). Lepiej to wszystko rozumie i tłumaczy Piotr, ale w uproszczeniu to co dzieje się z Tobą wynika ze zmian jakie zachodzą w Twoim mózgu, naturalnie w wyniku odstawienia palenia. Twój mózg musi przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, a co najważniejsze zregenerować. Dzisiaj może błędnie interpretować różne otaczające Ciebie sygnały i reagować pobudzając produkcję adrenaliny, wyostrzając zmysły, pobudzając szybszą pracę serca, itp. Kopnięcia prądem o których piszesz zdarzyły mi się kilka razy, faktycznie bardzo dziwne uczucie.
Oczywiście nie jestem lekarzem i nie mam prawa nic diagnozować, ale czytając to forum, myślę że znajdziesz sporo opisów przypominających Twoje dolegliwości.

Energy116 - ja jestem na tym samym etapie. Nie wiem co masz dokładnie na myśli pisząc o egzemach wysiękowych, ale mi pojawiły się na skórze jakieś dziwne krosty, które przypominają ślady po poparzeniach papierosem. Zostają po nich blizny. Póki były na plecach i nogach to luz, ale teraz pierwsza pojawiła się na twarzy. Oczywiście lekarz nie wie co to jest. No i bóle zębów - pojawiły się wczoraj, mam nadzieje że przejdą.
Z tego co kojarzę, większość osób ma sporą poprawę po 3 miesiącach, a potem po 6. Ja już czuję się dużo lepiej, ale do dobrze to chyba daleka droga.

Piotr - a może nie. Na to liczę, ale bardzo ostrożnie, żeby się nie rozczarować ;).

Pozdrowienia
Michorek...
napisał/a: Michorek... 2019-04-09 10:44
Tedakos
Zadanie na dziś, idź do apteki i kup sobie " Tabletki uspokajające" Labofarm, najlepiej od razu 90 tabletek. Bierz 3 razy dziennie po 2 lu3 , przed snem nawet 4.
Są ziołowe , bezpieczne, nie bój się.
Kup też melisę i pij często i dużo.
Ale przede wszystkim zacznij od pierwszej strony tego forum, czytaj wieczorami, w wolnej chwili dnia, wtedy kiedy lęk nie daje spać a panika chwyta za serce.
Tu wszystko już było, naprawdę. Każdy z nas opisywał problemy ze snem, paniczny lęk, uczucie pustki, osamotnienia.
I przede wszystkim - nie bój się. Lęk to taki zwierz, którego karmić nie wolno !
Ja wiem, że to trudne - ale pamiętaj ! To minie ! Obiecuję Ci. Trzymaj się ciepło i wystawiaj twarz do słońca. Nie bój się !!!
napisał/a: Smutnosc89 2019-04-09 18:29
Tedakos - w pierwszych tygodniach uważaj i nie wracaj do palenia. Pamiętam na samym początku nie palenia, mialem te same objawy... czyli jak zawsze po meczu, musiałem zapalić i napić się z kolegami browara. Kiedy rzuciłem te nałogi tak na 2-3 tygodnie, to któregoś dnia po meczu zajezdzam do domu i zaczynam cały się trząść, nogi, ręce itd. ze mnie leciały poty ze strachu bo nie wiedziałem co się dzieje... latalem często do kibla też. Czułem się taki umierający. Potem wyczytałem że to detoks!! Minęły te pierwsze objawy, potem zaczęły się nowe wstrętne objawy, Oooch było ciężko! Teraz mam 13 miesięcy bez dymka!! Narazie coś z psychą dzieje się nie tak raz dobrze raz źle. Powodzenia wszyskim:)
napisał/a: PiotrZG 2019-04-09 22:11
Smutnosc89 napisal(a): (...) Teraz mam 13 miesięcy bez dymka!! Na razie coś z psychą dzieje się nie tak raz dobrze raz źle. Powodzenia wszyskim:)

Te huśtawki potwierdzają, że mózg ciągle poszukuje równowagi bez stymulatora jakim był papieros i tak będzie jeszcze jakiś czas, aż pewnego dnia nie zauważysz, że nic nie dolega. Przetestuj niebieskie drażetki LABOFARM ale większych dozach niż zaleca producent. Absolutnie nie uzależnią, a wyciszą/wyluzują nie otępiając.
napisał/a: geena 2019-04-12 09:08
Cześć :)
Może i ja komuś pomogę w temacie, albo i samej jeszcze znajdę wytłumaczenie dziwnych sytuacji ze swojego zachowania.
Kilka prób rzucania palenia miałam już za sobą. Zaczynając od niepalenia po kilka dni, a kończąc na kilkutygodniowych. W październiku nastąpił przełom, który trwa do dnia dzisiejszego. Podeszłam do tego ze spokojem w głowie. Fakt, że postanowienie przyszło wcześniej, ale nie miałam tego "kopa napędowego", który w końcu kazałby mi się tego nałogu pozbyć. Aż jednego dnia mój wybranek( który de facto jest sportowcem) strasznie wiercił dziurę w brzuchu, a że jestem osobą z reguły lubiącą udowadniać, że dam radę to wyśmienicie to wykorzystał. Kilka dni bez papierosów, ale dlatego, że byłam u niego w odwiedzinach(w zależności od kontraktu znajduje się w sezonie w różnych miastach). Po powrocie pierwszą rzeczą był papieros, ale w głowie sama chciałam się tego nałogu pozbyć, więc następnego dnia zapaliłam chyba do 2 papierosów max, kolejnego dnia nie zapaliłam ani jednego, następnego znów np. 2, kolejnego jednego, ponownie żadnego i tak przez jakieś półtorej tygodnia udowadniałam sobie co chwilę, że nie potrzebuję, że to ja nad tym panuję, że to ode mnie zależy czy po niego sięgnę i najważniejsze, że dam radę! Było raczej ok, jak partner zjeżdżał na kilka dni to twardo nie paliłam w ogóle. Potem można powiedzieć, że nie paliłam pomijając wyjście sporadyczne w weekend na piwo , gdzie ściągnęłam kilka "buchów" od kumpeli. W moim stylu było wychodzenie z ludźmi na fajkę i udowadnianie sobie, że nie chcę i nie zapalę, bo ponownie powtarzałam sobie, że to ode mnie zależy co i jak z tym zrobię. Tak, brzmi cudownie, pięknie. Tak jakbym była z tych ludzi, którym się tylko wydawało, że są uzależnione od tego świństwa.
napisał/a: geena 2019-04-12 09:09
Jestem ogólnie osobą porywczą (albo w sumie bardziej pasuje teraz słowo "byłam"), na pewno jestem z tych, którzy wyłapywali zawsze wszystkie dźwięki(nadwrażliwość słuchu-cokolwiek dokładnie to jest takie kiedyś określenie usłyszałam od lekarza po badaniach, gdy skarżyłam się od dzieciaka na ciągłe piszczenie w uszach), na wszystko zwracanie uwagi przez powyższe. Przez to w sumie każde wyjście między ludzi kończyło się dla mnie wyobrażeniem, że umieram. Skoki ciśnienia, słyszenie wszystkich głosów wkoło, brak możliwości skupienia się na jednej rzeczy, pocenie się, mokre dłonie, kołatanie serca, duszności, panika, lęk. Wszystko było tak mocne i intensywne, że czasem chciałam uciekać, biec przed siebie, dzwonić po karetkę. Jednym słowem myślałam, że umieram- za każdym razem. Jednak powtarzałam sobie, że to tylko psychiczne "dolegliwości", że nic mi się nie dzieje, a w skrajnych przypadkach w myślach mówiłam do siebie " co Ty dziewczyno odp*****lasz, co Ty sobie wkręcasz. Nic Ci nie jest, ogarnij się." Czasem działało od razu, czasem potrzebowałam dłuższego monologu w głowie, albo jeszcze ostrzejszych słów wypowiedzianych w myślach do tych głupich ataków lęku. Nie wspomnę o tym jakim problemem (w sumie do dziś jeszcze czuję spory dyskomfort) okazały się ruchome schody. Tak. Ruchome schody takie w galeriach handlowych na przykład. Zawsze towarzyszył mi lekki lęk wysokości, ale to co się działo po rzuceniu tego paskudztwa to nie da się opisać. Wjeżdżając nimi umierałam z każdą sekundą. Natomiast ciągle dawałam radę, nie odpuszczałam. Bałam się strasznie, ale powtarzałam sobie, że to tylko moja psychika tworzy urojenia, które przecież dam radę pokonać, bo po prostu DAM RADĘ.