Jakie są skutki uboczne rzucenia palenia?

napisał/a: PiotrZG 2019-03-27 09:20
tkin napisal(a): (...) z tym "bełkotem" to chyba lekka przesada. Każdy z nas powinien znaleźć najlepszą dla siebie drogę na porzucenie nałogu - w tej kwestii zgadzam się w 100% z Lawinia. Najważniejszy jest efekt.

Powtarzam bełkot, a wystarczy przeczytać choć kilka relacji ludzi na tym forum, którzy wychodzili z nikotynizmu. Poza tym takie wynurzenia mogą osłabiać wolę innych borykających się z objawami odstawiennymi.
Nałogów wywołanych substancjami psychoaktywnymi nie leczy się zmniejszając dawkę, bo substancje psychoaktywne wywołują tolerancję (adaptację) organizmu i efektem tolerancji jest domaganie się przez organizm coraz większych dawek substancji psychoaktywnej a nie mniejszych. Proste jak ABC no ale niech każdy idzie swoją drogą, lecz niech nikt nie określa w zmanierowany sposób mianem "bullshit" czyli bzdury bzdury doświadczeń Carra i innych, którzy wyszli z nikotynizmu. Powodzenia.
napisał/a: PiotrZG 2019-03-27 10:29
tkin napisal(a): quote=tkin] (...) Nie palę od ponad 2 miesięcy. Póki co nie myślę o powrocie tylko walczę o życie ;), ale nie przekreślam kiedyś tam zapalenia papierosa.(...)

Przypomnij sobie jak wróciłeś do nałogu i czy warto było. Wróciłeś popalając, bo nie byłeś świadomy, że z każdym kolejnym papierosem zwiększa się tolerancja. Dlatego wyklucz, że kiedykolwiek zapalisz. Ty nie chcesz palić, ale nie wybiegaj myślami w przyszłość lecz ciesz się bieżącym dniem NP.
Twój obecny nastrój odpowiedzialny jest gwałtowny spadek poziomu neuroprzekaźników. Z tego, co piszesz nałóg mocno rozchwiał gospodarkę hormonalną. Wszystko wróci do normy w swoim czasie. W wolnej chwili poczytaj w sieci w temacie serotoniny i dopaminy i metod "pompowania" obu i cierpliwie testuj. Pokombinuj z jadłospisem.
P.S. Nie ma potrzeby, abyś komukolwiek tu dziękował. Taki urok tego miejsca, że pomaga się bezinteresownie w podziękowaniu za pomoc otrzymaną w przeszłości.
KeriM
napisał/a: KeriM 2019-03-27 18:23
Michorek... napisal(a): Cześć !
Tu nikt się nie spina Mirku, myślę, że o co jak o co ale o brak życzliwości czy wsparcia to nie można ani mnie ani Piotra posądzić...staramy się jak umiemy, Piotr pisząc bardzo rzeczowe posty.

Źle wybrzmiał mój post, to nie do Ciebie ani do Piotra skierowane było :) bo to akurat wiem, że Wy życzliwi jesteście :)
Najważniejsze jest, że nie palimy i jest nam z tym dobrze, a jaką drogą każdy z nas do tego dojdzie to już drugorzędna sprawa. Wiadomo jest ogółowi, że wychodzenie z nałogu do łatwych nie należy a jeżeli ktoś to lekceważy, to jego szanse na wyjście z nałogu są zerowe. Prawdą jest też, że aby nie palić nie można myśleć, że kiedyś zapalę, bo nie zapalisz. To tak jakbyś chciał przeżyć ponownie dzień który już przeżyłeś, a tego nie da się zrobić i trzeba się z tym pogodzić.
Pozdrawiam wszystkich w moim 866 dniu bezdymnym :)
KeriM
napisał/a: KeriM 2019-03-27 18:47
tkin napisal(a):
Pewnie świat się nie zawali jeżeli tego nie zrobię, ale w obecnym depresyjno-melancholijnym nastroju, aż ciężko mi sobie wyobrazić, że już nigdy nie zapalę.
Może to jeszcze nie ten moment, może motywacja jest zbyt słaba......
Nie palę od ponad 2 miesięcy. Póki co nie myślę o powrocie tylko walczę o życie ;), ale nie przekreślam kiedyś tam zapalenia papierosa.
Obiecałem sobie jednak, że już nigdy nie zapale normalnego papierosa, jeżeli już to jakieś e, albo iqos - jak będzie zobaczymy.


Ktoś powiedział: "Najmniejszy pagórek potrafi zasłonić nam widok na najwyższy szczyt."
Nie dajmy sobie zasłonić tego szczytu :)
W leczeniu alkoholizmu funkcjonuje Plan 24, który skutecznie można przenieść na osoby będące w detoksie nikotynowym. Zakłada on proste zobowiązanie - nie palę przez 24h a jutro, jutro będzie nowe postanowienie.
Na tym forum jest opublikowana opowieść o zegarmistrzu i wahadełku - polecam :)
napisał/a: PiotrZG 2019-03-29 18:36
KeriM napisal(a):
Michorek... napisal(a): (...)Pozdrawiam wszystkich w moim 866 dniu bezdymnym :)

O to-to-to :) Życzę kolejnych 866 bezdymnych i kolejnych i kolejnych..:)
napisał/a: Stralis 2019-03-31 13:15
Co tak ucichło?

U Mnie 4 m-ce NP i trochę lepiej,tylko te zawroty głowy i mdłości ,to normalne tak długo?
Lęki ustępują ,bynajmniej tak czuję,widzę,że jak jestem czymś zajęty wtedy jest super,jak tam u Was?
KeriM
napisał/a: KeriM 2019-03-31 23:16
PiotrZG napisal(a):
KeriM napisal(a):
Michorek... napisal(a): (...)Pozdrawiam wszystkich w moim 866 dniu bezdymnym :)

O to-to-to :) Życzę kolejnych 866 bezdymnych i kolejnych i kolejnych..:)

Dzięki Piotrze :)
A tobie gratuluje 4 lat bezdymnych, które dzisiaj obchodzisz :) Brawo :)
KeriM
napisał/a: KeriM 2019-03-31 23:33
Stralis napisal(a): Co tak ucichło?

U Mnie 4 m-ce NP i trochę lepiej,tylko te zawroty głowy i mdłości ,to normalne tak długo?
Lęki ustępują ,bynajmniej tak czuję,widzę,że jak jestem czymś zajęty wtedy jest super,jak tam u Was?

Tak to normalne, że organizm nadal się oczyszcza i takie dolegliwości mogą ci nadal towarzyszyć. 4 miesiące to początkowy okres niepalenia, wydaje się nam, że to cale wieki, że to już długi okres ale w rzeczywistości to jeszcze krótki czas w porównaniu z okresem kiedy paliliśmy, ale wiedz, że te dolegliwości przeminą. U mnie kryzysy pojawiały się tak mniej więcej co 3 miesiące, ale były za każdym razem słabsze. Po roku już przyzwyczaiłem się do tego, że nie palę ale problemy z szybkim poceniem się nadal występowały, szumy w uszach, napady krótkiego oddech, głupie myśli a może by tak spróbować jednego. Po mniej więcej 18-20 miesiącach, przestałem myśleć o papierosach a dzisiaj mi po prostu śmierdzą. Miałem też epizod z papierosem w grudniu, zeszłego roku, kiedy to z głupoty próbowałem zapalić papierosa bez zaciągania, ale były palacz nie umie tak palić i zaciągnąłem tego dymu lekko w płuca, które gwałtownie zareagowały kaszlem a ja niesmakiem w ustach i natychmiastowym zgaszeniem peta. Wiem, że to już nie dla mnie. Dzisiaj żałuję, że tak późno udało mi się z tym skończyć. Pozdrawiam i życzę wytrwałości, bo naprawdę warto.
napisał/a: Smutnosc89 2019-04-01 09:36
U mnie raz źle, raz dobrze. Lęki są jeszcze, ale nie duże, czarne myśli już też znikają. Coś tam w klacie gdzieniegdzie boli. Już 13 miesięcy bezdomnych. Pozdrawiam
napisał/a: PiotrZG 2019-04-01 09:52
Smutnosc89 napisal(a): U mnie raz źle, raz dobrze. Lęki są jeszcze, ale nie duże, czarne myśli już też znikają. Coś tam w klacie gdzieniegdzie boli. Już 13 miesięcy bezdomnych. Pozdrawiam

Gratuluję i nie przejmuj się niestabilnym samopoczuciem. Wszystko minie w swoim, właściwym czasie. Polecam lekturę postu Wojownika, Pawła, z 9 kwietnia 2013 roku. Niestety nie mogę wkleić linku, bo przy próbie publikacji wpisu otrzymuję komunikat o wulgaryzmach...Cyrk.
napisał/a: tkin 2019-04-01 14:50
Cześć wszystkim.
Piotr z tym dziękowaniem, to "trochę" jest za co. Raz, że włożyliście dużo serca i zaangażowania w to wszystko, dwa, że ciągle tu wracacie.
Jak już pisałem fajnie jest poczytać, ale jeszcze fajniej jest z kimś porozmawiać.
Jak sami wiecie, większość ludzi, których to nie dotyka nie wie i nie rozumie o czym my mówimy. Jakie bóle, jakie lęki, depresje, itd .... rzuciłeś palenie, więc jest świetnie ...... No i pewnie jest, tylko na początku strasznie dużo to kosztuje.
Stralis - no chociaż Ty jesteś podobny stażem (mocno naciągając mój wynik ;)), bo reszta to prawdziwi weterani.
U mnie też jest lepiej jeżeli chodzi o lęki, przychodzą rzadziej i są dużo słabsze. W klacie wali równo, ale już tak nie boli. Teraz tylko doszły jakieś paskudne krosty. Chyba Jezior też je miał, tak coś kojarzę z początków czytania. Wyglądają jak ślady po poparzeniach, jakby ktoś cie papierosem przypalał ;). NIestety nawet jak się zagoją, to zostają blizny.
No nic, nie ma co stękać. Zobaczymy co będzie dalej ;).
Pozdrowienia
napisał/a: PiotrZG 2019-04-01 16:41
tkin napisal(a): Paliło się x lat, no i teraz trzeba się nieco pomęczyć :) Raz jeszcze polecam wszystkim walczącym lekturę wpisu Wojownika z 9 kwietnia 2013 r. Linku nie da rady opublikować, bo pojawia się komunikat o rzekomych wulgaryzmach. Wpis jest na str. 570. Naprawdę warto przeczytać, a ze swojej strony polecam nie walczyć z objawami odstawiennymi, nie wyczekiwać na nie z lękiem i nie bać się ich, lecz starać się je zaakceptować a wówczas będzie znacznie lżej. To nie jest łatwe ale jest wykonane i piszę to w oparciu o własne doświadczenie.