Wskazówki żywieniowe; zamienniki; przepisy: dieta przy Hashi

napisał/a: vitharis1 2014-10-06 23:52
Wieprzowina jest tłusta i mi nie smakuje, no chyba, że polędwiczka, która z kolei jest droga. Na coś trzeba umrzeć, będę dalej jadł kurczaka i mówi się trudno, jakbym miał się wszystkim przejmować to ze stresu umrę przed 30stką.

Wiem, że na tym forum jest popularne stwierdzenie, że najgorszy jest gluten i nabiał, ale na innych forach popularne są inne stwierdzenia, jak np. że trzeba wszystkiego unikać. Jest 1 babka, która unika wszystkiego i nie stosuje leków, bo autoagresja jej się cofnęła do tego stopnia i to wydaje mi się jest osiągnięciem
djfafa
napisał/a: djfafa 2014-10-07 06:12
MI też się cofneła i nie widzę potrzeby życia w ascezie. A fora pokroju gazeta.pl czy fora vegetariańskie to tam przeczytasz różne rzeczy, z których niestety 95% to bzdury.
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-10-07 10:23
Ja mogę Ci powiedzieć jedno - tłuszcz z naturalnych produktów typu mięso jest zdrowy i nie ma się co go bać :)
to cukier i węglowodany są złe :)
Ale Twoja decyzja :)
ja bardzo sobie chwalę wywalenie zbóż z diety i zajadanie się karkóweczką, żeberkami i smalcem :) choć mączne lubiłam, nawet bardzo :) Ale na tych mącznych właśnie tyłam a teraz jestem chudzina :)
Pozdrawiam :)
napisał/a: ania551 2014-10-07 12:44
Jeśli chodzi o mięso to nie ufam, ze mięso bezpośrednio od rolnika czy z małego sklepu jest dobre. Ten drób chodzący po obejsciu dostaje też gotowe pasze. Moja ciotka po przeprowadzce do domku postanowiła hodować dla siebie i rodziny zdrowe kurki. Nie znała się więc poszła do rolników po poradę czym toto karmić. Każdy zrobił wielkie oczy i powiedział, ze bez gotowej paszy to się nie da. Rolnicy już nie potrafią inaczej. W sklepie z ekologiczną żywnością mieli kiedyś drób na zamówienie ale teraz nie mają bo nie mają od kogo brać. Kupuję czasem twaróg i jogurty z ekologicznego gospodarstwa (tak, czasem grzeszę nabiałem) ale tak do końca nie wiem czy to prawda z tą ekologicznością.
Co do unikania wszystkiego ostatnio prowadząc zajęcia z dziewczynkami na temat anoreksji miałam pewną refleksję jak łatwo można sobie coś w głowie poprzestawiać i widzieć w kazdym posiłku wroga. Ja się tak nakręciłam po postawieniu sobie diagnozy (lekarz jej nie postawił) i poczytaniu internetu. Potrafiłam do ciemnej nocy gapić się w te rewelacje i naprawdę niewiele mi brakowało by wpaśc w coś w rodzaju anoreksji. Na jedzenie patrzyłam z niechęcią bo przecież wszystko mi szkodzi. Na szczęście mam trochę oleju w głowie plus to forum plus moja rodzina i zeszłam na ziemię. Stres wiecznej ascezy też nam nie służy.
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-10-07 15:26
Ale ja nie twierdzę że rezygnuję z tego, co szkodzi :) swojej diety bynajmniej nie nazwałabym też anorektyczną.
Po prostu podwyższony poziom insuliny nam szkodzi a ten osiagamy poprzez spożywanie węglowodanów.
jem to, co powoduje że choroba się cofa i chyba o to w tym wszystkim chodzi.
I zawsze trzeba wybrać mniejsze zło, bo nie ma szans mieć kontroli nad wszystkim.
Ale to nie znaczy że trzeba kupować wszystko jak leci :)
napisał/a: ania551 2014-10-07 17:11
Tygrysek nigdy nie twierdziłam, ze odzywiasz sie anorektycznie. Nigdy w zyciu. Chodziło mi o to (i tu porównanie do anorektyczek) jak łatwo nawet trzeźwo myślącej osobie zabełtać w głowie. To ja byłam bliska takiemu podejsciu i podejrzliwie patrzyłam na wszystkie posiłki. Lepiej zaczęłam rozumieć te młode dziewczyny, którym media tak własnie robią wodę z mózgu (muszę wam powiedzieć, że to jest plaga już w podstawówce). Chodziło mi o to, zeby zachować zdrowy rozum w trakcie przesiewania internetu. Trzeba mnie było zobaczyć wtedy jak ta lista pokarmów do unikania rosła i rosła. Czyste wariactwo.
No i niestety węglowodany to mój słaby punkt. Lubię piec i jeść ciasta. Nie zeby zaraz obżarstwo ale kawałek (czasem dwa) musi być. Piekę chleb bo to najłatwiejsze na kanapkę ale zważyłam 200g pieczywa dziennie to chyba nie jest za dużo (jak na razie nie mam problemów z wagą).
napisał/a: vitharis1 2014-10-07 18:07
Dj Fafa, przeciwciała w normie nie świadczą o cofnięciu autoagresji. Jakaś maniaczka gadała mi coś o nadnerczach jeszcze, ale już nie pamiętam co.

Co do kurczaków, czy są jakieś badanie potwierdzające ich negatywny wpływ na organizm człowieka ? Przecież te kurczaki trawią to całe cholerstwo i rozkładają, białko idzie w mięso, które jemy, a reszta mnie nie interesuje. Ja rozumiem, że na logikę nie powinno się jeść czegoś takiego, ale ja chcę zobaczyć jakieś badania. Gdy mnie przekonają, może ewentualnie przerzucę się na kaczki. Kulturyści przecież przez 30-40 lat jedli te kurczaki, a teraz mają 70 lat i żyją.

Tygrysek, ja tłuszczu się nie boję (: planuję nawet przejść w ketozę na 2-3 tyg i zaraz mi ktoś napisze, że rujnuję sobie zdrowie, ale czuję tyle energii i chęci do życia, co nigdy w życiu.

Swoją dodatkowe opinie czerpię z grupy na fejsie o hashimoto, jest tam parę ciekawych osób, ale przez chwilę zaraziłem się chorobą maniakalno-obsesyjną i planowałem rzucić swoje pasje, by oddać się jedzeniu warzyw w domu, bo w teorii: jajka złe, siemię złe, płatki owsiane złe, kurczak zły, kalafior zły, pomidor zły, więc w diecie zostałby mi banan i woda (:
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-10-07 19:05
Autoagresji nie można cofnąć. To fakt. tego genu już nie wyłączysz. Ale możesz powstrzymać dalsze ataki na tarczycę i jej niszczenie :)
Ja skupiłam sie na własnych nietolerancjach pokarmowych a wyszło tego sporo, ale wreszcie czuję że żyję :)
jest coś takiego jak protokół autoimmunologiczny - czyli oprócz zbóż i nabiału, strączków, wykluczasz na minimum 3 miesiące: psiankowate, orzechy i nasiona oraz jajka i obserwujesz reakcję organizmu. ja tego protokołu nie robiłam bo nie chciało mi się wywalać tylu rzeczy na raz. test na nietolerancję potwierdził z tej listy jajka a reszta została w diecie. Ale do jajek zamierzam jeszcze wrócić :)
napisał/a: vitharis1 2014-10-07 19:24
Intensywnie się zastanawiam nad tym testem nietolerancji, bo na pewno nie będę przez 3 miesiące jadł warzyw. W teorii, skoro czuję się świetnie, to nie powinienem kombinować, no ale.. W sobotę idę zrobić badania TSH, ft3/4 i przeciwciala, jak wyjda przeciwciala w normie, tzn że nie jestem uczulony na produkty które spożywam ?
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-10-07 19:48
ciezko tak jednoznacznie stwierdzić.zależy też ile i jak często..
Choć niektórzy mają mały poziom przeciwciał, kiedy tarczyca już jest bardzo zniszczona - i wtedy już nie mają czego niszczyć.
ja u siebie zaobserwowałam podczas wakacji, że jak jadłam ładnych parę razy zakazane rzeczy (nie ruszałam tylko glutenu) to mi przeciwciałą wzrosły. a jak się trzymałam diety to cały czas spadały. niestrawione pokarmy, które nie są tolerowane przez organizm, przenikają przez jelita i krążą po organizmie po czym organizm je atakuje jako coś niebezpiecznego i do zniszczenia, ale przez pomyłkę atakuje także samego siebie. I tego już się zmienić nie da. Można tylko nad tym zapanować, zamiast pozwolić chorobie zapanować nad Tobą :) ja sobie chwalę Food Detective :)
napisał/a: vitharis1 2014-10-07 20:03
Raz badałem przeciwciała i anty TG wyszło 600, wątpię bym w wieku 22 lat miał już rozwaloną tarczycę :P choć chyba najlepiej jej nie mieć i problem z głowy :p
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-10-07 20:06
Ja zaczynałam od TPO 3400 i zeszłam do 460 :) a tarczycę jednak lepiej mieć swoją :)