złamanie kości łódeczkowatej nadgarstka

napisał/a: loskamilos 2009-02-18 11:01
byłem teraz 12.02 na kontroli, oczywiscie rentgen, kość jeszcze sie w pelni nie zrosla ale podobno jest dobrze. ogolnie lekarz byl zaskoczony ze juz mam taka ruchomosc, bo zginac moge prawie tak jak zdrowa reke, oczywiscie przy duzym wysilku, nie przychodzi to jeszcze naturalnie.

skierowal mnie na 10 serii ultradzwiekow w celu przyspieszenia zrostu.
podsumowanie wizyty: chirurg byl zadowolony i mowil ze wszystko idzie w najlepszym kierunku.
napisał/a: tomtom3 2009-02-19 00:58
Witam,czytam sobie Wasze posty i jestem przerażony. Przygodę z nadgarstkiem miałem blisko 10 lat temu i podobnie jak w niektórych opisywanych przez Was przypadkach lekarz nie stwierdził pęknięcia, dał coś do smarowania, jakoś cokolwiek unieruchomił i tyle. Z czasem ból znacznie ustąpił, pawie całkowicie, chociaż przy skrajnych ruchach nadgarstkiem występował (przy pompkach, próbie stania na rękach). Po ok. 7 latach stałem na bramce i mocno kopnięta piłka wygięła mi ten nadgarstek do tego stopnia że ponownie pojawiła się opuchlizna. Rtg wykazało pęknięcie kości łódeczkowatej ale stare to sprzed 7 lat. Lekarz poinformował, że leczenie tylko operacyjne, ale w moim przypadku, jeśli nie dokucza bardzo (jest to lewy nadgarstek) to lepiej z tym żyć. Ponieważ potwierdziło to jeszcze dwóch innych lekarzy postanowiłem z tym żyć. Gdy ostatnio poszedłem do innego ortopedy z kolanem przy okazji wyszła sprawa nadgarstka i ten fachowiec powiedział, że operacja jest zalecana, gdyż z wiekiem (mam 32) będę tracił władanie w palcach, upuszczał przedmioty itd. Nie wiem co mam robić, gdyż faktycznie uraz ten nie przeszkadza mi w codziennym życiu (czasem troszkę pobolewa ale chyba się do tego przyzwyczaiłem), boję się z kolei o to co może być za jakiś czas. Proszę Was serdecznie o radę.
napisał/a: loskamilos 2009-02-19 08:29
mi powiedzieli że nie gwarantują powrotu do pełnej sprawności po operacji, ale jeśli się jej nie podejmę to za 10-20 lat mogą być okropne powikłania (niedowład dłoni czy jakoś tak). także z mojej strony zalecam operację u dobrego specjalisty.
napisał/a: tomtom3 2009-02-20 10:22
mogą być powikłania to znaczy, że nie muszą one wystąpić. Ja na dzień dzisiejszy mam prawie 100% sprawność lewej ręki przy pękniętej kostce, nie utrudnia mi to codziennego życia, czasem tylko lekko pobolewa i coś sobie pyka. Wczoraj kolejny lekarz powiedział, że jeśli nie przeszkadza mi to to lepiej nie operować. Tak więc na 4 tylko jeden (podobno jednak najlepszy)zdecydowanie zalecał operację i on faktycznie mówił o tych powikłaniach, o których piszesz.
napisał/a: loskamilos 2009-02-20 11:17
jak kość jest pęknięta to będzie postępować martwica, a to chyba nie wróży nic dobrego.
dowiadywałem się, że lekarz u którego byłem to jeden z najlepszych specjalistów w Polsce od chirurgii ręki (podobno jedyny mający międzynarodową specjalizację), a on nie miał wątpliwości, że to wymaga operacji. zresztą tak stwierdził i mój ortopeda, o którym też słyszałem, że zna się na rzeczy. także ufam im, i wierzę, że dobrze uczyniłem decydując się na operację.
napisał/a: tomtom3 2009-02-20 13:41
wczoraj mi powiedział, że niby i po złączeniu blaszką też możliwe jest postępowanie martwicy. Czy 10 lat od złamania to nie jest jeszcze za późno na operację? Kto jest tym najlepszym fachowcem w Polsce, może i ja bym się go poradził.
napisał/a: loskamilos 2009-02-21 07:58
dr Walaszek:

http://stud.pam.szczecin.pl/~euzbigiusz/walaszek_site/pages/qual.html
napisał/a: tomtom3 2009-02-21 23:47
dzięki
napisał/a: Wojo1 2009-03-02 11:30
idę dzisiaj na zdjęcie rtg mam nadzieje, że kość będzie wyglądała już lepiej.

ręką już ćwiczę, przy wyginaniu i odginaniu z zamknięta dłonią ręka już mnie nie boli, odczuwam jeszcze mały bólprzy zaginaniu nadgarstkiem otwartą dłonią. Kciuk już mi się rozruszał, spokojnie dotykam już nim dłoń. Widzę duże postępy w ciągu tego miesiąca, od kiedy mi ściągnęli gips.
napisał/a: JBravo86 2009-03-10 09:38
no Panowie i Panie za dwa dni operacja wyjecia sruby z kostki :))

trzymajcie kciuki
napisał/a: sweet_emenems 2009-04-24 15:12
...ale jak tu trzymać kciutki ze złamaną łódeczką? ;)

I może pochwal się wynikami tej operacji... no - chyba, że po niej nie możesz już pisać... (czarny humor)

Teraz i ja poproszę Was o poradę:
Właśnie mija 20 mieisięcy od mojego urazu, który 'przy okazji' zaskutkował "złamaniem kości łódeczkowatej nadgarstka". Złamanie nie zostało wykryte przez długi czas, bo było jednym z wieeeeeelu złamań (a wszystkie złamania razem wzięte i tak były 'pestką' przy innych obrażeniach). Nie mam więc wielkich pretensji do tego, że nie zostało wykryte - ważne, że mnie uratowali. Teraz szykuję się do operacji wyjęcia zespolenia AO z drugiej ręki, ale zaniepokoił mnie fakt, że ręka z żelastwem w zasadzie umożliwia mi zrobienie wspominanych tu pompek, a druga - teoretycznie nieuszkodzona, nie (tzn. zrobię pompki, ale na kostkach).

Wykonane niedawno zdjęcia wykazały wspomniane złamanie. Teoretycznie mi ono na codzień nie przeszkadza - tzn. przyzwyczaiłem się to tego, by unikać takich ruchów, które powodują ból, więc go rzadko odczuwam (ale niestety nie robię pompek, nie mogę stać/chodzić na rękach, nie zrobię 'gwiazdy', a np. drzwi domykam złożoną pięścią, a nie otwartą dłonią, problem mam też z obsługą zszywacza biurowego).

Jedni z Was piszą, że operacja jest konieczna, bo komplikacje, martwica, późniejszy brak czucia, upuszczanie przedmiotów... a inni, że jeśli zbytnio nie przeszkadza, to żeby z tym żyć.

Czy ktoś z Was miał taki przypadek jak piszący wcześniej o dziesięcioletnim zastarzeniu złamania łódeczki? Jak się z takimi zastarzałymi złamaniami postępuje? Czy w moim przypadku jest duża różnica, jeśli już zdecyduję się na operację, to żeby wstrzymać się z nią jeszcze kolejne pół roku?

Z góry dzięki i zdrowia wszystkim (a zwłaszcza połamańcom) życzę
napisał/a: loskamilos 2009-04-24 15:30
@sweet_emenems: z mojego nielekarskiego punku widzenia, nie ma co zwlekać - lepiej nie będzie.
ja cały rok chodziłem ze złamaną kością i nic się nie polepszyło, dlatego decydowałem się na operację i nie żałuję!
chirurg coś tam gderał że jestem w gronie tych którzy mają największe szanse na powrót do pełni sprawności (młody wiek, stosunkowo szybkie wyjęcie ręki z gipsu).

jestem po operacji już pół roku (jak ten czas leci, a pamiętam jeszcze jak mi tą śrubę montowali - nie do końca mnie wtedy znieczulili i było z deka nieprzyjemnie, no i jak musiałem się z tym gipsem na uczelni męczyć, a najgorsza to była kąpiel :P). także ani się człowiek spostrzeże a najgorsze za nim.

przed operacją nie mogłem robić pompek/chodzić na rękach (czyli odgiąć nadgarstka do kąt 90 stopni) ze względu na ból.
teraz nie mogę tego zrobić ze względu na jakieś zesztywnienie - mam nadzieję, że to przejdzie.
ogólnie jestem bardzo zadowolony z aktualnej sytuacji - dłoń i nadgarstek w ogóle nie bolą, przy żadnych czynnościach (a bolała przed operacją np przy odkręcaniu słoików itp.). tylko to zesztywnienie mnie niepokoi, no ale w połowie maja mam wizytę u mojego chirurga także wtedy go spytam.

ostatnio skończyłem serię 10 zabiegów ultradźwiękami na poprawę zrostu tkanki kostnej.
zobaczymy czy dało wymierne efekty.

a jak u was z łapami? chodzi mi przede wszystkim o ruchomość.