Archiwum zdrad : 2007

napisał/a: Carioke 2007-12-07 22:23
Wiesz co zrobić ?
Na pewno odpocząć. Odpocząć od mężczyzn i znów nabrać wiary w to, że są tacy do których możesz mieć zaufanie, którzy Ciebie nie zranią.

Nie szukaj miłości i szczęścia na siłę.
napisał/a: Carioke 2007-12-07 22:29
kasiekk napisal(a):WIEM żE JUż NIGDY MU NIE ZAUFAM ALE CHCE DAć MU SZANSę


I chcesz żyć z takim człowiekiem ?
Zdaję sobie sprawę z tego, że należy się druga szansa każdemu, ale chyba nie we wszystkich przypadkach.
Zaufanie jest podstawą związku, a Ty już teraz wiesz, że zawsze będziesz się zastanawiać czy czasem nie zrobiłaś źle obiadu i może pójdzie Twój partner do innej, powiedz - po co Ci to ?

kasiekk napisal(a):ON UWAZA IZ DO KOBIETY NALEZY PRANIE, GOTOWANIE, ROBIENIE ZAKUPóW I WIELE INNYCH RZECZY. PRACUJEMY OBYDWOJE PO 12 GODZIN I JA NAPRAWDE NIE MAM SIłY NA TO WSZYSTKO ALE STARAM SIE żEBY NAM SIE UłOżYłO TYLKO CZY TO JA MAM SIE STARAć CZY ON?


A rozumiem, że Ty tak nie uważasz ?
A więc powinien wiedzieć, że Ty także chcesz robić karierę zawodową i nie masz zamiaru siedzieć w domu bo on tak chce, a później może jeszcze powie, że jesteś kurą domową i tylko widzi Cię ze szczotką albo w kuchni i nie masz czasu dla niego i na seks ... ?

Rozumiem, że nie masz siły. Należy to wszystko wypośrodkować, znaleźć złoty środek, ale tego nie masz robić Ty ani On, ale wspólnie, razem, aby każdy czuł się swobodnie i dobrze.

kasiekk napisal(a):MOZE ZDRADZAł MNIE BO SIE ZNUDZIł MOJA OSOBA? MIAł WSZYSTKO PODANE NA TACY? MOżE DAłAM MU ZA WIELE. MIAł WSZYSTKO CO CHCIAł .


Trafne pytanie.
Tak również może być. Było mu za nudno, bo wszystko miał, wszystko co chciał, a może za mało miał Ciebie ?
Akurat to jest zrozumiałe, że byłaś zmęczona po 12 godzinach w pracy i jeszcze w domu ...
napisał/a: mariolka1392 2007-12-08 10:31
Sprawdziłaś to? i co teraz?
napisał/a: mariolka1392 2007-12-08 11:38
blondii26 napisal(a):Miałam na myśli taką imprezę na którą idą wybrane osoby - takie które się lubią. Nie idą na nią wszyscy pracownicy - każdy płaci za siebie pije się piwka lub coś mocniejszego do piątej nad ranem. Dodam jeszcze tylko że w większości idą dziewczyny. Ja nie chcę go na coś takiego puszczać no i jest problem.


ja też miałabym podobne wątpliwości, powiedz mu, że Ci się to nie podoba i że nie będziesz siedzieć sama, kiedy on sie dobrze bawi!Jeśli to na niego nie zadziała i nadal będzie chciał iść, powiedz mu aole tym razem w spokoju, że znalazłaś w takim bądź razie rozwiązanie dla Was dwojga... niech Ci powie kiedy ma być ta impreza i w ten sam dzień idź gdzieś ze swoimi kumpelkami do klubu, lub na dyskoteke, napewno się zastanowi nad tym...
nie rzucaj słów na wiatr tylko idż i sie dobrze baw jeśli i on pójdzie, przynajmniej nie bedziesz siedziec w domu i rozmyślac, na drugi dzień opowiedz,że było fajnie i musisz to powtórzyć
napisał/a: remi 16 2007-12-08 11:45
doradze Wam cos dziewczyny...nie okazujcie facetom do konca swojej milosci,oddania.niestety zwiazki damsko meskie jak i samo zycie polega na grze..rozdawaniu kart w przenosni.miejcie zawsze w zanadrzu asa a najlepiej jokera.nie chodzi mi o oszukiwanie drugiej strony,ale faceci maja zakodowane chec zdobywania i jesli juz upoluja i posiądą..to nastepuje znudzenie,pewnośc siebie i...rozglądanie się za nowa zdobyczą,chocby na chwilę.nie jest to oczywiscie reguła,ale dotyczy to 90%chłopa.te 10 % to tak zwani przez meżczyzn pantoflarze.zasada jest prosta i bardzo skuteczna.Facet musi czuc sie zagrozony,ze ktos moze sie pojawić i jesli będzie czul sie tak to będzie pilnował swojego podwórka a nie łazil po czyjmś...Zyczę Wam i nam powodzenia w związkach.
napisał/a: gangrena 2007-12-08 12:45
Ja bym nie puściła. Pracowałam jakiś czas w duzej firmie (bardzo znanej zresztą). I uwierzcie mi to nie są szkolenia, ani wyjazdy integracyjne tylko chlanie i uganianie się za kimś z kim można iść do łóżka. Zwolniłam się z pracy bo nie podobało mi się to. Był tam jeden facet na jakichś 100, który szedł po imprezie grzecznie spać, bo miał narzeczoną. Nikt nie kryje się nawet z romansami.
Takie działanie firm to działanie na szkodę rodziny. Weekend jest po to by spędzić go z ukochanym/ukochaną po całym tygodniu harówy.
Nie mam nic przeciwko wypadowi ze znajomymi, ale ja też muszę ich znać. Jeśli to towarzystwo mieszane to idę na imprezę także bez dwóch zdań. Rozumiem wypady z kumplami na piwo, nie wnikam w to, rozumiem, że w knajpie może znaleźć się jakaś fajna panna, takie ryzyko. Ale zakładanie, ze facet mnie nie weźmie, na imprezę gdzie też są kobiety odpada.
Pewnie też by nie chciał, żebym szła z miłymi kolegami na piwo.
Moim zdaniem Twój facet kręci, uważaj.
napisał/a: dobrynerwus 2007-12-08 12:47
A więc może i ja postaram się opisać naszą sytuacje.

Poznałem się z moją ukochaną jeszcze w gimnazjum, dokładnie 12 września 2001. Była to miłość od pierwszego spojrzenia, ja zawsze byłem niezbyt "grzecznym" uczniem. Coś tam wariowaliśmy z chłopakami na końcu autokaru i przez przypadek spojrzałem przez szybę i zauwa zyłem JĄ, chyba z 5 minut po prostu tak patrzyliśmy na siebie. Zastrzegam sobie, że byłem bardzo nieśmiałym chłopakiem i choć miałem z 2 dziewczyny już wtedy, chyba jednak lepiej napisać koleżanki, z którymi się całowało i wyszło gdzieś. Jednak ja nie mogłem o niej zapomnieć. Dopiero po 2 miesiącach zebrałem się na odwagę i zdecydowałem, że się poznamy osobiście. Wiedziałem, że ma po lekcjach zajęcia na basenie, więc poszedłem również i zaczekałem, aż skończy sobie pływać. Jak wyszła i zauważyła mnie to trochę się zmieszała, ale widać było, że się cieszyła. Ja ją później odprowadziłem do domku i pocałowałem w policzek. Boże, jak ja się o nią starałem, przez 2 miesiące chodziłem za nią aby ją pocałować, odprowadzałem codziennie po szkole, nawet w zimie potrafiłem bez kurtki ją odprowadzić. Znajomość się rozwijała, zgodziła się ze mną chodzić, i byłem szczęśliwy.Ale po miesiącu zwrot, Moja Miła, powiedziała mi, że nie chcę być ze mną bo poświęcam jej za mało czasu, strasznie mnie to zabolało, płakałem, pytałem się czy jest pewna, i odeszła. Później zadzwoniła do domku, że mnie przeprasza, ale nie może być ze mną, ale bardzo tęskni.

A teraz trochę o sobie napisze. Jestem zwykłym chłopakiem o wielkich ambicjach, świetnych pomysłach, lubianym, ale, ale byłem bardzo nerwowy. To już z domu wyniosłem, awantury ojca z matką odcisnęły swoje piętno na mnie, 2 razy się zdarzyło że ojciec mnie po prostu za pierdółkę z domu wywalił(raz tylko na dzień, a raz miesiąc u dziadków). A muszę przyznać, że jestem z bogatego domu i chleba nigdy nie brakowało, zawsze kasa, samochody, firma - to moi rodzice. Tak naprawdę stosunki miedzy rodzicami zawsze były dobre, ale jak już dochodziło do sprzeczek to na ostro, wyzwiska, itd. Coś mi z tego zostało. Moim drugim problemem jest to, że jak ja coś robię to się temu poświęcam i zapominam o innych ważnych mi rzeczach, po prostu takjakby pełen profesjonalizm, czy pracuje, czy się ucze, czy coś tam.
Ale naprawde nigdy nikogo nie skrzywdziłem z premedytacją, zawsze byłem jakby dobry, ale czasami jakby diabeł sam we mnie wstępował.

Z Moją miłością spotykałem się od czasu do czasu, jest rok młodsza więc jak poszedłem do liceum, to nasza znajomość się urwała tak definitywnie na ten okres. Ale w wakacje po I liceum spotykałem się z taką magdą, ale ta moja poolinka cały czas gdzieś była u mnie w myślach, a więc odwiedziłem ją i wyszliśmy na spacer do parku, sama rozmowa, zero zobowiązań, czysto koleżeński układ, ale jednak nie do końca, zawsze jak na siebie patrzymy to jest ten błysk w oku, niezależnie czy się kłócimy, rozchodzimy, schodzimy.

I początek roku szkolnego. Poolinka przyszła do tej samej szkoły co ja, za mną???? w pewnym sensie. Od pierwszego jej wejścia do szkoły wiedziałem, że coś do niej czuje, miło było, ja zerwałem z inną dziewczyna(a raczej za porozumieniem stron bo to wakacyjna miłość była, bez sensu z innego miasta). I byłem znów z poolinką. Ale liceum wcale nie było dla mnie też takie dobre, zaczął się alkohol, papieroski, hazard na dobre. Po prostu żyliśmy w tej szkole "pełnią życia". Nadeszła jakaś impreza a ja trochę podpity do innej się przystawiłe, a że bajer miałem zawsze to bez większego problemu było co było. i znowu teraz ja rozszedłem się z Poolinką, jak ostatnia qrwa, ale tak wtedy nie myślałem.

I wtedy pół roku później, 3 czerwiec, czwartek, idę ze najomymi na piwko na parasolki, a tam Poolinka i jakiś chłopaczek się do niej przystawia, a jest wyjątkowo urodziwa. Ale wystarczyło, że podszedłem, i od razu tamten mógł odejść, nie wiem, co jest między nami, ale nie potrafimy do siebie chować urazy. Odprowadziłem ją do domu, pocałowaliśmy sie trochę. No i do domu. 5 Czerwca kolega robił 18-tke i się zapytał czy jakieś dziewczyny bym wziął, a szczególnieczy mógłbym do niego zabrać poolinke (chyba mu się spodobała). Ja zaprosiłem poolin, i jak podjechałem po nią i wszedłem do jej mieszkania, to nigdy nie czułem tak słodkiego 50-kilowgo ciężaru miłości na sobie. Zachowywaliśmy się jak naćpani, całą imprezę praktycznie spędziliśmy razem, innych doprowadzając do niesmaku, w końcu ile się można całować i przytulać bez przerwy, do rana. I nadeszły wakacje, wspólny wyjazd do Łeby. Było pięknie, miło, ale się zaczeło. JA. I mój diabeł. Leżymy na plaży i się już zbieramy na kolację pójść, a poolinka mówi żebyśmy jeszcze pół godziny zostali, ale ja uparcie chciałem iść, więc jakiś nerw mnie złapał wstałem i poszedłem, jakieś 5 minut, zastanowienie z prędkością błyskawicy co robię i powrót, a jej już nie było. Poszła sama, więc szybko do pokoju, nie ma, czekam, nie ma, pytam się znajomych czy jej nie widzieli, nie. Biegałem po tej łebie i jej szukałem, bałem się strasznie że przez moją złość coś jej się stanie. W końcu poprosiłem o dodatkowy klucz do pokoju i tam była, pooolinka płacząca, podszedłem i od razu przytuliłem, ajk sobie teraz to przypominam to nie wiem jak ja mogłem być takim idiotą. Naprawdę wiedziałem że ja kocham. No i już później było wszystko dobrze na wyjeździe, no może oprócz tego że ja raz się spiłem, i raz ona, ale było śmiesznie. Ja się nią opiekowałem tak jak była pijana, jak ona mną, czyli świata nie widziałe poza nią. Wróciliśmy. Czas do szkoły, ja juz 3 liceum,alkohol te sprawy, no troche przeginałem, ile razy zdarzyło mi się spić, a trochę, 12 razy w życiu, a 2 razy w szpitalu przez to wylądowałem, a ona była wtedy przy mnie, ja potrafiłem być niemiły, a ona była przy mnie. Ja to zawsze jakieś problemy sobie wynajdywałem, jak hrabia na dworze, no może bez przesady nie codziennie. ale zdarzał mi się ten diabeł w liceum. Byłem złym partnerem (nie o to chodzi że cały czas, ale jak mi coś odbiło to potrafiłem niszczyć wszystko i wszystkich słowem, moja ulubiona broń), za to moja poolinka cudowną osóbką. Później przyszły studia, uspokoiłem się, zmieniłem trochę życie, no nawet bardzo, wycofałem się z hazardu, alkohol tak, ale bez przesady. Zmieniło się życie. Pokochałe jeszcze mocniej Poolinke, a ona jeszcze mocniej mnie. Ale. Tylko jedno ale. Zazdrość mojej Pauliny była wręcz katastroficzna, ogromne awantury o nic, ja nigdy nie zdradziłem jej w czasie jak już jesteśmy na stałe ze sobą. Wiem, zę to mogła być moja szansa, momja kobieta, nasza miłość, nasze życie. Ale potrafiła na imprezie zroić mi awanturę, za byle słowo, byle gest. Nie mogłem sobie spokojnie raz na 3 miesiące wyjść bez niej bo od razu wielkie awantury, dzwoniła po wszystkich znajomych. Męczyło mnie to tak strasznie, jak ją moje demoniczne zachowania. I najgorsze przyszła jej studniówka, na której się z nią pokłóciłem. O nic, o to że chciała tańczyć tu, aja chciałem tam. Co to za powód, ajednak wydawał mi się doskonały w tamtej chwili, po prostu jakby coś mi mózg zalewało czynnym złem. Ale wybaczyła, ponoć i było dalej w porządku. prawde jest taka, że jak się bawiliśmy razem to nie było szczęśliwszej pary z takim błyskiem i tak wyglądającej.

Niby było wszystko pieknie. Zamieszkaliśmy razem po tym jak dostała się na politechnike. Dla mnie to było cudowne, ale coś było nie tak, coś się u niej wypałało, za dużo skrajnych emocji było w naszym związku, ona zawsze kierowała się mocno uczuciami, ja bardziej stoicko do życia podchodziłem. Kochaliśmy się mocno, ale ja zapomniałem o nią walczyć i okazywać jej tych uczuć. Studia, poszedłem do pracy. Co jakiś czas do rodziców pojechałem. A Paulina gdzie, najwięcej jej miałem w sercu, ale zapominałem o niej planując czas. Nie chodzi o to że wogóle, ale mało, za mało, dużo pracowałem, dobrze nawet zarobiło się, to moja pierwsza praca była, chociaż od 13 roku życia z ojcem zapieprzałe, pomagałem mu po pare godzin dziennie, więc ciężka praca była i jest mi znana i się jej nie boje. I choć mam bogatych rodziców, to tak naprawde nie miałem silnej pozycji fnansowej, skromnie mi dawali, aby tyle, aby wystarczyło, żeby nie rozpuścić. To napewno dobrze. Paulina za to miała zawsze tyle ile rodzice mogli jej najwięcej dać. Zawsze wszystko co chciała i było w zakresie możliwości jej rodziców, bo choć niemajętni to też świetni ludzie, cieszący się życiem i tym co mają, a nie tak jak moi starzy, goniący za światem, bo ile by nie było to i tak jest za mało.

I właśnie nadszedł qrwa sylwester. Jechałem szczęśliwy z pracy do domu. Z wielką chęcią chciałe m iść. Dojechałem do domu, i co , i Demon, nie wiem, ale tak chciałem iść że aż nie poszedłem, tylko poszedłem spać i miałem wszystko w dupie. Wielkie nerwy o nic. A już miało być wszystko w porządku. Nie zapomnę tego również. No i póxniej życie jak w starym małżeństwie, do lipca. W lipcu postanowiłem to zmienić, koniec. Biorę się za siebie i za nas. Zacząłem się starać powoli, coraz częsciej spotykać. Kochałem ją zawsze, ale zacząłem zauważać błędy, ale za wolno. Coś w Paulinie zaczynało pękać, niczym tafla lodu na rzece. Zaczęło się od małej ryski, którą był wyjazd w sierpniu o którym mi nie powiedział, jeden niby do babci drugi niby z tatą. Ale wogóle nie kontaktowała się ze mną podczas tego drugiego wyjazdu. jak wróciła to przyjechałem do niej 5 minut po jej powrocie, było to 19 sierpnia,a 25 mieliśmy iśc na wesele u niej w rodzinie. Ja przyszedłem, a paulina się kłóciła z mamą, ja z uśmiechem, a paulina z krzykiem na mnie. Powiedziałe że tak to ja nie idę na wesele i narazie. Nagle się zastanowiła, kazała mi usiąść i przeprosiła. Było nadwyraz miło. 23 sierpień, dzwonie sdo pauliny i się pytam czy pójdzie ze mną do mediamarkt na wyprzedaż, a ona mi mówi że nie bo jest w warszawie i musi jakiś papier na uczelnie zanieść. Szkoda że tylko o tym nie wiedziałem, że planuje sobie wyjazd nawet na dzień czy dwa, nigdy nie byłem zaborczy,ale zacząłem się zastanawiać nad tym wszystkim. I doszło do wesela pojechaliśmy,najpierw siedzieliśmy u jej dziadków, ale coś nie tak było. Cały czas jej cos nie pasował, czy może dlatego że przy rodzinie i chciała, asby wszystko było jak najlepiej, czy jakieś kręcenie z tymi wyjazdami nie wiem, nie mam pojecia do dzisiaj. I ciągle, że to nie tak przytulam, że to nie tak rob ię, że powinienem tak się zachowywać, normalnie paranoja. I na tym weselu z nowu to samo, zjedliśmy, wypiłm wódeczki, potańczyliśmy, znowu siedzimy i paulinka chce tańczyć, tylko ja mówię że za 10 minut. a ona mi mówi że nie zaraz tylko, że teraz idziemy tańczyć. I znowu ten sam Demon. Jak już usiadłem tako i siedziałem i się dnewowałem na te drobnostki które wyolbrzymiłem do ogromnych rozmiarów, bo cały czas te wyjazdy miałem w głowie.

Wróciliśmy z wesela.I wszystko zaczęło się sypać. ja nie mogłem sobie darować mojego zachowania ani ona mi tego też nie mogła darować. I bardzo dobrze ją rozumiem. Jednak bardzo ją kocham, i przepraszałem jak nikt. Chociaż nic takiego nigdy się nie powinno wydarzyć, ale jesteśmy tylko ludźmi, ja miałem tą swoją chorą jazde, ze się po prostu obrażałem na cały świat. We wrześniu zaczął się dramat. Poczatek września kolejny wyjazd i znowu sie nie odzywała. Tyle że ja byłem również w warszawie w pracy. I zacząlem jej szukać, bo nikt nie wiedział gdzie jest Paulina, nawet jej rodzice. W piątek miała mieć egzamin więc sobie myślę poczekam na nią przed aulą na politechnice. egzamin zaczynał się o 12, a ja byłemo 12.05, więc mówię nie będę przeszkadzał. Poczekam. Poszedłem na obiad wróciłe i czekam do tej 15. Egzamin się skończył ludzie wychodzą, egzaminatorzy wyszli, a Pauliny ni ma. Zapytałem się jej kolegów czy była, a oni mi mówią zę jej nie wiedzieli. Szok. Zadzwoniłem do jej mamy, która była bardzo zszokowana i przestraszona cóż to sie mogło stać, a paulina nie odbierała telefonów. Zero kontaktu z każdym bliskim. Latałem po warszawie z jej zdjęciem i sie pytałem czy jej przypakiem inkt nie zauważył, dzwoniłem po ludziach, firmach transportowych. Nic. Wreszcie zdecydowałem się, że pojadę do jej rodziców do domu. I może trafię na jakąś wskazówkę. O 17.30 w Piątek dzwoni do mnie jej mama i mówi, że paulina przyjedzie do domu, tyle tylko żeby mnie tam nie było. No jej mama powiedziała że nie mam po co do nich przyjeżdżać bo i tak mnie nie wpuści bo ją paulina o to prosiła. No to ja sobie czekałem przed jej mieszkaniem, niczym jakiś szpieg. przez 4 godziny czekałem, aże wreszcie podjechała srebrna Honda. I patrze a tam wysiada Paulina, i jakiś koleś, przytulili się, a ja długo nie mysląc, łubudubu, policja akurat wyjechała, wyskoczyli, ale na szczęście nie było problemów, a jak się okazało to był tylko kolega, który po nią podjechał, bo ktos się rzucił pod pociąg przed radomiem i nie mogła dojechać. Chociaż cholera wie, gdzie leży prawda. A najgorsze, że to ja przepraszałem, że się tak zachowałem, a ona mi nawet nie powiedziała gdzie była, a mamy mieszkanie wspólne w warszawie, w którym jednak nie nocowała. I się zaczęło jakbyliśmy razem było świetnie, tak mi się wydawało, ale cazły czas ten telefon, który był jej wielkim skarbem.Za nic by mi go nie pokazała. Mnie to strasznie stresowało, wogóle wszystkie awantury w tym mieszkaniu miały podłoże własnie w tym telefonie, przestawałem jej ufać, nie czułem się bezpiecznie, bałem się, że ją strace.
I były we wrześniu jeszcze 2 kłamstwa. I jeszcze ten sms co przez przypadek wysłała do mnie, a nie do niego. Bardzo miły, tylko miły, ale ona zresztą do każdego miło pisze. Tylko mnie zdziwiło, "zadzwoń do mnie później" ujete w tym smsie. Ogólnie cały czas nerwówka i jej wielkie zapewnienia o wielkiej miłości.
Napisała mi list w którym ujęła na 6 stronach zapewnienia, że tylko ja na zawsze, jestem jej miłością, lecz również 2 rzeczy, że jeżeli kiedyś będzie z kim innym to I tak mnie będzie najbardziej kochać, I że wydażyło się wiele miedzy nami złego I nie potrafi narazie o tym zapomnieć.I nadszedł 1 październik, zrezygnowałem z pracy, wyszedłem po Pauline na pociąg, chciałem sacs ten rok od nowa. I co. Awantura, że jej karty do telefonu nie kupiłem. Ja milutki, a ona odwrotnie, jakoś sie chyba rolami pozamienialiśmy w pewnym Momence, ale zawsze to tak jest, że komuś zalezy trochę bardziej. Kłótnia w domu, już nie wytrzymywałem, pytami się co masz w tym telefonie, że go tak mocno przwedemną chowasz. I doszło do najgorszego, wzięły mnie nerwy złapałem ten telefon, a ona się na mnie rzuciła jak szalona, ja wściekły, ona również, w końcu oddałem jej ten telefon, a ona powiedziała, że nie będzie mieszkala z kimś takim jak ja, na co ja tak samo odpowiedziałem, zadzwoniła do mamy, itd. Za pół godziny leżeliśmy przytuleni I płakaliśmy co my najlepszego wogóle wyprawiamy, ale się w końcu wyprowadziła, co najdziwniejsze miała zarezerwowany akademik, o czym nie wiedziałe, a akademiki rezerwuje się na początku czerwca, czyli 4 miesiące wcześniej.

Ogólnie nadal byliśmy razem, ale zaczęły się kłamstwa, nauka u koleżanek do 23, nieodbieranie telefonów.

Miesiąc później 1 Listopad, nocowała u nasz w mieszkaniu, ale o 4 rano mycelium wstać bo mechanism do domu na Wszystkich Świętych. I w pociągu już siedzimy, a że ja niosłem torby, trochę zmęczony to mówię jej wex pójdź kup bilety u konduktora. Poszła, a ja myślę zrobie to qrestwo I sprawdzę jej telefon. I jaki sms, “Łukaszek”- Czemu się na mnie obraziłaś moja kochana dziewczyno. A ja nerwy. Zapisałem jego numer sobie tylko I jazda do pauliny. Awantura w pociągu, to ja mówię że zadzwonie sobie do niego, a ona mi wtedy telefon Rozwaliła I napisała mu smsa aby nie odbierał numeru mojego. To mnie poniosło I jej rozwaliłem fon. No to już było pięknie. Wszystkich świętych I coś we mnie umarło. A zarazem coś się zaczęło rodzić w mojej duszy, nowy ja. Zacząłem dużo na ten temat mysleć. Mieliśmy zaplanowany cały długi weekend a wszystko diabli wzięli. Ona w piątek pojechała do warszawy, pewnie do niego. Ja od razu odkupiłem jej ten telefon I też do warszawy, ale zero odzewu. Najgorsze było to, że jak z nim rozmawiałem to ponoć paulina mu powiedziała, że my od czerwca już nie jestesmy razem. Hehe. Paranoja. Jednak napisałem jej smsa, że ja wiem, że źle robiłem wiele razy w życiu, bardzo ją przepraszam, alez że mnie zdradziła I juz nie mamy o czym rozmawiać. Wtedy od razu odzew, za pół godziny była w mieszkaniu I przepraszała I tłumaczyła się, że to tylko kolega. A ja odpowiedziałem, że nie wierzę w przyjaźń damsko-męską. Szczególnie po tym co on mi powiedział. Znowu płacze I gadanie do późnej nocy. Umówiliśmy się na weekend u mnie, bo rodzice wyjechali I musiałem zostać na miejscu w firmie. Spędziła 2 dni u mnie, ale było za miło coś mi nie grało, nie tak sobie wyobrażam oddanie. Wszystko fajnie, ale te oczy, z blaskiem, ale smutne, zreszta jak się przebywa z kimś tyle czasu to łatwo zauważyć że coś jest nie tak. Ze ta 2 osoba inaczej się zachowuje. W końcu wyszło na jaw, że nadal utrzymuje z nim kontakt, ona oczywiście sie do niczego nie przyznała, ale miała w telefonie ciekawe smski, a wiecie, to było u mnie w domu, a rodzeństwo mam oddane, co rodzina to siła. W niedziele wieczorem wrócili moi rodzice akurat jak wszystko wyszło na wierzch. Popłakała się strasznie, przykro mi było, zjej jak I mojego powodu. Poczułem się okropnie, a zarazem dobrze, że tak zostało to rozwiązane. Zmieniło się moje wyobrażenie o świecie. Wszystko zawaliło na głowe, nie mogłem uwierzyć, że ona, taka świetna dzewczyna zdradziała, dałbym sobie za nią ręke uciąć,a teraz nie miałbym ręki.

Każdy ma swoje wady I zalety, gorzej jak postanowi ktoś, że nie ma sensu walczyc o siebie tylko łatwiej popaść w nową miłość. Ja tak chyba nie potrafię, kocham ją bardzo, zmieniam się, zmieniłem, ale taka terapia szokowa się przydaje, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jest teraz z nim, leżą sobie przytuleni, a mi co zostało, wyruszyć w świat I szukać szczęścia, może to będzie jeszcze ona już tyle razy się o tym przekonywalismy, że nas cos głębszego łączy, to pierwsze spojrzenie, ten błysk, co nam zawsze towarzyszył, na dobre I na złe.

Najbardziej mnie zastanawia. Spotykamy się, rozmawiamy, piszemy, a ona wciąż mi mówi, że mnie kocha. Chociaż co to znaczy. Boję się, że kiedyś mogę sacs coś od nowa z kim innym I znowu sie z nia spotkam. Ja nie potrafię jej nie kochać, co by się nie stało zostanie moją Paulinką. Pierwszą miłością.

PS. Bądź nadzwyczaj drobiazgowy, aż do sztywnej formalności. Bądź niezwykle tajemniczy, aż staniesz się niezgłębiony. W taki sposób możesz stać się panem losu swego przeciwnika.

Prawdę mówiąc sam się prosiłem o coś takiego. Tylko może nie o takiej sile przebicia. Chociaż nigdy nie wiemy co niesie dla nasz przyszłość. MOże jeśli nawet inaczej bym się zachowywał wcześniej, skutek byłby taki sam, ale raczej nie. I znowu wpierdol od losu, za swoje własne błędy.

A wiecie co jest najgorsze, że to my sami niszczymy swoje związki, przyzwyczajenie, praca, brak czasu. U mnie związke rozwaliła najprawdopodobniej moja zazdrość. Bo zamiast się wziąść za siebie szukałem jakiś dowodów zdrady. I po co?? Aby znów chcieć i tak się do niej przytulić, a mogło być kompletnie inaczej, wystarczyło zamiast robić awanture kupić kolejny kwiatek ale czasu nie wrócisz.

PS. Może jak to kiedyś przeczytasz Paulinko to nam wybaczysz.
napisał/a: mariolka1392 2007-12-08 13:32
"Moim zdaniem Twój facet kręci, uważaj." gangrena masz recje
napisał/a: marrrta1905 2007-12-08 14:54
jutro nie bedzie go w domu i bede mogla sprawdzic ten film...
napisał/a: agatek2 2007-12-08 16:00
napisz co tam odkryjesz...............
napisał/a: Anett1 2007-12-08 16:02
blondii26, Ja jestem zdanie, ze nie powinno sie ograniczac "wolnoci" partnera/partnerki w zwiazku, ale sa pewne granice... Tak jak piszecie,samotny wypad z naszymi wspolnymi znajomymi od czasu do czasu, jest jak najbardziej dozwolony, tak samo, jak impreza pracownicza organizowana przez dana firme, tylko i wylacznie dla jej pracownikow, ale taki wypad o ktorym piszeszblondii26, jest juz troche podejrzany... ja rowniez mam zle doswiadczenia jesli chodzi o takie "firmowe imprezki", moj byly chlopak, z ktorym bylam prawie 4 lata, na takie imprezy chodzil wlasnie po to zeby spotkac sie ze swoja kolezanka z pracy, przez co nasz zwiazek sie rozpadl... Dlatego lepiej byc ostroznym. Ale mysle,ze najlepeij bedzie jak z nim szczeze porozmawiasz i powiesz mu o swoich watpliwosciach.
napisał/a: andzia71 2007-12-08 19:38
witam
po mału dochodzimy do siebie,dzieci nie chcą go widzieć najbardziej córka,razem z kochanką robia sobie gniazdko u teściowej,brak słów na takie przyzwolenie,ona już tam sypia razem ze swoim dzieckiem,ja przez 13 lat małżeństwa nie spałam u teściowej ani razu,a tu prosze ,co świadczy iż jest kobietą bez żadnych zasad (mówie o koczance ,a o tesciowej też nie wspomne) złożyłam za radą adwokata pozew o alimenty ,zapowiedział iż tak nie będzie płacił,a to się okaże,domu jakoś nikt nie chce mu kupić,nigdzie nie chodzą,stracili przyjaciół, wszystko wysprzedaje,długi spłaca sam nie dokładam się ani złotówki,
na dzieci jak nie dawał tak nie daje,życze mu aby się pogrążył w swojej zaślepionej miłości

andzia