Archiwum zdrad : 2007

napisał/a: mariolka1392 2007-12-10 17:18
i jak już wiesz?
napisał/a: Ciarka 2007-12-10 17:25
Ja myślę, ze warto zadzwonic, ale jesli sprawa jest aktualna. Teraz Anno67, kiedy u ciebie jest juz po wszystkim, a kochanka jest przeszłością, mysle, ze nie ma to żadnego sensu...Jesli masz realne zagrożenie, to dobrze jest poznac przeciwnika, zorientowac się z kim masz do czynienia, ale jeśli ona jest przeszłością to juz nie ona jest dla ciebie zagrożeniem, tylko twory twojej własnej wyobrażni, więc nie z nia, a z tymi tworami musisz się zmierzyć...
Zgadzam się poza tym z Madzią81, ze nie słowa, a czyny świadcza o człowieku...Ja zmarnowałam wiele miesięcy ufając w słowa kochanki mego partnera (a mojej koleżanki), słowa potrafia niexle zaczarowac, zakłamać sytuację. Jesli kobieta jest zdolna do związku z żonatym mężczyzną, to nie uwierze w żadne słowo, które padnie z jej ust...Mozna ewentualnie wysłuchac, ale potem przesiac to przez grube sito...
napisał/a: Zalamana2007 2007-12-10 17:39
angela84848 ale przynajmniej masz swoje malenstwo, masz dla kogo zyc i to jest najwazniejsze. A ja zostalam tego wszystkiego pozbawiona :( Dlaczego ten facet msci sie na Tobie? w jakim wieku jest dzidzius i czemu Cie zostawil? bo ja nawet nie wiem czemu moj ze mna zerwal. I ciagle sie zastanawiam czy powinnam mu o tym powiedziec, ze bylam w ciazy. Mam sprzeczne uczucia bo raz wydaje mi sie, ze musze mu o tym powiedziec, zeby nie byl bezkarny, a z drugiej boje sie :(
Trzymam kciuki za Ciebie i maluszka :)
Pozdrawiam
napisał/a: mikess27 2007-12-10 18:23
Moim zdaniem niewarto, chyba ze chce sie temu komus powiedziec co sie o nim mysli :) Po co rozmawiac z osoba, przez ktora Twoje zycie stanelo w rozsypce? Ja bym komus takiemu wogole nie wierzyl. To tak na goraco.

Na chlodno powiem, ze to zalezne jest od sytuacji. Kazda sprawa wymaga roznego podejscia. Czasami warto porozmawiac, chociazby po to aby tej drugiej osobie nie przeszlo to bez echa. Jesli ma sumienie i wie co narobila to moze miec niezlego kaca moralnego po takiej rozmowie... Czasami jednak niewarto, bo mozna uslyszec to czego by nie chcialo sie uslyszec, a podczas zdrady czlowiek sam juz nie wie komu ma ufac, czy temu kto zdradzil, czy moze temu z kim go zdradzono...
napisał/a: bruce_d 2007-12-10 20:39
Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy grosze. Mikess27, oczywiście współczuję i gratuluję dojrzałej decyzji. Próba przebaczenia po zdradzie, zwłaszcza dwukrotnej, to nie lada wyzwanie i wielki trud i świadczy o Twojej miłości i oddaniu. My z żoną jesteśmy rok i 4 miesiące po ślubie, w sobotę minęło 7 lat odkąd jesteśmy razem. W zeszły wtorek dowiedziałem się, że od pół roku miała romans z żonatym facetem, z dwójką dzieci. Ona również bała się przyznać, wszystko odkryłem sam. Z tego, co mi powiedziała nie spali ze sobą i z ich korespondencji wynika, że chyba mówi prawdę. Wiem jednak, że żona zaangażowała się emocjonalnie i uczuciowo i gdybym nie odkrył wszystkiego w porę, za kilka miesięcy pewnie nie byłoby już czego ratować. My też rozmawiamy, wyjaśniliśmy sobie wiele spraw, ona zerwała kontakt, facet też się wycofał (rozmawiałem z nim przez telefon i chyba poczuł, że zabawa nie jest warta takiego ryzyka, bo szybko zwinął żagle), próbujemy odbudować nasze małżeństwo, tylko, że moja żona jest jeszcze ciągle na etapie, w którym sama nie wie, czego tak naprawdę chce. Mówi, że mnie kocha, że przez cały czas trwania tego „związku” dręczyły ją wyrzuty sumienia i nie chciała mnie krzywdzić. Ale po wszystkim zadziwiająco szybko pozbierała się do kupy, nie męczy się z tym, co zrobiła, nie próbuje mi tego wynagrodzić, wszystko wróciło do normy. Wybaczyłem, owszem były wyrzuty, żal, złość, gniew, rozczarowanie, zawód, rozpacz, skrywane łzy, ale chyba zbyt szybko ustąpiły miejsca pojednaniu i szczerym rozmowom. W tej chwili staram się bardziej niż moja żona. Czy to normalne? Czuję się jak ostatni frajer i dręczą mnie wątpliwości, czy ona mnie kocha, czy wykorzystuje moją naiwność, żeby przeczekać trudny okres i ulec wdziękowi kolejnego adoratora. Okłamała mnie i oszukała tyle razy, patrząc przy tym głęboko w oczy. Jej intrygi i oszustwa były tak wyszukane i perfidne, że można by z tego napisać całkiem interesujący scenariusz. Ale ja postanowiłem, że dam jej szansę i bez względu na wszystko staram się być w tym postanowieniu konsekwentny. Chcę wierzyć w to, że, jak napisał sorrow, podjąłem dobrą i mądrą decyzję. W razie porażki pozostanie szacunek do samego siebie i poczucie, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by ratować małżeństwo.

Twoja historia, pomimo wielu różnic bardzo przypomina mi moją. Życzę Ci wytrwałości, cierpliwości, siły w odganianiu złych myśli oraz oparcia w żonie, która, z tego co zrozumiałem, wykazała skruchę, inicjatywę i dobrą wolę. Zbliżają się Święta, może w tym okresie łatwiej będzie wszystko wyprostować... Powodzenia.
napisał/a: mikess27 2007-12-11 06:26
bruce_d dzięki za słowa wsparcia! Kwestje nasze co prawda trochę się różnią, do innych rzeczy zaszło, ale problemy wynikłe z nich są te same :) Także Ci współczuje i mam nadzieje, że wszystko się ułoży... w końcu w kościele poza obiecaniem sobie "miłości i wierności" obiecaliście sobię także, że będziecie ze sobą "aż do śmierci".

Rozmowa jest dobrym lekarstwem, zwłaszcza jeśli jest szczera. Piszesz, że starasz się bardziej niż żona... ja czasami też takie wrażenie odnosiłem, mówie jej jednak o tym i staram się to weryfikować, tak abyśmy razem wspólnie takimi samymi siłami odbudowali nasz związek. Jak coś Ci nie pasuje to mów poprostu o tym żonie. Szczere rozmowy weryfikują wszystko. Jeśli jednak po dłuższym czasie będziesz miał ciągle to samo wrażenie i żona zapomni o wszystkim to zacząłbym się zastanawiać czy ona aby na pewno wie co chce... Pamiętaj jednak, że dla niej to też ciężkie chwile, o których chciałaby jak najszybciej zapomnieć.

Dla porównania mogę Ci napisać, że o zdradzie dowiedziałem się ponad miesiąc temu, od tamtego czasu drążyłem temat i 2 tygodni znam całą prawdę. Jest już dużo lepiej, cały czas rozmawiamy i nasz związek jakby zakwitł na nowo, niestety w tle są ciągle myśli o zdradzie. Czas napewno spowoduje, że będą one występowały rzadziej i wierze że to co teraz jest na lepsze pozostanie! Wierze także, że żona "dostała kopa" i zdała sobie sprawę co tak naprawdę jest dla niej najważniejsze. Miała możliwość odejścia odemnie dla tego drugiego, ale pozostała!

Wierze, że wszystko Ci się ułoży i za parę lat oboje będziemy mogli na tym forum napisać, że nie żałujemy swoich decyzji!
napisał/a: marrrta1905 2007-12-11 10:05
boze czekalam na tego sms ponad 24 godziny i doszeld:) wlasnie obejrzalam ten film a raczej wiecej zdj ktore sie odblokowaly... to nie on... boze nigdy sie chyba tak nie balam ale teraz jestem pewna i spokojna.
napisał/a: jaca38gda 2007-12-11 10:35
No cóż ja wiem o zdradzie prawie 3 miesiące. 4 tygodnie temu wyprowadziłem się - bo nie mogłem znieść tego wszystkiego. Myślałem, że ten czas nam pomoże, ale pomógł mi. Nie nam. Choć wolałbym aby tamte zdarzenia nie zdarzyly się to nistety już za późno.........
Poznałem wspaniałą kobietę i teraz wiem, że już nie ma powrotu. Po prostu odkryłem kobiety po ponad dekadzie wierności i uczciwości. Widzę, że życie potrafi być wspaniałe z kimś innym! Choć nie łatwe, przede mną dużo zmian, ale warto! Zaczynam ponownie marzyć i ona też.
Proszę państwa: to też rozwiązanie - tylko błagam nie idźcie na łatwiznę, nie szukajcie łatwego seksu, nie mścijcie się. Nie zrobiłem tego z zemsty, chęci odegrania się - tak potoczyły się zdarzenia. Gdyby nawet z nią mi nie wyszło, to i tak już do żony nie wrócę, taką lekcję odebrałem........
napisał/a: mikess27 2007-12-11 10:41
Życie bywa przewrotne :) Ciesz się, że jest wszystko ok, ale nie zapominaj że warto dbać o Wasz związek, aby takie rzeczy wogole nie przychodziły Wam do głowy. Życzę dużo szczęścia!
napisał/a: remi 16 2007-12-11 14:47
witam Cie Angela...tzn.facet tez lubi czuć sie bezpiecznie i nie lubi zagrożenia tylko myśląc,ze się nie wyda kombinuje na lewo,i jesli już sie wyda to nalezało by mu podziekować bez prawa powrotu a Wy często szukacie winy u siebie...jeszcze bardziej kochacie itd niepotrzebnie.Wina własnie tkwi w pewności gościa i wczesniej trzeba mu ja dac,ale w pewnym zakresie.
napisał/a: mariolka1392 2007-12-11 15:03
Załamana 2007 nie wiem czy warto Ci mówić, bo on i tak nic sobie z tego nie zrobi w dodatku powie,ze to nie bylo jego albo, ze klamiesz, bo chcesz go odzyskać na litosc.
Jedno ci powiem zostaw ten kicz i zacznij od nowa. Wiem,ze nie bedzie tak jek kiedyś,ale tego juz nie cofniesz, wiec nie ma co juz nad tym rozwazac... zycze Ci naprawde wiele szczescia, bo na to zaslugujesz. Wiem,ze to trudne,ale spróbuj zaczac od nowa i zapomniec, pogodzic sie z utrata malenstwa... Jesli masz grob swojego nienarodzonego to go odwiedzaj, a jesli nie zrob oltarzyk w domu i porozmawiaj pomodl sie za swoje dziecko i za siebie, mi modlitwa pomaga... Trzymam za Ciebie kciuki,zycze szczescia
napisał/a: Maciej 2007-12-11 15:16
Moja historia naprawdę jest bardzo świeża i przez przypadek bo nie miałem z kim nawet o tym porozmawiać tu gdzie obecnie przebywam (oprócz rodziny ale nadal nie mogę powstrzymać łez i nadal ją KOCHAM) Bristol UK. Przyjechałem tutaj 8 miesięcy temu, miesiąc później ściągnąłem tutaj moją narzeczoną. Życie układało nam sie naprawdę świetnie i niczego sobie nie żałowaliśmy, było super ja zmieniłem pracę ona znalazła inną tą która zrujnowała mi życie. Przez pewien czas zaczęła się dziwnie zachowywać, zmieniała się z dnia na dzień Zauważałem to i codziennie się pytałem co się dzieje może porozmawiamy ale ona nie chciała i szła spać . Powtarzała że pracuje tyle godzin a jej zawsze wierzyłem, aż w końcu któregoś dnia czekałem na nią przed pracą i okazało że jej tam nie ma telefon był głuchy i za rogu wyłoniła się z kolegą z pracy tak mi wtedy mówiła uwierzyłem że była z nim w sklepie że robili zakupy na przerwie. I wtedy musiały zacząć się te notoryczne kłamstwa ale ja nadal wierzyłem jej codziennie się pytałem jak się czuje czy wszystko jest w porządku Odpowiadała że tak i nie mam się czym martwić. Pewnego dnia zaczęło mnie dziwić że zaczyna przede mną chować telefon który odkąd pamiętam zawsze był w miejscu widocznym, dostępnym itp. Gdy się pytałem twierdziła że się popsuł no to rozmawiam i proszę pokaż ona twierdzi że nie bo jej zniszczę jak zniszczyłem swój niedawno co faktycznie się wydarzyło.
Nadszedł dzień 7 grudnia jej urodziny tak niedawno Przygotowałem wszystko miała przyjść po pracy późno lecz nie kazała po siebie przychodzić co mnie też strasznie dziwiło, stanąłem z kwiatami wręczyłem podarunek ona mnie przytuliła i powiedziała że Kocha. Była ta chwila naprawdę super i poszła się umyć i zapomniała telefonu i spojrzałem i w moim sercu nastała martwa cisza pustka i zdębienie Zapytałem się co oznaczają te smsy od tego kolegi z pracy że ją Kocha i że naprawdę nie była w pracy tylko u niego itp. Jest to naprawdę dla mnie bolesne i tak świeże. Ona wtedy powiedziała że mnie nie kocha a ja ją zacząłem prosić ze wszystko można zmienić targały mną różne uczucia ale nie miałem gniewu Ponieważ ją Kocham ale ona stwierdziła ze nie nie ma szansy dla mnie Czy tak się postępuje Czy mógłby mi ktoś coś doradzić
Naprawdę jak sobie z tym poradzić w jeden dzień nie można przestać KOCHAĆ a ja zostałem tu sam ona się wyprowadziła i przede mną samotne święta samotny sylwester więc proszę o radę a jeśli ktoś by chciał ze mną porozmawiać bo brakuje mi rozmowy najbardziej z kimś kto to przeżył i to rozumie!! Proszę się kontaktować podałem swoje dane i je udostępniłem
Pozdrawiam
P.S. Przepraszam za brak stylistyki bo nie jestem w pisaniu najlepszy