Archiwum zdrad : 2007

napisał/a: Patka2 2007-12-09 20:56
magimagi napisal(a):ale teraz mysle ze nienadaje sie zeby zyc.

nie pisz tak, nie wolno Ci tak myśleć. Popełniłaś błąd, zrozumiałaś że źle zrobiłaś, nie poddawaj się, walcz. Miłość potrafi wiele wybaczyć.
magimagi napisal(a):tylko ze teraz ja zastaawiam sie czy jestem jego warta..

jesteś warta jego uczuć, ale musisz byc pewna swoich.
magimagi napisal(a):tylko niewiem czy to jest wporzadku wobec niego.

myślisz że jemu jest łatwo?? Myślisz że jak odejdziesz to będzie mu łatwo??
I jakbyś odeszła i jeżeli zostaniesz zawsze będzie Wam ciężko, oczywiście do czasu. Ale jednak warto walczyć o swoje szczęście. :)
napisał/a: magimagi 2007-12-09 21:21
hej ja tez jestem zeby niedzwonic....to tak naprawde nic nieda...a tobie zaszkodzi...bedziesz sie dreczyc....na takie sprawy potrzeba czasu, zeby spojrzec na to z innej perspektywwy...ja nie zadzwonilam i jest mi z tym dobrze...rozmawialam z nim....wszystko sobie wyjasnilismy...dlugo dochodzilam do siebie...ale sie oplacilo...jestem teraz silniejsza...pozdrawiam :)
napisał/a: Basia73 2007-12-10 07:42
Zgadzam się z magimagi . W pierwszej chwili też chciałam zadzwonić ale dziękuję Bogu powstrzymałam sie . Myślę , że nic to by nie dało a tylko upokorzyłabym sie . Dalej bardzo cierpiei jest mi ciężko . Czekam na dzień kiedy ból minie. Ciągle mam nadzieję , że moża byc jeszcze choć trochę szczęśliwym. Magimagi piszesz, że wszystko sobie wyjasniliście i teraz jest lepiej . Dlamnie nic nie jest lepiej, ale postanowiłam nad tym popracować .
napisał/a: blondii26 2007-12-10 08:49
Rozmawiałam z nim szczerze - powiedziałam, że tego nie akceptuję, że nie chce żeby szedł tam beze mnie. Płakałam, błagałam i nic. Jesteśmy pokłócenie - sprawa i tak nie jest wyjaśniona więc myślę, że przyjdzie karnawał a on "poleci" na imprezkę. Kiedy ja chcę iść na imprezkę potańczyć to jemu sie nie chce a z nimi jakoś ma ochotę. Nie rozumie tego. :( Nie wiem naprawdę nie wiem co robić. Czy odejść ??
napisał/a: ~gość 2007-12-10 09:31
Blondii, śledzę do dłuższego czasu ten wątek i bardzo skrajne myśli przychodziły mi do głowy. Dla mnie samotne wyjścia na imprezy nie stanowiły problemu. Chodziliśmy osobno z przyczyn rodzinnych, bo nie było z kim dzieci zostawić. Na poczatku było nam trudno, bo jedak zawsze i wszędzie bylisy razem, ale po paru latach się przyzwyczailismy. Nie widziałam niebezpieczeństwa, dopóki.... sama nie wpadłam w pułapke zafascynowania innym mężczyzną.

Nie rozumiem podejścia Twojego chłopaka, ze NIE, BO NIE. Mysle, ze na dłuższą metę takie samotne wyjścia nie są dobre dla związku. Tym bardziej , ze was nie ograniczają dodatkowe czynniki, tylko i wyłącznie dobra wola i chęć spędzenia czasu z tą druga osobą.
napisał/a: blondii26 2007-12-10 09:48
Właśnie dlatego to mnie tak bardzo boli i jest mi smutno. Ja nie wyobrażam sobie iść bez niego. Chciałabym każdą chwilę spędzać z nim. Wiem że jeżeli pójdzie to ja jestem w stanie zostawić go z dnia na dzień chociaż teraz bardzo go kocham ale wiem, że jeżeli pójdzie teraz to po ślubie będzie robił to częściej. Ja pracuję z facetami kiedyś rozmawialiśmy na temat wspólnego wypadu ale tylko z naszymi połówkami. Dlatego nie potrafię zrozumieć go ani jego koleżanek z pracy. Ja ich nigdy nie widziałam, nie wiem o nich prawie nic więc dlaczego mam ufać?? Ile można ufać całe życie?? i mieć nadzieje, że nic się złego nie dzieje??
napisał/a: ANNA67 2007-12-10 12:35
Dziękuję za opinie. Dzięki nim zdecydowałam się nie dzwonić. Lepiej być kobietą z klasą i nie dzwonić, niż kobietą z klasą i dzwonić.
napisał/a: bruce_d 2007-12-10 12:40
blondii26 pozostaje mi tylko współczuć. Moja żona odkąd rok temu podjęła nową pracę wychodzi sama z nowymi koleżankami. Chodzą do dyskoteki, bawią się z obcymi facetami i wracają pijane około 5:00 nad ranem. Wiele razy próbowałem namówić ją, żebyśmy jednak chodzili razem ale żadne rozmowy, prośby, groźby, perswazje nie pomogły. W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że na jednej z tych imprez poznała starszego 9 lat faceta, któremu dała numer telefonu. Gość ma żonę (12 lat małżeństwa) i dwójkę dzieci. Spotykali się przez pół roku zanim sprawa się wydała. Jeśli chcesz poczytać więcej to odsyłam do mojego postu „Przykra niespodzianka”. Generalnie uważam, że każdy, kto stwarza sobie po temu okazje (mniej lub bardziej świadomie), w końcu dopuści się zdrady. Jestem przeciwnikiem takich samotnych wyjść i osobiście radziłbym szczerą rozmowę, chociaż wiem, że o to może być trudno. Ja przez te pół roku wiele razy próbowałem i nigdy mi się nie udało. Żona zaczęła ze mną rozmawiać dopiero, gdy prawda wyszła na jaw. To, że Twój chłopak ma nieodpartą potrzebę uczestniczenia w takich imprezach, może być oznaką jakiegoś większego kryzysu, z którego jeszcze nie zdajecie sobie sprawy. To nie jest reguła, ale może być tak, że on podświadomie, czy świadomie szuka jakiejś odmiany, ucieczki. Możecie mieć nie rozwiązane jakieś problemy. Próbuj rozmowy. Jeśli się nie powiedzie, to tak jak napisała gangrena, umów się w tym samym czasie z koleżankami. Nie ma nic gorszego niż siedzenie w domu i zastanawianie się, co druga połówka właśnie robi na imprezie, na której nie chciała, żebyśmy byli. Sprzedaj swojemu facetowi parę rewelacji, z kim tańczyłaś z jakim fajnym i interesującym facetem rozmawiałaś itp. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Ja próbowałem tej metody, chociaż na dłuższą metę nie bardzo to pomogło, to jednak wzbudziłem w żonie zazdrość i przynajmniej miałem pewność, że jeszcze jej na mnie zależy. Jeśli nie przyniesie to żadnego efektu, zastanów się, czy podjąć bardziej radykalnych kroków.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło.
napisał/a: bruce_d 2007-12-10 13:15
Magimagi, nie napisałaś, co tak naprawdę się wydarzyło. Czy to był jednorazowy wyskok pod wpływem alkoholu, czy coś już wcześniej iskrzyło między Tobą i tym „kumplem”? Były to pocałunki, przytulanie się, czy po prostu spaliście ze sobą? Myślę, że o ile zdrada zawsze jest bolesna i trudna do zaakceptowania, to często występują „okoliczności łagodzące”. Moja żona zdradzała mnie, okłamywała i oszukiwała przez pół roku. Między nią i jej… „zajączkiem” nawiązało się dość silne uczucie. Nie spała z nim (choć niewiele brakowało), skończyło się na regularnych schadzkach, namiętnym całowaniu smsach, mailach i telefonach, ale zdrada uczuciowa, emocjonalna boli chyba bardziej niż niekontrolowany wyskok na imprezie, bez zaangażowania uczuciowego. Tylko nie myśl, że coś usprawiedliwiam. W każdym razie chciałem Ci powiedzieć, że ja swojej żonie wybaczyłem (chociaż sprawa jest dość świeża). I chociaż nigdy o tym nie zapomnę i pewnie nie będę umiał obdarzyć jej takim zaufaniem jak na początku, to uważam, że warto było dać jej jeszcze jedną szansę. Dla wyjaśnienia jesteśmy dopiero rok i 4 mies. po ślubie, nie mamy dzieci, więc nie byłoby wcale tak „trudno” się rozstać, ale oboje chcemy spróbować jeszcze ten jeden raz. Głowa do góry. Wspieraj swojego chłopaka, bądź cierpliwa, kochaj go i dbaj o niego i pilnuj się, żeby nie stwarzać sobie więcej sytuacji, w których mogłoby się to powtórzyć. Okazja czyni złodzieja. Ludzie myślą, że są silni i w każdej sytuacji potrafią się oprzeć pokusie, ale to wierutna bzdura. On teraz musi widzieć, że Ci na nim zależy i że żałujesz tego, co się stało. No i potrzebujecie czasu. Czas leczy rany, uwierz mi, wiem, co mówię.
Życzę powodzenia i pozdrawiam
napisał/a: blondii26 2007-12-10 13:29
Ja już nie mam pomysłu na rozmowę, argumenty itd. ja po prostu już nie mam siły nalegać, prosić, błagać. Widzę, że sama zobojętniałam i że nie zależy mi tak jak kiedyś. Pewnie podświadomie lub też nie oddalam sie od niego. Nie chce mi się z nim spotykać najbardziej chciałabym żeby mnie zostawił i spotykał do woli ze swoimi koleżankami a nie ranił więcej mnie :(
napisał/a: mariolka1392 2007-12-10 16:31
coś w tym jest remi 16, ja właściwie zawsze sie zastanawialam dlaczego tak jest, ze kobieta woli sie czuc bezpiecznie a mezczyzna woli byc zagrożony...
napisał/a: mariolka1392 2007-12-10 17:06
załamana 2007 przeżyłam podobna do Twojej historię, tylko,że moje dziecko zyje i ma sie dobrze, podobna dlatego bo mnie facet zostawil, tez nie bylam z nim długo a pokochałam go całym sercem, teraz jestem z kim innym, ojciec dziecka ma do niego prawa bo go posadzilam, spotkalam sie z nim niedawno i bardzo tego zaluje, bo teraz to on mści sie na mnie...
to nie jest milosc, tylko przywiazanie ze wzgledu na dziecko... po tym co piszesz coraz bardziej sie przekonuje, ze jak kobieta zachodzi w ciaze z chlopakiem, ktorego kocha, to potem mysli,ze juz nie pokocha nikogo bardziej, tamta milosc idealizuje mimo,ze jest zla,a wlasciwie nie mam milosci,kobieta po prostu ma w sobie takie instynkty, ktore nie pozwalaja sie jej oderwac od ojca jej dziecka, u mnie pozostal zal wielki zal, a moze tez poprzeplatany z uczuciem, tamtejszym uczuciem...to glupie naprawde i sama jestem na siebie zla,ze nie moge sie teraz oderwac od tego wszystkiego a chcialabym, bo mam chlopaka i chce oddac mu cale swoje uczucie,nie czuc tej zlosci w sercu,zlosci na siebie,ze nie potrafie zapomniec... ale naprawde trzeba zapomniec...