Co robic gdy on mnie zostawil?Jak zachowac sie z klasa??

napisał/a: viki82 2008-03-18 09:30
Gosiaczek w takiej sytuacji to sobie daruj jednak. Jak facet nie ma ochoty chocby na kontakt z Toba... Zobacz ze wiekszosc kobitek tutaj pisze ze facet dzwoni, przyjezdza, pisze... Nawet jak jest zly i chocby mial cos niemilego napisac to jednak chce kontaktu. Czasem zeby pokazac ze jest uparty probuje milczec ale napewno nie w sytuacji gdy jestescie razem i niby wszystko jest OK. To nie wyglada na jakas wielka milosc, albo zeby przezywal jakies wewnetrzne walki, tylko po prostu stalas sie dla niego obojetna. Co innego jak facet ci nagle cos takiego oswiadcza, a co innego jak to ju trwa. Przez te 3 miesiace o ktorych on mowil, nic nie zauwazylas??
napisał/a: kaXka86 2008-03-18 09:45
hej Paulinko ja powiem ci ze udało mi się z ty chłopakiem jesteśmy razem dal mi szanse powiedział mi że nigdy nie przestał mnie kochać:) a tobie tez sie pwenie uda:)
napisał/a: zawsze_Gosiaczek 2008-03-18 15:02
Właśnie nie...wtedy wyjechaliśmy razem na narty, super bylo, obchodzilimsy moje urodziny, tez bez zarzutu, nawet walentyki byly mega udane...A jesli czulam ze cos moze byc nie tak, pytalam, zaprzeczal; mowil ze wszystko w porzadku, ze mnie kocha... Dlatego jego zachowanie doprowadzilo mnie do wraku, raz to, ze po zwroceniu mu uwagi, na nieustannie nieodbierane ode mnie telefony,zaproponowal odpoczynek ( tak jakby potrzebowal jakiegos pretekstu zeby to powiedziec), po czym sie z tego wycofywal; drugi raz za to, ze przez ten tydzien przed rozstaniem wodzil mnie od sciany do sciany: raz mowil, ze nie chce mnie zostawiac, mielismy sie zobaczyc, nie przyszedl, potem znowu sie odzywal jakby nigdy nic "co slychac.."az w koncu sie spotkalimy i oznajmil ze przyszedl sie pozegnac. Od wtedy nie odzywalam sie, bo po pierwsze naprawde musialam od tego odpoczac, a po drugie, po takim wyznaniu naprawde nie wiem co bym mogla powiedziec...
napisał/a: zawsze_Gosiaczek 2008-03-21 18:30
A teraz odzywa sie i sle mi zyczenia z okazji Świąt...nic juz nie rozumiemm:(
napisał/a: zawsze_Gosiaczek 2008-03-21 18:38
i nie wiem co w tej sytuacji robic...help;( Myślicie że moja sytuacja jest juz beznadziejna???
napisał/a: kasia102 2008-03-26 14:14
ja bym nic nie robila na Waszym miejscu. Wczoraj tez rozstalam sie z chlopakiem. On mnie zostawil. Powiedzial, ze sie wypalil, ze nie wie czego chce, ze sie pogubil. Pomimo , ze deklarowal, ze lepszej kobiety nie mogl znalezc, ze kocha itd. Wiadomo ,jest mi przykro, smutno, ale przemyslalam sobie, ze jezeli on mnie zostawil, to ja nie bede prosila o to, zeby zostal, zeby przemysliwal. Sam zdecydowal, nie zdecydowalismy o tym razem(nie dal mi okazji). Tylko on sam postanowil. Wczoraj spakowal sie i poszedl. Stwierdzil tez, po moim pytaniu czego oczekiwal od zwiazku. On na to ze jakiegos WOW (po ponad roku bycia razem). Facet ma 30 lat, ma dziecko i rozwod na karku. A on poszukuje w zwiazku WOW!! Az mnie w siedzenie wtopilo. Coz za elokwentny powod, wymyslny wrecz. Eh:( I tak po wielu przemysleniach, stwierdzilam, ze jednak nie gralo cos u nas. to ja zaakceptowalam, ze jest rozwodnikiem z dzieckiem. Mieszka w moim mieszkaniu, nie majac grosza przy duszy. Zawsze rozmawilismy, ze teraz finansowo jest zle, ale damy rade. Nigdy nie dawalam mu odczuc, ze mi przeszkadza, ze czasami nie ma kasy.Caly czas zmieniajac prace, nie byl zdecydowany, co chce robic w zyciu. To ja glownie zabiegalam o jego wzgledy. caly czas usprawiedliwialam jego zachowanie, ze nie bral mnie za reke, rzadko calowal, przytulal, nie zapraszal nigdzie. Te oschlosc ( nie zawsze tak bylo, czasami jak mial dobre dni to czulam, ze mu zalezy, ze kocha) zrzucalam na jego rozwod i zle przezycia. ale ile moge go usprawiedliwiac?? po rozowdzie jest ok 6 lat. Ponad rok jest ze mna, to ile czasu moglam go usprawiedliwiac. i czuc sie niepewna uczuc. Ile mozna czekac. wiele rozumialam, szanowalam jego postepowanie. Ale nie mogalam siedziec cicho. Musialam mowic czego barkuje mi w zwiazku. obydwoje chcielismy rozmawiac i przyznawal mi racje, ale coz. Wczoraj stwierdzil ze sie wypalil i nie wie czego chce, pogubil sie. Nie chce mnie krzywdzic swoja osoba. Zostawil klucze i wyszedl. mam swoj honor,i nie bede o niego wiecej zabiegac. Staralam sie przez rok, a on nawet nie umial ze mna porzadnie porozmawiac. Kilka zdan i koniec. Eh, trzeba sie otrzepac i isc dalej. Ciezko, ale tak bywa, ze raz sie czlowiek smieje, raz placze. Wierze wam dziewczyny, ze ciezko, ale trzeba zagluszyc umysl, nie wspominac tych dobrych dni. Zacisnac zęby i isc dalej. Ja wierze, ze bede kiedys szczesliwa. Wierzylam, ze z nim, ale trudno...trzymajcie sie
napisał/a: viki82 2008-03-26 14:46
gosiaczek mysle ze zyczenia sle z grzecznosci raczej. pewnie by ci teraz powiedzial ze jestes wartosciowa kobieta ale....
albo zdobadz sie na szczera rozmowe dlaczego tak sie stalo albo daj sobie spokoj, nie rob sobie nadzieji bo bedziesz cierpiec. Jesli bedzie chcial wrocic to podejrzewam ze inaczej ci to zakomunikuje niz Wesolych Swiat.
napisał/a: zawsze_Gosiaczek 2008-03-26 18:00
Hmmm...mija kolejny tydzień bez niego...to, o czym najbardziej mysle, to są te "magiczne" 3 miesiące, o których mi powiedział - 3 miesiące, które zdarzyłam że tak go ujmę "przeanalizować na wszystkie strony". Nasuwa mi sie wręcz myśl, że on musi mieć jakieś rozdwojenie jaźni nie wiem...tyle pięknych rzeczy wtedy razem przeżyliśmy, jego zachowania wydawały się motywowane, czystym, intuicyjnym uczuciem...W momecie kiedy zdaje już sobie sprawę, że nie było to szczere, sądzę, że albo byliśmy skrajnie niedobrani (zupelnie inna wrażliwość), albo rzeczywiście trafiłam na faceta, który ma "swój świat i swoje kolcki" - a to ciężko pojąć.
Narasta we mnie w tym momencie niechęć, niechęć do podejmowania jednak jakichkolwiek działań. Zaczynam na to patrzeć w ten sposób, że jeśli teraz, kiedy na dobra sprawe, nie byliśmy w pełni od siebie zależni (nie mieszkliśmy razem, nie utrzymywaliśmy sie razem etc.) on sprawił mi taki kwiatek, na dowidzenia zwierzył sie z wątpliwości, i rzeczy które go drażniły, a które mi by na myśl nigdy nie przyszly, ze moga go zranic, to utrzymanie tego groziłoby wejściem w poważny związek z totalnie nieodpowiedzilanym, niepowaznym mężczyzną. może wręcz lepiej, że nie doszliśmy dalej? Przecież w tamtym momencie stanął mi przed oczami zupełnie inny facet...o którego istnieniu nie mialam pojęcia...A przecież dałam z siebie wszystko, żeby sie wzajemnie poznać..
I nie wiem, czy to jest egocentryczne stwierdzenie, ale jego zachowanie uznaje za chamskie w 100 %...nie fair. Ktos wpuszcza go do swego swiata, na maxa - mowi mu o tym, po to zeby na koniec sie dowiedziec, ze ja o jego wlasnym nie mialam pojęcia...
grzeczności świąteczne w tym momencie nic nie zatuszują...


A Ciebie Kasiu102, to w ogole podziwiam, ze weszłas w zwiazek z facetem po takich przejsciach...ja nie wiem czy bym miala odwagę..w koncu musiałas stawicz czoła wielu przeciwnościom. jestes pewna ze nie chcesz o to walczyc? na pewno duzo wlozylas z siebie zeby te znajomosc utrzymac.
No chyba ze facet jest tak zdecydowany, ze nie ma opcji zeby go do czegos przekonac...
napisał/a: kasia102 2008-03-27 09:51
Witaj Gosiaczek,
Mialam odwage cholerna, wiele rozmow toczylismy na ten temat. On zawsze mi powtarzal, ze takich kobiet jak ja jest jedna na milion. Ze nie kazda jest na tyle odwazna itd.Bo taka jest prawda, nie latwo byc z facet, ktory ma dziecko, mial juz zone. Wiele wyrzeczen kosztuje i cierpliwosci. Podchodzilam do niego bardzo ostroznie, zreszta on tez. Nie chcialam sie za szybko angazowac, ale czas spedzony razem robi swoje. Zaangazowalam sie na maksa, za duzo bylo z jego strony zapewnien. Uwazalam go za osobe odpowiedzialna, dorosla emocjonalnie. jakze sie mylilam. Wiesz walczyc o te milosc, juz nie chce. walczylam przez caly czas bycia razem. tak jak napisalas wiele wlozylam z siebie, on niestety nie. On zdecydowal, a jest czlowiekiem bardzo upartym. Mam swoj honor i nie bede sie ponizala. Wierze w czas, ktory jest najlepszym lekarstwem. To ja jestem na wygranej pozycji, nie on. On niesie ze soba bagaz, zrozumialam, ze nie umie byc odpowiedzialny za druga osobe. Jezeli kwituje nasz zwiazek tylko dwoma zdaniami, ze sie wypalil, nie wie czego chce, i oczekiwal wiekszego WOW. Nie mial odwagi powiedziec mi co czuje, spojzec mi w oczy i porozmawiac. Mowi sie trudno, ja swoje zrobilam co moglam. Nie bede prosila kogos o milosc, bo to by nie byla milosc, tylko litosc. A ja nie potrzebuje litosci. Znam swoja wartosc. Jest smutno cholernie, zreszta sama wiesz. Chcialabym odlozyc mozg na polke, zeby nie myslec, choler i sie nie da:) trzymaj sie, trzeba zakrzyczec mysli, ale pisz tutaj. Bo jestem ciekawa jak tam Ci idzie. Papa
napisał/a: zawsze_Gosiaczek 2008-03-27 18:23
Dziex;) U mnie bez większych zmian...hustawki nastrojów..Ty też pisz, bo to co czytam podnosi mnie na duchu i pozwala zagłuszać myśli... które czasami nadal krzycza, ze powinnam walczyc...ze moze jednak sie do tego wszystkiego przyczynilam, ze moze bylam za duma tu i tam...np. że gdybym po tym jak zapomnial o waznym dla mnie spotkaniu jednak odebrala telefon, albo gdybym potem jak sie na gg niesmialo odzywal byla milsza...to moze by sie to wszystko dalo naprawic , I z dnia na dzien kusi mnie zeby zadzwonic i chociaz sucho zapytac "co u Ciebie". nadal nie moge uwierzyc, ze koles ktory jeszcze na Gwiazdke, kupowal mi prezent na ktory sama bym skladala nie wiem ile..., ktory zaraz potem zabiera mnie w gory, sprawia mi super urodziny i walentynki, i w ogole ktory ponad rok jest stale przy mnie..nagle...mowi, ze to wszystko nie bylo szczere... tym bardziej to bylo dla mnie szokiem, bo mimo ze ma 27 lat nie pracuje, tylko czasami dorabia, i ma na karku 2 prace mgr, jedna zalegla i jedna ma teraz (w czerwcu) niby obronic..(ten miesiac temu wybral temat wiec raczej sie nie wyrobi..ale mniejsza o to), na dodatek nie mieszka na swoim... Stad sadzilam ze jak juz cos robi i wydaje pieniadze, poswieca czas, to musi to byc szczere...czy w ogole jest mozliwe, ze caly czas widze w nim faceta ktorym chcialabym zeby byl...?
napisał/a: kasia102 2008-03-28 11:34
wiesz im dluzej o tym mysle, to wydaje mi sie, ze nasi ex panowie przestraszyli sie. Tak jak piszesz, Twoj ma dwie prace mgr, nie ma mieszkania i facet sie pogubil. Ma dziewczyne, ale nie wie co dalej. Nie ma pracy, i do to przeraza. Nie umieja sobie radzic jak maja wiele spraw na glowie. I tak samo z moim ex. Ma dziecko, nie ma mieszkania, zaczal dopiero powazniejsza prace. Zamotal sie totalnie. My kobiety jak mamy problemy, ze wszystkim i tak sie uporamy. oni nie!!! Nie obwiniaj sie, ze nie odebralas tel. czy cus. nie dzwon, jak bedzie chcial z Toba porozmawiac to sam bedzie dzwonil, az do skutku. Nie zastanawiaj sie, ze cos moglas lepiej zrobic,czy powiedziec. Jezeli jestesmy w zwiazku mamy prawo wyrazac swoje emocje. kazdy ma wady, ja , Ty, oni. Milosc polega na szacunku i kochaniu pomimo wszystko( czy jestem zla, mam dola, czy, ze dzisiaj jestem uszczypliwa). Polega na odpowiedzialnosci za druga osobe, jak i za siebie. Eh, naprawde staraj sie siebie w jakis sposob afirmowac, ze to on stracil, a nie TY.
Mnie dobilo (tu sie powtorze), ze szuka wiekszego WOW i sobie poszedl. Ludzie, tak sie czlowiek normalny nie rozstaje. szok!!! e tam, jego zapewnienia, ze lepszej kobiety nie mogl miec, ze takiej szukal, jest mu dobrze. Skwitowal w dwoch zdaniach, nie mial jaj, zeby usiasvc i porozmawiac ze mna dluzej. szkoda slow. Trzymaj sie i nie dawaj
napisał/a: zawsze_Gosiaczek 2008-03-28 14:01
Faktycznie, jak myśle sobie, że ten Twoj ex miał taki bagaż doświadczeń, zapewne młody też nie był, generalnie znajdował się na innym etapie życia niż beztroski studnet a oczekiwał właśnie takiego czegoś jakby miał pare ładnych latek mniej...M a s a k r a. czyli zwiazek czytał jako jakis ciag irracjonalnych uniesien milosnych, wzruszen ? przygod? o jaaaa....przykre. W takich chwilach to chyba tylko dziekowac, ze to sie skonczylo, niz gdyby moglo dojsc do nie wiadomo czego.
A tak ogolnie, to powiem Ci,że takie pisanie o tym co sie stało i u Ciebie i u mnie pomaga;) Tzn. dopiero teraz jak czytam kolejne posty widze jak idealizowalam goscia...jak nie dostrzegalam jego podstawowych brakow...np. zawsze lubilam otaczac sie konkretnymi ludzmi, ktorzy mniej lub bardziej ale kieruja swoim losem, maja cele i ambicje, choby najmniejsze ale maja. A Tom...chyba nie trzeba przekonywac ze 27latek z n i c z y m ich po prostu nie miał (jak sie 2 lata temu poznalismy) i nadal nie ma...A to nie wynika z jakiego jednego zdarzenia tylko calej jego konstrukcji...
Niedawno bliska osoba powiedziała mi, że jeszcze bedę mu dziękowac...i to chyba nas obu dotyczy;)
ale powiedz co z Tobą teraz? Mowilas ze sie spakowal, wyprowadzil, czy tak?odzywa sie w ogole? i co teraz zamierzasz?