Czy to źle że on ma koleżanke?

napisał/a: MJAM 2008-02-10 19:27
Moja sytuacja jest inna? Pewnie że tak, ale każda jest inna. I zupełnie nie chodziło mi o mojego męża i jak się odnajduje w tej sytuacji, a raczej o potencjalne partnerki mojego przyjaciela. Stosunki między mężem a przyjacielem są poprawne, ale bez jakiejś szczególnej wylewności. To jest mój przyjaciel, a męża jedynie kolega.
Jednak różnie sytuacja mogłaby wyglądać z punktu widzenia partnerek mojego przyjaciela. Przecież wśród tych nowopoznanych dziewczyn, mogłaby być taka, która też nie wierzyła w przyjaźń damsko-męską a uważała, że do szczęścia potrzeba jedynie "jej i jego" (a każda inna w miarę bliska znajomość jest niewskazana).
Ja chciałam jedynie dać inne światełko na problem przyjaźń między facetem i kobietą i zapewnić niektóre sceptyczki, że to jest możliwe; że każdej koleżanki męża nie można z założenia skreślić, tylko poczekać, poobserwować, zanim wyda się "wyrok". Jednak też uważam, że należy zachować zdrowy rozsądek i "ograniczone zaufanie" przynajmniej na początku, bo niektóre z nas, babek, są prawdziwymi jędzami, które stać na dużo.
Dziewczyny, życzę Wam super facetów i ich super koleżanek.
napisał/a: Catherine10 2008-02-11 15:29
Opowiem wam o "mojwj koleżance"
Mojego narzeczonego poznałam, gdy studiowałam za granicą. On był w Polsce, więc kontakt był średni. Był wolnym kawalerem, itd... Przyjechała do Polski dla niego,zamieszkaliśmy razem i nagle okazało sie, że nie jestem tylko ja , ale i jego...kolezanka! Ania ma 30 lat, on 27.Byli ze sobą nie wiem ile, bo raz to jest 4 miesiące, raz 2 lata... On był z nia jeszcze,kiedy planował zycie ze mna. Wszystko zaczęło się od tego, że ona-wieeelka przyjaciółka, nie chce mnie nigdy widzieć i poznać, bo czuje sie zraniona, jest baaardzo wrażliwa. M(mój chłopak) nie reagował na to, że ja sie źle czuje z tym. Jak mu kazałam wybierac między nami, wybrał ją...bo DŁUZEJ SIĘ ZNAJĄ!!!nI obiecali sobie przyjaźń a moje zarzuty sa bezpodstawne. Ewidentnie chciała stworzyc z nim przestrzen do której ja nie miałam wstępu, wypłakiwała mu się, szantażowała go emocjonalnie. Krzyczała na niego o to, że ze mna mieszka, a ona nie mogła się tego doprosić. Mój znajomy psycholog stwierdził,że ona jest chora psychicznie, ale M jej bronił i nie dał złego słowa powiedziec, bo ania jest wrażliwa i jeszcze popełni samobójstwo. Napisałm do niej uprzejmego i sympatycznego smsa, że nie przeszkadza mi jej obecnośc(zrobiłam to ze względu na M) a ona zadzwoniła do M z pretensjami, że jak ja mogłam, że chciałam ją poniżyć, zaczęła mnie wyzywać i wpieprzać się w nasze sprawy0ile sie znamy, ze jestem młoda, że mieszkamy razem. M nie zareagował!!! Ja miałam wszystko zrozumieć i akceptowac, bo ania jest wrażliwa... Potem wyszły kłamstwa o tym, że był i znią i ze mna w jednym czasue, że nie wie ile byli razem, że powiedział jej, ze ja kochał, choc wcześniej tego nieby nie mówił. Kłamstwo za kłamstwem. Dodam do tego, że jak przyjechałam do niego, to wszędzie były jej rzeczy i dokumenty-wszytsko spaliłam. Nie ważne było to, co miedzy nami, bo Ania była wcześniej... trudno jest zaufać osobie, która tyle mówiła o zaufaniu a sama je zawiodła. I jeszcze to, że M nie przejmuje się tą sytuacją. W rzaden sposób nie próbuje tego naprawic, żyje tak, jakby nic się nie stało. A ja juz nie ufam i chyba uczucia topnieja we mnie z dnia na dzien...
Wszystkie nasze plany stanęły na smsach i mailach, teraz nic nie ma, nie widze tej przyszłości... Nie wiem, jak zaufać komus, kto zranił i nie poczuwa się do odpowiedzialności.. Ta dziewczyna zabrała mi cały entuzjazm ze związku, a M odebrał mi wiarę... Co robić?

(Nie musze dodawać, ze wg niego to też byla TYLKO PRZYJAŹŃ i ja nie mam prawa mówić, że coś innego(bo Ania zaprzeczała), dopiero jak ania dala mocno znać, że kocha...M schylił glowe, ale przepraszam nie bylo)
napisał/a: aelredka 2008-02-12 13:40
Catherine, moim zdaniem nie powinnaś się męczyć w takim związku, który Ciebie wykańcza. Gołym okiem widać że Twój facet ma Cię gdzieś (przepraszam za bezpośredniość ale tak ja to widzę ). Jeśli ta Ania sprawia taki problem, to po co pchać się w jeszcze większe bagno, nie ma sensu. Zacznij nowe życie, ale bez tego faceta u boku. Każdy zasługuje na szczęście.
ja na Twoim miejscu spakowała swoje rzeczy, wyprowadziła się i powiedziała facetowi definitywny koniec. On się nie potrafi zdecydować na którąś z was, więc wydaje mi się że stały w uczuciach też nie jest. Radzę ci dobrze - zakończ ten związek.

A propos przyjaźni damsko-męskich, jak już wcześniej opisałam swoją historią, chce jeszcze parę zdań od siebie dodać.
Po tym, jak wróciliśmy do siebie, mój facet wie jakbym zareagowała na takowe "koleżanki". Nawet gdy byliśmy razem u mojej najbliższej przyjaciółki, zostawiłam ich na 5 minut samych, to gdy chciałam wrócić, wykopali mnie z pokoju, jak się potem okazało, rozmawiali o mnie i moim facecie, o tym dlaczego to ON chciał wrócić. O tym dowiedziałam się w sylwestra, bo po północy dostałam autentycznego ataku histerii, bo tego sylwestra spędzaliśmy osobno, ja ze swoimi znajomymi, on z tą koleżanką. Płakałam jak wariatka, a wszystko dlatego, że sie bałam. Dopiero moja koleżanka mnie uspokoiła i powiedziała o czym rozmawiali wtedy na osobności. Mój facet powiedział jej, że mnie kocha i dlatego chciał wrócić. Jakoś wtedy moje spojrzenie na ten temat się zmieniło, w małym stopniu, ale się zmieniło. Ufam mu i dobrze mój kochany wie jak zareaguje na "koleżanki".
Poza tym, ja studiuje, więc na uczelni mam styczność z wieloma facetami, a uważam, że właśnie z nimi mam lepszy kontakt niż z dziewczynami. Gdy jesteśmy razem, czasem zdarza mi się odebrać telefon właśnie od kolegi z uczelni. Widzę wtedy zachowanie mojego faceta, ale ja nigdy nie potrafiłabym zdradzić. Przekonuje go na każdym kroku o tym i sama też staram sie nie dawać mu żadnych powodów do zazdrości. Akceptuje moich kolegów.
Wyszło to nam na dobre, bo ostatnio mój kochany powiedział, że jeśli ktokolwiek spytałby się teraz jego, czy jest pewny uczucia do mnie, czy to miało by być już na zawsze, to powiedział tak, że chciałby być już ze mną do końca.
Cieszę się, że tak jest. Jestem za tym aby w związku mówić sobie o wszystkim otwarcie, bo wtedy druga strona wie, że jest bliska Twojemu sercu.
Trzeba się wzajemnie wspierać i słuchać, al takie sytuacje jak "podejrzana koleżanka" nigdy się nie zdarzą :)
Trzymam kciuki za was dziewczyny
napisał/a: agusianow 2008-03-03 21:26
Przeglądając to forum widze, że nie tylko ja mam ten problem z mężem. Jesteśmy od 10 lat od 2 po ślubie,a w grudniu urodziłam córeczke. Przez te 10 lat wiele razy nadużył mojego zaufania ( również miał przyjaciółke, która była także moją bliską przyjaciółką, ale ta znajomość skonczyła się jak mąż przyznał się że mnie zdradził z ową przyjaciółką). Na każdej imprezie potrafił sobie upatrzeć jakąś laske i przy mnie do niej się dostawiać. Na następny dzień awantura :mad: i z jego strony obietnica poprawy. Ale dziewczyny tak było za każdym razem. Jak byliśmy w narzeczeństwie to rzucał tekst, że po ślubie mu przejdzie- ale nie przeszło, potem, że jak będzie dziecko to się zmieni- ale się nie zmienił. Już w ostatnim m-cu ciąży był nieswój. Ale dopiero, jak wróciłam do domu z maleństwem to się zaczęło: codziennie pił ( 1-2 zgrzewki piwa), wiecznie coś musiał załatwić nie było go wiecznie w domu, spoglądał na mnie szyderczo, nie pomagał w opiece nad maludą i ciągle gdzieś pisał. W końcu przyszedł rachunek za telefon dość spory i z bilingiem, gdzie potrafił pod jeden numer dzwonić i pisać cały dzień. Z przyjaciółkami sprawdziłyśmy -to była laska z jego pracy. Powiedziałam teściowej, zagroziłam rozwodem i niby ucichło. Ale dla mnie okres który powinine być najwspanialszy w życiu, był horrorem!! Ale wiem teraz, że DZIEWCZYNY jesli nie jesteście pewne swojego faceta ( macie wątpliowści) to nie czekajcie na CóD bo napewno sie NIC nie zmieni. Ja niestety już nie mogę zmienić decyzji i cofnąć czasu, bo chcę, aby córeczka miała oboje rodziców-ALE WY MACIE SZANSE POSZUKAĆ SZCZĘŚCIA w ramionach innego ! PS. FACETOWI nie można UFAć --ŻADNEMU--!!!
napisał/a: Catherine10 2008-03-04 01:59
jak to nie?
możnam ale tylko raz
napisał/a: Aniahe 2008-04-22 13:51
Opowiem wam jak to zemną było.Do mojego męża do pracy przyszła nowa osoba kobieta miała na imie Asia.Mój maż niby mówił ze to tylko koleżanka a jak sie później okazał ona była nim zainteresowana w innym sensie.Pisali na gg,sms i dzwoniła do niego.On to odwzajemniał.W tym czasie jak coś przeczuwałam ze to nie tylko koleżanka.Wtedy byłam w ciąży.Mąż w tym czasie był dla mnie okropny,wyzwiska,co ona mu napisała sms to zaraz leciał do mniej.Ja w tym czasie byłam dla niego nikim.A jak gorsze jest to ze sie wypierał, ona tez.Ona sie zemną kolegowała.Raz odzyskałam wiadomości z archiwum gg to był szok .pisali ze sie kochają i jak by mógł to by wziął rozwód itp.Potem przepraszał.Dałam mu szanse bo dziecko w drodze ale to już nie jest to.Ciągle sie kłócimy.Dlatego nigdy nie wieźcie ze tylko koleżanka bo to tak sie mówi a rzeczywistość jest inna.Ona wiedział,że jestem w ciąży a mimo tego robiła wszystko alby nas rozdzielić.Dziwie się tylko mojemu mężowi,że tak postąpiła.Moja ciąża była zagrożona poronieniem bo już wcześniej poroniłam dwa razy a on w tym czasie mnie tak traktował.Jak trzecia osoba wchodzi z buciarami w czyjś związek to sie niestety popsuje.Nikomu tego nie życzę co ja przeżyłam .Wiec dla mnie słowo koleżanka nie istnieje.
napisał/a: HelloKitty 2008-04-23 16:52
ach faceci...
Co do "kolezanek" Drogie Panie weźmy pod uwage fakty iż My- kobiety z natury jesteśmy bardziej emocjonalne, odpowiedzialne, My rodzimy dzieci chyba "ktoś tam" u góry nie prtzypadkiem powierzył nam to zadanie prawda...
Jedynym błędem kobiet jest to że... nie zawsze znamy Swoją wielką wartość ;)

Jeśli chodzi o kwestie facetów prawda prawdą ale kobieta tymbardziej matka musi być w pewnym stopniu izolowana wiarą w Siebie- siebie samą nie można stawiać ultimatum mimo, że się tak go Kocha "albo wszytsko, albo Ty" ...nigdy do końca nie wiesz co się stanie za nim nie możesz niszczyć sama siebie poczuciem winy i szukaniu w sobie wad, niedoskonałości fizycznych...itp.

Musicie sobie ufać ale pamiętaj, że zaufaniem nie da się kogoś kontrolowac. Jeśli facet już zdradza kobiete może to nawet zrobić w 10 minut kiedy niby "stał w korku" ...taka prawda.
Nie da sie swojego mężczyzny zamknąć w klatce musisz tylko liczyć na to, że skoro Ty nie myślisz w takich kategoriach on też tego nie robi- bo tak samo masz jednak wolną rekę.
Pamiętaj jednak by zawsze z nim rozmawiać- na spokojnie o swoich niepokojach powiedz mu otwarcie o swoich wątpliwościach- większość tłumaczy zdrady nie tylko porządaniem ale własnie złymi stosunkami partnerskimi które były dla niego "męczące".
Ja uwazam jednak, ze Odpowiedzialność i rodzina to nie jest obrączka którą sobie może ściągnąć...

Tak nikt nie jest doskonały ale Kobieta nie może pokazywać mężczyźnie tych słabości bo on to wykorzystuje niestety- pozwala sobie własnie na wszytsko wyzwiska, kłutnie "o nic", poniżanie, preteksty do wyjścia...to się staje dla kobiety horrorem a po nim spływa- bo wiee że mu wybaczysz.
Ilu lat ponizania i szmacenia potrzebuje kobieta żeby zobaczyć w lustrze swoje zapłakane oczy i powiedzieć DOŚĆ!- czym zasługuje? Miłość potrafi równie zniszczyc jak coś zbudować... trzeba zawsze pamiętać, że musisz być pierwsze Dziecko potem TY a trzeci ON ;)
napisał/a: wicherka 2008-04-24 12:36
witam was wszystkie :) Moja historia zaczęła się od poznania mojego męża w auobusie bylo to jakieś 2 lata temu. Po kilku podchodach wkońcu poznaliśmy się i zaczeliśmy się spotykac. Mój mąż jest bardzo zamknięty w sobie, nie lubi mówic o uczuciach. Pewnego dnia pisząc z nim smsy dowiidedziałam się o jego przeszłości. Napisał mi że ma 2 synów i jest rozwiedziony. Zapytałam z jakiego powodu to odpisał że to przez matke jego dzieci. Gdy już zostaliśmy małżenstwem robiąc porządki w dokumentach znlazlam jego pozew rozwodowy i wszystkie papery z tym zwiazane, z nich wynikało ze to własnie prze niego małżenswo się rozpadło bo miał własnie te "KOLEŻANKI". wydalo mi sie to podejrzane. Ale przekonalam się na własnej skórze ze to pawda poniewaz gdy przyjechała do mnie moja koleżanka on za wszelką cene chcal sie z nia zaprzyjaźnic. Nawte wzał od niej numer telefonu. potem tak jak tu niektore kolezanki wspomnialy byly smsy... ale ja to zakonczylam. tylko teraz na kazdym kroku jest sprawdzany przezemnie i nie wiem jak ja dalej mam mu wierzyc.... Bardzo go kocham ale nawet nie wiem czy on mowi prawde ze kocha mnie...
napisał/a: ~tedybear27 2008-05-04 11:09
witam Szanowne Panie
z tego co widze to rzeczywiscie wywiazala sie ostra dyskusja w ktorej jedyna poszkodowana osoba jest samiec zwany takze mezczyzna. ja sie Paniom wcale nie dziwie jednakze prosze pamietajcie ze kij ma ZAWSZE DWA KONCE. macie prawo tak myslec gdyz od wiekow bylyscie nauczane ze jesli zdrada to wina tylko mezczyzny i tej drugiej ktora uwiodla mojego chlopa. a tak wcale nie jest i postaram sie to Wam wytlumaczyc.
po pierwsze - dla faceta sex jest najwazniejsza rzecza w zwiazku. jesli nie ma sexu, jest on kiepski albo niesatysfakcjonujacy to wczesniej czy pozniej posci sie z laska ktora kamasutre ma w malym palcu. wiec musicie siasc wieczorem na lozku i miec odwage porozmawiac o tym. a jak sie slyszy Wasze "ja tego nie, ja tamtego nie bo mnie to brzydzi lub cos tam" i nie widzi sie z Waszej strony choc troszke checi poprawy to ja sie nie dziwie ze facet sie puszcza lub szuka kolezanki na jedna lub wiecej nocy.
po drugie - piszecie ze faceci tylko zdradzaja i sa zli? no ja sie z tym akurat nie zgodze i zadna z Was nie jest w stanie mnie przekonac do zmiany zdania. wystarczy ze w zwiazku jest kryzys, ze maz nie okazuje uczuc, ze nie przynosi kwiatow i nie mowi czulych slowek i juz wpadacie w ramiona kolesia ktory jest w stanie to dac. nie walczycie jak lwice tylko jestescie jak ranna łania ktora jest łatwym łupem dla wytrawnego myśliwego. znam to z wlasnego doswiadczenia bo jako barman widzialem nie raz i nie dwa takie wlasnie akcje. poza tym wystarczy ze maz wyjedzie za kasa do GB i juz dochodzi do zdrady bo nie ma sexu, nie ma meza a ja jestem potrzebujaca. i niektore sa takie perfinde ze nawet obraczki nie sciagaja i nie ukrywaja ze maja meza "only sex".

nie odbierzcie mnie zle ale szkalujecie facetow a same jestescie dokladnie takie same jak MY.

co do kolezanek - od wielu wielu lat mam przyjaciolke z ktora laczy mnie przyjazn i tylko przyjazn. jestem przykladem ze przyjazn miedzy kobieta i mezczyzna istnieje. TAK MAM ZONE i wie o Izie (przyjaciolka). znaja sie dobrze i swietnie sie dziewczyny rozumieja. ize poznalem jak mialem 14lat (teraz mam 31)wiec wybaczcie Panie ale nie zrywa sie przyjazni tak wielkiej tylko dlatego ze sie ozenilem. sa rzeczy ktore niekoniecznie moze uslyszec maz czy zona wiec taki przyjaciel/przyjaciolka jest potrzebny/a. nie ma dla mnie problemu wyjsc i pogadac o 2 w nocy bo iza ma problem z facetem i vice versa.
problem polega w zaufaniu i nastawieniu psychicznym. yezu nigdy nie przeszlo mi przez mysl ze moglbym "przeleciec" izke. nigdy!!! poza tym jesli facet lub kobieta beda chcieli sie puścic to puszcza sie nie z przyjacielem/przyjaciolka a dowolnie z kims innym. moze ja inaczej do tego podchodze gdyz moja przyjazn rozwinela sie w momencie kiedy nie wiedzialem co to jest poped seksualny-a moze poprostu jest to prawdziwa przyjazn.

wiec moje Drogie Panie. przestancie nas oczerniac i popatrzcie surowym okiem takze na siebie. bo latwo krytykowac tylko trudniej podsniesc rekawice i walczyc. poza tym nawet gdyby nie bylo TEJ PRZYJACIOLKI/KOLEZANKI to tak czy inaczej maz by Was zdradzil. tak samo jak WY byscie zdradzily w pewnych okreslonych sytuacjach i miejscach. i NIGDY NIE MOWCIE NIGDY. to jest chemia i przed tym nie ma ucieczki. wystarczy 1 minuta rozmowy i juz sie nogi uginaja i ledzwia plona. CHEMIA moje Drogie Panie ;)
z wyrazami wielkiego szacunku
JA
napisał/a: Aniahe 2008-05-05 09:48
Pisałam już wcześniej ale dodam jeszcze parę słów .Cytuje jedną wypowiedz na forum :właśnie złymi stosunkami partnerskimi które były dla niego "męczące"..Nie zgadzam się z tą wypowiedzią bo w moim małżeństwie było wszystko ok,Nie kłóciłam sie z męże,było super,ciągle były czuje słówka,seks co drugi dzień.Poprostu Jeśli jakiej kobiecie podoba sie facet to ona wszystko zrobi aby był jej nie zważa na to ze ma żonę czy dziecko itp.A co do mojego męża to zainteresowała sie nim inna kobieta to była jakaś odmiana ode mnie i dlatego tak postąpił.Dopiero teraz zrozumiał swój błąd.A i wtedy jak sie dowiedziałem ,ze zaczynał coś tam z inną kobietą to jak z nim rozmawiałam to zaczął płakać i mówił,ze tak by chciał cofną czas i ze już nigdy tak nie postąpi.Jestem ciekawa czy dotrzymanie słowa.Wiec takie pisanie,że zdrady sie dodusił bo były źle stosunki w małżeństwie to w moim przypadku tak nie było.
napisał/a: ~tedybear27 2008-05-06 20:43
aniahe
skoro mowisz ze wszystko bylo ok to pewnie sama chcesz w to wierzyc. bylo milo, czulwe slowka itd itp normalnie jak w hispzanskiej telenoweli. ale nie bylo tego czegoc co dawala mu ta druga kobieta. nie wiem czego niebylo - pikanterii, podszczypywania sie po tylku czy zupelnie czegos innego. ale nie bylo!!! jesli facet czegos nie ma to chce tego i zdobedzie, szczegolnie ze 2 kobieta mu to oferowala na tacy. a ze plakal i zalowal. no pewnie ze tak zrobil. ja pewnie postapilbym tak samo. nie ma jak skrucha i lzy. zawsze dziala ;)
napisał/a: lkan 2008-05-08 14:11
Witam wszystkie Panie. W poszukiwaniu zrozumienia kobiet przeszukiwałem internet. Natknąłem się na ten wątek. Jak wicher wróciły wspomnienia.
W zeszłym roku w lutym zaręczyłem się z moją obecna żoną. Byłem super szczęśliwy. Jednak moja żona wydawało mi się że nie jest zachwycona. Próbowałem rozmawiać, coś z niej wyciągnąć. NIc nie skutkowało. Twierdziła, że jest szczęśliwa, że nie mam powodu do niepokoju. W marcu zeszłego roku, moja żona podłączyła w domu internet. Myślałem że będzie super. Wtedy jeszcze nie mieszkaliśmy ze sobą, a dzieliło nas jakieś 30 km. Okazało się, że nie miała czasu ze mną rozmawiać. Kiedy na początku kwietnia dowiedzieliśmy się że będziemy mieli dziecko, zamieszkaliśmy razem. Pewnego razu, zacząłem korzystać z jej komunikatora internetowego. Zajrzałem do archiwum i okazało sie że jak nie miała czasu ze mną rozmawiać, rozmawiała z "Marcinem". Jak się później okazało jest to jej były narzeczony, z którym była kiedyś zaręczona, jednak rozstali się jakies 3 lata temu. Spoko, jestem wyrozumiały, można miec znajomości. Jednak bardzo dotknęła mnie jedna wiadomość z marca, kiedy to po licznych przesłanych kwiatkach, buziaczkach, wspomnień o "językach obcych" (każdy wie o jakim tutaj piszę), moja żona napisała coś w stylu "Za 15 minut zamykają sklep, kończy mi się piwko, może skoczysz kupić i przyjdź szybko do mnie". Luz. Jakby tego było mało on pisze że jutro m a wypłatę (biedak jeden) i nie ma za co kupić. Ona mu odpisuje "Nieważne to ja szybko skoczę. Bądź u mnie za 20 minut, bo muszę się jeszcze szybko wykąpać". To było juz dokładnie nie pamiętam ok 20 marca. W kwietniu dowiedzieliśmy się że jest w ciąży. Lekarz określił prawdopodobny termin zapłodnienia na 23 marca. Bardzo mnie zabolało to wszystko. Zwłaszcza po tym jak się spytałem o całą ta sytuację, nie mówiąc że czytałem archiwum komunikatora. Jej odpowiedź będzie mnie bolec do końca życia. Po pierwsze zaprzeczyła, po drugie zostałem zwyzywany od najgorszy bo ja kontroluję. Przemilczałem sobie wszystko. 26 grudnia mieliśmy poważne spięcie. Zaczęła mówic o zazdrości, chociaz uciąłem kontakty ze wszystkimi moimi znajomymi, i takie tam inne zarzuty. Nie wytrzymałem. Pomimo obietnicy że nigdy nie wspomnę o całej sytuacji, o tym że wiem, o tym skąd wiem, wykrzyczałem to z siebie. Przez cały dzień była cisza. 27 grudnia zawiozłem żonę na porodówkę. Byłem przy niej cały czas, przecinając pępowinę mojej córki. W czasie całej nocy przyznała mi sie do wszystkiego, przepraszała obiecywała że to się nigdy nie powtórzy, że zrozumiała że tamten się nie liczy, że tamten wieczór w marcu uświadomił jej jak obcy jest tamten facet. A i jeszcze jedn, że do niczego nie doszło. Wybaczyłem jej przez łzy przytulając, cieszyliśmy się że urodziła nam się córka. Kocham moją żonę, staram się walczyć ze swoja nieufnością. Musze powiedziec że całkie dobrze sobie radzę. Jednak przychodzą takie chwile, że następuje załamanie i złe wspomnienia wracają. Nie pokazuję tego żonie. To dzieki niej i naszej córce wiem że żyję, że mam dla kogo żyć. Kocham swoją żonę najbardziej na świecie. I nie moge pozwolić by znowu była nieszczęśliwa z mojego powodu. Tak by się stało gdybym jej powiedział o powracających wspomnieniach.