Jak długo boli złamane serce?

napisał/a: Suzanne 2008-01-26 17:57
Vika...dołaczyłam do forum dopiero dziś...czy po takim czasie już nie boli, albo boli mniej...???Jestem w podobnej sytuacji...miłość życia w pracy...bez happy endu za to w toku jest mój rozwód, utrata stabilizacji a mój ukochany chyba wybrał swoją rodzinę... żeby życie było takie proste co białe to białe a czarne bezwzględnie czarne sama bym się potępiła...ale Ci wszyscy "mądrzy" nie znają prawdziwego życia, gdzie gorycz, prawdziwa ale zakazana miłość królują... i czy wtedy tak chętnie potępią??? Czasem z bezsilnej rozpaczy wyje z bólu, a serce mi pęka...czy to kiedyś minie...czy można się odkochać.... :
napisał/a: Migonette 2008-02-05 13:39
Ja kiedyś miałam tak .To była moja 1 miłość.Długo bolało .Ale zobaczyłam,że jest KTOŚ kto naprawde jest dla mnie.KTOŚ kto był zawsze ,a GO nie zauważałam.Rozejrzyj się dobrze.Obok Ciebie na pewno tez jest taki ktoś.
napisał/a: peterp079 2008-03-02 22:50
Czesc wszystkim. Pomozcie jak mam przezyc. Tylko nawet nie wiem czy chce. Jestesmy ciagle razem. Poznalismy sie w wakacje. Zerwlem dal nie zarecyny z dziewczyna z ktora bylem 7 lat. Zrozumialem co znaczy jesli ktos jest dla nas miloscia naszego zycia. Przy niej chce mi sie zyc, chce do czegos dojsc, osiagnac sukces. Bez niej nie mam po co zyc. Po tych 4 miesiacach ona muaiala wyjechac do Polski. Ja przyjechalem za nia po kolejnych 3. Wszystko do tego czasu bylo miedzy nami pieknie. Te smsy i maile w czasie rozlaki.... Tyle pieknych slow i obietnic wspolnego zycia i zapewnien o swojej milosci... Wracalem jak do nieba zeby byc najszczesliwszym czlowiekiem na siwecie... No wlasnie... I co sie stalo z tymi wszystkimi uczuciami? Gdzie one sa teraz? Jak juz wspomnialem jestesmy ciagle razem. Tylko z mojej strony jestem zakochany chyba jeszcze bardziej niz bylem tam w wakacje. Ale nie widze tego z jej strony. Nie jest juz tak jak bylo. Kiedy sie jej spytalem o co chodzi ona mi mowi ze nie wie co sie stalo, ze nie wie czy chce ze mna byc ciagle i ze wie ze ja cierpie bardzo, a rownoczesnie ona nie chce tego koczyc, a ja nie dam rady od niej odejsc. Momentami potrafi nam byc ciagle bardzo milo i przyjemnie jak chocby w ostatni weekend ktory spedzilismy razem w domu jej rodzicow. A dzis znowu chlod i obojetnosc.... Co sie dzieje? czy ktos moze mi odpowiedziec. Ja nie moge tak zyc. Tak bardzo ja kocham i tego samego oczekuje od niej. Tym bardziej ze wiem jak moze nam byc cudownie razem. Czy to wszystko wroci. Czy moze tylko potrzebujemy troche czasu zeby sie to ulozylo spowrotem? Marze zeby tak wlasnie bylo, bo inaczej zwariuje... A moze ktos wie jak sie wyleczyc i byc znowu wolnym, normalnym czlowiekiem, przestac chudnac i wrocic do normalnego zycia?

[ Dodano: 2008-03-10, 22:42 ]
Niestety........... Zostalem sam....... Milosc mojego zycia odeszla. Pozostala pustka ktora nigdy nie zostanie wypelniona. Nie chce mi sie zyc.... Wszystko stracilo sens. Bez niej caly moj swiat nie ma sensu. Wolalbym nie zyc niz istniec ze swiadomoscia ze ona tam gdzies jest, tak blisko ale dla mnie nieosiagalna. Tak sei cieszylem ze znalazlem to czego szukalem cale zycie. A teraz? Smutek, zal, i samotnosc na zawsze..... Nie chce nawet nikogo innego. Po co? Nikt inny nie potrafi jej zastapic nawet w najmniejszym stopniu. Taka osoba jak ona jest tylko jedna na calym swiecie..... Bede czekal cale zycie ktore zadedykowalem jej na zawsze. Moze kiedys w moim siwecie zaswieci slonce i nie bedzie wiecj pograzony w wiecznym mroku. Moze kiedys bedziemy znowu razem. O niczym innym nie marze i nigdy nie przestane marzyc. Jesli to sie nie stanie zostane pograzony gdzies w najciemniejszych zakatkach swojego istnienia i nawet nie chce z tamtad wychodzic. Jesli tak ma wygladac moje zycie niech bedzie ale pozostane wierny mojej milosci na zawsze... Moze gdzies w i innym swiecie zostanie mi to wynagrodzone. Kocham Cie Magdusiu na zawsze i nic tego nie odmieni ani uplywajacy czas, ani zycie ktore w tym momencie ucieka mi gdzies przez palce bo Ciebie juz w nim nie ma. Wroc Ukochana........
napisał/a: nutellcia 2008-03-11 18:43
Witajcie:)
Jestem tutaj nowa, znalazlam to forum wpisujac w wyszukiwarce zdrada...bo ostatnio to temat na topie u mnie:( potrzebuje rady nie potepienia bo to naprawde boli:( opowiem Wam w skrocie moja historie byc moze znajdzie sie ktos kto cos doradzi:(
Ta historia zaczela sie prawie 1,5 roku temy gdy Go poznalam bylam swiezo po nieudanym zwiazku balam sie mezczyzn wiec "zalozylam" maske twardej wrednej i wyrachowanej On byl cierpliwy okolo pol roku w miedzy czasie roznie bywalo, spotykalismy sie raz mu mowilam ze kocham pozniej ze klamalam, okropienstwo:( w tym wszystkim byla jeszcze osoba trzeba-Jego przyjaciolka:( prosila mnie abym go sobie odpuscila skoro tylko sie bawie bo Ona go kocha i chce go prosic o szanse a ja jak pies ogrodnika....w kwietniu urwal nam się kontakt na okolo pol roku, zapomnialam o Nim bylam szczesliwa, po pol roku odezwal sie do mnie ale juz byl inny, niby tesknil ale zaczal cos czuc do mojej przyjaciolki, mnie sie bal, nie ufal mi:( 2 tygodnie temu spotkalismy (On zaproponowal spotkanie) podczas spotkania powiedzial, ze jest z ta dziewczyna i niby ja kocha, pozniej zdradzil ja ze mna, kilka dni pozniej mowil ze my (ja i on) jestesmy uzalezanieni od siebie, razem nie mozemy byc ale osobno nam ciezko:( ja chcialam jej o tym powiedziec co sie zdarzylo ale niestety maila ktorego wyslalam do niej odebral on, pewnie mnie znienawidzil:((( ale powiedzcie dlaczego tylko ja mam cierpiec??? dopiero teraz sobie uswiadomilam, ze go kocham i chce walczyc o niego! co robic?:(((
napisał/a: sorrow 2008-03-11 19:52
peterp079, nie będę cie tu dobijał, ale wygląda to jak najzwyczajniejsze w świecie zauroczenie. Oczywiście "zwyczajne" jest dla ludzi z zewnątrz takich jak ja, a dla ciebie jest niezwykłe i niespotykane. Zostawiłeś dziewczynę, z którą byłeś siedem lat i ona pewnie przezywała dokładnie to samo co ty teraz. Tak to już jest i nie ma prostego sposobu na "odkochanie" się. Sytuacja jednak jest na tyle powszechna, że możesz uznać za prawie pewne, że po pewnym czasie minie ci całe to negatywne uczucie i będziesz gotowy na nowy związek. Później nawet uśmiechnąłbyś się widząc swój pełen uniesienia i żalu list. No, ale teraz jest inaczej i wierzę, że to dla ciebie osobista tragedia, przy której wszystko inne blaknie. Musisz to po prostu przecierpieć przez jakiś czas i czekać cierpliwie... kiedyś wrócisz do życia z całą pewnością. Póki co żyj z dnia na dzień i nie podejmuj żadnych poważniejszych decyzji dotyczących przyszłego życia. Trzymaj się!
napisał/a: peterp079 2008-03-12 21:27
Dziekuje za slowa pocieszenia. Jesli chodzi o ta dziewczyne z ktora bylem 7 lat to na pewno masz racje ze tez przezywala straszne rzeczy. Co do mnie to tez mam nadzieje ze jakos sobie z tym poradze i z czasem zaczne znowu normalnie patrzec na swiat. Milo ze mi tu odpisales bo od razu czlowiek inaczej sie czuje. Pozdrawiam
napisał/a: bimbo 2008-07-22 14:01
Hej. Może się zdziwicie że mężczyzna w takie miejsca zagląda. Moja historia jest podobna do waszych, jestem niepełnosprawny i bardzo kochałem moja gwiazdeczkę i nadal bardzo kocham, nie umiem i nie chcę żyć, nie robię nic jak tylko płaczę dniami i nocami tak mi ciężko bez niej. Pierwszy raz naprawdę kogoś pokochałem i to najprawdziwszą i najpiękniejszą miłością o jakiej całe życie marzyłem. Chyba żadna kobieta nie zastąpi tej jedynej jaka mnie zostawiła, gdy dzwoniła do mnie ryczałem jak dziecko słysząc jej głos, gdy o niej myślę jest to samo, nie mam sił by dalej żyć.
napisał/a: sorrow 2008-07-22 16:15
bimbo, ale nic nie napisałeś o powodach jej odejścia, ani dlaczego znaleźliście się w takiej sytuacji. Chyba, że to twoja niepełnosprawność jest głównym powodem. Napisz coś więcej.
napisał/a: bimbo 2008-07-23 08:28
Była zazdrosna o moje znajomości z GG, fakt że to prawie same kobiety, lecz to tylko znajome które mają mężów, chłopaków i nawet nigdy o nich nie pomyślałem jako o ewentualnych partnerkach. Wkurzyła się gdy przeczytała o czym piszę z mymi znajomymi, a pisałem o wszystkim, ale bardziej radziłem się jak robić by tej znajomości i miłości nie popsuć itd. Ale tak prawdę mówiąc chyba szukała pretekstu by mnie zostawić, być może przerosła ja moja niepełnosprawność, jestem mocno samodzielny i nie potrzebuję pomocy. Rana w sercu krwawi od nowa bo w niedzielę zadzwoniła i oznajmiła że mi nigdy nie wybaczy i że córce robi paszport i jedzie za granicę do pracy a ja nie mam pisać ani dzwonić, poczułem się jak znienawidzony intruz.
napisał/a: sorrow 2008-07-23 11:01
No cóż... to niewesoło :(. Znajomości i pogaduchy z kobietami przez GG potrafią dać w kość. Jakbyś poczytał tu na forum, to niejedna tragedia się rozegrała właśnie przez te "niewinne" rozmowy. Nie wgłębiając się w to co tam do nich pisałeś, to z punktu widzenia partnera często wygląda to jak rodzaj duchowej zdrady. Nagle masz kogoś innego, z kim dzielisz swój wewnętrzny świat, albo co gorsza dyskutujesz rzeczy, które dotyczą tylko waszego związku. Trudno przełknąć taką pigułkę i partner wtedy się zastanawia czego ci w związku brakowało, że zwróciłeś się na zewnątrz, myśli że jest dla ciebie nie wystarczający, że jest gorszy od tych innych kobiet (i nie ma tu najmniejszego znaczenia czy są, czy nie zamężne). To ta racjonalna część myślenia, a oprócz niej pozostaje zaskoczenie, roczarowanie i poczucie oszukania. Często to właśnie (emocje) decydują za ludzi i może twoja dziewczyna tak właśnie zareagowała.

Emocje mają to do siebie, że są stosunkowo krótkotrwałe. Nie spisuj związku na straty, bo wszystko może sięjeszcze odmienić na twoją korzyść mimo tego, że teraz nasłuchasz się strasznych rzeczy od niej. Nie ustawaj w zapewnieniach o miłości. A jeśli jednak w tych pogaduchach było coś, co na prawdę ją mogło dotknąć, a do czego ty nie chcesz się przyznac nawet przed sobą, to ją przeproś... nawet kilka razy i zapewnij o nauczce na całe życie i naprawieniu wszystkiego co się stało.. proś o ostatnią szansę.
napisał/a: bimbo 2008-07-23 13:25
Nie sądzę bym cokolwiek mógł zrobić by mi wybaczyła, nie chcę by mnie znienawidziła za to że do niej piszę i proszę o szansę, prosiłem i błagałem ja nie raz i przepraszałem ale ona jest chyba głucha na moje rozpaczliwe próby i naprawdę nie wiem czy mnie kochała naprawdę czy tylko udawała. Jeśli napiszę (a nie wiem co) to ona i tak nie odpisze, nie odbiera moich telefonów, wyłącza go po prostu. No i ten wyjazd, więc nie mam najmniejszych szans na to by ją odzyskać. Najlepiej i najłatwiej płyną mi łzy jak grochy, już nigdy nie będę taki szczęśliwy jak z nią.
napisał/a: kalusia1702 2009-05-31 15:29
Mateuszek86,

Cześć Mateusz. Ostatnio zostawił mnie facet i bardzo cierpię,czytałam to co napisałeś na forum i mnie wzruszyło...dziwię się, że są na tym świecie jeszcze tacy faceci co potrafią kochać...chciałabym kiedyś takiego spotkać,który mnie pokocha i nie zrani